Ulun Danu Beratan była ostania świątynią jaką obejrzelismy na Bali.
Ostanie dni spędzimy w Seminyaku ,który podobnie jak Kuta i Legian jest uważany za najgorsze miejsce na Bali koniecznie musielismy to sprawdzić.
Przed nami teraz prawie dwie godziny jazdy w korkach,natłoku skuterków i masakrycznym deszczu.
Jednak nim malutki deszczyk,który zaczął kropić w momencie opuszczania przez nas światyni zamienił się w tropikalną ulewę zdążyliśmy jeszcze zatrzymac się w Hidden Hills Wanagiri,zeby porobic troszkę kiczowatych fotek na tle dwóch jezior-Danu Buyan i Danu Tambilingan
Korzystanie z tej atrakcji co łaska ale widoczki za to bezcenne.
Docieramy tutaj póznym popołudniem ale od razu wiemy,że to strzał w dziesiątkę.
Hotelik niewielki,położony na zadupiu-znalezielnie tutaj drogi dojazdu zajęło nam sporo czasu.Zadupie jednak okazuje się położeniem idealnym....daleko od ruchliwej drogi,od zgiełku aut,od klaksonów ale zarazem wszędzie jest z tego hoteliku bliziutko.
Dosłownie kilka minut i mamy ulicę z setkami knajpek i sklepików...kawałek dalej butiki,salony spa gdzie za kilka złoty chodziliśmy codziennie na masarze.
Wyjście na plażę jest dosłownie za rogiem a przy plaży długi deptak prowadzi do Legian i do Kuty....ale tam zawitamy pózniej....teraz dojeżdżamy do hotelu żegnamy się Wayanem i zaczynamy nasz wypoczynek w najgorszym miejscu na Bali.
Hotel-zrobił na nas fajne wrażenie juz od samego początku....a chyba najlepsze to jedgo balijski klimat.
Meldunek szybciutki...zimne koktaile,ciepłe przekąski i za moment jesteśmy w naszych willach.
Lobby hotelowe małe,otwarte z bardzo ciepłym klimatem.
Obsługa bardzo miła i bardzo pomocna.
W lobby co wieczór jakieś balijskie przedtawienia -aż wstyd się przyznać ,że ani razu na nie nie zdążyliśmy za to zawsze słuchalismy wieczornej balijskiej muzyki.
Przy lobby na tarasie stoliki gdzie jedlismy śniadania-te mielismy w cenie.
Serwowali tu również lunche i kolacje,których również nie było dane nam tutaj jeść bo woleliśmy te w knajpkach na plaży a wybór knajpek był ogromny i ceny bardzo przyzwoite.
Na śniadanie w hotelu nie ma co narzekać mimo jego trzech gwiazdek...kawa bardzo dobra,soki ze świeżych owoców,jogurty,omlety,tosty,jajka pod różną postacią,jakies sery,wędliny,zawsze coś słodkiego i spory wybór owoców.
Przy lobby w ogrodzie był basen-nie jakis rozmiarów olimpijskich ale miejsca było w nim sporo a leżaków bardzo dużo i nigdy nie było ze znalezieniem wolnego leżaka problemu.
W basenie był bar ze stołkami gdzie serwowali przepyszne drinki-nie jakies tam oszukane tylko konkretne w cenach bardzo nam pasujących.W restauracji przy basenie przez cały dzień stały również dzbanki z wodą,lód,cytryny i świeżutkie liście mięty.
Przy basenie w tym hotelu spędziliśmy sporo czasu...tutaj tez zazwyczaj jedliśmy lunche....
Wille były sporych rozmiarów i każda z oddzielnym wejściem na ogródek i taras i oddzielone od siebie murkiem-było w nich bardzo kameralnie.
Zaraz przy wejściu na tarasie stolik i krzesełka.Co wieczór obsługa zapalała tutaj świeczki przeciw insektom.
Całe zestawy były również na wyposażeniu w willi.
Drugi taras-taki juz bardziej kameralny,gdzie nikt już nie mógł z zewnątrz zajrzeć był z tyłu za sypialnią-bardzo lubiliśmy tam siedzieć-taki mały,zielony ogródek.
hehehe...Bea no bo wiesz)) te zielone pola to najładniejsze miejsca na Bali
Ulun Danu Beratan była ostania świątynią jaką obejrzelismy na Bali.
Ostanie dni spędzimy w Seminyaku ,który podobnie jak Kuta i Legian jest uważany za najgorsze miejsce na Bali koniecznie musielismy to sprawdzić.
Przed nami teraz prawie dwie godziny jazdy w korkach,natłoku skuterków i masakrycznym deszczu.
Jednak nim malutki deszczyk,który zaczął kropić w momencie opuszczania przez nas światyni zamienił się w tropikalną ulewę zdążyliśmy jeszcze zatrzymac się w Hidden Hills Wanagiri,zeby porobic troszkę kiczowatych fotek na tle dwóch jezior-Danu Buyan i Danu Tambilingan
Korzystanie z tej atrakcji co łaska ale widoczki za to bezcenne.
heee, "kółko z chrustu" superowskie ; ))
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Bali Agung Willage to nasz hotelik w Seminyak.
