Asia, Bea, bepi, kasik 264, apisku, anusia, Ewelina, puma, trina-p, Mara witajvie (mam nadzieję, że nikogo nie pominęłam, jeżeli tak, przepraszam)
bepi- w czerwcu lotnisko nadal było budowane, ale cała papierologia przy przylocie szła wyjątkowo sprawnie, byłam zdziwiona niesamowicie i oby utrzymali takie standardy jak najdłużej!!!!
Ewelina- nasi goreng to smażone danie z ryżu, takie samo tylko z makaronem to mie goreng, z tąd moje zdziwienie i wielkie oczy do kelnera ( co ciekawe w karcie nie było mie goreng), ja się przychylam do stwierdzenia, że jedzenie lepsze w Taj
pumcia jak oczy zmrużyłam i przez rózowe okulary patrzyłam to wszystko było idealnie, nie powiem
trina, Mara - będę pisała o swoich odczuciach inaczej nie potrafię i nie powiem, że bali nie jest warta odwiedzenia, bo bym skłamała i zaprzeczyła sobie.
Po intensywnym zwiedzaniu Singapuru, pierwszy dzień na Bali został okrzyczany dniem lenia *biggrin*. Wstajemy okolo godziny 9.00 otwieramy okiennice i o w mordę jeża, a co za śmietnik pod naszym balkonem . Cały tył pięknego ogrodu zawolony śmieciami, resztkami gruzu, połamanymi meblami, zaczyna mną rzucać , siadam w fotelu - o z tej perspektywy śliczna zieleń, widać kawałek morza i obdarty budynek sąsiedniego hotelu Mówię do spokojnie palącego swojego papierosa Dużego, że jeszcze przed śniadaniem idziemy wymienić pokój i słyszę, ale kochanie wczoraj bllaś na balkonie i Ci się podobało, nie marudziłaś jak mówiłem, że tu chyba na dole jekieś meble się walają *i-m_so_happy*. Ze stoickim spokojem odpowiadam: tak kochanie, mialam pomroczność wsteczną, a teraz proszę Cię kończ tego cholernego papierosa i idzemy wymieniać pokój i poszliśmy . Uprzejma pani w recepcji odpowiada nam że wszystkie pokoje są takie same, że nie ma nic lepszego, ale nam nie chodzi o sam pokój, nam chodzi o widok i ten cholerny bałagan . Pani wola kierowniczkę, coś tam mamroczą między sobą, ja już nie mogę wytrzymać, czapeczka mi odpala i zaczynamy, że to wstyd mieć taki bałagan w ogrodzie, że hotel remontują, zeby podwyżśzyć standard, że widzieliśmy huczne otwarcie i nadanie obiektowi 5 gwiazdek i takie tam....... pomogło prosi żebyśmy poszli na śniadanie, a oni czegoś dla nas poszukają. No to idziemy coś wtrącić
Sniadania nie byly jakąś ogromną rewelacją, ale głodny czlowiek nie wyszedł. Oddzielny bufet z daniami lokalnymi( niektóre całkiem smaczne), kilka rodzajów pieczywa, owoce, soki, warzywa i sosy do komponowania własnych wariacji salatkowych, 2-3 rodzaje sera, wędliny (zawsze te same), placki i kucharz przygotowujący jajecznicę, omlety i inne jajeczne na życzenie. Kawa niestety serwowana, oj czasem długo trzeba było czekać. Zazwyczaj zamawialiśmy dzbanuszek na początek i drugi w połowie kosumcji (ten drugi przynosili jak już wszystko było zjedzone, ale nie przeszkadzało mi to, bo ja po sniadanku lubię posiedzieć popatrzeć na ogród i spokojnie posączyć kawkę)
Po śniadanku wracamy do recepcji dowiedzieć się o nasz pokój . Pani nas bardzo przeprasza, że jest jeszcze nie sprzątnięty, ale czy mozemy iść zobaczyć, czy nam odpowiada. Nie czekam co tam jeszcze powie, lecę zobaczyć. Jest super, wracam z rogalem od ucha do ucha, dziękujemy za zamianę *preved*. Wracamy do siebie, wskakujemy w stroje, przenosimy walizki do nowego lokum i pędzimy oglądać hotel, a w tym czasie niech nam sprzatną nowe gniazdko. Kilka fotek z hotelu
widok z balkonu
widok z deptaka
widok na restaurację
Fontanna i basen pod naszym balkonem. Wieczorem dźwięk przelewającej się wody, swiatła i lekki wiaterek tworzyły tak relaksujący nastrój, że nie chciało się schodzić z balkonu.
fonntana od frontu hotelu
dziwne palmy przed hotelem
wejście do holu
tutaj wieczorem można bylo posluchać muzyli na żywo, czasem ktoś śpiewał.
zainteresowanych masażami niewielu było, po drugiej stronie ulicy oferta masaży co kawałek i dwa razy taniej.
