kolejny poranek jest jak codzień lekko zamglony.... co po kilku dniach, jest już dla nas wiadomą normą; słonko wychodzi dopiero później, a z tym bywa różnie- raz o 10 rano, innego dnia dopiero ok 12 w południe, ale najważniejsze, że wychodzi i swieci nam codziennie
Po śniadanku dziś jedziemy troche po tzw. szlaku Architektury Drewnianej Małopolski, który skupia głównie zabytkowe kościółki i cerkwie ;
sam szlak jest całkiem spory i zawiera naprawdę dużo tego rodzaju obiektów , ale my ograniczamy sie do tych "najbliżej położonych"
najpierw odwiedzamy zabytkowy, drewniany kościółeczek w Grynwałdzie
Grywałd to niewielka wieś położona za Krościenkiem nad Dunajcem; miejscowość ta występuje w dokumentach po raz pierwszy już w roku 1330 jako Grünewald, czyli Zielony Las.
widok na wieś:
my jednak ograniczamy nasze zwiedzanie tutaj tylko do tego urokliwego kosciółka
Główną atrakcją wsi jest XV-wieczny gotycki kościółek drewniany pw. św. Marcina. ; Legenda mówi, że na miejscu dzisiejszej świątyni znajdować się miała pogańska gontyna (inaczej :chram- miejsce spotkań, wróżb i obrzędów we wczesnosłowiańskich plemionach)
mam nadzieję odszukac gdzies jakieś otwarte wejście....., ale niestety... poranne godziny w dodatku w zwykły dzień tygodnia nie wróżą dobrze.... i kościółeczek jest oczywiście zakluczony na cztery spusty!
szkoda, że jest zamknięty, bo wnętrza takich malutkich w dodatku tak starych kosciółków, skrywają czasami prawdziwe skarby.....
takie wnętrza skrywa ten kosciółek (fot. sieciowa)
przy samej światyni rośnie piękna odmiana sosny wejmutki
taaa... generalnie wszystkie te drewniane kościółki wymiatają! ja bardzo je lubię.... im starsze i mniejsze tym lepiej! jest w nich jakaś nieokreślona magia, szczególnie we wnętrzach, które niestety tak rzadko można zobaczyć, bo z reguły te kościółki są pozamykane na wszystkie możliwe spusty!
( a teoria, że w takich miejscach trzeba zapukać do pobliskiego domostwa i zapytac kto ma?/może mieć klucze? i czy jest szansa otworzyć na chwilkę? na 3 minutki chociaż? - nie zawsza się sprawdza...., szczególnie jak kościółek stoi samotnie na wzgórzu ( jak ten w Grywałdzie), albo na totalnym pustkowiu na środku cmentarza (jak kolejny, który Wam pokażę )
jadąc dalej za Grywałdem jest całkiem spora wieś Maniowy
tutaj widok na zalew czorsztyński z Maniowych
W Maniowach/ Maniowej/Maniowych? (jesssuuuu... nie wiem jak to odmienić poprawnie ? ) stoi sobie samotnie na noiewielkim lokalnym cmentarzu, malutki stary kosciółeczek pw. Św. Sebastiana , który został wzniesiony przez miejscowych chłopów w 1722 roku, jako wotum błagalne od wybawienia przed epidemią czerwonki która grasowała tu w latach 1720-21, a na którą zmarło wówczas 1/4 ludności tej okolicy
w zasadzie kosciółek pełni funkcje kaplicy cmentarnej, która pierwotnie stała w nieistniejących juz Starych Maniowach na wiejskim cmentarzyku, (czyli dziś na dnie Zalewu czorsztyńskiego), ponieważ na obecne miejsce przeniesiono ją w latach 1987-1988 w wyniku budowy Zbiornika Czorsztyńskiego - do nowo utworzonej wsi- maniowy Nowe
Kaplica jest drewniana zbudowana jak większośc takich obiektów w konstrukcji zrębowej; i jak większośc jest oczywiście zamknięta na głucho!