Docieramy tutaj póznym popołudniem ale od razu wiemy,że to strzał w dziesiątkę.
Hotelik niewielki,położony na zadupiu-znalezielnie tutaj drogi dojazdu zajęło nam sporo czasu.Zadupie jednak okazuje się położeniem idealnym....daleko od ruchliwej drogi,od zgiełku aut,od klaksonów ale zarazem wszędzie jest z tego hoteliku bliziutko.
Dosłownie kilka minut i mamy ulicę z setkami knajpek i sklepików...kawałek dalej butiki,salony spa gdzie za kilka złoty chodziliśmy codziennie na masarze.
Wyjście na plażę jest dosłownie za rogiem a przy plaży długi deptak prowadzi do Legian i do Kuty....ale tam zawitamy pózniej....teraz dojeżdżamy do hotelu żegnamy się Wayanem i zaczynamy nasz wypoczynek w najgorszym miejscu na Bali.
Hotel-zrobił na nas fajne wrażenie juz od samego początku....a chyba najlepsze to jedgo balijski klimat.
Meldunek szybciutki...zimne koktaile,ciepłe przekąski i za moment jesteśmy w naszych willach.
Lobby hotelowe małe,otwarte z bardzo ciepłym klimatem.
Obsługa bardzo miła i bardzo pomocna.
W lobby co wieczór jakieś balijskie przedtawienia -aż wstyd się przyznać ,że ani razu na nie nie zdążyliśmy za to zawsze słuchalismy wieczornej balijskiej muzyki.
Przy lobby na tarasie stoliki gdzie jedlismy śniadania-te mielismy w cenie.
Serwowali tu również lunche i kolacje,których również nie było dane nam tutaj jeść bo woleliśmy te w knajpkach na plaży a wybór knajpek był ogromny i ceny bardzo przyzwoite.
Na śniadanie w hotelu nie ma co narzekać mimo jego trzech gwiazdek...kawa bardzo dobra,soki ze świeżych owoców,jogurty,omlety,tosty,jajka pod różną postacią,jakies sery,wędliny,zawsze coś słodkiego i spory wybór owoców.
Przy lobby w ogrodzie był basen-nie jakis rozmiarów olimpijskich ale miejsca było w nim sporo a leżaków bardzo dużo i nigdy nie było ze znalezieniem wolnego leżaka problemu.
W basenie był bar ze stołkami gdzie serwowali przepyszne drinki-nie jakies tam oszukane tylko konkretne w cenach bardzo nam pasujących.W restauracji przy basenie przez cały dzień stały również dzbanki z wodą,lód,cytryny i świeżutkie liście mięty.
Przy basenie w tym hotelu spędziliśmy sporo czasu...tutaj tez zazwyczaj jedliśmy lunche....
Basen i bar były czynne do 23-ciej ale wieczorem żywej duszy juz tutaj nie uświadczyło....a klimat tego miejsca był przedni
No cóż...pewnie większość tak jak my wieczory wolała spędzać na plaży.
Teren hotelu nie za wielki ale za to bardzo klimatyczny-taki typowo balijski.
Pełno zieleni,pełno kamienia,rzezby,ołtarzyki,pięknie zdobiome chodniki.
Można było tu wynająć apartament w piętrowym budynku albo dużą wille-było ich w hotelu może z 10 .
My mielismy wynajęte dwie wille ,które bardzo nam się podobały ale myslę,że tańsze pokoje w budynkach też były bardzo ładne jedynie mniejsze.
taaaa, i dla mnie tak hotelik jak i jego otoczenie miodzio jest !!!
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Wille były sporych rozmiarów i każda z oddzielnym wejściem na ogródek i taras i oddzielone od siebie murkiem-było w nich bardzo kameralnie.
Zaraz przy wejściu na tarasie stolik i krzesełka.Co wieczór obsługa zapalała tutaj świeczki przeciw insektom.
Całe zestawy były również na wyposażeniu w willi.
Drugi taras-taki juz bardziej kameralny,gdzie nikt już nie mógł z zewnątrz zajrzeć był z tyłu za sypialnią-bardzo lubiliśmy tam siedzieć-taki mały,zielony ogródek.
Willa...do niczego nie mozna się przyczepić....
Spora sypialnia,wielkie ,wygodne łoże z baldachimem co wieczór szykowane przez obsługę.
Mebelki drewniane,w idealnym stanie i pasujące do balijskiego stylu.
Klimatyzacja cicha,działąjąca jak potrzeba,światła,lampy bez zarzutu...czyściutko ,pachnąco i to za małe pieniądze.
Minibarek uzupełnione w napoje i piwko a wszystko w bardzo przyzwoitych cenach.
Codziennie woda ,kawa,herbata uzupełniane za free....wifi śmigało bez zarzutu.
Między sypialnią a łazienką oddzielna garderoba ze spora szafa i toaletką nawet ta w formie ołtarzyka...
W szafie sejf,kapucie i szlafroczki-te zmieniane codziennie.
Łazienka duża nawet bardzo.
Codziennie uzupełniane przybory taletowe i zmieniane bielutkie ręczniczki...hotel 3 * a mozna powiedzieć idealny
Bardzo ten hotelik polecam....