Restauracja
Hotel oferował rownież opcję all, nie widziałam tłumów zainteresowanych, większość gości w BB.
stoliki przygotowana do luncha, zazwyczaj pozostawały nieruszone aż do kolacji
Też z Wami podróżuję - wiesz Zajączku, że lubię z Wami ale tak jak inni jestem niesamowicie ciekawa i zaintrygowana
Kiedyś firma robiła mi wstępną kalkulację pobytu na Bali, chcialam właśnie ten hotel, ale pan z biura odradził mi go - tym bardziej czekam na wszystko co dobre i złe
Hotel nam się podoba, idziemy zobaczyć jak wygląda plaża i wioska.
kawałek od hotelu znajdujemy zające
Dochodzimy do plaży dla miejscowych. Przesympatyczne dzieciaki mają egzamin z angielskiego. Zaliczenie polega na zdobyciu jak największej liczby podpisów od turystów. Chlopcy są bardziej wycofani, boją się zaczepić, biegają w grupach, wysyłają najbardziej śmiałego, a reszta czeka z nadzieją, że turysta się zgodzi na wpis. Młode muzułmanki są uśmiechnięte, odważne, rywalizują między sobą o zdobycie wpisów. Bardzo mi się podobają, wiem, ze kobiety tam nie mają łatwego życia i cieszę się w duchu, że młode dziewczyny będą zmieniały świat. Oby im się udało!!!!!!!!
Spotkanie z dzieciakami to świetna chwila na oderwanie wzroku od brudu i smrodu panującego na plaży. Wiele już widzieliśmy, ale to nas przerosło. Jesteśmy zadowoleni, że przy naszym hotelu jest tak "ładnie i czysto", im bliżej Bentoty tym większy "syfek" panuje. Przy niektorych hotelach, aż żal było patrzeć, strasznie wspólczułam parze, która brała ślub na plaży w hotelu Chedi Sakala (obsłudze nie chcialo się nawet zamieść i zebrać większych śmieci, pozbierali tylko leżaki ) widok był opłakany fotek nie ma, takiej Bali nie chcę pamiętać.
Mamy dosyć plaży wychodzimy na ulicę i wracamy do hotelu. Idziemy bardzo ostrożnie, mają tu dziwny system kanalizacji. Chodniki podniesione są na wysokość jakiś 10- 15 cm ponad poziom ulicy, idzie sie jak po podeście, który co chwilę ma głęboką dziurę (wyjęta jedna płyta chodnikowa), wieczorem, można nieźle się załatwić tym bardziej, że oświetlenie ulić to kwestia bardzo umowna. Samo Tanjung Benoa wygląda ładnie, zadbane domy, ogrody, dużo zieleni i jeszcze więcej świątyń.
garuda jest wszędzie
miejscowa mlodzież byla bardzo zdziwiona, że weszliśmy w boczne ulice i chodzimy między ich domami, przecież turyści tu nie docierają. Gdzie idziecie, a co chcecie zobaczyć, a jak długo jesteście i mnóstwo innych jeszcze bardziej ciekawskich pytań nas zalało, chwilę rozmawiamy i grzecznie odpowiadamy, że musimy juz wracać do hotelu.
Wieczorkiem idziemy na kolację. Restauracji jest sporo, wszystkie oferują podobne dania. Idziemy jakieś 5- 6 min od hotelu w stronę Nusa Dua i widzimy restauracje z klimatycznym ogrodkiem, no to wchodzimy. Zamawiamy Lalapan Ayum Bakar Kalasan i Gurami Goreng.
