no to w 2009 roku nie było ani internetu.. ani nikt komórek nie miał...
Wojtas,teraz komórkę ma WIEKSZOŚĆ,Walter śmiga na iphonie 3 ,sms hulają bez najmniejszych problemów.net co prawda "ograniczony",ale w kafejka internetowych JEST - ino drogi,
a w Melii na Cayo Gullimero gdzie "lezakowałaysmy",tez byłysmy przekonane,że nie warto bo "chodzi jak krew z nosa" ( tak pisały dziewczyny we wczesniejszych relacja ) ,a TU proszę bez problemu kupowałes TICKETA za 4,5 CUC na 1 godz i ŁACZYŁES się z kim chciałeś i śmigał że aż milutko - na viberze z domkiem urządzałam pół godzinne TELEKONFERENCJE bez najmniejszych zakółceń....
wiec,słormułowania,że PARE LAT temu.....
sama się wcale nie zdziwię,gdy dziewczyny które lecą w przyszłym ROKU będa miały jeszcze INNE spojrzenie ,bo dynamika to proces niezalezny od nas.....
ale....CO JA TAM wiem........w końcu wróciłam TYLKO tydzień temu....i pewnie....FANTAZJOWAŁAM
Bieda + turystyka = sex turystyka i nie ma co sie dziwic, bo takie numery w kiblu to i w Tajlandii, Meksyku, Filipinach i na Dominikanie. ....... No ale, o Kubie tu mówimy...:)
Ja tak jak Daga uważam, ze Kuba to nie jest kraj nieszczęsliwycy ludzi, uważam, że to własnie pracownicy resortów i barów, aby jak najwięcej wyciągnąc od nas odwalają taką szopkę.
Oczywiście, ze tęsknią do wolności i chcą tak jak reszta świata korzystać z dobrodziejstwa szatańskiego FB..:-D
Maja najlepszy rum, piekną pogodę, wspaniałe rodziny, radość z życia, bo wciąz cieszą ich drobiazgi i mimo ograniczeń, to przecież nikt fizycznie sie nad nimi nie znęca, na łańcuchu nie prowadza. Mnie się wydaje, ze oni mają więcej wolności, niż taki np mieszkaniec Dubaju choć złotem ocieka - ale jak wiadomo, w zyciu pieniądze to nie wszystko i ci co o tym zapominają są STRASZNIE BIEDNI.
Jadąc na Kubę , trzeba odrzucić mysłenie konsumpcyjne, nie wolno brać słow przewodników za prawdę absolutną, bo trzeba pamiętać , ze oni na nas zarabiają, oni turystę lepią jak plastelinę i przecież taki przewodnik, nie będzie mówił, że on już ma w domu 120 mydełek Fa i w sumie to mu niedobrze od tych 80 batoników princepolo, no ale do tego sie nie przyzna, bo ten towar to on sobie sprzeda....ale kolejnemu turyście będzie opowiadał, że czekolade to on tylko raz w miesiącu jak dobrze pójdzie....:)
a propos Przewodników,ZGADZAM się z Toba w 100 %....chyba byłaś TAM razem z nami....bo i My miałysmy BRARDZO podobne odczucia
i ja tam byłam i moijto piłam Mam bardzo podobne odczucia co Daga! Dziwne dla mnie to wszystko, do tej pory nad pewnymi rzeczami się zastanawiam. Wiem, ze, zeby oceniac sytuację obiektywnie powinnam tam pomieszkać przynajmniej z pół roku, bo dwa tygodnie nie dają pełnego obrazu sytuacji. Aczkolwiek powiem Wam szczerze, ze czułam się troche tam jak głupek z tymi rajstopkami, mydełkami, pastami do zebów, kredkami, starymi telefonami itp. Za bardzo nie wiedziałam komu mam to dać
Aczkolwiek nie przecze, ze biedę w sensie rozwalajace się budynki i mieszkajacych tam na kupie ludzi też widziałam. Widziałam tez mnóstwo zaniedabania, śmieci, "prowizorek". Żebrzących o jedzenie, bezdomnych w kartonach ani wyłudzających cokolwiek dzieci nie spotkałam!!! Zrobiam raz sobie zdjęcie z przesliczną dziewczynką w biednej dzielnicy, chciałam dać jej wspomniane kredki, gumy (bo akurat miałam w plecaku), ale Walter mi nie pozwolił. Powiedział, ze nie wolno, bo to dzieci żle uczy.Szanuja swoją godność. Podziwiam.