połazilismy wiec dookoła uwieczniając na karcie obrazki z zewnatrz Kaplicy i dalej w drogę..
tych kosciółeczków jest tu... o ho ho! no od groma! cały szlak Architektury Drewnianej Małopolski, ale który jest otwarty? - tego nie wie nikt....
te brązowe ikonki kosciółków to tylko te ważniejsze w tym regionie , więc do wszystkich rzecz jasna nie dotrzemy na pewno!
ale mówię do Małża- to w takim razie jedziemy do Dębna! zostawmy już te wiejskie maleństwa, które w środku tygodnia rano raczej wszystkie są pozamykane i jedźmy tam , gdzie jadą wszyscy! bowiem mały drewniany kościółek w Dębnie Podhalańskim jest chyba najbardziej znanym tu w pobliżu w tym regionie i chyba nie na darmo wpisanym na listę Unesco!
i po jakichs 15 minutach jazdy - ukazuje się przed naszymi oczami ta perełeczka Unesco!
Kościół Michała Archanioła - XV-wieczne gotyckie cudo w drewnie!
wchodzimy na teren kosciółka i....
żywej duszy i wszystko pozamykane!
Dębno Podhalańskie
Małż w przedsionku czyta godziny otwarcia i woła mnie!
- tu jest podany telefon do przewodnika!
no to dzwonimy....... i co? - włacza się poczta głosowa! i co mi po takim numerze? ...
Ja jestem lekko podłamana.... bo bardzo chciałam zobaczyć te słynne malowane polichromie i sądziłam, że skoro to TAKI zabytek, to jednak i w tygodniu jest czynne! no i nie jestesmy tu przecież skoro świt, bo juz mamy południe!
ale nie daję za wygraną....
szukam w telefonie jakiejs aplikacji? czegokolwiek? siedzę więc na ławeczce i grzebię w tym telefonie.... oczywiście telefony podane na ogólnodostępnych stronach internetowych są jak drzwi tego kosiółka- głuche! ; Małż juz obszedł ten kosciółek dookoła ze 3 razy! a ja dalej szukam... dzwonie w końcu do Nowego Targu do informacji turystycznej... tam dostaje numer do jakiejs Parafii.... tam dają mi kolejny numer... i tak po nitce do kłebka dodzwoniłam sie w końcu do jakiejś kobicinki, która mówi : " - A tak, se pani poczeka , ja za 15 minut wsiądę na rower i przyjadę to łotworzę Kościół!
no i w końcu się doczekaliśmy..... ale Pańcia na rowerze jakoś mocno się rozgląda? .....???
ja macham do niej z daleka i mówię, że to ja dzwoniłam...., a Pańcia mnie pyta : gdzie jest ta wycieczka?
- jaka wycieczka? pytam grzecznie
- no p/ telefon mówiliscie Państwo, że jestescie tu z jakąś wycieczką!
- ...???..... - nie z wycieczką, tylko przyjechalismy sobie na wycieczkę, ale sami we dwoje!
(no to fajnie się dogadałyśmy!)
Pańcia mocno zatrwożona informuje mnie, że zwiedzanie tego kosciółka jest mozliwe tylko dla grup! (po wcześniejszym umówieniu)
no i masz Ci babo placek! , na dodatek zaczyna padać jakiś mały deszcz... i nawet kropi coraz gęściej.... i ku memu zaskoczeniu Pańcia oznajmia nam, że podczas deszczu jest tu zakaz zwiedzania w ogóle, bo ponoć nawet najmniejsza wilgoć bardzo szkodzi tym cennym polichromiom!
