Hm.. kolejny dzień na morzu, już mi sie troche nudzi Dwa dni pod rząd na morzu, kiedy za burtą niewiele się dzieje trzeba jednak jakoś zagospodarować. Tradycyjnie poranna gimanstyka, joga i bieżnia. Bardzo lubię bieżnie z widokiem na fale , przyjemnie się chodzi .
Jest dzis przepiekna pogoda, Mnóstwo słońca, mało chmur, tylko szkoda ,że nie ma co oglądać. Pingwinki i góry lodowe już daleko za nami
Przegladam dokładnie wszystkie zdjecia od poczatku wyprawy. Masakra, mnóstwo ruszonych, albo takich samych albo nieciekawych typu czyjeś plecy .Idą "pod nóż" czyli kasacja.
Poza tym biore ulubioną latte i uzupełniam wpisy w dziennniku podróży Siedzę przy olbrzymim oknie na 3/4 ściany i zerkam w horyzont. Fale i fale i bezkres oceanu. Fale w słońcu ładnie sie mienią. Ocean jednak nawet w słońcu jest ciemny, granatowy, ponury.
Z niecierpliwościa tez wszyscy czekają na plan dnia nastepnego, czy uda się nam zobaczyć słynny Cape Horn ?
Dla chętnych sa też aż 4 prelekcje. Dwie od razu odpuszczamy , za to na pozostałe planujemy iść.
Na poczatku resju zapytałam się w recepcji czy jest możlwiość obejrzenia mostka kapitańskiego. Wtedy recepcjonistka zapisała nasza prośbę i właśnie dzis otrzymujemy.. w formie listu zaproszenie na wizytę. Super, bardzo się mężem cieszymy
Okazuje sie , że jest nas kilkanascie osób. Nie możemy dowolnie spacerowac , tylko wolno razem przemieszczamy się we wskazanym kierunku. Jest obecnych 3 oficerow , 2 z Ukrainy , 1 Włoch i z Portugalii, niezły mix. "Przewodniczka" opowiada nam różne ciekawostki np , że na statku jest 35 ton balastu. Praca na mostku odbywa sie w systemie zmianowym , co 4 godziny. Oficerowie cały ten czas stoja, usiąść może tylko kapitan. Niestety nie wolno robić zdjęć...
Nawet nie przypuszczałam wtedy,że rok pózniej ponownie wejdę na mostek kapitański a wizyta będzie wyglądała zgoła inaczej a to co było zakazane nie okaże się jakąkolwiek barierą..
Wieczorem ciężko sie skupic na kolacji.Sa wysokie fale, naczynia przesuwaja sie troche po stołach, chodzic też nie jest łatwo.
Na szczęście po kolacji jest pożegnalny show i on pozwala nieco zapomnieć o falach. Show jest przygotowywany przez załogę czyli przez osoby na bardzo różnych stanowiskach. Biorą udział recepcjonistki, panie sprzątające, barmani, kelanerzy, pracownicy biurowi etc. Show jest super !! widac ,że wszyscy włozyli w to duzo serca. Są skecze, tańce, spiewy w róznych językach . Wszystko fajnie przygotowane, więc "aktorzy" otrzymują mnóstwo braw
W nocy czuję ,że mocno buja,ale udaje mi się jakoś zasnąć. Pewnie gdyby takie fale były na początku rejsu, czułabym sie znacznie gorzej .. organizm na szczęście przyzwyczaja sie jakoś do morza
Cieszę się Nel,że pomimo wysokich fal nie dałaś się chorobie morskiej. Show załógi, fajnie z ich strony,że poza swoją pracą pokazali też co potrafią.
Narobiłaś mi ochoty na taki rejs, a mogłam być tam z Tobą, hmm trochę żałuję.
Alamed,pierwszy raz spotkalam sie z takim show na statku, że wykonują go nie specjaliści w tej dziedzinie ,ale pracownicy statku na co dzien zajmujący sie zupełnie czym innym. Super sprawa i świetna zabawa. W lutym widziałam ten show ponownie, ale były już zupełnie inne występy, nawet nie wiem czy nie jeszcze lepsze.
Tak, bardzo szkoda, że nie popłyneliscie z nami ..za to w styczniu 21 płyną w ten rejs moi znajomi,przynajmniej taki był plan przed pandemią
Dzisiaj w planie jest słynny przylądek Horn czyli Cabo de Hornos- marzenie wielu żeglarzy . Marzenie, które wielu z nich przypłaciło życiem.Rozbiło sie tu wiele żaglowcow, więc Cape Horn cieszy się złą sławą .Niestety pogoda zmienia sie tu z minuty na minutę, są bardzo silne wiatry.
