Dana, przeczytałam, zachwyciłam się i teraz czekam na Twoj KualaLumpur, bo mnie z kolei zaskoczyła kuchnia w Malezji!
Nigdy, ale to nigdy nie nie przypuszczałam by w Azji gdzie jest takie bogactwo przypraw i warzyw kuchnia była tak uboga w smaki, monotonna i tak wysokokaloryczna! Koszmar!
Może miałam niefarta... Ale by tak przez 3 tygodnia kulinarny pech człowieka ścigał???
Indy, z całego serca Ci dziękuję za ten wpis. Już się bałam, że tylko ja jakaś niedorobiona smakowo jestem, bo przeważnie wszyscy pisza, jakie to pyszności w tej Azji jedli.
Ja nie jestem wszystkożerna, to fakt. Jest wiele rzeczy, których nie jadam i w ogóle mnie nie interesuje jak smakują, ale tam naprawdę starałam się próbować lokalnej kuchni, wybierałam miejsca, w których tubylcy chętnie jadają...i niestety, jedząc tam, myślałam sobie..."ech...co wy wiecie o żeberkach"...hahaha
Indy, z całego serca Ci dziękuję za ten wpis. Już się bałam, że tylko ja jakaś niedorobiona smakowo jestem, bo przeważnie wszyscy pisza, jakie to pyszności w tej Azji jedli.
Ja nie jestem wszystkożerna, to fakt. Jest wiele rzeczy, których nie jadam i w ogóle mnie nie interesuje jak smakują, ale tam naprawdę starałam się próbować lokalnej kuchni, wybierałam miejsca, w których tubylcy chętnie jadają...i niestety, jedząc tam, myślałam sobie..."ech...co wy wiecie o żeberkach"...hahaha
Danuś! Ja z kolei prawie wszystkożerna jestem. I ciekawa innych smaków. Zjadłabym nawet wędzoną ławkę parkową by tylko zobaczyć jak smakuje! Ale w przypadku Malezji poległam. Jadłam z lokalesami zupy za 4 MYRy, próbowałam owoców morza i ryb na Filipino Market, łaziłam po tamtejszych chińskich i hinduskich restauracjach, ale nigdzie nie usmiechnęło sie do mnie kulinarne szczęście. Odnosiłam jedynie przykre wrażenie, że główną metodą doprawiania dań jest szufla ostrego jak diabli szuwaksu, albo w alternatywie podanie dania kompletnie pozbawionego smaku. Wszystko na dodatek pływające w tłuszczu! Do tego żałosne oszustwa typu rozwodniony sok owocowy a zamiast mięsa z kurczaka, pociety kręgosłup itd. itp.... Szkoda moim zdaniem słów na tę kuchnię. W żaden sposób nie zbliża się ona do wielkich azjatyckich kuchni - Indii, Tajlandii czy choćby Wietnamu!
Takie jest moje zdanie i z nim się zgadzam, hehe!
A Ty pisz kochana relacje, bo bardzo lubię Cie czytać, no!
Skończyła się singapurska przygoda, przyszedł czas na odkrywanie Bali. Lot z Singapuru na Bali liniami Tigerair kupiłam na stronie linii http://www.tigerair.com/sg/en/
Cena ze zwiększonym do 25kg limitem bagażu i posiłkiem na pokładzie, to 518zł.
Co do bagażu, trudno doradzać, ale płatny posiłek na pokładzie można sobie darować, nie nadaje się do jedzenia / oczywiście moja subiektywna opinia/
Do linii Tigerair w zasadzie nie mogę się czepiać, ot, taki Wizzair, czy Ryanair, po naszemu. Jest jednak pewna sprawa, która mnie zadziwiła, ponieważ z takim podejściem nie spotkałam się do tej pory nigdzie. Chodzi o serwis dla niepełnosprawnych.