....????....!!!!....????
wyobraźcie sobie moją minę...., nieomalże się tam rozpłakałam! a minę miałam taką, że Pańcia patrząc na mnie mówi w końcu: - no dobrze.... nikogo tu dziś nie ma, więc skoro już tu wszyscy jesteśmy - to zapraszam !
i tak oto dostąpiliśmy zaszczytu indywidualnego zwiedzania kosciółka w Dębnie Podhalańskim! , bo byliśmy tylko my i ta Pani , i przez ponad 40 minut nikt tu nawet nie zajrzał!
bardzo sympatyczna Pani okazała się być lokalnym Przewodnikiem, i nie dość że złamała prawo ( ) bo wpusciła tylko naszą dwójkę, i to w czasie deszczu! to jeszcze wszystko dokładnie nam opowiedziała, pokazała i...... nawet pozwoliła focić! co jest tu kolejnym złamaniem zakazu, ponieważ wewnątrz jest kategoryczny zakaz fotografowania! nawet bez flesza!
ale Pańcia mówi: skoro nikogo tu nie ma, to Pani robi te zdjęcia!, tylko dyskretnie.... ( kobitka była bardzo przyjaźnie nastawiona, mówiąc, że ten zakaz jest bez sensu, no ale taki mają tu przepis, więc jak są tu jakieś liczebniejsze grupy zorganizowane , to nie wolno! i juz!)
każdy kto przestępuje próg tego kościółeczka, jest oczarowany! bo te wiekolwe polichromie robią ogromne wrażnie!
(niestety .... dopiero w Pensjonacie zauważyłam, że nie przestawiłam ustawień w aparacie na zdjęcia "w pomieszczeniach" i nieświadoma (chyba z tych emocji i wrażenia) cały czas cykałam w opcji "krajobrazowej", i dlatego fotki wyszły padaczkowate! no trudno...ale to i tak cud, że je mam!
Najcenniejszym elementem wystroju wnętrza tego kosciółka jest unikatowa polichromia patronowa ( szablonowa) z około 1500 roku, jedyna taka zachowana w Europie kompletna polichromia na drewnie. Malowidła, wykonane są temperą, pokrywają niemal całe wnętrze świątyni i składają się z 77 motywów roślinnych , ornamentów geometrycznych oraz figury świętych.
Wyposażenie wnętrza uzupełnia m.in. cenny tryptyk z początku XVI wieku z elementami renesansowymi, malowane gotyckie tabernakulum z drewna z XIV wieku, gotycki krucyfiks z 1380 roku ( najstarszy element świątyni) oraz trzy ostrołukowe portale.
tutaj ten krucyfiks z 1380 roku! wyrzeźbiony z jednej gałęzi drzewa
XVI wieczne tabernakulum
zabytkowy ołtarz
a wiecie , że w tym kosciółku nakręcono filmowy ślub Janosika z Maryną?
(Dokładnie tutaj siedzieli Pyzdra z Kwiczołem jako świadkowie! )
zabytkowa ambona
to wszystko jest tam tak stareńkie, że aż trudno uwierzyć że przetrwało tyle wieków!
Pańcia opowiadała nam, że jakiś czas temu bardzo mocno zainteresowali się tym zabytkiem Amerykanie, którzy chcieli kupić ten kosciółek - za jakieś gigantyczne astronomiczne pieniądze!!!
mieli go rozłożyc i po zabezpieczeniu pod okiem konserwatora zabytków - w elementach przetransportowac do Ameryki! ; rozmowy biznesowe były ponoć mocno zaawansowane, ale po przeprowadzonym referendum, gdzie okoliczna ludnośc sprzeciwiła się temu pomysłowi i dzięki mądremu ówczesnemu włodarzowi- na szczęście do tej transakcji nie doszło!
Pani przewodnik demonstruje nam ciekawostkę:
w kościółku tym przechowuje się unikatowe dzwonki ( cymbałki) z XIV lub XV wieku!, to jedne z pięciu takich na świecie! .; a ich niezwykłość polega na tym, że wbrew prawom fizyki najgrubsza i najdłuższa płytka wydaje najwyższy dźwięk, a najcieńsza – najniższy, dokładnie odwrotnie niż w „normalnych” cymbałkach.
