Znowu wsiadamy do autokaru i dalej w drogę... A za oknem... jak to w Namibii – pustki aż po horyzont... Jedynym urozmaiceniem są... przeróżne znaki drogowe ustawione pośród piachu np. zakaz wyprzedzania czy informacja o skręcie. Widziałam również znaki ograniczające prędkość Przyznam, że trochę mnie to rozbawiło ale ja nie mam prawa jazdy więc się nie znam
Czasem mijamy też osiedla budowane na zupełnym odludziu... Chybabym nie chciała tu mieszkać
Jedziemy teraz w kierunku miejscowości Swakopmund leżącej nad Oceanem Atlantyckim. Powoli poprawia się pogoda – robi się cieplej i nieśmiało przebija przez chmury słońce
Zanim jednak dotrzemy do miasta odbijamy nieco od wybrzeża wgłąb lądu i zatrzymujemy się w punkcie widokowym by podziwiać wspaniały Moon Landscape. Faktycznie, kiedy patrzy się na zerodowane wzgórza i doliny wyrzeźbione przez rzekę Swakop, można poczuć się tu jak na księżycu...
Pamiątkowe foteczki jak zwykle obowiązkowe
Już po powrocie do domu przeczytałam w necie, że Moon Landscape jest jednym z kilkunastu przystanków trasy (którą można pokonywać samochodem samodzielnie, wyruszając ze Swakopmund) biegnącej na terenie zwanym Welwitschia Plains. To właśnie tutaj można zobaczyć m.in. najstarsze, ogromne okazy welwiczji przedziwnej. Szkoda, że nie wiedziałam o tym wcześniej bo welwiczje, które my widzieliśmy w Skamieniałym Lesie były baaardzo mizerne A wystarczyło pewnie kilka dodatkowych kilometrów... - niestety nasza pilotka Lucy o tym nie wiedziała...
Niedaleko punktu widokowego, z którego podziwialiśmy krajobraz księżycowy, znajduje się nieco kontrowersyjna odkrywkowa kopalnia uranu Rössing. Jest ona najdłużej działającą kopalnią tego typu na świecie (od 1976 roku) i jednocześnie jedną z największych a zarazem największą z trzech kopalń uranu w Namibii. Złoża uranu w tym kraju odkryto już w 1928 roku ale badania nad nimi rozpoczęto dopiero pod koniec 1950 roku. Obecnie Namibia jest czwartym co do wielkości eksporterem uranu na świecie. Oczywiście kopalnia Rössing nie należy do programu naszej wycieczki, nawet nikt o niej nie wspominał – ja piszę tu o niej tylko jako o ciekawostce
Natomiast miasto Swakopmund, położone 70 km od kopalni, jest jak najbardziej jedną z atrakcji dzisiejszego dnia Zostało ono założone na pustyni Namib w 1892 roku i jest czwartym co do wielkości skupiskiem ludności w Namibii. Itaka opisuje je w programie objazdówki w ten sposób: „Swakopmund to romantyczne miasto, gdzie nadal odczuwa się silny wpływ niemieckich kolonizatorów. Ciekawa architektura, kolorowe domki, bardzo czyste ulice i latarnia morska przypominają europejskie kurorty. Można tu miło spędzić czas, spacerując promenadą, a także próbując miejscowych specjałów, ryb i owoców morza w licznych restauracjach. To klimatyczne miasteczko charakteryzuje się dobrze zachowaną niemiecką architekturą kolonialną i ładnymi plażami. Obok siebie stoją butiki z najnowszymi kolekcjami ubrań znanych marek i sklepiki z rękodziełem, biżuterią, rzeźbionymi w drewnie pamiątkami. Swakopmund leży tuż nad zwrotnikiem Koziorożca, ma bogatą kulturę i historię, jest domem dla artystów, hipisów, rybaków i górników”
Po przyjeździe do Swakopmund otrzymujemy wolny czas by coś zjeść i sprawdzić naocznie czy przytoczony opis miejscowości jest zgodny z prawdą. Przyznam, że nie przygotowałam się wcześniej do tego punktu programu a nasza pilotka nie powiedziała zbyt wiele co warto zobaczyć... Zaczynamy więc, bez żadnego planu, od spaceru uliczkami oraz zaglądania do sklepików i knajpek – faktycznie jest bardzo czysto i „europejsko”...
Symbolem miasta jest 28 metrowa latarnia morska zbudowana w 1903 roku i rozbudowana w 1910 roku. Od 1956 roku jest zautomatyzaowana.
Obok latarni mieści się State House czyli od 1990 roku oficjalna letnia rezydencja prezydenta Namibii. Budynek powstał w 1901 roku i pierwotnie był to Kaiserliches Bezirksgericht. Potem parę razy go rozbudowywano aż do stanu obecnego.
