te zamkowe pozostałości super, także lubię pozaglądać w ruinki, ale ... tak jak napisała Piea kolory skał niecodzienne i niesamowite, aż się zacząłem zastanawiać z czego są zbudowane przeważnie skały albo szare albo kredowe, no czerwone to jednak rzadkość
Te czerwone skałki to część Masywu Esterel , któr ciągnie się wzdłuż wybrzeża na lewo od Cannes. Takie widoczki poszarpanego wybrzeża są więc kontrastem do okolic Niceii. Jednym ze składników jest boksyt, pewnie on nadaje ten specyficzny kolorek.
A my rozpoczynamy kolejny tzn drugi dzionek.
Wyruszamy z Frejus w przeciwnym kierunku niż Cannes czy Nicea. Jedziemy na zachód. W planie mamy zobaczyć 3 miasteczka, każde inne , o odmiennym charakterze.
GRIMAUD
Nazwa miasteczka jest bardzo znana . bo pochodzi od słynnego rodu Grimaldich, panującego obecnie w Monako. Otrzymali oni tą ziemię we władanie w X wieku za wypędzenie Saracenów. Na poczatku następnego wieku postawili na wzgórzu zamek ( zajrzymy tam ). Podczas Rewolucji Francuskiej zamek został zniszczony ,zresztą jak ten w Mandelieu z palemkami co opisywałam poprzednio. Ten w Grimaud jednak nie został nigdy odbudowany
Parkujemy więc autko i wspinamy się wąskimi, urokliwymi uliczkami średniowiecznego miasteczka w kierunku ruinek.
Le Chateau de Grimaud czyli zamek w Grimaud powstał w X1 wieku aby chronić okolice przed najazdem Saracenów. Miał 4 wieże i potrójne mury obronne i choć nigdy nie został
zdobyty to Rewolucja Francuska go pokonała. Został wtedy skonfiskowany i zniszczony.
Dzisiaj możemy oglądać tylko jedną z wież i część murów, skąd można podziwiać piękną okolicę i odestrauowany młyn, który nawet działa.
Wejście jest bezpłatne , ludzi nie ma, można swobodnie oglądać ruinki
ależ piękne te ukwiecone zakątki.... do tego cisza, spokój, brak tłumów!, Ba! w ogóle luda... no żyć nie umierać! plus do tego ta kawusia, hmm...mmmm...
Piea, cieszę się,że miasteczka , które pokazują ci się podobają. To zapraszam do kolejnego, bardzo nietypowego tym razem...
Z Grimaud jedziemy zaledwie kilka kilometrów do położonego nad samym morzem
Port Grimaud
Miasteczko nie ma nic a nic z charakteru miejsc , które wam poprzednio pokazałam. Nie jest ani średniowieczne, ani klimatyczne , nie ma plątaniny wąskich kamiennych uliczek, nie ma ruinek żadnego zamku
Przyczyna jest prosta.. powstało ono całkiem niedawno ,bo w latach 60 zeszłego wieku, Przedtem rozciągały się tu bagna.
"Ojcem" Portu Grimaud jest francuzki architekt François Spoerry , który kupił te bagniste tereny i zrealizował swój projekt miasta "położonego" na wodzie.
Miasto nazywane jest Małą Wenecją Lazurowego Wybrzeża albo Wenecją Prowansji , ze względu na charakterystyczną zabudowę pełną kanałów, niewielkich mostków i kolorowych , niskich domów. Oryginalne prawda ? Ktoś tu miał niezłą wizję he he
Na kilku sztucznych wyspach i półwyspach usypanych przy ujściu rzeki do morza zbudowano mnóstwo niiskich kolorowych domów i nawiązują swoim wyglądem do stylu słynnego Saint Tropez. Domy mają drewniane okiennice, urokliwe żeliwne balkony i łukowate podcienia na dole. Kanały oplatają całe miasteczko , siegając w sumie 7 km . Nad kanałami wznoszą się oczywiscie mniejsze lub większe kolorowe mosty i mostki, No prawie prawdziwa Wenecja ,,,
Parkujemy na dużym ,płatnym parkingu tuz przy wejsciu do Portu Grimaud i idziemy je oglądać .
Bardzo ciekawe miejsce. Budowa miasteczka musiała być trudna technicznie bo budowane na bagnach wymagalo pewnie specjalnej metody. Domki wyrastają wprost z wody.
te zamkowe pozostałości super, także lubię pozaglądać w ruinki, ale ... tak jak napisała Piea kolory skał niecodzienne i niesamowite, aż się zacząłem zastanawiać z czego są zbudowane przeważnie skały albo szare albo kredowe, no czerwone to jednak rzadkość
papuas
Te czerwone skałki to część Masywu Esterel , któr ciągnie się wzdłuż wybrzeża na lewo od Cannes. Takie widoczki poszarpanego wybrzeża są więc kontrastem do okolic Niceii. Jednym ze składników jest boksyt, pewnie on nadaje ten specyficzny kolorek.