Pańcia postukała pałeczką i faktycznie.... cymbałki "grają" odwrotnie!
W kościółku tym znajdował się kiedys najstarszy obraz tablicowy w Polsce ! , pochodzący z około 1280 roku , wykonany na lipowej desce i przedstawiający św. Katarzynę i św. Agnieszkę ( obecnie jest w Muzeum Archidiecezjalnym w Krakowie) a tutaj mamy kopię .
i w końcu wysłuchawszy ciekawych opowieści i dziekując tej Pani z całego serca - wychodzimy na zewnątrz - a tam cały czas kropi....
świat poszarzał w jednej chwili... a w oddali słychac burczenie z nieba...; gdzies daleko jest właąsnie burza.....
Farta mieliście he he i to podwójnego *wacko*Raz ,że to nie wycieczka a dwa ,że wilgoc od deszczu
Cymbały mega ciekawe..
i trzy: że jeszcze pozwolono mi tam na zdjęcia!
Radek, Asia, Nel- Witajcie!, fajnie że tu zaglądacie ; Radek, he he... no o "Panu Tadeuszu" jakoś nie pomyślałam w tamtej chwili...
Asia, no ja też nie!( to znaczy TAKIEGO! nie, bo innych takich "drewniaczków" to i całkiem sporo, a że się wcześniej "naczytałam" to i miałam swiadomość i mocno się napaliłam na to Dębno! stąd ta moja rozpacz... jak prawie się nie udało! no i ten nagły "zwrot akcji" !
Piea, spoko .. znam temat i te bąble na dłoni he he . Też mam mnóstwo grabienia i wciąż zbieram
No trip no life
kolejny poranek jest jak codzień lekko zamglony.... co po kilku dniach, jest już dla nas wiadomą normą; słonko wychodzi dopiero później, a z tym bywa różnie- raz o 10 rano, innego dnia dopiero ok 12 w południe, ale najważniejsze, że wychodzi i swieci nam codziennie
Po śniadanku dziś jedziemy troche po tzw. szlaku Architektury Drewnianej Małopolski, który skupia głównie zabytkowe kościółki i cerkwie ;
sam szlak jest całkiem spory i zawiera naprawdę dużo tego rodzaju obiektów , ale my ograniczamy sie do tych "najbliżej położonych"
najpierw odwiedzamy zabytkowy, drewniany kościółeczek w Grynwałdzie
Grywałd to niewielka wieś położona za Krościenkiem nad Dunajcem; miejscowość ta występuje w dokumentach po raz pierwszy już w roku 1330 jako Grünewald, czyli Zielony Las.
widok na wieś:
my jednak ograniczamy nasze zwiedzanie tutaj tylko do tego urokliwego kosciółka
Główną atrakcją wsi jest XV-wieczny gotycki kościółek drewniany pw. św. Marcina. ; Legenda mówi, że na miejscu dzisiejszej świątyni znajdować się miała pogańska gontyna (inaczej :chram- miejsce spotkań, wróżb i obrzędów we wczesnosłowiańskich plemionach)
Piea
dalej maszerujemy wokół tego urokliwego kościółka
mam nadzieję odszukac gdzies jakieś otwarte wejście....., ale niestety... poranne godziny w dodatku w zwykły dzień tygodnia nie wróżą dobrze.... i kościółeczek jest oczywiście zakluczony na cztery spusty!
szkoda, że jest zamknięty, bo wnętrza takich malutkich w dodatku tak starych kosciółków, skrywają czasami prawdziwe skarby.....
takie wnętrza skrywa ten kosciółek (fot. sieciowa)
przy samej światyni rośnie piękna odmiana sosny wejmutki
opuszczamy to miejsce i jedziemy dalej....