W pobliżu stoi pomnik znany jako Marine Memorial lub Marine Denkmal. Jest on poświęcony niemieckim żołnierzom piechoty morskiej, którzy zginęli pomagając stłumić powstanie Herero w l.1904-1905. Pomnik został zaprojektowany przez rzeźbiarza A. M. Wolffa i odlany w Berlinie a następnie podarowany miastu przez załogę niemieckiej kanonierki Panther w lipcu 1908 roku. Niestety pomordowani Herero nie doczekali się swojego pomnika
W pewnym momencie naszą uwagę przyciąga molo a właściwie spora przystań. Idąc w jej kierunku mijamy po drodze budynek National Marine Aquarium. Jest to jedyne akwarium w Namibii.
Oprócz tego w Swakopmund jest jeszcze m.in. Swakopmund Museum i założona w 1998 roku prywatna Kristall Galerie. Żałuję, że zabrakło czasu by odwiedzić to ostatnie muzeum bo znajduje się w nim m.in. największy na świecie kryształ kwarcu i sztuczna kryształowa jaskinia.
A to już molo/przystań
Z przystani rozlega się ładny widok na miasto – plażę i nadmorską promenadę. Przez chwilę można się poczuć jak w Sopocie
Widok w prawo
Widok w lewo
Promenada wysadzana jest palmami a na trawnikach spacerują stada perliczek. Niestety zwiały mi zanim cyknęłam fotkę ale mam za to zdjęcie znaku informującego o obecności tych ptaków
Będąc w Swakopmund można nie tylko zwiedzić miasto (dużo dokładniej niż my) ale też skorzystać z szerokiej oferty rozmaitych atrakcji takich jak np. wyprawa na wydmy w poszukiwaniu „little five” czy lot samolotem wzdłuż koryta rzeki Swakop, nad ruchomymi wydmami oraz zatoką Walvis Bay. 1,5 godzinny przelot Itaka zaoferowała nam jako dodatkowo płatną wycieczkę fakultatywną. Niestety cena była bardzo wysoka (chyba ok.1000 PLN) więc ani ja ani nikt z wycieczki nie uległ pokusie (chociaż pewnie byłoby to niesamowite przeżycie) ...
Znowu wsiadamy do autokaru i dalej w drogę... A za oknem... jak to w Namibii – pustki aż po horyzont... Jedynym urozmaiceniem są... przeróżne znaki drogowe ustawione pośród piachu np. zakaz wyprzedzania czy informacja o skręcie. Widziałam również znaki ograniczające prędkość Przyznam, że trochę mnie to rozbawiło ale ja nie mam prawa jazdy więc się nie znam
Czasem mijamy też osiedla budowane na zupełnym odludziu... Chybabym nie chciała tu mieszkać
Jedziemy teraz w kierunku miejscowości Swakopmund leżącej nad Oceanem Atlantyckim. Powoli poprawia się pogoda – robi się cieplej i nieśmiało przebija przez chmury słońce
Zanim jednak dotrzemy do miasta odbijamy nieco od wybrzeża wgłąb lądu i zatrzymujemy się w punkcie widokowym by podziwiać wspaniały Moon Landscape. Faktycznie, kiedy patrzy się na zerodowane wzgórza i doliny wyrzeźbione przez rzekę Swakop, można poczuć się tu jak na księżycu...
Pamiątkowe foteczki jak zwykle obowiązkowe
Już po powrocie do domu przeczytałam w necie, że Moon Landscape jest jednym z kilkunastu przystanków trasy (którą można pokonywać samochodem samodzielnie, wyruszając ze Swakopmund) biegnącej na terenie zwanym Welwitschia Plains. To właśnie tutaj można zobaczyć m.in. najstarsze, ogromne okazy welwiczji przedziwnej. Szkoda, że nie wiedziałam o tym wcześniej bo welwiczje, które my widzieliśmy w Skamieniałym Lesie były baaardzo mizerne A wystarczyło pewnie kilka dodatkowych kilometrów... - niestety nasza pilotka Lucy o tym nie wiedziała...
