W Tulum po raz pierwszy (i chyba ostatni) niesamowite nagromadzenie jaszczurów. Są na świątyniach, obok nich, pod nogami itd. Iguany większe, z ozdobnym grzebieniem to samce.
Rano jedziemy na granicę z Belize. Wcześniej wiedziałem, że takie państwo istnieje. I tyle.
Jest to była kolonia brytyjska, znana wcześniej jako Honduras Brytyjski. Belize uzyskało niepodległość od Wielkiej Brytanii w 1981 roku. Weszło w skład brytyjskiej Wspólnoty Narodów i zachowało na swoim terytorium brytyjskie bazy wojskowe. Władze niepodległego Belize odrzuciły też propozycje przyłączenia się do Gwatemali. Liczy niecałe 400 000 mieszkańców. Stąd może udało się zachować niepodległość, choć Gwatemala i Meksyk spoglądają łakomym okiem. Marny to rynek zbytu. No i jeszcze jako głowa państwa jest uznawana królowa Elżbieta II. Płaci się wszędzie dolarami amerykańskimi, choć mają własne:
Przekraczanie granicy to bajka. Urzędnicy meksykańscy znów super skrupulatni. Ponownie odprawa paszportowa i wypełnianie karty emigracyjnej, bo tą z lotniska zabierają. Jak się zgubi oderwaną część, którą oddają, to albo kara kilkudziesięciu tysięcy peso, albo jesteśmy nielegalnymi emigrantami. Potem część belizyjska i totalny luz. Pani patrzy w paszport, w sufit, przed siebie i tak czas płynie. Kiedyś jednak przychodzi ten magiczny moment i przystawia pieczątkę.
Rzeczywiście, Tulum mocno zrujnowane i nie można się zbliżać. Na szczęście następne miejscowości to full wypas z włażeniem na piramidy.
Jorguś
ooo to super !! czekam z niecierpliwością
No trip no life
W Tulum po raz pierwszy (i chyba ostatni) niesamowite nagromadzenie jaszczurów. Są na świątyniach, obok nich, pod nogami itd. Iguany większe, z ozdobnym grzebieniem to samce.
A przed głównym wejściem jeszcze takie coś.
Nie wiem co to za zwierzak.
Jorguś
A że Piea poruszyła temat napojów, to czas na obiadek.
A browarek tylko lokalny.
Jorguś
Jesteśmy nadal w Tulum.
Zaraz za archeo jest zejście na plażę. I to nie byle jaką.
3 dni temu w Travel Channel był program o dziesięciu najpiękniejszych plażach świata. W tej "10-tce" było Tulum.
Rzeczywiście, Morze Karaibskie robiło wrażenie. Była chwila czasu by chociaż zamoczyć nogi.
Jorguś
Potem już tylko przejazd na kolację i nocleg w hotelu w okolicy Chetumal na granicy z Belize.
Chetumal, jak to przystało na przygraniczną mieścinę, siedzibę garnizonu, raczej dziura. Zresztą jak dotarliśmy było już ciemno.
Hotel najgorszy na trasie, nawet zlew był w pokoju. Kolacja po drugiej stronie ulicy.
Ale to tylko jeden (i to krótki) nocleg.
Jorguś
to ostronos,; a te iguany wyglądaja na legwany
piffffeczko i jedzonko wygladają... mniam
Piea
Piea, dzięki za ostronosa.
O iguanie/legwanie myślałem i wybrałem z wikipedii.
Cyt.:Iguana − rodzaj jaszczurek z rodziny legwanowatych,
Do rodzaju należą następujące gatunki:
Jorguś
Przepieknie Tulum jest położone, tuż nad oceanem ..CUDO
ale te tłumy
No trip no life
Rano jedziemy na granicę z Belize. Wcześniej wiedziałem, że takie państwo istnieje. I tyle.
Jest to była kolonia brytyjska, znana wcześniej jako Honduras Brytyjski. Belize uzyskało niepodległość od Wielkiej Brytanii w 1981 roku. Weszło w skład brytyjskiej Wspólnoty Narodów i zachowało na swoim terytorium brytyjskie bazy wojskowe. Władze niepodległego Belize odrzuciły też propozycje przyłączenia się do Gwatemali. Liczy niecałe 400 000 mieszkańców. Stąd może udało się zachować niepodległość, choć Gwatemala i Meksyk spoglądają łakomym okiem. Marny to rynek zbytu. No i jeszcze jako głowa państwa jest uznawana królowa Elżbieta II. Płaci się wszędzie dolarami amerykańskimi, choć mają własne:
Przekraczanie granicy to bajka. Urzędnicy meksykańscy znów super skrupulatni. Ponownie odprawa paszportowa i wypełnianie karty emigracyjnej, bo tą z lotniska zabierają. Jak się zgubi oderwaną część, którą oddają, to albo kara kilkudziesięciu tysięcy peso, albo jesteśmy nielegalnymi emigrantami. Potem część belizyjska i totalny luz. Pani patrzy w paszport, w sufit, przed siebie i tak czas płynie. Kiedyś jednak przychodzi ten magiczny moment i przystawia pieczątkę.
Jesteśmy w Belize:
Jorguś