Piea
wow, kośćiólek wymiata !!! Cudo
No trip no life
taaa... generalnie wszystkie te drewniane kościółki wymiatają! ja bardzo je lubię.... im starsze i mniejsze tym lepiej! jest w nich jakaś nieokreślona magia, szczególnie we wnętrzach, które niestety tak rzadko można zobaczyć, bo z reguły te kościółki są pozamykane na wszystkie możliwe spusty!
( a teoria, że w takich miejscach trzeba zapukać do pobliskiego domostwa i zapytac kto ma?/może mieć klucze? i czy jest szansa otworzyć na chwilkę? na 3 minutki chociaż? - nie zawsza się sprawdza...., szczególnie jak kościółek stoi samotnie na wzgórzu ( jak ten w Grywałdzie), albo na totalnym pustkowiu na środku cmentarza (jak kolejny, który Wam pokażę )
jadąc dalej za Grywałdem jest całkiem spora wieś Maniowy
tutaj widok na zalew czorsztyński z Maniowych
W Maniowach/ Maniowej/Maniowych? (jesssuuuu... nie wiem jak to odmienić poprawnie ? ) stoi sobie samotnie na noiewielkim lokalnym cmentarzu, malutki stary kosciółeczek pw. Św. Sebastiana , który został wzniesiony przez miejscowych chłopów w 1722 roku, jako wotum błagalne od wybawienia przed epidemią czerwonki która grasowała tu w latach 1720-21, a na którą zmarło wówczas 1/4 ludności tej okolicy
w zasadzie kosciółek pełni funkcje kaplicy cmentarnej, która pierwotnie stała w nieistniejących juz Starych Maniowach na wiejskim cmentarzyku, (czyli dziś na dnie Zalewu czorsztyńskiego), ponieważ na obecne miejsce przeniesiono ją w latach 1987-1988 w wyniku budowy Zbiornika Czorsztyńskiego - do nowo utworzonej wsi- maniowy Nowe
Kaplica jest drewniana zbudowana jak większośc takich obiektów w konstrukcji zrębowej; i jak większośc jest oczywiście zamknięta na głucho!
połazilismy wiec dookoła uwieczniając na karcie obrazki z zewnatrz Kaplicy i dalej w drogę..
tych kosciółeczków jest tu... o ho ho! no od groma! cały szlak Architektury Drewnianej Małopolski, ale który jest otwarty? - tego nie wie nikt....
te brązowe ikonki kosciółków to tylko te ważniejsze w tym regionie , więc do wszystkich rzecz jasna nie dotrzemy na pewno!
ale mówię do Małża- to w takim razie jedziemy do Dębna! zostawmy już te wiejskie maleństwa, które w środku tygodnia rano raczej wszystkie są pozamykane i jedźmy tam , gdzie jadą wszyscy! bowiem mały drewniany kościółek w Dębnie Podhalańskim jest chyba najbardziej znanym tu w pobliżu w tym regionie i chyba nie na darmo wpisanym na listę Unesco!
i po jakichs 15 minutach jazdy - ukazuje się przed naszymi oczami ta perełeczka Unesco!
Kościół Michała Archanioła - XV-wieczne gotyckie cudo w drewnie!
wchodzimy na teren kosciółka i....
żywej duszy i wszystko pozamykane!
Dębno Podhalańskie
Małż w przedsionku czyta godziny otwarcia i woła mnie!
- tu jest podany telefon do przewodnika!
no to dzwonimy....... i co? - włacza się poczta głosowa! i co mi po takim numerze? ...