Faktycznie księżycowa kraina
Cieszę,że autor zdjęć szakali został doceniony he he
No trip no life
Niedaleko punktu widokowego, z którego podziwialiśmy krajobraz księżycowy, znajduje się nieco kontrowersyjna odkrywkowa kopalnia uranu Rössing. Jest ona najdłużej działającą kopalnią tego typu na świecie (od 1976 roku) i jednocześnie jedną z największych a zarazem największą z trzech kopalń uranu w Namibii. Złoża uranu w tym kraju odkryto już w 1928 roku ale badania nad nimi rozpoczęto dopiero pod koniec 1950 roku. Obecnie Namibia jest czwartym co do wielkości eksporterem uranu na świecie. Oczywiście kopalnia Rössing nie należy do programu naszej wycieczki, nawet nikt o niej nie wspominał – ja piszę tu o niej tylko jako o ciekawostce
Natomiast miasto Swakopmund, położone 70 km od kopalni, jest jak najbardziej jedną z atrakcji dzisiejszego dnia Zostało ono założone na pustyni Namib w 1892 roku i jest czwartym co do wielkości skupiskiem ludności w Namibii. Itaka opisuje je w programie objazdówki w ten sposób: „Swakopmund to romantyczne miasto, gdzie nadal odczuwa się silny wpływ niemieckich kolonizatorów. Ciekawa architektura, kolorowe domki, bardzo czyste ulice i latarnia morska przypominają europejskie kurorty. Można tu miło spędzić czas, spacerując promenadą, a także próbując miejscowych specjałów, ryb i owoców morza w licznych restauracjach. To klimatyczne miasteczko charakteryzuje się dobrze zachowaną niemiecką architekturą kolonialną i ładnymi plażami. Obok siebie stoją butiki z najnowszymi kolekcjami ubrań znanych marek i sklepiki z rękodziełem, biżuterią, rzeźbionymi w drewnie pamiątkami. Swakopmund leży tuż nad zwrotnikiem Koziorożca, ma bogatą kulturę i historię, jest domem dla artystów, hipisów, rybaków i górników”
Po przyjeździe do Swakopmund otrzymujemy wolny czas by coś zjeść i sprawdzić naocznie czy przytoczony opis miejscowości jest zgodny z prawdą. Przyznam, że nie przygotowałam się wcześniej do tego punktu programu a nasza pilotka nie powiedziała zbyt wiele co warto zobaczyć... Zaczynamy więc, bez żadnego planu, od spaceru uliczkami oraz zaglądania do sklepików i knajpek – faktycznie jest bardzo czysto i „europejsko”...
Symbolem miasta jest 28 metrowa latarnia morska zbudowana w 1903 roku i rozbudowana w 1910 roku. Od 1956 roku jest zautomatyzaowana.
Obok latarni mieści się State House czyli od 1990 roku oficjalna letnia rezydencja prezydenta Namibii. Budynek powstał w 1901 roku i pierwotnie był to Kaiserliches Bezirksgericht. Potem parę razy go rozbudowywano aż do stanu obecnego.
W pobliżu stoi pomnik znany jako Marine Memorial lub Marine Denkmal. Jest on poświęcony niemieckim żołnierzom piechoty morskiej, którzy zginęli pomagając stłumić powstanie Herero w l.1904-1905. Pomnik został zaprojektowany przez rzeźbiarza A. M. Wolffa i odlany w Berlinie a następnie podarowany miastu przez załogę niemieckiej kanonierki Panther w lipcu 1908 roku. Niestety pomordowani Herero nie doczekali się swojego pomnika
W pewnym momencie naszą uwagę przyciąga molo a właściwie spora przystań. Idąc w jej kierunku mijamy po drodze budynek National Marine Aquarium. Jest to jedyne akwarium w Namibii.
Oprócz tego w Swakopmund jest jeszcze m.in. Swakopmund Museum i założona w 1998 roku prywatna Kristall Galerie. Żałuję, że zabrakło czasu by odwiedzić to ostatnie muzeum bo znajduje się w nim m.in. największy na świecie kryształ kwarcu i sztuczna kryształowa jaskinia.
A to już molo/przystań
Z przystani rozlega się ładny widok na miasto – plażę i nadmorską promenadę. Przez chwilę można się poczuć jak w Sopocie
Widok w prawo
Widok w lewo
Promenada wysadzana jest palmami a na trawnikach spacerują stada perliczek. Niestety zwiały mi zanim cyknęłam fotkę ale mam za to zdjęcie znaku informującego o obecności tych ptaków
Będąc w Swakopmund można nie tylko zwiedzić miasto (dużo dokładniej niż my) ale też skorzystać z szerokiej oferty rozmaitych atrakcji takich jak np. wyprawa na wydmy w poszukiwaniu „little five” czy lot samolotem wzdłuż koryta rzeki Swakop, nad ruchomymi wydmami oraz zatoką Walvis Bay. 1,5 godzinny przelot Itaka zaoferowała nam jako dodatkowo płatną wycieczkę fakultatywną. Niestety cena była bardzo wysoka (chyba ok.1000 PLN) więc ani ja ani nikt z wycieczki nie uległ pokusie (chociaż pewnie byłoby to niesamowite przeżycie) ...
Bardzo urokliwe miasteczko i rzeczywiście takie.. europejskie
A powiedz czym jest "little 5" na wydmach ?
No trip no life
...no właśnie,"wielka piątka" to wiadomo co,ale "little five" !???
jakieś..."pajęczaki,jaszczurki itp." ?!!!!
...ocean,ten "pofalowany" taki jak lubię : )))
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Mabro, zaglądam tu z przyjemnością podczas każdego dostępu do internetu. Nawet jak nie komentuję, to JESTEM tu
Ja podobnie jak Dana. Czekam co dalej.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Ja też
Jorguś
Miło było obejrzeć kolejny odcinek relacji z Namibii. Pozdrawiam.
Mabro, to już miesiąc .............
tęsknimy za twoją Namibią
No trip no life