Po kolacyjce jeszcze mały spacer, wszędzie można było też kupić coś z wózka, do mnie jednak to jedzenie nie przemawiało i nigdy nie skusilam się na nie, co innego w Taj
Katerina no niestety nie skradła, ale nie załuję że byliśmy
Kolka ten hotel zmienił wlaściciela, został odnowiony i po zmianie pokoju zlego słowa na niego nie powiem. Ja wiem, że wszyscy polecają hotele w Nusa Dua, ale to nie dla mnie. Sztuczna enklawa dla turystow. Nie ma gdzie wyjść, pochodzic między miejscowymi, jak chcesz zjeść poza hotelem to do BC musisz iść jechać.
Mara zapraszam zapraszam, a jak tam plany w Pekinie?
Piękne widoczki Zajączku , balijskie świątynie to jedyne które mi się podobają na świecie, tylko te mnie nie nudzą oglądając ,są jak z baśni, tajemnicze i piękne , wszystkie inne to mam podejście jak W. Cejrowski haha ...
Oj tak masz rację z tymi brudami na plażach Tjanung Benoa i okolicach , masakra dla mnie, śmieci co nie miara, syf kiła i mogiła, dla mnie na Bali tylko Nusa Dua Beach żadne inny rejon na plażing nie wchodzi w gre na tej wyspie , jak tam wrócę
Bepi, świątynie faktycznie piękne, niestety jak uslyszeliśmy rozmowę dwóch "specjalistow" od konserwacji zabytów to padliśmy.Takich numerów jeszcze nie przerabaliśmy.
Na Bali, nie naprawia się ubytkow, nie robi konserwacji itd, tam wycina się zniszczony kawał (nie kawałek tylko całą część, np: garuda ma ulamany nos, wycina się całego) i w to miejsce wkłada nową część, taką co to w wielu warsztatach można kupić, oczywiście "odpowiednio" się ją postarza *dash1*. Pan w bardzo znanej świątyni pokazywal koledze takie podmianki.
Jeżeli chodzi o plaże to podobaly mi się Padang Padang i Dreamland Beach.
Asia, Bea, bepi, kasik 264, apisku, anusia, Ewelina, puma, trina-p, Mara witajvie (mam nadzieję, że nikogo nie pominęłam, jeżeli tak, przepraszam)
bepi- w czerwcu lotnisko nadal było budowane, ale cała papierologia przy przylocie szła wyjątkowo sprawnie, byłam zdziwiona niesamowicie i oby utrzymali takie standardy jak najdłużej!!!!
Ewelina- nasi goreng to smażone danie z ryżu, takie samo tylko z makaronem to mie goreng, z tąd moje zdziwienie i wielkie oczy do kelnera ( co ciekawe w karcie nie było mie goreng), ja się przychylam do stwierdzenia, że jedzenie lepsze w Taj
pumcia jak oczy zmrużyłam i przez rózowe okulary patrzyłam to wszystko było idealnie, nie powiem
trina, Mara - będę pisała o swoich odczuciach inaczej nie potrafię i nie powiem, że bali nie jest warta odwiedzenia, bo bym skłamała i zaprzeczyła sobie.
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
Po intensywnym zwiedzaniu Singapuru, pierwszy dzień na Bali został okrzyczany dniem lenia *biggrin*. Wstajemy okolo godziny 9.00 otwieramy okiennice i o w mordę jeża, a co za śmietnik pod naszym balkonem . Cały tył pięknego ogrodu zawolony śmieciami, resztkami gruzu, połamanymi meblami, zaczyna mną rzucać , siadam w fotelu - o z tej perspektywy śliczna zieleń, widać kawałek morza i obdarty budynek sąsiedniego hotelu Mówię do spokojnie palącego swojego papierosa Dużego, że jeszcze przed śniadaniem idziemy wymienić pokój i słyszę, ale kochanie wczoraj bllaś na balkonie i Ci się podobało, nie marudziłaś jak mówiłem, że tu chyba na dole jekieś meble się walają *i-m_so_happy*. Ze stoickim spokojem odpowiadam: tak kochanie, mialam pomroczność wsteczną, a teraz proszę Cię kończ tego cholernego papierosa i idzemy wymieniać pokój i poszliśmy . Uprzejma pani w recepcji odpowiada nam że wszystkie pokoje są takie same, że nie ma nic lepszego, ale nam nie chodzi o sam pokój, nam chodzi o widok i ten cholerny bałagan . Pani wola kierowniczkę, coś tam mamroczą między sobą, ja już nie mogę wytrzymać, czapeczka mi odpala i zaczynamy, że to wstyd mieć taki bałagan w ogrodzie, że hotel remontują, zeby podwyżśzyć standard, że widzieliśmy huczne otwarcie i nadanie obiektowi 5 gwiazdek i takie tam....... pomogło prosi żebyśmy poszli na śniadanie, a oni czegoś dla nas poszukają. No to idziemy coś wtrącić