Ja jestem lekko podłamana.... bo bardzo chciałam zobaczyć te słynne malowane polichromie i sądziłam, że skoro to TAKI zabytek, to jednak i w tygodniu jest czynne! no i nie jestesmy tu przecież skoro świt, bo juz mamy południe!
ale nie daję za wygraną....
szukam w telefonie jakiejs aplikacji? czegokolwiek? siedzę więc na ławeczce i grzebię w tym telefonie.... oczywiście telefony podane na ogólnodostępnych stronach internetowych są jak drzwi tego kosiółka- głuche! ; Małż juz obszedł ten kosciółek dookoła ze 3 razy! a ja dalej szukam... dzwonie w końcu do Nowego Targu do informacji turystycznej... tam dostaje numer do jakiejs Parafii.... tam dają mi kolejny numer... i tak po nitce do kłebka dodzwoniłam sie w końcu do jakiejś kobicinki, która mówi : " - A tak, se pani poczeka , ja za 15 minut wsiądę na rower i przyjadę to łotworzę Kościół!
tadaaaaam! Małz mówi: zawzięta jesteś!
no to czekamy na Pańcię.....
Piea
no i w końcu się doczekaliśmy..... ale Pańcia na rowerze jakoś mocno się rozgląda? .....???
ja macham do niej z daleka i mówię, że to ja dzwoniłam...., a Pańcia mnie pyta : gdzie jest ta wycieczka?
- jaka wycieczka? pytam grzecznie
- no p/ telefon mówiliscie Państwo, że jestescie tu z jakąś wycieczką!
- ...???..... - nie z wycieczką, tylko przyjechalismy sobie na wycieczkę, ale sami we dwoje!
(no to fajnie się dogadałyśmy!)
Pańcia mocno zatrwożona informuje mnie, że zwiedzanie tego kosciółka jest mozliwe tylko dla grup! (po wcześniejszym umówieniu)
no i masz Ci babo placek! , na dodatek zaczyna padać jakiś mały deszcz... i nawet kropi coraz gęściej.... i ku memu zaskoczeniu Pańcia oznajmia nam, że podczas deszczu jest tu zakaz zwiedzania w ogóle, bo ponoć nawet najmniejsza wilgoć bardzo szkodzi tym cennym polichromiom!
....????....!!!!....????
wyobraźcie sobie moją minę...., nieomalże się tam rozpłakałam! a minę miałam taką, że Pańcia patrząc na mnie mówi w końcu: - no dobrze.... nikogo tu dziś nie ma, więc skoro już tu wszyscy jesteśmy - to zapraszam !
i tak oto dostąpiliśmy zaszczytu indywidualnego zwiedzania kosciółka w Dębnie Podhalańskim! , bo byliśmy tylko my i ta Pani , i przez ponad 40 minut nikt tu nawet nie zajrzał!
bardzo sympatyczna Pani okazała się być lokalnym Przewodnikiem, i nie dość że złamała prawo ( ) bo wpusciła tylko naszą dwójkę, i to w czasie deszczu! to jeszcze wszystko dokładnie nam opowiedziała, pokazała i...... nawet pozwoliła focić! co jest tu kolejnym złamaniem zakazu, ponieważ wewnątrz jest kategoryczny zakaz fotografowania! nawet bez flesza!
ale Pańcia mówi: skoro nikogo tu nie ma, to Pani robi te zdjęcia!, tylko dyskretnie.... ( kobitka była bardzo przyjaźnie nastawiona, mówiąc, że ten zakaz jest bez sensu, no ale taki mają tu przepis, więc jak są tu jakieś liczebniejsze grupy zorganizowane , to nie wolno! i juz!)
każdy kto przestępuje próg tego kościółeczka, jest oczarowany! bo te wiekolwe polichromie robią ogromne wrażnie!
(niestety .... dopiero w Pensjonacie zauważyłam, że nie przestawiłam ustawień w aparacie na zdjęcia "w pomieszczeniach" i nieświadoma (chyba z tych emocji i wrażenia) cały czas cykałam w opcji "krajobrazowej", i dlatego fotki wyszły padaczkowate! no trudno...ale to i tak cud, że je mam!
