--------------------

____________________

 

 

 



ALASKA - dlaczego warto tam jechać?

285 posts / 0 nowych
Ostatni wpis
Strony
apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 7 miesięcy 1 dzień temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

W Seward jest kilka małych sklepików, ale już wcześniej widzieliśmy przy wyjeździe z miasteczka duży market Safeway. Tu sobie coś wybierzemy, mam nadzieję.

I faktycznie jest kurczak pieczony, pomidorki, serek Filadelfia z ziołami, a tuż obok w małej piekarni dostajemy normalną bagietkę, a nie to obrzydliwe pieczywo tostowe. Jeszcze coś do picia i będzie w końcu normalna wyżerka!!! ,

Jedziemy autostradą Seward Highway, a następnie skręcamy według wskazań kierunkowskazu w taką typową alaskańską boczną, szurtową drogę prowadzącą przez las.

W pobliżu skrzyżowania stoi kilka domków, te porządniejsze do wynajęcia, a nieco mniej zadbane z burdelikiem dookoła to mieszkalne lokalesów.

Potem droga się rozwidla, ale o kierunkowskazie już zapomniano.

Pierwsza próba – nieudana, droga doprowadza nas do jakiegoś domku i tu się kończy.

Pozostaje ta druga dróżka. Od niej znów rozchodzą się boczne dochodzące do widniejących w oddali domostw.

Dalej już nie ma domów, tylko tajga.

Po kilku kilometrach nasza droga kończy się szlabanem, przed którym jest niewielki parking.

No to wysiadka, dalej trzeba iść na piechotkę. Żeby tak jeszcze była pewność, że ta leśna ścieżka doprowadzi nas do jeziora???? Ale i tak nie ma się kogo zapytać.

Mamy czas, możemy zaryzykować.

Las jest przepiękny, taki typowy las deszczowy w alaskańskim wydaniu. Ale czy tu są w ogóle lasy deszczowe????

Z drzew zwieszają się długie zielone porosty podobne do podsuszonych wodorostów.

Rosną tu nie tylko świerki, ale i ogromne drzewa liściaste. W poszyciu gęste mchy, paprocie sięgające mi po pas, i takież same krzaczki z czarnymi jagodami.

Nikt tu nie usuwa zwalonych pni, połamanych drzew, w takim miejscu, gdzie las pokrywa większość powierzchni ludzie nie zawracają sobie głowy takimi drobiazgami...

Idzie się bardzo przyjemnie, ja się co chwilkę zatrzymuję i przyglądam roślinkom, jakimś dziwnym hubom, spróchniałym drzewom.

Zerkam też na drzewa, bo na TA przeczytałam, że gdzieś w pobliżu Bear Lake Lodge jest na drzewie gniazdo orłów i o tej porze roku można zobaczyć młode.

No, ale trudno się przyglądać wszystkim drzewom po drodze, a poza tym nawet nie wiem, gdzie jest ta lodża.

Więc się tak szybko nie przemieszczamy.

Mariola

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 7 miesięcy 1 dzień temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Wreszcie teren się obniża, robi się jakiś wilgotny, nad głową bzyczą komary. Chyba to dobry znak, że jezioro jest w pobliżu.

Mamy wprawdzie spray przeciw komarom, ale skoro wszyscy straszyli, że w Parku Denali tak ich mnóstwo, a prawie wcale nie było, to zapomniałam w ogóle o komarowym problemie i spray leży sobie na dnie walizki.

Dziś jest gorąco i parno, mamy krótkie rękawy, więc co i rusz jakiś nas dziabnie.

Droga zakręca i między drzewami ukazuje się jezioro.

Jest rzeczywiście bardzo ładne.

Całe otoczone wzgórzami i lasami, nie widać żadnego domu, ale to trochę dziwne, bo przecież ta Bear Lake Lodging, którą miałam na oku miała stać nad jeziorem????

Ale nie pora na zastanawianie się...jezioro jest duże i zakręca, a więc nie widzimy jego końca.

Jezioro w tej części do której docieramy porośnięte jest rzęsą i nenufarami. Takie prawdziwe uroczysko...

 

Mariola

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 7 miesięcy 1 dzień temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Ścieżka wije się równolegle z jeziorem, przekraczamy strumyk, który naniósł z gór – pewnie w czasie silnej ulewy - pełno drobnych kamieni, z których powstała całkiem fajna plaża.

Paprocie są wielkie, a na gałęziach drzew oprócz tych zwieszających się porostów rosną różne odmiany mchu.

Taka zaczarowana kraina.

Wchodzimy na bagienny, grząski teren, na szczęście i w tej dziczy ktoś pomyślał o zbudowaniu drewnianej kładki. Prawdopodobnie w innych porach roku poziom wody jest o wiele wyższy i nie można by tu przejść suchą stopą. Uschnięte drzewa też chyba o tym świadczą.

Na jednym z pomostów jest nawet zbita z bali ławeczka. Pewnie miejsce wypoczynku wędkarzy.

 A wokół pełno fajnych  mokradłowych roślin...i pierwsza żaba, którą widzę na Alasce!

Aż dziwne, że ich tu w ogóle nie widać. A może jezioro o tej porze roku jest terenem ochronnym dla łososi???

Całkiem przyjemne miejsce, żeby zrobić sobie lanczyk. I nawet komarów jakoś nie widać i nie słychać od momentu gdy wyszliśmy nad jezioro. Może dlatego, że czuje się tu lekki wietrzyk.

Rozkładamy nasze wiktuały i zabieramy się za żarełko.

Mamy wyżerkę z widokiem....

Mariola

ghosta
Obrazek użytkownika ghosta
Offline
Ostatnio: 7 lat 11 miesięcy temu
Rejestracja: 19 maj 2015

Ale piekna i różnorodna ta twoja Alaska.