Ale jak zobaczyłam "odwalonych jak na deptak w Palermo" młodych ludzi w Havanie, Trinidadzie (normalnych na ulicy),podczas wolnych przechadzek poza miejscami turystycznymi bo w klubie nie bylismy żadnym, to byłam lekko zszokowana. A jak zobaczyłam dziewczynki wychodzące ze szkoły i wyciągające z tornistra tablety, to szczekę zbierałam z podłogi. Ciezko mi było dostrzec tę biedę patrząć na ludzi jako ludzi. O sytuacji w resorcie to nawet nie wspomnę, bo tam to dopiero byłam "wstrząsnięta- zmieszana"
i ja tam byłam i moijto piłam Mam identyczne odczucia co Daga! Dziwne dla mnie to wszystko, do tej pory nad pewnymi rzeczami się zastanawiam. Wiem, ze, zeby oceniac sytuację obiektywnie powinnam tam pomieszkać przynajmniej z pół roku, bo dwa tygodnie nie dają pełnego obrazu sytuacji. Aczkolwiek powiem Wam szczerze, ze czułam się troche tam jak głupek z tymi rajstopkami, mydełkami, pastami do zebów, kredkami, starymi telefonami itp. Za bardzo nie wiedziałam komu mam to dać
Jak zobaczyłam ludzi w Havanie, Trinidadzie (normalnych na ulicy), bo w klubie nie bylismy żadnym, to byłam lekko zszokowana. A jak zobaczyłam dziewczynki wychodzące ze szkoły i wyciągające z tornistra tablety, to szczekę zbierałam z podłogi. O sytuacji w resorcie to nawet nie wspomnę, bo tam to dopiero byłam "wstrząsnięta- zmieszana"
Hahaha no to nie źle Ja pamietam jak wzielam pol torby dlugopisow i innych pierdół do Afryki, poszliśmy do szkoly zeby to rozdac dzieciom to się z nas po kątach śmiały tak wiec moge sie domyslic jak sie czułaś kiedy zaczynasz relacje?
Hej Marylka Trochę "zedytowałam" swoją wypowiedż Do relacji się przymierzam, tylko musze pozgrywać zdjęcia. Takie sobie mamy te zdjęcia (bo my tacy jacyć mało utalentowani w tym temacie) i dużo już na forum zostało pokazane. Nie chciałabym "powtarzać". Postaram się pokazać ujęcia moim okiem, coby nie zanudzac Was
i ja tam byłam i moijto piłam Mam identyczne odczucia co Daga! Dziwne dla mnie to wszystko, do tej pory nad pewnymi rzeczami się zastanawiam. Wiem, ze, zeby oceniac sytuację obiektywnie powinnam tam pomieszkać przynajmniej z pół roku, bo dwa tygodnie nie dają pełnego obrazu sytuacji. Aczkolwiek powiem Wam szczerze, ze czułam się troche tam jak głupek z tymi rajstopkami, mydełkami, pastami do zebów, kredkami, starymi telefonami itp. Za bardzo nie wiedziałam komu mam to dać
Jak zobaczyłam ludzi w Havanie, Trinidadzie (normalnych na ulicy), bo w klubie nie bylismy żadnym, to byłam lekko zszokowana. A jak zobaczyłam dziewczynki wychodzące ze szkoły i wyciągające z tornistra tablety, to szczekę zbierałam z podłogi. O sytuacji w resorcie to nawet nie wspomnę, bo tam to dopiero byłam "wstrząsnięta- zmieszana"
Hahaha no to nie źle Ja pamietam jak wzielam pol torby dlugopisow i innych pierdół do Afryki, poszliśmy do szkoly zeby to rozdac dzieciom to się z nas po kątach śmiały tak wiec moge sie domyslic jak sie czułaś kiedy zaczynasz relacje?