Najcenniejszym elementem wystroju wnętrza tego kosciółka jest unikatowa polichromia patronowa ( szablonowa) z około 1500 roku, jedyna taka zachowana w Europie kompletna polichromia na drewnie. Malowidła, wykonane są temperą, pokrywają niemal całe wnętrze świątyni i składają się z 77 motywów roślinnych , ornamentów geometrycznych oraz figury świętych.
Wyposażenie wnętrza uzupełnia m.in. cenny tryptyk z początku XVI wieku z elementami renesansowymi, malowane gotyckie tabernakulum z drewna z XIV wieku, gotycki krucyfiks z 1380 roku ( najstarszy element świątyni) oraz trzy ostrołukowe portale.
tutaj ten krucyfiks z 1380 roku! wyrzeźbiony z jednej gałęzi drzewa
XVI wieczne tabernakulum
zabytkowy ołtarz
a wiecie , że w tym kosciółku nakręcono filmowy ślub Janosika z Maryną?
(Dokładnie tutaj siedzieli Pyzdra z Kwiczołem jako świadkowie! )
zabytkowa ambona
to wszystko jest tam tak stareńkie, że aż trudno uwierzyć że przetrwało tyle wieków!
Pańcia opowiadała nam, że jakiś czas temu bardzo mocno zainteresowali się tym zabytkiem Amerykanie, którzy chcieli kupić ten kosciółek - za jakieś gigantyczne astronomiczne pieniądze!!!
mieli go rozłożyc i po zabezpieczeniu pod okiem konserwatora zabytków - w elementach przetransportowac do Ameryki! ; rozmowy biznesowe były ponoć mocno zaawansowane, ale po przeprowadzonym referendum, gdzie okoliczna ludnośc sprzeciwiła się temu pomysłowi i dzięki mądremu ówczesnemu włodarzowi- na szczęście do tej transakcji nie doszło!
Pani przewodnik demonstruje nam ciekawostkę:
w kościółku tym przechowuje się unikatowe dzwonki ( cymbałki) z XIV lub XV wieku!, to jedne z pięciu takich na świecie! .; a ich niezwykłość polega na tym, że wbrew prawom fizyki najgrubsza i najdłuższa płytka wydaje najwyższy dźwięk, a najcieńsza – najniższy, dokładnie odwrotnie niż w „normalnych” cymbałkach.
Pańcia postukała pałeczką i faktycznie.... cymbałki "grają" odwrotnie!
W kościółku tym znajdował się kiedys najstarszy obraz tablicowy w Polsce ! , pochodzący z około 1280 roku , wykonany na lipowej desce i przedstawiający św. Katarzynę i św. Agnieszkę ( obecnie jest w Muzeum Archidiecezjalnym w Krakowie) a tutaj mamy kopię .
i w końcu wysłuchawszy ciekawych opowieści i dziekując tej Pani z całego serca - wychodzimy na zewnątrz - a tam cały czas kropi....
świat poszarzał w jednej chwili... a w oddali słychac burczenie z nieba...; gdzies daleko jest właąsnie burza.....
Piea
he,he,he Piea ,"było cymbalistów wielu..." ; ))
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Piea, ale cudeńko, nigdy nie zwiedzałam podobnego kościółka.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Farta mieliście he he i to podwójnego *wacko*Raz ,że to nie wycieczka a dwa ,że wilgoc od deszczu
Cymbały mega ciekawe..
No trip no life
Radek, Asia, Nel- Witajcie!, fajnie że tu zaglądacie ; Radek, he he... no o "Panu Tadeuszu" jakoś nie pomyślałam w tamtej chwili...
Asia, no ja też nie!( to znaczy TAKIEGO! nie, bo innych takich "drewniaczków" to i całkiem sporo, a że się wcześniej "naczytałam" to i miałam swiadomość i mocno się napaliłam na to Dębno! stąd ta moja rozpacz... jak prawie się nie udało! no i ten nagły "zwrot akcji" !
Piea