Sniadania nie byly jakąś ogromną rewelacją, ale głodny czlowiek nie wyszedł. Oddzielny bufet z daniami lokalnymi( niektóre całkiem smaczne), kilka rodzajów pieczywa, owoce, soki, warzywa i sosy do komponowania własnych wariacji salatkowych, 2-3 rodzaje sera, wędliny (zawsze te same), placki i kucharz przygotowujący jajecznicę, omlety i inne jajeczne na życzenie. Kawa niestety serwowana, oj czasem długo trzeba było czekać. Zazwyczaj zamawialiśmy dzbanuszek na początek i drugi w połowie kosumcji (ten drugi przynosili jak już wszystko było zjedzone, ale nie przeszkadzało mi to, bo ja po sniadanku lubię posiedzieć popatrzeć na ogród i spokojnie posączyć kawkę)
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
Witaj hyde
Po śniadanku wracamy do recepcji dowiedzieć się o nasz pokój . Pani nas bardzo przeprasza, że jest jeszcze nie sprzątnięty, ale czy mozemy iść zobaczyć, czy nam odpowiada. Nie czekam co tam jeszcze powie, lecę zobaczyć. Jest super, wracam z rogalem od ucha do ucha, dziękujemy za zamianę *preved*. Wracamy do siebie, wskakujemy w stroje, przenosimy walizki do nowego lokum i pędzimy oglądać hotel, a w tym czasie niech nam sprzatną nowe gniazdko. Kilka fotek z hotelu
widok z balkonu
widok z deptaka
widok na restaurację
Fontanna i basen pod naszym balkonem. Wieczorem dźwięk przelewającej się wody, swiatła i lekki wiaterek tworzyły tak relaksujący nastrój, że nie chciało się schodzić z balkonu.
fonntana od frontu hotelu
dziwne palmy przed hotelem
wejście do holu
tutaj wieczorem można bylo posluchać muzyli na żywo, czasem ktoś śpiewał.
zainteresowanych masażami niewielu było, po drugiej stronie ulicy oferta masaży co kawałek i dwa razy taniej.
Restauracja
Hotel oferował rownież opcję all, nie widziałam tłumów zainteresowanych, większość gości w BB.
stoliki przygotowana do luncha, zazwyczaj pozostawały nieruszone aż do kolacji
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
...czyli Bali nie skradlo Waszego serducha skoro powrotu w planie nie macie...
Czekam z niecierpliwoscia na ciag dalszy
Też z Wami podróżuję - wiesz Zajączku, że lubię z Wami ale tak jak inni jestem niesamowicie ciekawa i zaintrygowana
Kiedyś firma robiła mi wstępną kalkulację pobytu na Bali, chcialam właśnie ten hotel, ale pan z biura odradził mi go - tym bardziej czekam na wszystko co dobre i złe
Każdy ma swój kawałek świata, który go woła...
Hotel nam się podoba, idziemy zobaczyć jak wygląda plaża i wioska.
kawałek od hotelu znajdujemy zające
Dochodzimy do plaży dla miejscowych. Przesympatyczne dzieciaki mają egzamin z angielskiego. Zaliczenie polega na zdobyciu jak największej liczby podpisów od turystów. Chlopcy są bardziej wycofani, boją się zaczepić, biegają w grupach, wysyłają najbardziej śmiałego, a reszta czeka z nadzieją, że turysta się zgodzi na wpis. Młode muzułmanki są uśmiechnięte, odważne, rywalizują między sobą o zdobycie wpisów. Bardzo mi się podobają, wiem, ze kobiety tam nie mają łatwego życia i cieszę się w duchu, że młode dziewczyny będą zmieniały świat. Oby im się udało!!!!!!!!
