Show całkiem fajne Pokazane tradycyjne tańce każdego z ludów, z Sarawak. 45 minut upływa błyskawicznie. Jeszcze chwilka na połażenie po terenie, potem chwilka na malutki relaksik na leżaczku i czas pakować ostatnie klamoty i dopychać walizkę kolanem
Dwa tygodnie zleciało jak mgnienie oka... Tyle wrażeń, emocji, zachwytu, rozczarowań.... Jak to w sobie poukładać? Lecimy cięgiem Kuching- Kuala Lumpur 4h stop- Kuala Lumpur- Dubai 5h stop- Dubai- Warszawa ( ja 2h stop na busa, bo moja walizka wyjechała ostatnia i spóźniłam się 2 min na wcześniejszego ) 4h i w domu...
i rzeczony A-380 na górę nie chcieli wpuścić
i rzut z płyty w Dubaju kto zna mojego lotniczego szmergla, to wie, że byłam w siódmym niebie
Lamia- ano niestety... Program wycieczki nie był idealny Ale lepsze to niż nic. Mi tez brakowało jeszcze zwierzoli, dżungli ale cóż... może następnym razem.
Tak, kamole rzeżbione przez miejscowych. Nie widziałam,żeby tam na miejscu to robili Ale oryginalne
W Kuala Lumpur człapię do odprawy.... Panienka wita mnie z nieziemskim uśmiechem i garniturem uzębienia jak te perełki najczystszego sortu Już mi tam wszystko jedno, ale co szkodzi spróbować???? - Czy jest szansa bym dostała jakiekolwiek miejsce, byle nie w środku i w środkowym rzędzie???? - Pytam bez cienia nadziei... Panienka z Emirates Airlines błysnęła perełkami jak w naszyjniku Królowej Angielskiej i rzecze: - a które miejsce Pani sobie życzy, przy oknie, z przodu, z tyłu, przy przejściu... I uśmiecha się promiennie jak z filmu... To się nie dzieje.... Na moment zabrakło mi decha i : -pani sobie życzy przy oknie i z prawej strony samolota. -Ależ proszę uprzejmie na dwa odcinki lotów. Kocham Panią Radość wypełniła wszelkie jestestwo Podróż praktycznie przespałam, tym bardziej, że obok miałam małżeństwo z naszej wycieczki i nikt mi nie walił w żebra i nie dmuchał po zatokach, i nie smarkał ... A lądowanie w Warszawie w szarej rzeczywistości, przebiegło w obserwowaniu pól, domostw, ludzi w czerwonych kurtkach i jesiennej aury... Welcome to home...
I tak kończy się kolejna przygoda... Pełna emocji, wrażeń, niedosytu... Na zawsze w pamięci pozostaną świetliki nad rzeką Klias, orangutany lajf, las deszczowy- parny, gorący, z zapachem dżungli i milionami cykad... Było wesoło, smutno i ekscytująco jak zawsze przed nieznanym. Ale moje serce zostało w Namibii... Do zobaczenia na kolejnej drodze...
Zapraszam na spacer
Fajne rzeżby w kamolach znajdę wszędzie
No to lecimy na Show kilka fotek:
Show całkiem fajne Pokazane tradycyjne tańce każdego z ludów, z Sarawak. 45 minut upływa błyskawicznie.
Jeszcze chwilka na połażenie po terenie, potem chwilka na malutki relaksik na leżaczku i czas pakować ostatnie klamoty i dopychać walizkę kolanem
I o 16-stej wyruszamy na lotnisko w Kuching
Dwa tygodnie zleciało jak mgnienie oka... Tyle wrażeń, emocji, zachwytu, rozczarowań.... Jak to w sobie poukładać?
Lecimy cięgiem Kuching- Kuala Lumpur 4h stop- Kuala Lumpur- Dubai 5h stop- Dubai- Warszawa ( ja 2h stop na busa, bo moja walizka wyjechała ostatnia i spóźniłam się 2 min na wcześniejszego ) 4h i w domu...
i rzeczony A-380 na górę nie chcieli wpuścić
i rzut z płyty w Dubaju kto zna mojego lotniczego szmergla, to wie, że byłam w siódmym niebie
Antenka, to już koniec??? Ja chcę jeszcze ..... zwłaszcza zwierzoli ....
Te kamloty o oni sami rzeźbią? Pokazywali jak to robią?
Podróż to jedyny zakup, który czyni Cię bogatszym.
Lamia- ano niestety... Program wycieczki nie był idealny Ale lepsze to niż nic. Mi tez brakowało jeszcze zwierzoli, dżungli ale cóż... może następnym razem.
Tak, kamole rzeżbione przez miejscowych. Nie widziałam,żeby tam na miejscu to robili Ale oryginalne
W Kuala Lumpur człapię do odprawy....
Panienka wita mnie z nieziemskim uśmiechem i garniturem uzębienia jak te perełki najczystszego sortu
Już mi tam wszystko jedno, ale co szkodzi spróbować????
- Czy jest szansa bym dostała jakiekolwiek miejsce, byle nie w środku i w środkowym rzędzie???? - Pytam bez cienia nadziei...
Panienka z Emirates Airlines błysnęła perełkami jak w naszyjniku Królowej Angielskiej i rzecze:
- a które miejsce Pani sobie życzy, przy oknie, z przodu, z tyłu, przy przejściu... I uśmiecha się promiennie jak z filmu...
To się nie dzieje....
Na moment zabrakło mi decha i :
-pani sobie życzy przy oknie i z prawej strony samolota.
-Ależ proszę uprzejmie na dwa odcinki lotów.
Kocham Panią
Radość wypełniła wszelkie jestestwo
Podróż praktycznie przespałam, tym bardziej, że obok miałam małżeństwo z naszej wycieczki i nikt mi nie walił w żebra i nie dmuchał po zatokach, i nie smarkał ...
A lądowanie w Warszawie w szarej rzeczywistości, przebiegło w obserwowaniu pól, domostw, ludzi w czerwonych kurtkach i jesiennej aury...
Welcome to home...
Welcome, welcome
Rozgość się, odpocznij po wyprawie. Odśnież miejsce parkingowe....
Moje zdjęcia z różnych, dziwnych miejsc http://tom-gdynia.jalbum.net/
I tak kończy się kolejna przygoda...
Pełna emocji, wrażeń, niedosytu...
Na zawsze w pamięci pozostaną świetliki nad rzeką Klias, orangutany lajf, las deszczowy- parny, gorący, z zapachem dżungli i milionami cykad...
Było wesoło, smutno i ekscytująco jak zawsze przed nieznanym.
Ale moje serce zostało w Namibii...
Do zobaczenia na kolejnej drodze...
Gdzie?
Kto wie...
KONIEC
Tom- dziękuję Skrobię szyby już jakiś czas Parking wymieciony miotełką i rozłożony czerwony, podgrzewany dywanik
heee,dooglądałem i ja ; )
wiem,że TAKIE "toury" właśnie lubisz więc ciekaw jestem co wykombinujesz następnym razem !???
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav