Na następny dzień wynajmujemy kierowcę za 65 000 Kyatów, który obwiezie nas po czterech starożytnych stolicach Myanmaru - Sagaing, Mingun, Inwa (Ava), Amarapura.
Wycieczkę zaczynamy od Mahamuni Paya w Mandalay. W tej świątyni znajduje się Budda z XI wieku, w którego mężczyźni codziennie wcierają złote płatki, przez co Budda nabiera obłych kształtów. Tylko twarz ma gładką, bo o 4 rano jest ona starannie polerowana przez mnichów.
kierujemy się w stronę Złotego Buddy.
wstęp mają tutaj tylko mężczyźni...
W świątyni odbywają się uroczystości odprowadzenia kandydatów na mnichów do buddyjskiego klasztoru. Na zdjęciach poniżej, uczestnicy, w tradycyjnych strojach charakterystycznych dla tego regionu Birmy, w trakcie procesji.
to jedziemy do Mingun (zahaczając o budkę, gdzie kasują nas po 5000 Kyatów/osoba, za wjazd do strefy archeologicznej - Mingun, Sagaing) - byłej stolicy Birmy. Dziś jest to już tylko mała wioska z kilkoma wspaniałymi świątyniami. Najwspanialszą z nich jest Mingun Paya, która byłaby prawdopodobnie największą świątynią na świecie, gdyby jej budowa nie została przerwana wraz ze śmiercią króla Bodawpaya, który budowę rozpoczął. Miałaby 150 metrów wysokości, a tak dziś ma ich zaledwie 50, ale i tak jej gigantyczna podstawa, naruszona nieco trzęsieniem ziemi, robi piorunujące wrażenie.
Następnie udajemy się do Hsinbyuma Pagoda zbudowanej według opisu mitologicznej buddyjskiej góry Mount Meru. Główną stupę otacza siedem tarasów, tak jak Mount Meru otacza siedem wzgórz.
W Mingun oglądamy również drugi największy dzwon na świecie (1/3 mniejszy od moskiewskiego, 14 razy większy niż St Paul’s)Jedziemy do Sagaing, gdzie oglądamy dwie świątynie: U Min Thounze z łukiem 45 posągów Buddy i licznymi tablicami upamiętniającymi darczyńców,oraz Pon Nya Shin Paya, wielki kompleks, ale niewyróżniający się niczym specjalnym poza tarasem z widokiem na okolicę.Moim zdaniem, dziewczyny są o wiele ładniejsze, niż wspomniany wyżej widok na okolicę .
jedziemy zobaczyć kolejną stolicę - Inwa (Ava) . Przeprawiamy się na drugą stronę rzeki - koszt 1200 Kytaów/os w dwie strony (trzeba pamiętać, aby zachować bilet na powrót) i wynajmujemy dorożkę (12 000 Kytaów za naszą trójkę), która przez dwie godziny obwiezie nas po najciekawszych zabytkach dawnej stolicy. Jako ciekawostka, Inwa czterokrotnie była stolicą państwa między XIV a XIX wiekiem, porzucona ostatecznie w 1839 roku po serii trzęsień ziemi. Droga jest dramatyczna, nierówne kamienie, pełno dziur, jedziemy bardzo powoli, a mimo to trzeba się trzymać, aby nie wypaść. Nasz woźnica jest bardzo sympatyczny, lecz ani słowa po angielsku. Zatrzymujemy się na chwilkę przy kompleksie świątyń Daw Gyan.Następny punkt programu do Bagaya Kyaung. Piękny klasztor z drewna tekowego, nawet wątpiących zachęca do medytacji . W rogu parę ławek z zeszytami, plakaty z alfabetem, globusy i inne pomoce naukowe – szkółka młodych mnichów. Tutaj powinniśmy zakupić bilet do strefy archeologicznej Mandalay - 10 000 Kyatów/osoba, ale nie zauważyliśmy ani punktu sprzedaży takich biletów, ani nikt nas nie sprawdzał... Nadrobimy to podczas wejścia do innej atrakcji. Bilet jest ważny przez 5 dni i daje prawo wstępu zarówno do atrakcji Inwa, jak i tych położonych w samym Mandalay.
Wskakujemy do dorożki
i jedziemy do Klasztoru Maha Aungmye Bonzan (Me Nu Oak Kyuang). Po drodze zatrzymujemy się na chwilę przy wieży widokowej. Nie można niestety już na nią wchodzić, gdyż drewniane schody mogłyby się zawalić, wiec tylko "rzut okiem" i jedziemy dalej.