Spotkanie z dzieciakami to świetna chwila na oderwanie wzroku od brudu i smrodu panującego na plaży. Wiele już widzieliśmy, ale to nas przerosło. Jesteśmy zadowoleni, że przy naszym hotelu jest tak "ładnie i czysto", im bliżej Bentoty tym większy "syfek" panuje. Przy niektorych hotelach, aż żal było patrzeć, strasznie wspólczułam parze, która brała ślub na plaży w hotelu Chedi Sakala (obsłudze nie chcialo się nawet zamieść i zebrać większych śmieci, pozbierali tylko leżaki ) widok był opłakany fotek nie ma, takiej Bali nie chcę pamiętać.
Mamy dosyć plaży wychodzimy na ulicę i wracamy do hotelu. Idziemy bardzo ostrożnie, mają tu dziwny system kanalizacji. Chodniki podniesione są na wysokość jakiś 10- 15 cm ponad poziom ulicy, idzie sie jak po podeście, który co chwilę ma głęboką dziurę (wyjęta jedna płyta chodnikowa), wieczorem, można nieźle się załatwić tym bardziej, że oświetlenie ulić to kwestia bardzo umowna. Samo Tanjung Benoa wygląda ładnie, zadbane domy, ogrody, dużo zieleni i jeszcze więcej świątyń.
garuda jest wszędzie
miejscowa mlodzież byla bardzo zdziwiona, że weszliśmy w boczne ulice i chodzimy między ich domami, przecież turyści tu nie docierają. Gdzie idziecie, a co chcecie zobaczyć, a jak długo jesteście i mnóstwo innych jeszcze bardziej ciekawskich pytań nas zalało, chwilę rozmawiamy i grzecznie odpowiadamy, że musimy juz wracać do hotelu.
Wieczorkiem idziemy na kolację. Restauracji jest sporo, wszystkie oferują podobne dania. Idziemy jakieś 5- 6 min od hotelu w stronę Nusa Dua i widzimy restauracje z klimatycznym ogrodkiem, no to wchodzimy. Zamawiamy Lalapan Ayum Bakar Kalasan i Gurami Goreng.
Po kolacyjce jeszcze mały spacer, wszędzie można było też kupić coś z wózka, do mnie jednak to jedzenie nie przemawiało i nigdy nie skusilam się na nie, co innego w Taj
-
i wracamy do hotelu
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
Katerina no niestety nie skradła, ale nie załuję że byliśmy
Kolka ten hotel zmienił wlaściciela, został odnowiony i po zmianie pokoju zlego słowa na niego nie powiem. Ja wiem, że wszyscy polecają hotele w Nusa Dua, ale to nie dla mnie. Sztuczna enklawa dla turystow. Nie ma gdzie wyjść, pochodzic między miejscowymi, jak chcesz zjeść poza hotelem to do BC musisz iść jechać.
Mara zapraszam zapraszam, a jak tam plany w Pekinie?
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
Piękne widoczki Zajączku , balijskie świątynie to jedyne które mi się podobają na świecie, tylko te mnie nie nudzą oglądając ,są jak z baśni, tajemnicze i piękne , wszystkie inne to mam podejście jak W. Cejrowski haha ...
Oj tak masz rację z tymi brudami na plażach Tjanung Benoa i okolicach , masakra dla mnie, śmieci co nie miara, syf kiła i mogiła, dla mnie na Bali tylko Nusa Dua Beach żadne inny rejon na plażing nie wchodzi w gre na tej wyspie , jak tam wrócę
Bepi, świątynie faktycznie piękne, niestety jak uslyszeliśmy rozmowę dwóch "specjalistow" od konserwacji zabytów to padliśmy.Takich numerów jeszcze nie przerabaliśmy.
Na Bali, nie naprawia się ubytkow, nie robi konserwacji itd, tam wycina się zniszczony kawał (nie kawałek tylko całą część, np: garuda ma ulamany nos, wycina się całego) i w to miejsce wkłada nową część, taką co to w wielu warsztatach można kupić, oczywiście "odpowiednio" się ją postarza *dash1*. Pan w bardzo znanej świątyni pokazywal koledze takie podmianki.
Jeżeli chodzi o plaże to podobaly mi się Padang Padang i Dreamland Beach.
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
Kolejny dzień to opalanie, pływanie i spacer plażą do Nusa Dua.
Zaczynamy od zdjęć naszego nowego pokoju
i widoczek z balkonu, nie mogę się nim nacieszyć
nasze dróżka na basen
Zamykamy okienko i idziemy się posmażyć i popływać
Hotelowa świątynia
hotelowa plaża
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/