Kurcze Marylka to do jakiej szkoły Ty trafiłaś? Może tam też się coś zmieniło bo ja byłam jednak chwile temu ale pamiętam straszną biede.
i ja tam byłam i moijto piłam Mam identyczne odczucia co Daga! Dziwne dla mnie to wszystko, do tej pory nad pewnymi rzeczami się zastanawiam. Wiem, ze, zeby oceniac sytuację obiektywnie powinnam tam pomieszkać przynajmniej z pół roku, bo dwa tygodnie nie dają pełnego obrazu sytuacji. Aczkolwiek powiem Wam szczerze, ze czułam się troche tam jak głupek z tymi rajstopkami, mydełkami, pastami do zebów, kredkami, starymi telefonami itp. Za bardzo nie wiedziałam komu mam to dać
Jak zobaczyłam ludzi w Havanie, Trinidadzie (normalnych na ulicy), bo w klubie nie bylismy żadnym, to byłam lekko zszokowana. A jak zobaczyłam dziewczynki wychodzące ze szkoły i wyciągające z tornistra tablety, to szczekę zbierałam z podłogi. O sytuacji w resorcie to nawet nie wspomnę, bo tam to dopiero byłam "wstrząsnięta- zmieszana"
Hahaha no to nie źle Ja pamietam jak wzielam pol torby dlugopisow i innych pierdół do Afryki, poszliśmy do szkoly zeby to rozdac dzieciom to się z nas po kątach śmiały tak wiec moge sie domyslic jak sie czułaś kiedy zaczynasz relacje?
Kurcze Marylka to do jakiej szkoły Ty trafiłaś? Może tam też się coś zmieniło bo ja byłam jednak chwile temu ale pamiętam straszną biede.
Nie wiem co to za szkoła, na Zanzibarze w każdym bądź razie.
i ja tam byłam i moijto piłam Mam bardzo podobne odczucia co Daga! Dziwne dla mnie to wszystko, do tej pory nad pewnymi rzeczami się zastanawiam. Wiem, ze, zeby oceniac sytuację obiektywnie powinnam tam pomieszkać przynajmniej z pół roku, bo dwa tygodnie nie dają pełnego obrazu sytuacji. Aczkolwiek powiem Wam szczerze, ze czułam się troche tam jak głupek z tymi rajstopkami, mydełkami, pastami do zebów, kredkami, starymi telefonami itp. Za bardzo nie wiedziałam komu mam to dać
Aczkolwiek nie przecze, ze biedę w sensie rozwalajace się budynki i mieszkajacych tam na kupie ludzi też widziałam. Widziałam tez mnóstwo zaniedabania, śmieci, "prowizorek". Żebrzących o jedzenie, bezdomnych w kartonach ani wyłudzających cokolwiek dzieci nie spotkałam!!! Zrobiam raz sobie zdjęcie z przesliczną dziewczynką w biednej dzielnicy, chciałam dać jej wspomniane kredki, gumy (bo akurat miałam w plecaku), ale Walter mi nie pozwolił. Powiedział, ze nie wolno, bo to dzieci żle uczy.Szanuja swoją godność. Podziwiam.
Ale jak zobaczyłam "odwalonych jak na deptak w Palermo" młodych ludzi w Havanie, Trinidadzie (normalnych na ulicy),podczas wolnych przechadzek poza miejscami turystycznymi bo w klubie nie bylismy żadnym, to byłam lekko zszokowana. A jak zobaczyłam dziewczynki wychodzące ze szkoły i wyciągające z tornistra tablety, to szczekę zbierałam z podłogi. Ciezko mi było dostrzec tę biedę patrząć na ludzi jako ludzi. O sytuacji w resorcie to nawet nie wspomnę, bo tam to dopiero byłam "wstrząsnięta- zmieszana"
Mikka,to fenoment TEGO kraju....nie ma żebrzących,czy bezdomnych,też takowych NIGDZIE nie widziałyśmy,tak samo jak........pijanych....a przeca rum tam jak woda,dostępny wszędzie,nie wspominajac o tym,że ZERO burd czy AWANTUR pod wpływem %%%
ps.czy też wróciliście pogryzieni ...??? ...bo u nas Laski śmiały się ,że "jakowąś" ebolę przytachały....kazda miała pogryzione nogi i ...łokcie...
Wojtas,teraz komórkę ma WIEKSZOŚĆ,Walter śmiga na iphonie 3 ,sms hulają bez najmniejszych problemów.net co prawda "ograniczony",ale w kafejka internetowych JEST - ino drogi,
a w Melii na Cayo Gullimero gdzie "lezakowałaysmy",tez byłysmy przekonane,że nie warto bo "chodzi jak krew z nosa" ( tak pisały dziewczyny we wczesniejszych relacja ) ,a TU proszę bez problemu kupowałes TICKETA za 4,5 CUC na 1 godz i ŁACZYŁES się z kim chciałeś i śmigał że aż milutko - na viberze z domkiem urządzałam pół godzinne TELEKONFERENCJE bez najmniejszych zakółceń....
wiec,słormułowania,że PARE LAT temu.....
sama się wcale nie zdziwię,gdy dziewczyny które lecą w przyszłym ROKU będa miały jeszcze INNE spojrzenie ,bo dynamika to proces niezalezny od nas.....
ale....CO JA TAM wiem........w końcu wróciłam TYLKO tydzień temu....i pewnie....FANTAZJOWAŁAM
...oby mi się chciało,tak jak mi się nie chce...