Nie wiemy czy uda się nam sie ogóle dopłynąć do wyspy Hornos a tym bardziej ją odwiedzić. Rzadko sie to udaje..
Jak sie okazuje mamy połowiczne szczęście .......
O 7 rano budzie nas informacja, że pomału zbliżamy sie do słynnej wyspy . Mamy kabinke wewnetrzną,nic nie widać, więc nawet nie myjąc sie, pędzimy na pokład.
Jest !!! .. widzimy w oddaki wyspę. Przylądek jeszcze mało widoczny, ale coraz bardziej sie przybliża. Niestety wieje dość intensywny wiatr, momentami wychodzi słońce . potem kapie. Co za pogoda
Skoro foty juz widać, to pozwoliłam sobie wyciąć komentarze o niewidzeniu i jedziemy a w zasadzie to płyniemy dalej
Stoimy w pobliżu wyspy i oglądamy ją z daleka w zmieniającej sie co chwila pogodzie. Na wyspe płynie zodiak ekspedycyjny. wszyscy czekamy jakie wieści przyniesie i jakie decyzje zostana podjęte.
Niestety.. wiatr jest zbyt duży , fale raz wieksze raz mniejsze.. otrzymujemy info,że nie dopłyniemy zoadiakami na wyspę Smutno..ale tego sie troche spodziewaliśmy.
I tak jesteśmy szczęśliwi,że jestesmy tak blisko.
Z daleka widać 7 mertową latarnie morską Faro Cabo de Hornos ,obsługuje ją chilijska marynarka wojenna. Poza tym krzyż,mały budynek , w którym mieści sie muzeum i słynna rzeżba albatrosa
Trinka fajnie że też płyniesz i ci się podoba
DZIEŃ 10 NA MORZU
Hm.. kolejny dzień na morzu, już mi sie troche nudzi Dwa dni pod rząd na morzu, kiedy za burtą niewiele się dzieje trzeba jednak jakoś zagospodarować. Tradycyjnie poranna gimanstyka, joga i bieżnia. Bardzo lubię bieżnie z widokiem na fale , przyjemnie się chodzi .
Jest dzis przepiekna pogoda, Mnóstwo słońca, mało chmur, tylko szkoda ,że nie ma co oglądać. Pingwinki i góry lodowe już daleko za nami
Przegladam dokładnie wszystkie zdjecia od poczatku wyprawy. Masakra, mnóstwo ruszonych, albo takich samych albo nieciekawych typu czyjeś plecy .Idą "pod nóż" czyli kasacja.
Poza tym biore ulubioną latte i uzupełniam wpisy w dziennniku podróży Siedzę przy olbrzymim oknie na 3/4 ściany i zerkam w horyzont. Fale i fale i bezkres oceanu. Fale w słońcu ładnie sie mienią. Ocean jednak nawet w słońcu jest ciemny, granatowy, ponury.
Z niecierpliwościa tez wszyscy czekają na plan dnia nastepnego, czy uda się nam zobaczyć słynny Cape Horn ?
Dla chętnych sa też aż 4 prelekcje. Dwie od razu odpuszczamy , za to na pozostałe planujemy iść.
Na poczatku resju zapytałam się w recepcji czy jest możlwiość obejrzenia mostka kapitańskiego. Wtedy recepcjonistka zapisała nasza prośbę i właśnie dzis otrzymujemy.. w formie listu zaproszenie na wizytę. Super, bardzo się mężem cieszymy
Okazuje sie , że jest nas kilkanascie osób. Nie możemy dowolnie spacerowac , tylko wolno razem przemieszczamy się we wskazanym kierunku. Jest obecnych 3 oficerow , 2 z Ukrainy , 1 Włoch i z Portugalii, niezły mix. "Przewodniczka" opowiada nam różne ciekawostki np , że na statku jest 35 ton balastu. Praca na mostku odbywa sie w systemie zmianowym , co 4 godziny. Oficerowie cały ten czas stoja, usiąść może tylko kapitan. Niestety nie wolno robić zdjęć...
Nawet nie przypuszczałam wtedy,że rok pózniej ponownie wejdę na mostek kapitański a wizyta będzie wyglądała zgoła inaczej a to co było zakazane nie okaże się jakąkolwiek barierą..
Wieczorem ciężko sie skupic na kolacji.Sa wysokie fale, naczynia przesuwaja sie troche po stołach, chodzic też nie jest łatwo.
