Wojtek...Wojtek z aparatem na wczasach się raczej nie rozstaje
Dojeżdżamy w końcu do największego pola lodowego w Górach Skalistych - Columbia Icefield - Grubość warstwy lodu osiąga tu 300-360 metrów, która jednakże z roku na rok zmniejsza swoją wartość o 5-10 cm. Jęzor lodowca Athabasca "spływa" tu prawie do samej drogi. Widok jest taki, jak widać na zdjęciu .
Przy centrum Colombia Icefield, przez dobry kwadrans szukamy miejsca na parkingu, ten jest olbrzymi, ale samochodów wydaje się być jeszcze więcej niż miejsc.W końcu udaje się znaleźć małą dziurkę dla naszej rakiety... Mając wcześniej kupione bilety, idziemy zarejestrować się w punkcie obsługi klienta. Widok na parking i lodowiec
I teraz hit...na lodowiec pojedziemy autobusem . Ale czego to ludzie nie wymyślą, żeby turyście zapewnić wrażenia i przede wszystkim złoić z niego kasę. „Zrobimy z ciebie zdobywcę! Zawożąc Cię na lodowiec autobusem…”! tak, dobrze czytacie... autobusem... Tego to jeszcze nie było! Jeszcze helikopterem to można zrozumieć, ale autobusem??? Czy nie ciekawi sam fakt, jaki to musi być autobus, żeby mógł jeździć po lodzie? Organizacja jest niesamowita. Po sprawdzeniu biletów przechodzimy na perony i zostajemy załadowani do zwykłego autobusu, który dowieźć ma nas bliżej lodowca. Kierowca po drodze śpiewa, zabawia nas żarcikami o swojej babci, wplatając w nie geologiczne ciekawostki. Po paru minutach jesteśmy na kolejnym peronie - stanowisku – tym razem już przy samym lodowcu i tam przesiadamy się do maszyny na sześciu ogromnych kołach. Oto Ice Explorer!
Zapakowanym po brzegi Ice Explorerem zjeżdżamy ze stromej góry, przejeżdżamy przez lodowcowy strumyczek i wreszcie suniemy po lodzie.
Pod wielkimi kołami lód przewija się zdecydowanie za szybko i już po chwili docieramy do wielkiego parkingu na środku lodowca. Tu wysiadka, 40 minut tak zwanego czasu wolnego na biegankę (nie mylić z biegunką, choć można mieć niezłą sraczkę będąc w takim miejscu ) po lodzie, parę zdjęć, selfie, uśmiechów do obiektywu i już pakujemy się z powrotem. Co tu dużo mówić, rozrywka zapewniona, czas wypełniony, ale jakoś nie czujemy się jak zdobywcy. Zapraszam do galerii
ale to jeszcze nie koniec atrakcji... docieramy naszym "sześciokołowcem" na miejsce dojazdu autobusów, wracamy do bazy i przed nami kolejny punkt programu - Glacier Skywalk. Przesiadamy się w inny autobus i jedziemy ku potężnej platformie widokowej zawieszonej nad ogromną przepaścią. Jednak to, co czyni ją wyjątkową, to jej szklana podłoga. Spaceruje się więc po tej przezroczystej tafli, widząc pod stopami prawie trzystumetrową przepaść. Zdjęć samej podłogi nie mam, bo musiałbym fotografować czyjeś stopy
Na te atrakcje, przy założeniu, ze mamy kupione bilety wcześniej, trzeba przeznaczyć przynajmniej 2,5 h....
Nelcia..dokładnie.. zatyka nie tylko gębę, ale wszystkie pory Córa zachwycona, tylko brakowało jej wyjść do kanjp, ale nie można mieć wszystkiego
jedziemy dalej. Panorama lodowców na każdym swoim odcinku jest niesamowita... Opuszczamy P.N. Jasper i wjeżdżamy do P. N. Banff, objętego również ochroną przez UNESCO. Jest to najstarszy park narodowy Kanady, założony w 1885 roku, obecnie zajmuje powierzchnię 6700 km kwadratowych.
Po przejechaniu niecałych 9 km, widzimy tłumek aut na parkingu , ciekawe co tu dają . Zatrzymujemy się, podchodzimy do informacji "za szybką", oglądamy zdjęcia i decydujemy się na spacerek pod górę. Parker Ridge Trailhead - tak brzmi dumna nazwa tego szlaku. Jak dotrzemy na szczyt wzniesienia, będziemy mogli podziwiać lodowiec Saskatchewan. Z informacji wynika, że 2 h wystarczą nam na zrobienie kilku zdjęć i powrót na parking . Początek niezbyt stromy...
Wspinając się na szczyt, spotykamy narciarzy, zagadujemy ich... mówią, że widoki nieziemskie, a i warunki do szusowania super . Ufff jesteśmy wreszcie na górze
Nie wiem, gdzie Ci kolesie widzieli super warunki do szusowania, ale ad widoków mieli rację .
wow, wow, wow - pięknie
Bez podróży się duszę....
http://kolekcjonujacchwile.blogspot.com/
Piękna przyroda i Wojtek z aparatem
Makono..teraz zapraszam na wow wow wow..
Wojtek...Wojtek z aparatem na wczasach się raczej nie rozstaje
Dojeżdżamy w końcu do największego pola lodowego w Górach Skalistych - Columbia Icefield - Grubość warstwy lodu osiąga tu 300-360 metrów, która jednakże z roku na rok zmniejsza swoją wartość o 5-10 cm. Jęzor lodowca Athabasca "spływa" tu prawie do samej drogi. Widok jest taki, jak widać na zdjęciu .
Przy centrum Colombia Icefield, przez dobry kwadrans szukamy miejsca na parkingu, ten jest olbrzymi, ale samochodów wydaje się być jeszcze więcej niż miejsc.W końcu udaje się znaleźć małą dziurkę dla naszej rakiety... Mając wcześniej kupione bilety, idziemy zarejestrować się w punkcie obsługi klienta. Widok na parking i lodowiec
I teraz hit...na lodowiec pojedziemy autobusem . Ale czego to ludzie nie wymyślą, żeby turyście zapewnić wrażenia i przede wszystkim złoić z niego kasę. „Zrobimy z ciebie zdobywcę! Zawożąc Cię na lodowiec autobusem…”! tak, dobrze czytacie... autobusem... Tego to jeszcze nie było! Jeszcze helikopterem to można zrozumieć, ale autobusem??? Czy nie ciekawi sam fakt, jaki to musi być autobus, żeby mógł jeździć po lodzie? Organizacja jest niesamowita. Po sprawdzeniu biletów przechodzimy na perony i zostajemy załadowani do zwykłego autobusu, który dowieźć ma nas bliżej lodowca. Kierowca po drodze śpiewa, zabawia nas żarcikami o swojej babci, wplatając w nie geologiczne ciekawostki. Po paru minutach jesteśmy na kolejnym peronie - stanowisku – tym razem już przy samym lodowcu i tam przesiadamy się do maszyny na sześciu ogromnych kołach. Oto Ice Explorer!
Zapakowanym po brzegi Ice Explorerem zjeżdżamy ze stromej góry, przejeżdżamy przez lodowcowy strumyczek i wreszcie suniemy po lodzie.
www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
Pod wielkimi kołami lód przewija się zdecydowanie za szybko i już po chwili docieramy do wielkiego parkingu na środku lodowca. Tu wysiadka, 40 minut tak zwanego czasu wolnego na biegankę (nie mylić z biegunką, choć można mieć niezłą sraczkę będąc w takim miejscu ) po lodzie, parę zdjęć, selfie, uśmiechów do obiektywu i już pakujemy się z powrotem. Co tu dużo mówić, rozrywka zapewniona, czas wypełniony, ale jakoś nie czujemy się jak zdobywcy. Zapraszam do galerii
www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
Wracamy...
ale to jeszcze nie koniec atrakcji... docieramy naszym "sześciokołowcem" na miejsce dojazdu autobusów, wracamy do bazy i przed nami kolejny punkt programu - Glacier Skywalk. Przesiadamy się w inny autobus i jedziemy ku potężnej platformie widokowej zawieszonej nad ogromną przepaścią. Jednak to, co czyni ją wyjątkową, to jej szklana podłoga. Spaceruje się więc po tej przezroczystej tafli, widząc pod stopami prawie trzystumetrową przepaść. Zdjęć samej podłogi nie mam, bo musiałbym fotografować czyjeś stopy
Na te atrakcje, przy założeniu, ze mamy kupione bilety wcześniej, trzeba przeznaczyć przynajmniej 2,5 h....
ludzi tłum, kilka zdjęć
www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
niesamowite widoki-piekne gory.I mieliscie szczescie do pogody.
https://marzycielskapoczta.pl/
Napisz pocztowke ze swoich podrozy do chorych dzieci
Gębę zatyka z wrażenia jaki ten świat piekny !!
córci też się podobało ?
No trip no life
Huragan, tym razem aura się do nas uśmiechnęła
Nelcia..dokładnie.. zatyka nie tylko gębę, ale wszystkie pory Córa zachwycona, tylko brakowało jej wyjść do kanjp, ale nie można mieć wszystkiego
jedziemy dalej. Panorama lodowców na każdym swoim odcinku jest niesamowita... Opuszczamy P.N. Jasper i wjeżdżamy do P. N. Banff, objętego również ochroną przez UNESCO. Jest to najstarszy park narodowy Kanady, założony w 1885 roku, obecnie zajmuje powierzchnię 6700 km kwadratowych.
www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
Po przejechaniu niecałych 9 km, widzimy tłumek aut na parkingu , ciekawe co tu dają . Zatrzymujemy się, podchodzimy do informacji "za szybką", oglądamy zdjęcia i decydujemy się na spacerek pod górę. Parker Ridge Trailhead - tak brzmi dumna nazwa tego szlaku. Jak dotrzemy na szczyt wzniesienia, będziemy mogli podziwiać lodowiec Saskatchewan. Z informacji wynika, że 2 h wystarczą nam na zrobienie kilku zdjęć i powrót na parking . Początek niezbyt stromy...
ale im dalej w "las", tym bardziej stromo.
tam na dole widać naszą zaparkowaną furmankę
www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
Wspinając się na szczyt, spotykamy narciarzy, zagadujemy ich... mówią, że widoki nieziemskie, a i warunki do szusowania super . Ufff jesteśmy wreszcie na górze
Nie wiem, gdzie Ci kolesie widzieli super warunki do szusowania, ale ad widoków mieli rację .
www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...