W większości linii lotniczych na całym świecie niepełnosprawni mogą poprosic przewożnika o serwis lotniskowy. To, jakich usług oczekują na lotnisku, jest ścisle określone w międzynarodowym kodzie informującym jakich usług dana niepełnosprawna osoba potrzebuje. Wszystkie usługi sa bezpłatne.
W naszym przypadku to był kod WCHS / wcheelchair, stairs/, co oznacza, że potrzebny był wózek inwalidzki na lotnisku i pomoc w pokonaniu schodów do samolotu.
Jeżeli do samolotu wchodzi sie przez rękaw, to problem pokonania schodów odpada, ale jeżeli nie...to wymagana jest specjalna winda /ambulift/, w Polsce nie wiem czemu zwana "Tereską".
Nie wiem jak jest z finansowaniem takich usług, bo ogólnie serwis zależy od linii lotniczych, ale jakość serwisu... od obsługi na danym lotnisku.
Będąc jeszcze o Polsce współpracowałam jako pilot wycieczek z biurem podróży, które organizuje wycieczki dla osób niepełnosprawnych, nie było niczym nadzwyczajnym mieć na wycieczce 6 osób na wózkach... i z pełną odpowiedzialnościa mogę stwierdzic, że serwis dla niepełnosprawnych na Lotnisku Chopina w Warszawie jest jednym z najlepszych na pewno w Europie...a być może i na świecie.
Lotnisko Changi w Singapurze nie udostępnia serwisu w momencie przybycia, jak powinno / 3 godziny przed lotem międzynarodowym / tylko na pół godziny przed boardingiem . Miejsc siedzących tam dośc mało...więc po którejś z kolei interwencji powiedzieli nam, że przecież osoba, która nie może stać, może usiąśc na doniczce ...i tak siedząc na doniczce przeczekałyśmy czas do lotu...
Linia Tigerair za wózek inwalidzki na lotnisku i asystenta zażyczyła sobie opłatę 20S$. No trudno, zapłaciłyśmy, lotnisko Changi jest duże i przemieszczanie się pieszo raczej było nierealne, ale za ambulift cena 300S$ to było mocne przegięcie . Moja towarzyszka podróży stwierdziła, "O, nie!!!" to jest dyskryminacja .
Lot Airbusem A320 trwał 2,5 godziny...i odbył się bez niespodzianek
Indy, z całego serca Ci dziękuję za ten wpis. Już się bałam, że tylko ja jakaś niedorobiona smakowo jestem, bo przeważnie wszyscy pisza, jakie to pyszności w tej Azji jedli.
Ja nie jestem wszystkożerna, to fakt. Jest wiele rzeczy, których nie jadam i w ogóle mnie nie interesuje jak smakują, ale tam naprawdę starałam się próbować lokalnej kuchni, wybierałam miejsca, w których tubylcy chętnie jadają...i niestety, jedząc tam, myślałam sobie..."ech...co wy wiecie o żeberkach"...hahaha
Danuś! Ja z kolei prawie wszystkożerna jestem. I ciekawa innych smaków. Zjadłabym nawet wędzoną ławkę parkową by tylko zobaczyć jak smakuje! Ale w przypadku Malezji poległam. Jadłam z lokalesami zupy za 4 MYRy, próbowałam owoców morza i ryb na Filipino Market, łaziłam po tamtejszych chińskich i hinduskich restauracjach, ale nigdzie nie usmiechnęło sie do mnie kulinarne szczęście. Odnosiłam jedynie przykre wrażenie, że główną metodą doprawiania dań jest szufla ostrego jak diabli szuwaksu, albo w alternatywie podanie dania kompletnie pozbawionego smaku. Wszystko na dodatek pływające w tłuszczu! Do tego żałosne oszustwa typu rozwodniony sok owocowy a zamiast mięsa z kurczaka, pociety kręgosłup itd. itp.... Szkoda moim zdaniem słów na tę kuchnię. W żaden sposób nie zbliża się ona do wielkich azjatyckich kuchni - Indii, Tajlandii czy choćby Wietnamu!
Takie jest moje zdanie i z nim się zgadzam, hehe!
A Ty pisz kochana relacje, bo bardzo lubię Cie czytać, no!
Kiedy Twoja relacja z Borneo, Indy??? Pewnie się działo...
W odliczance, przez 130 dni było, że to mają być "nieokrągłe urodziny na Bali ze zwiedzaniem Singapuru i Kuala Lumpur", bo nieprzypadkowo właśnie w czasie urodzin ta podróż miała się odbyć. Kiedyś, kiedy myslałam o "okrągłych" urodzinach, to miałam przed oczami jakąś niepowtarzalną chwilę, szczęsliwą bardzo. Zycie jednak nie zawsze się chce dostosować do naszych planów. Śmierć bliskiej osoby,samotna emigracja, to nie były dobre okoliczności na celebrowanie czegokolwiek. Przyrzekłam sobie jednak wtedy, że jeżli sie podniosę i znów poskładam w jeden kawałek, to najbliższe nieokrągłe urodziny będą wyjątkowe.
Bali wydawało się być wystarczająco niezwykłym miejscem
Pierwsze 4 noce na Bali zaplanowałam w hotelu Ramada Encore
Hotel bardzo przyjemny. Niewielki, czysty, śniadania bardzo dobre, zawierajace lekkie śniadaniowe dania i również dania obiadowe. Zawsze świeże ciasta, owoce, i "kąciak jajeczny" z omletami i jajkami na różne sposoby :-)Wieczorem w barze przy basenie przyzwoita muzyka na żywo, bezpłatny bus na plażę i do centrum handlowego...
Obsługa hotelu Ramada Encore pięknie się zachowała ofiarowując mi urodzinowy tort, a lokalny muzyk i zgromadzeni w restauracji turyści odśpiewali "Happy Birthday". Było bardzo miło, mam nadzieję, że wszystkie życzenia się spełnią
Mimo ,ze juz wiele osób pisało i fociło Sin.to ja ciągle z dużym zainteresowaniem czytam te relacje.Każda mimo,ze pokazuje te same obiekty jest ciekawa i inna.Ja zawsze z uwagą oglądam wszelkie ogrody i zwykłe krzaczory i zawsze mam mało .Czytam z zaciekawieniem,mimo,że mało prawdopodobne,że mi się to przyda,ale mam ciekawską naturę i jestem ciekaw świata jaki inni zwiedzają.Nigdy nikomu nie zazdroszczę tych eskapad,bo mimo,ze zwiedzam i bywam raczej blisko,to w moim małym świecie i tak mam zwiedzone najwięcej miejsc.Ostatnio nawet wirtualnie poobcowałem trochę z Księżycem
Koniec moich zwierzeń i czekam na ciąg dalszy podróży
—
Żeglarstwo – najdroższy sposób najmniej wygodnego spędzania czasu.
Dana, przeczytałam, zachwyciłam się i teraz czekam na Twoj KualaLumpur, bo mnie z kolei zaskoczyła kuchnia w Malezji!
Nigdy, ale to nigdy nie nie przypuszczałam by w Azji gdzie jest takie bogactwo przypraw i warzyw kuchnia była tak uboga w smaki, monotonna i tak wysokokaloryczna! Koszmar!
Może miałam niefarta... Ale by tak przez 3 tygodnia kulinarny pech człowieka ścigał???
Momi, dzięki za informacje.
Indy, z całego serca Ci dziękuję za ten wpis. Już się bałam, że tylko ja jakaś niedorobiona smakowo jestem, bo przeważnie wszyscy pisza, jakie to pyszności w tej Azji jedli.