Daga "lubie to"
pare lat temu wypalałam paczke papierochów dziennie dzis jestem ich wrogiem parę lat temu byłam kilkanaście lat chudsza
a propos Przewodników,ZGADZAM się z Toba w 100 %....chyba byłaś TAM razem z nami....bo i My miałysmy BRARDZO podobne odczucia
...oby mi się chciało,tak jak mi się nie chce...
i ja tam byłam i moijto piłam Mam bardzo podobne odczucia co Daga! Dziwne dla mnie to wszystko, do tej pory nad pewnymi rzeczami się zastanawiam. Wiem, ze, zeby oceniac sytuację obiektywnie powinnam tam pomieszkać przynajmniej z pół roku, bo dwa tygodnie nie dają pełnego obrazu sytuacji. Aczkolwiek powiem Wam szczerze, ze czułam się troche tam jak głupek z tymi rajstopkami, mydełkami, pastami do zebów, kredkami, starymi telefonami itp. Za bardzo nie wiedziałam komu mam to dać
Aczkolwiek nie przecze, ze biedę w sensie rozwalajace się budynki i mieszkajacych tam na kupie ludzi też widziałam. Widziałam tez mnóstwo zaniedabania, śmieci, "prowizorek". Żebrzących o jedzenie, bezdomnych w kartonach ani wyłudzających cokolwiek dzieci nie spotkałam!!! Zrobiam raz sobie zdjęcie z przesliczną dziewczynką w biednej dzielnicy, chciałam dać jej wspomniane kredki, gumy (bo akurat miałam w plecaku), ale Walter mi nie pozwolił. Powiedział, ze nie wolno, bo to dzieci żle uczy.Szanuja swoją godność. Podziwiam.
Ale jak zobaczyłam "odwalonych jak na deptak w Palermo" młodych ludzi w Havanie, Trinidadzie (normalnych na ulicy),podczas wolnych przechadzek poza miejscami turystycznymi bo w klubie nie bylismy żadnym, to byłam lekko zszokowana. A jak zobaczyłam dziewczynki wychodzące ze szkoły i wyciągające z tornistra tablety, to szczekę zbierałam z podłogi. Ciezko mi było dostrzec tę biedę patrząć na ludzi jako ludzi. O sytuacji w resorcie to nawet nie wspomnę, bo tam to dopiero byłam "wstrząsnięta- zmieszana"
pozdrawiam ciepło:)
życie to nieustająca podróż
Hahaha no to nie źle Ja pamietam jak wzielam pol torby dlugopisow i innych pierdół do Afryki, poszliśmy do szkoly zeby to rozdac dzieciom to się z nas po kątach śmiały tak wiec moge sie domyslic jak sie czułaś kiedy zaczynasz relacje?
http://www.addicted-to-passion.com
Hej Marylka Trochę "zedytowałam" swoją wypowiedż Do relacji się przymierzam, tylko musze pozgrywać zdjęcia. Takie sobie mamy te zdjęcia (bo my tacy jacyć mało utalentowani w tym temacie) i dużo już na forum zostało pokazane. Nie chciałabym "powtarzać". Postaram się pokazać ujęcia moim okiem, coby nie zanudzac Was
pozdrawiam ciepło:)
Kurcze Marylka to do jakiej szkoły Ty trafiłaś? Może tam też się coś zmieniło bo ja byłam jednak chwile temu ale pamiętam straszną biede.
Nie wiem co to za szkoła, na Zanzibarze w każdym bądź razie.
http://www.addicted-to-passion.com
Mikka,to fenoment TEGO kraju....nie ma żebrzących,czy bezdomnych,też takowych NIGDZIE nie widziałyśmy,tak samo jak........pijanych....a przeca rum tam jak woda,dostępny wszędzie,nie wspominajac o tym,że ZERO burd czy AWANTUR pod wpływem %%%
ps.czy też wróciliście pogryzieni ...??? ...bo u nas Laski śmiały się ,że "jakowąś" ebolę przytachały....kazda miała pogryzione nogi i ...łokcie...
...oby mi się chciało,tak jak mi się nie chce...