Tutaj, przed klasztorem zakupujemy wejściówki za 10 000 Kyatów/os. , które posłużą nam jeszcze jako przepustki do wejścia na teren zabytków w Mandalay.
Wracamy na łódkę, by za chwilę znaleźć się na drugim brzegu, gdzie oczekuje już na nas kierowca. Dzisiejszy dzień zakończymy z przytupem - kulminacją wycieczki jest bowiem zachód słońca nad mostem U-Bein. Jest to jedno z najbardziej charakterystycznych miejsc w całej Birmie – U Bein Bridge (The Taung-Tha-Man Bridge) – najdłuższy na świecie most tekowy (1.2 km), a fotografowany tam zachód słońca, jest najbardziej rozpoznawalnym obrazkiem z Myanmaru. Zbudowany w XIX wieku ( a więc ma już prawie 200 lat) most U Bein połączył dwa brzegi jeziora Taungthamam. Zabytek składa się z 1096 filarów, 482 przęseł i 4 drewnianych pawilonów, które pozwalają odwiedzającym ukryć się przed słońcem. Każdego dnia przechodzą nim dziesiątki, jeśli nie setki osób zarówno Birmańczyków, jak i turystów.
Amarapura w dosłownym tłumaczeniu oznacza „Miasto nieśmiertelności” i można powiedzieć, że właśnie z powodu mostu nazwa ta jest jak najbardziej trafna.
kilka zdjęć...
W dzisiejszych czasach most służy miejscowej ludności przekraczającej codziennie jezioro Taungthaman w drodze do pracy, szkoły, klasztoru czy dokąd nogi poniosą lub rower poprowadzi. Co kilka-kilkadziesiąt metrów stoją ławeczki. Podejrzewam, że te akurat nie zostały tu ustawione z myślą o miejscowych, lecz głównie o turystach pragnących odpocząć w czasie spaceru po tym jakże długim przecież moście.
Powoli zaczyna zachodzić słońce
Taką łódkę ( za 12000 Kytaów) można wynająć zarówno o wschodzie jak i o zachodzie słońca, ale przepłynąć z jednego brzegu na drugi można tylko od strony wschodzącego słońca, po drugiej stronie nie ma możliwości. Dlatego dla zdjęć lepsza jest pora późno-wieczorna!!
kapitalnie uchwycone życie z ulicy a właściwie z peronu
kolory zachodu jak malowane
Wiktor
Na następny dzień wynajmujemy kierowcę za 65 000 Kyatów, który obwiezie nas po czterech starożytnych stolicach Myanmaru - Sagaing, Mingun, Inwa (Ava), Amarapura.
Wycieczkę zaczynamy od Mahamuni Paya w Mandalay. W tej świątyni znajduje się Budda z XI wieku, w którego mężczyźni codziennie wcierają złote płatki, przez co Budda nabiera obłych kształtów. Tylko twarz ma gładką, bo o 4 rano jest ona starannie polerowana przez mnichów. kierujemy się w stronę Złotego Buddy. wstęp mają tutaj tylko mężczyźni...www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
W świątyni odbywają się uroczystości odprowadzenia kandydatów na mnichów do buddyjskiego klasztoru. Na zdjęciach poniżej, uczestnicy, w tradycyjnych strojach charakterystycznych dla tego regionu Birmy, w trakcie procesji.
www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
skoro jest dobrze....
to jedziemy do Mingun (zahaczając o budkę, gdzie kasują nas po 5000 Kyatów/osoba, za wjazd do strefy archeologicznej - Mingun, Sagaing) - byłej stolicy Birmy. Dziś jest to już tylko mała wioska z kilkoma wspaniałymi świątyniami. Najwspanialszą z nich jest Mingun Paya, która byłaby prawdopodobnie największą świątynią na świecie, gdyby jej budowa nie została przerwana wraz ze śmiercią króla Bodawpaya, który budowę rozpoczął. Miałaby 150 metrów wysokości, a tak dziś ma ich zaledwie 50, ale i tak jej gigantyczna podstawa, naruszona nieco trzęsieniem ziemi, robi piorunujące wrażenie.www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
Następnie udajemy się do Hsinbyuma Pagoda zbudowanej według opisu mitologicznej buddyjskiej góry Mount Meru. Główną stupę otacza siedem tarasów, tak jak Mount Meru otacza siedem wzgórz.
www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
W Mingun oglądamy również drugi największy dzwon na świecie (1/3 mniejszy od moskiewskiego, 14 razy większy niż St Paul’s)Jedziemy do Sagaing, gdzie oglądamy dwie świątynie: U Min Thounze z łukiem 45 posągów Buddy i licznymi tablicami upamiętniającymi darczyńców,oraz Pon Nya Shin Paya, wielki kompleks, ale niewyróżniający się niczym specjalnym poza tarasem z widokiem na okolicę.Moim zdaniem, dziewczyny są o wiele ładniejsze, niż wspomniany wyżej widok na okolicę .