Na szczęście po kolacji jest pożegnalny show i on pozwala nieco zapomnieć o falach. Show jest przygotowywany przez załogę czyli przez osoby na bardzo różnych stanowiskach. Biorą udział recepcjonistki, panie sprzątające, barmani, kelanerzy, pracownicy biurowi etc. Show jest super !! widac ,że wszyscy włozyli w to duzo serca. Są skecze, tańce, spiewy w róznych językach . Wszystko fajnie przygotowane, więc "aktorzy" otrzymują mnóstwo braw
W nocy czuję ,że mocno buja,ale udaje mi się jakoś zasnąć. Pewnie gdyby takie fale były na początku rejsu, czułabym sie znacznie gorzej .. organizm na szczęście przyzwyczaja sie jakoś do morza
No trip no life
Cieszę się Nel,że pomimo wysokich fal nie dałaś się chorobie morskiej. Show załógi, fajnie z ich strony,że poza swoją pracą pokazali też co potrafią.
Narobiłaś mi ochoty na taki rejs, a mogłam być tam z Tobą, hmm trochę żałuję.
Przyszłość to marzenia, przeszłośc to wspomnienia
Alamed,pierwszy raz spotkalam sie z takim show na statku, że wykonują go nie specjaliści w tej dziedzinie ,ale pracownicy statku na co dzien zajmujący sie zupełnie czym innym. Super sprawa i świetna zabawa. W lutym widziałam ten show ponownie, ale były już zupełnie inne występy, nawet nie wiem czy nie jeszcze lepsze.
Tak, bardzo szkoda, że nie popłyneliscie z nami ..za to w styczniu 21 płyną w ten rejs moi znajomi,przynajmniej taki był plan przed pandemią
No trip no life
DZIEŃ 11- CAPE HORN
Dzisiaj w planie jest słynny przylądek Horn czyli Cabo de Hornos- marzenie wielu żeglarzy . Marzenie, które wielu z nich przypłaciło życiem.Rozbiło sie tu wiele żaglowcow, więc Cape Horn cieszy się złą sławą .Niestety pogoda zmienia sie tu z minuty na minutę, są bardzo silne wiatry.
Nie wiemy czy uda się nam sie ogóle dopłynąć do wyspy Hornos a tym bardziej ją odwiedzić. Rzadko sie to udaje..
Jak sie okazuje mamy połowiczne szczęście .......
O 7 rano budzie nas informacja, że pomału zbliżamy sie do słynnej wyspy . Mamy kabinke wewnetrzną,nic nie widać, więc nawet nie myjąc sie, pędzimy na pokład.
Jest !!! .. widzimy w oddaki wyspę. Przylądek jeszcze mało widoczny, ale coraz bardziej sie przybliża. Niestety wieje dość intensywny wiatr, momentami wychodzi słońce . potem kapie. Co za pogoda
No trip no life
Widać cudne, to podoba mi się baaardzooo
Przyszłość to marzenia, przeszłośc to wspomnienia
Alamed, dzieki za info
Skoro foty juz widać, to pozwoliłam sobie wyciąć komentarze o niewidzeniu i jedziemy a w zasadzie to płyniemy dalej
Stoimy w pobliżu wyspy i oglądamy ją z daleka w zmieniającej sie co chwila pogodzie. Na wyspe płynie zodiak ekspedycyjny. wszyscy czekamy jakie wieści przyniesie i jakie decyzje zostana podjęte.
No trip no life
Niestety.. wiatr jest zbyt duży , fale raz wieksze raz mniejsze.. otrzymujemy info,że nie dopłyniemy zoadiakami na wyspę Smutno..ale tego sie troche spodziewaliśmy.
I tak jesteśmy szczęśliwi,że jestesmy tak blisko.
Z daleka widać 7 mertową latarnie morską Faro Cabo de Hornos ,obsługuje ją chilijska marynarka wojenna. Poza tym krzyż,mały budynek , w którym mieści sie muzeum i słynna rzeżba albatrosa
No trip no life
Nel, to musi być niesamowite uczucie być w takim miejscu, myślę,że prawie każdy z nas był w tym miejscu przynamniej palcem na mapie
Przyszłość to marzenia, przeszłośc to wspomnienia
Nel, widoki super. Skały podświetlone przez słońce, granatowe niebo, tęcza - nie mogę się napatrzeć
...szczerze powiem,że...nie takiej pogody spodziewałem sie "po Horn,ie" ; )))
szczęście to czy...zła pogodowa sława to tylko ględzenie !???
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav