Jesteś tutaj
Jesteś tutaj
Pod koniec sierpnia każde z nas dostało w pracy jasny przekaz, że trzeba wykorzystać zaległy urlop Powoli zaczęliśmy zastanawiać się gdzie. Podpytywałam na forum, czy ktoś się gdzieś nie wybiera – można by się spotkać. Jednocześnie myślałam: może okolice Lądka Zdroju? Być może byśmy się tam udali, gdyby na około tydzień przed wyjazdem mąż, nie dostał w pracy namiar na Domki letniskowe Zadzielanka koło . Żywca – był tam kolega. Sprawdziliśmy w Internecie, wyglądało ok, więc dlaczego nie?
Zadzwoniliśmy, zarezerwowaliśmy na 6 dni. Ustaliliśmy cenę na 300zł/za dzień (w sezonie 350 zl).
W poniedziałek rano wyruszyliśmy. Domek miał być gotowy na 16 ale miłym zaskoczeniem było, że już po drodze dostaliśmy telefon, że domek jest gotowy na nasze przyjęcie.
Miejsce okazało się powyżej oczekiwań. Domek nowy 6 osobowy. Góra dwie sypialnie każda z łazienką. Dół salon z kuchnią (kuchnia wyposażona w płytę indukcyjną, nowoczesny piekarnik (można suszyć grzyby ), lodówka z zamrażarką, pełen zestaw naczyń, kubki, kieliszki itp. W salonie kanapa, ława, stół z krzesłami, telewizor, gry planszowe. Na dole też dwuosobowa sypialnia i duża łazienka. Przed domem stół z krzesłami, leżaki, grill. Cóż jeszcze więcej trzeba.
Nasz domek nr 1.
Koniec działki. Tam jest bramka , którą można dojść nad Jezioro Żywieckie.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Domki super ! no i cena miodzio
Te inne domki też były zamieszkałe, czy byliscie sami ?
Czekam Asiu na opowiesci ...
No trip no life
...ooo,znów fajna lokacja !!! : )
i ja czekam na CD : )))
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Bardzo sympatyczne domki... Pozdrawiam.
Witaj Nel, Achernar i Radek, chętnie zabierzemy Was na wspólną wędrówkę.
W uzupełnieniu informacji „domkowej”:
1) dla miłośników białego szaleństwa – właściciele planują dowóz narciarzy do Szczyrku lub na górę Żar – mają odpowiednie auto; kierowcy też będą mogli napić się piwka,
2) dla rodzin z dziećmi – planowana jest budowa placu zabaw i postawienie dużego basenu; jak widać teren jest duży,
Ale nie przyjechaliśmy tu tylko siedzieć i relaksować .
Zanim się rozpakowaliśmy mąż już objechał na rowerze najbliższą okolicę .
Zamykamy domek (trzeba uruchomić alarm) i przez bramkę na końcu działki idziemy nad Jezioro Żywieckie. Tak naprawdę jest to zbiornik retencyjny na rzece Sole koło Żywca, położony na granicy Kotliny Żywieckiej i Beskidu Małego. Utworzenie w 1966 r. spowodowało zalanie kilku wsi, m.in. Zarzecza, Tresnej, Zadziela i Starego Żywca. Sam brzeg jeziora nie jest zbyt ciekawy, jak to w zbiorniku sztucznym, ale woda jest czysta i podobno są ryby. Na brzegu można spotkać wędkarzy. Widać też pływające łódki i stateczki wycieczkowe.
To widok bezpośrednio przy dojściu od strony domków.
Idziemy wzdłuż brzegu "w prawo".
Po drodze mala sesja zdjęciowa.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Jestem i ja
Domki naprawdę są super
Przyszłość to marzenia, przeszłośc to wspomnienia
Witaj Alamed. W grupie lepiej się podróżuje.
Nel zapomniałam odpowiedzieć na pytanie. Na początku tygodnia byliśmy w domkach tylko my, chyba w czwartek przyjechała jakaś rodzinka z dzieckiem, ale prawie ich nie było słychać i widać. Pojawiała się też właścicielka, ze swoimi bardzo sympatycznymi pieskami. Tu informacja– można zabrać swoje zwierzaki, wtedy trzeba uiścić (chyba) dodatkowe 20 zł. Naa zdjęciu jeden z piesków.
Z nad jeziora wracamy inną drogą, nie koło jeziora.
Tego dnia jedziemy jeszcze do centrum Żywca, gdzie w knajpce wcinamy bardzo dobre potrawy z placków ziemniaczanych.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
No tak, inne piwo w tym miejscu by zupełnie nie pasowało
Ja też plackowa jestem
No trip no life
Akurat dwa kolorowe piwa, to warki
Przyjechaliśmy zupełnie bez planowania co chcemy zobaczyć. Pomysły realizowane były na bieżąco. Ponieważ na 3 dni przed wyjazdem skręciłam stopę (schodząc ze schodów w domu – nie ekstremalnego) i noga jeszcze trochę bolała (boli teraz też), wymyśliłam że jedziemy na jakąś górkę na którą da się wjechać kolejką, a zejdziemy na piechotę, może dam radę. Przypominała mi się Szyndzielnia, na której chyba kiedyś byłam z rodzicami. Sprawdziliśmy, jest kolejka gondolowa, otwarta. Pogoda piękna, jedziemy.
Dojechaliśmy do Bielska, znaleźliśmy jakiś parking przy kolejce (oczywiście płatny).I w drogę…
Niby szlak na dole był, ale dalej oznakowanie dojścia do gondoli słabe. Na rozwidleniach ani be ani me ani kukuryku nie ma. Trzeba się ratować mapami w Internecie.
Dalej trochę lepiej.
Po drodze Basia i Mąż zaliczyli tor saneczkowy. Ja w roli fotografa, choć uchwycić jadący wagonik nie tak latwo.
Już blisko
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
No to jedziemy. Zdjęcia przez szybę gondoli mocno utrudnione.
I jesteśmy na górze.
Przy stacji górnej jest wieża widokowa wejście platne (chyba 5 zl)
v
Pogoda na szczycie malinowa. Krótki rękaw jest w sam raz. Widok dobry, chociaż niestety na miasto (Bielsko Biała na pierwszym planie).
Widok w stronę szczytu Szyndzielni.
Jeszcze zdjęcie zrobionej przeze mnie czapki na tle krajobrazu (choć przy krótkim rękawie może śmiesznie wygląda)
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!