www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
jedziemy zobaczyć kolejną stolicę - Inwa (Ava) . Przeprawiamy się na drugą stronę rzeki - koszt 1200 Kytaów/os w dwie strony (trzeba pamiętać, aby zachować bilet na powrót) i wynajmujemy dorożkę (12 000 Kytaów za naszą trójkę), która przez dwie godziny obwiezie nas po najciekawszych zabytkach dawnej stolicy. Jako ciekawostka, Inwa czterokrotnie była stolicą państwa między XIV a XIX wiekiem, porzucona ostatecznie w 1839 roku po serii trzęsień ziemi. Droga jest dramatyczna, nierówne kamienie, pełno dziur, jedziemy bardzo powoli, a mimo to trzeba się trzymać, aby nie wypaść. Nasz woźnica jest bardzo sympatyczny, lecz ani słowa po angielsku. Zatrzymujemy się na chwilkę przy kompleksie świątyń Daw Gyan.Następny punkt programu do Bagaya Kyaung. Piękny klasztor z drewna tekowego, nawet wątpiących zachęca do medytacji . W rogu parę ławek z zeszytami, plakaty z alfabetem, globusy i inne pomoce naukowe – szkółka młodych mnichów. Tutaj powinniśmy zakupić bilet do strefy archeologicznej Mandalay - 10 000 Kyatów/osoba, ale nie zauważyliśmy ani punktu sprzedaży takich biletów, ani nikt nas nie sprawdzał... Nadrobimy to podczas wejścia do innej atrakcji. Bilet jest ważny przez 5 dni i daje prawo wstępu zarówno do atrakcji Inwa, jak i tych położonych w samym Mandalay.
www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
Kolejny punkt programu to Yandana Sinme Paya.
Wskakujemy do dorożki i jedziemy do Klasztoru Maha Aungmye Bonzan (Me Nu Oak Kyuang). Po drodze zatrzymujemy się na chwilę przy wieży widokowej. Nie można niestety już na nią wchodzić, gdyż drewniane schody mogłyby się zawalić, wiec tylko "rzut okiem" i jedziemy dalej. Tutaj, przed klasztorem zakupujemy wejściówki za 10 000 Kyatów/os. , które posłużą nam jeszcze jako przepustki do wejścia na teren zabytków w Mandalay.www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
Wracamy na łódkę, by za chwilę znaleźć się na drugim brzegu, gdzie oczekuje już na nas kierowca. Dzisiejszy dzień zakończymy z przytupem - kulminacją wycieczki jest bowiem zachód słońca nad mostem U-Bein. Jest to jedno z najbardziej charakterystycznych miejsc w całej Birmie – U Bein Bridge (The Taung-Tha-Man Bridge) – najdłuższy na świecie most tekowy (1.2 km), a fotografowany tam zachód słońca, jest najbardziej rozpoznawalnym obrazkiem z Myanmaru. Zbudowany w XIX wieku ( a więc ma już prawie 200 lat) most U Bein połączył dwa brzegi jeziora Taungthamam. Zabytek składa się z 1096 filarów, 482 przęseł i 4 drewnianych pawilonów, które pozwalają odwiedzającym ukryć się przed słońcem. Każdego dnia przechodzą nim dziesiątki, jeśli nie setki osób zarówno Birmańczyków, jak i turystów.
Amarapura w dosłownym tłumaczeniu oznacza „Miasto nieśmiertelności” i można powiedzieć, że właśnie z powodu mostu nazwa ta jest jak najbardziej trafna. kilka zdjęć... W dzisiejszych czasach most służy miejscowej ludności przekraczającej codziennie jezioro Taungthaman w drodze do pracy, szkoły, klasztoru czy dokąd nogi poniosą lub rower poprowadzi. Co kilka-kilkadziesiąt metrów stoją ławeczki. Podejrzewam, że te akurat nie zostały tu ustawione z myślą o miejscowych, lecz głównie o turystach pragnących odpocząć w czasie spaceru po tym jakże długim przecież moście. Powoli zaczyna zachodzić słońce Taką łódkę ( za 12000 Kytaów) można wynająć zarówno o wschodzie jak i o zachodzie słońca, ale przepłynąć z jednego brzegu na drugi można tylko od strony wschodzącego słońca, po drugiej stronie nie ma możliwości. Dlatego dla zdjęć lepsza jest pora późno-wieczorna!!www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...