A my rozpoczynamy kolejny tzn drugi dzionek.
Wyruszamy z Frejus w przeciwnym kierunku niż Cannes czy Nicea. Jedziemy na zachód. W planie mamy zobaczyć 3 miasteczka, każde inne , o odmiennym charakterze.
GRIMAUD
Nazwa miasteczka jest bardzo znana . bo pochodzi od słynnego rodu Grimaldich, panującego obecnie w Monako.
Otrzymali oni tą ziemię we władanie w X wieku za wypędzenie Saracenów. Na poczatku następnego wieku postawili na wzgórzu zamek ( zajrzymy tam ). Podczas Rewolucji Francuskiej zamek został zniszczony ,zresztą jak ten w Mandelieu z palemkami co opisywałam poprzednio. Ten w Grimaud jednak nie został nigdy odbudowany
Parkujemy więc autko i wspinamy się wąskimi, urokliwymi uliczkami średniowiecznego miasteczka w kierunku ruinek.
Na ulicach zupełne pustki.
No trip no life
Bardzo malownicza miejscowość: kamienne domki, gliniane donice, palmy, kaktusy, a te fioletowe, to bugenwille?
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Asiu, pewności nie mam,ale tak to mogą być bugenwille . U nas niestety nie zimują a szkoda, bo są piękne
No trip no life
Le Chateau de Grimaud czyli zamek w Grimaud powstał w X1 wieku aby chronić okolice przed najazdem Saracenów. Miał 4 wieże i potrójne mury obronne i choć nigdy nie został
zdobyty to Rewolucja Francuska go pokonała. Został wtedy skonfiskowany i zniszczony.
Dzisiaj możemy oglądać tylko jedną z wież i część murów, skąd można podziwiać piękną okolicę i odestrauowany młyn, który nawet działa.
Wejście jest bezpłatne , ludzi nie ma, można swobodnie oglądać ruinki
No trip no life
...ruiny COOL !!!!
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Wychodzimy z ruinek i wałęsamy się nieśpiesznie po starówce. Podziwiamy domki, wąskie uliczki ale i cudowną roślinność, która dodaje mnóstwo kolorów
W końcu przychodzi pora na kawkę i błogie lenistwo w klimatycznym otoczeniu. Wybieramy fajne miejsce z widoczkiem
widać,że tu musi mieszkać jakiś kotek prawda ?
Widzicie to co ja ?
Tutaj zatrzymujemy się na kawkę
No trip no life
cud miód dla oczu!
ależ piękne te ukwiecone zakątki.... do tego cisza, spokój, brak tłumów!, Ba! w ogóle luda... no żyć nie umierać! plus do tego ta kawusia, hmm...mmmm...
Piea
Piea, cieszę się,że miasteczka , które pokazują ci się podobają. To zapraszam do kolejnego, bardzo nietypowego tym razem...
Z Grimaud jedziemy zaledwie kilka kilometrów do położonego nad samym morzem
Port Grimaud
Miasteczko nie ma nic a nic z charakteru miejsc , które wam poprzednio pokazałam. Nie jest ani średniowieczne, ani klimatyczne , nie ma plątaniny wąskich kamiennych uliczek, nie ma ruinek żadnego zamku
Przyczyna jest prosta.. powstało ono całkiem niedawno ,bo w latach 60 zeszłego wieku, Przedtem rozciągały się tu bagna.
"Ojcem" Portu Grimaud jest francuzki architekt François Spoerry , który kupił te bagniste tereny i zrealizował swój projekt miasta "położonego" na wodzie.
Miasto nazywane jest Małą Wenecją Lazurowego Wybrzeża albo Wenecją Prowansji , ze względu na charakterystyczną zabudowę pełną kanałów, niewielkich mostków i kolorowych , niskich domów. Oryginalne prawda ? Ktoś tu miał niezłą wizję he he
Na kilku sztucznych wyspach i półwyspach usypanych przy ujściu rzeki do morza zbudowano mnóstwo niiskich kolorowych domów i nawiązują swoim wyglądem do stylu słynnego Saint Tropez. Domy mają drewniane okiennice, urokliwe żeliwne balkony i łukowate podcienia na dole. Kanały oplatają całe miasteczko , siegając w sumie 7 km . Nad kanałami wznoszą się oczywiscie mniejsze lub większe kolorowe mosty i mostki, No prawie prawdziwa Wenecja ,,,
Parkujemy na dużym ,płatnym parkingu tuz przy wejsciu do Portu Grimaud i idziemy je oglądać .
Tą bramą wchodzimy do francuskiej "Wenecji"
Jak wam się podoba Port Grimaud ?
No trip no life
Bardzo ciekawe miejsce. Budowa miasteczka musiała być trudna technicznie bo budowane na bagnach wymagalo pewnie specjalnej metody. Domki wyrastają wprost z wody.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!