Ja nie jestem wszystkożerna, to fakt. Jest wiele rzeczy, których nie jadam i w ogóle mnie nie interesuje jak smakują, ale tam naprawdę starałam się próbować lokalnej kuchni, wybierałam miejsca, w których tubylcy chętnie jadają...i niestety, jedząc tam, myślałam sobie..."ech...co wy wiecie o żeberkach"...hahaha
Danuś! Ja z kolei prawie wszystkożerna jestem. I ciekawa innych smaków. Zjadłabym nawet wędzoną ławkę parkową by tylko zobaczyć jak smakuje! Ale w przypadku Malezji poległam. Jadłam z lokalesami zupy za 4 MYRy, próbowałam owoców morza i ryb na Filipino Market, łaziłam po tamtejszych chińskich i hinduskich restauracjach, ale nigdzie nie usmiechnęło sie do mnie kulinarne szczęście. Odnosiłam jedynie przykre wrażenie, że główną metodą doprawiania dań jest szufla ostrego jak diabli szuwaksu, albo w alternatywie podanie dania kompletnie pozbawionego smaku. Wszystko na dodatek pływające w tłuszczu! Do tego żałosne oszustwa typu rozwodniony sok owocowy a zamiast mięsa z kurczaka, pociety kręgosłup itd. itp.... Szkoda moim zdaniem słów na tę kuchnię. W żaden sposób nie zbliża się ona do wielkich azjatyckich kuchni - Indii, Tajlandii czy choćby Wietnamu!
Takie jest moje zdanie i z nim się zgadzam, hehe!
A Ty pisz kochana relacje, bo bardzo lubię Cie czytać, no!
Skończyła się singapurska przygoda, przyszedł czas na odkrywanie Bali. Lot z Singapuru na Bali liniami Tigerair kupiłam na stronie linii http://www.tigerair.com/sg/en/
Cena ze zwiększonym do 25kg limitem bagażu i posiłkiem na pokładzie, to 518zł.
Co do bagażu, trudno doradzać, ale płatny posiłek na pokładzie można sobie darować, nie nadaje się do jedzenia / oczywiście moja subiektywna opinia/
Do linii Tigerair w zasadzie nie mogę się czepiać, ot, taki Wizzair, czy Ryanair, po naszemu. Jest jednak pewna sprawa, która mnie zadziwiła, ponieważ z takim podejściem nie spotkałam się do tej pory nigdzie. Chodzi o serwis dla niepełnosprawnych.
W większości linii lotniczych na całym świecie niepełnosprawni mogą poprosic przewożnika o serwis lotniskowy. To, jakich usług oczekują na lotnisku, jest ścisle określone w międzynarodowym kodzie informującym jakich usług dana niepełnosprawna osoba potrzebuje. Wszystkie usługi sa bezpłatne.
W naszym przypadku to był kod WCHS / wcheelchair, stairs/, co oznacza, że potrzebny był wózek inwalidzki na lotnisku i pomoc w pokonaniu schodów do samolotu.
Jeżeli do samolotu wchodzi sie przez rękaw, to problem pokonania schodów odpada, ale jeżeli nie...to wymagana jest specjalna winda /ambulift/, w Polsce nie wiem czemu zwana "Tereską".
Nie wiem jak jest z finansowaniem takich usług, bo ogólnie serwis zależy od linii lotniczych, ale jakość serwisu... od obsługi na danym lotnisku.
Będąc jeszcze o Polsce współpracowałam jako pilot wycieczek z biurem podróży, które organizuje wycieczki dla osób niepełnosprawnych, nie było niczym nadzwyczajnym mieć na wycieczce 6 osób na wózkach... i z pełną odpowiedzialnościa mogę stwierdzic, że serwis dla niepełnosprawnych na Lotnisku Chopina w Warszawie jest jednym z najlepszych na pewno w Europie...a być może i na świecie.
Lotnisko Changi w Singapurze nie udostępnia serwisu w momencie przybycia, jak powinno / 3 godziny przed lotem międzynarodowym / tylko na pół godziny przed boardingiem . Miejsc siedzących tam dośc mało...więc po którejś z kolei interwencji powiedzieli nam, że przecież osoba, która nie może stać, może usiąśc na doniczce ...i tak siedząc na doniczce przeczekałyśmy czas do lotu...