I tak dokladnie wszystko opisujesz.Dance 4

Czytam z przyjemnosciąHeart

ghosta

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 7 miesięcy 1 dzień temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Ghosta, dzięki.

Miło, że ci moje szczególiki pasują.

Ale ja też lubię takie właśnie opowieści....

Mariola

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 7 miesięcy 1 dzień temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Dalsza wędrówka jest już trochę bardziej męczaca, gdyż ścieżka biegnie zboczem pagórka i trzeba raz wspinać się do góry, a za chwilę złazić w dół.

W pewnym momencie słyszymy w mijanej właśnie zacienionej zatoczce jakieś pluski, podchodzimy bliżej, a tam baraszkuje kilkanaście czerwonych łososi. Niektóre gatunki idąc na tarło zmieniają kolor ze srebrnego na czerwony.

Siadamy na brzegu i obserwujemy ich wyczyny, są niesamowicie ruchliwe, trudno zrobić im fotkę. Cykam na oślep, może coś tam będzie widać.

Jeszcze tylko kilka ciekawych drzew i ścieżka odbija od jeziora....

Ani się spostrzegliśmy, a już okrążyliśmy je dookoła!!!!

Mariola

Plumeria
Obrazek użytkownika Plumeria
Offline
Ostatnio: 2 lata 3 miesiące temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

Że też się nie baliście, że jakiś niedzwiadek zza drzewa Wam wyjdzie !

Pięknie położone jezioro. A skąd nazwa niedzwiedzie ?

Asisko
Obrazek użytkownika Asisko
Offline
Ostatnio: 2 lata 8 miesięcy temu
Rejestracja: 19 lut 2015

Natura w nieskalanej postaci!!! Tylko jednak trochę bałabym się niedźwiedzi. Nawet gdy wędruję wiosną w Beskidach, to trochę sie boję. Raz spotkałam jednego wiosną w Tatrach, przebiegł mi przez drogę, szybko sie stamtąd oddalałam Yes 3 W Beskidach też podobno jest parę miśków. Wolałabym się na nie nie natknąć. A na Alasce ryzyko jest o wiele większe. 

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 7 miesięcy 1 dzień temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Plumeria, Asia,

Aleście się z tymi niedźwiedziami obie razem jakby umówiły!!!!!

Pewnie nazwa adekwatna do możliwości spotkania tych zwierzaczków - o czym będzie mowa w kolejnym poście.

Faktem jest, że pierwsza nasza wędrowka w Parku Denali była pod znakiem strachu, przynajmniej z mojej strony. Mąż, jak to chłop, udawał, że się nie boi...

Jak szliśmy wówczas, to wydawało mi się, że za każdym krzakiem śpi nażarty niedźwiedź. Głośno gadałam, klaskałam w rączki - wszystko zgodnie z instrukcją o bezpieczeństwie.

Ale tam rzeczywiście można było się spodziewać bardzo niebezpiecznych grizzly. One lubią przebywać w takich otwartych przestrzeniach tundry, a nie w gęstych lasach.

Natomiast nad Jeziorem Niedźwiedzim żyją czarne niedźwiedzie, tzw baribale. Są o wiele mniejsze od grizzly i mają łagodniejszy charakter. I właśnie one zamieszkują tajgę, najlepiej czują się w lesie.

Ale jakoś tak nie baliśmy się...po prostu w ogóle nie myśleliśmy o tym, chłonąc uroki i lasu i jeziora...

Ale prawdą jest, że zapomnieliśmy zarówno o sprayu na komary, jak i o gazie pieprzowym na niedźwiedzie.

Oba przyjechały do domu nienaruszone!

Mariola

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 7 miesięcy 1 dzień temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Pod koniec naszej wędrówki natrafiamy na kilka domków stojących na ogrodzonym terenie w pobliżu jeziora.

Ale to nie jest Bear Lake Lodge, bo tamtą znam ze zdjęć.

Mąż nie chce wejść do środka, twierdząc, że w Ameryce nie wchodzi się na cudzą posesję, bo właściciele mogą zastrzelić nieproszonego gościa.

To oczywiście żart, ale kiedyś tak podobno było.

Robię tylko fotkę domku stojącego najbliżej bramy. Zawieszono na nim rogi caribu i łosi, a także stare zabytkowe sprzęty domowe. Sympatycznie to wszystko wygląda, ale faktycznie zadupie straszne...

Wracamy na parking, na którym samotnie czeka nasze autko.

I dosłownie po przejechaniu 2-3 kilometrów od parkingu na łące na skraju lasu zauważamy czarną niedźwiedzicę z dwoma małymi. Czarne niedźwiedzie są mniejsze niż grizzli i o wiele mniej agresywne.

Jednak matka z młodymi zawsze może być groźna.... Zatrzymujemy autko i przez okno obserwujemy niedźwiedzią rodzinkę. Wygląda na to, że nie za bardzo przejmują się naszą obecnością. Maluchy są wręcz zainteresowane autem...

No to i czarne niedźwiadki też mamy zaliczone i to w dodatku dzieli nas od nich niewielka odległość.

Chyba ta nazwa Bear Lake rzeczywiście świadczy o tym, że żyją tu niedźwiedzie!!!

Już sama nie wiem, czy cieszyć się że nam się trafiło takie spotkanie jadąc już samochodem????Czy może fajniej byłoby zobaczyć je gdzieś w głuszy leśnej idąc piechotą.

Prawdą jest jednak, że ta wersja, która nam się właśnie przytrafiła jest bardziej bezpieczna!!!!

Mariola

Strony

Wyszukaj w trip4cheap