Linia Tigerair za wózek inwalidzki na lotnisku i asystenta zażyczyła sobie opłatę 20S$. No trudno, zapłaciłyśmy, lotnisko Changi jest duże i przemieszczanie się pieszo raczej było nierealne, ale za ambulift cena 300S$ to było mocne przegięcie . Moja towarzyszka podróży stwierdziła, "O, nie!!!" to jest dyskryminacja .
Lot Airbusem A320 trwał 2,5 godziny...i odbył się bez niespodzianek
Kiedy Twoja relacja z Borneo, Indy??? Pewnie się działo...
W odliczance, przez 130 dni było, że to mają być "nieokrągłe urodziny na Bali ze zwiedzaniem Singapuru i Kuala Lumpur", bo nieprzypadkowo właśnie w czasie urodzin ta podróż miała się odbyć. Kiedyś, kiedy myslałam o "okrągłych" urodzinach, to miałam przed oczami jakąś niepowtarzalną chwilę, szczęsliwą bardzo. Zycie jednak nie zawsze się chce dostosować do naszych planów. Śmierć bliskiej osoby,samotna emigracja, to nie były dobre okoliczności na celebrowanie czegokolwiek. Przyrzekłam sobie jednak wtedy, że jeżli sie podniosę i znów poskładam w jeden kawałek, to najbliższe nieokrągłe urodziny będą wyjątkowe.
Bali wydawało się być wystarczająco niezwykłym miejscem
Pierwsze 4 noce na Bali zaplanowałam w hotelu Ramada Encore
http://www.booking.com/hotel/id/ramada-encore-bali-seminyak.en-gb.html?aid=311076;label=ramada-encore-bali-seminyak-toc6nDR4L4cRhwfOx7n3CgS57326157917%3Apl%3Ata%3Ap1%3Ap2%3Aac%3Aap1t1%3Aneg%3Afi%3Atiaud-146342137270%3Akwd-81020292803%3Alp9046054%3Ali%3Adec%3Adm;sid=43ac71670c42801fc2847c1b2c3d5156;d...
Cena za pokój 2-osobowy za 4 noce, to 618 zł
Hotel bardzo przyjemny. Niewielki, czysty, śniadania bardzo dobre, zawierajace lekkie śniadaniowe dania i również dania obiadowe. Zawsze świeże ciasta, owoce, i "kąciak jajeczny" z omletami i jajkami na różne sposoby :-)Wieczorem w barze przy basenie przyzwoita muzyka na żywo, bezpłatny bus na plażę i do centrum handlowego...
Obsługa hotelu Ramada Encore pięknie się zachowała ofiarowując mi urodzinowy tort, a lokalny muzyk i zgromadzeni w restauracji turyści odśpiewali "Happy Birthday". Było bardzo miło, mam nadzieję, że wszystkie życzenia się spełnią
Dana-
Dana, to spóznione ale wciąz ŻYCZENIA !!! 100 latek
No trip no life
Antenka, Nelcia.. dziękuję
Dana, ja też się dołączę do życzeń z dziewczynami
Mimo ,ze juz wiele osób pisało i fociło Sin.to ja ciągle z dużym zainteresowaniem czytam te relacje.Każda mimo,ze pokazuje te same obiekty jest ciekawa i inna.Ja zawsze z uwagą oglądam wszelkie ogrody i zwykłe krzaczory i zawsze mam mało .Czytam z zaciekawieniem,mimo,że mało prawdopodobne,że mi się to przyda,ale mam ciekawską naturę i jestem ciekaw świata jaki inni zwiedzają.Nigdy nikomu nie zazdroszczę tych eskapad,bo mimo,ze zwiedzam i bywam raczej blisko,to w moim małym świecie i tak mam zwiedzone najwięcej miejsc.Ostatnio nawet wirtualnie poobcowałem trochę z Księżycem
Koniec moich zwierzeń i czekam na ciąg dalszy podróży
Żeglarstwo – najdroższy sposób najmniej wygodnego spędzania czasu.