ach te jachciki.... nooo.... niektóre to nieomalże pływające pałace!
a ta magia S. Tropez polega chyba na tym, że jesienią tłumy odjechały w siną dal i dopiero jak jest tak mało ludzi to widać całą urodę tego urpoczego miejsca....
Piea, tłumów rzeczywiście nie było ,ale troche ludków spacerowało
Ostatnie miasteczko jakie oglądamy tego dnia jest zaprzeczeniem Saint Tropez.. malutkie, cichutkie, prawie bez ludzi
RAMATUELLE
To maleństwo jest zaledwie parę km od Saint Tropez. Malowniczo uystuowane na wysokości 150 m n.p.m. na wgórzu Paillas.
Ma trochę kształt ślimaka z małymi , czasem stromymi uliczkami -labiryntami wijącymi się wokół centralnego placu miasta.
Tutaj również kręcono słynnego "Żandarma" i " i Bóg stworzył kobitę " z BB.
Z ciekawostek.. na lokalnym cmentarzu leży pochowany razem z żoną ,znany francuski aktor -amant zeszłego stulecia Gerard Philippe. Miał tu swój dom, ale nie rezydencję jak większość gwiazd,a farmę gdzie mieszkał z rodziną aż do śmierci.
Jesteśmy na głównym placu de l'Ormenau.
Rośnie tu olbrzymie stuletnie drzewo oliwne. Zdjęcie przedstawia wycinek filmu z G. Philippe
W drodze powrotnej do domu chcemy coś zjeść, umieramy z głodu.
Zatrzymujemy się mniej więcej polowie drogi do Frejus w miasteczku o nazwie Sainte-Maxime. Okazuje się ,że znalezienie fajnej knajpki nie jest takie proste.Większość restauracji jest jeszcze zamknięta, niektóre sie właśnie zamykają, a te otwarte nie pasują nam.
W końcu wchodzimy i zostajemy . Zamawiamy różne dania, wszystkim nam bardzo smakuje
Prognoza na następny dzień jest niestety deszczowa. Do tej pory udało się nam go uniknąć pomimo mokrych prognoz,ale na jutro zapowiadany jest deszcz i to niestety całodzienny
Próbuje znależć miejsce w okolicy na wschód czy zachód, gdzie deszczu ma być mniej , ale brak. Jest jednak szansa, bo na północy ma padać ,ale co ważne pózniej i dużo mniej .
Decydujemy się więc na wspaniałą atrakcję jaką jest kanion Verdon, która usytuowany jest właśnie na północ od Frejus. Pewnie deszczu nie da się uniknąć,ale może jednak uda się nam coś zobaczyć. Decyzja jest dość ryzykowna, bo jest to kawałek drogi a część widowiskowymi ,ale serpentynami,co mocno wydłuża jazdę.
Wyjeżdżamy wyjątkowo jak na nas wcześnie, bo deszcz w górach ma dotrzeć dopiero w połowie dnia. Liczymy więc po cichu,że coś tam z rana obejrzymy na sucho
Pierwszy stop po drodze robimy sobie po ponad godzinie jazdy ,na bardzo przyjemny spacerek do wodospadu.
Sillans-la-Cascade
Wodospad Sillians utworzony jest nad rzeką Bresque. Ma wysokość ok 45 m.
Z parkingu idziemy kawałek wzdłuż rzeki a potem już laskiem do wodospadu. Jego nazwa "lazurowy" ma sens , bo woda rzeczywiście ma taki kolor
ciekawy ten cmentarz na foto wygląda na omywany morskimi falami super
papuas
hahaha...no cenka promocyjna za kaktus malinowa nic tylko kupować )))
Na taką tarte tez bym miała ochotę -nawet tak z ciekawości "tajemniczego" przepisu...no i samo miasteczko bardzo przyjemne.
Nie byłem nigdy w tej części Francji, ale wydaje mi się, że klimaty są podobne do Riviery Włoskiej...
Schodzimy ze wgórza i kierujemy się do portu .
Mnóstwo tu jachtów większych i mniejszych ,ale dominują oczywiście te duże albo baaaardzo duże, wypasione łajby
Niewątpliwie jest na czym oko zawiesić
BB jest obecna nawet jak jej nie ma
No i już w porcie .
Ludzi i łodzi nie brakuje
A kto głodny może wpaść do jednej z wielu knajpek w porcie
Wzdłuż lini brzegowej wracamy na parking , oczywiście płatny i kończymy zwiedzanie Saint Tropez.
Muszę przyznać,że jak na mega znany, drogi kurort , miasteczko wywarło na mnie dobre wrażenie
No trip no life
ach te jachciki.... nooo.... niektóre to nieomalże pływające pałace!
a ta magia S. Tropez polega chyba na tym, że jesienią tłumy odjechały w siną dal i dopiero jak jest tak mało ludzi to widać całą urodę tego urpoczego miejsca....
Piea
Piea, tłumów rzeczywiście nie było ,ale troche ludków spacerowało
Ostatnie miasteczko jakie oglądamy tego dnia jest zaprzeczeniem Saint Tropez.. malutkie, cichutkie, prawie bez ludzi
RAMATUELLE
To maleństwo jest zaledwie parę km od Saint Tropez. Malowniczo uystuowane na wysokości 150 m n.p.m. na wgórzu Paillas.
Ma trochę kształt ślimaka z małymi , czasem stromymi uliczkami -labiryntami wijącymi się wokół centralnego placu miasta.
Tutaj również kręcono słynnego "Żandarma" i " i Bóg stworzył kobitę " z BB.
Z ciekawostek.. na lokalnym cmentarzu leży pochowany razem z żoną ,znany francuski aktor -amant zeszłego stulecia Gerard Philippe. Miał tu swój dom, ale nie rezydencję jak większość gwiazd,a farmę gdzie mieszkał z rodziną aż do śmierci.
Jesteśmy na głównym placu de l'Ormenau.
Rośnie tu olbrzymie stuletnie drzewo oliwne. Zdjęcie przedstawia wycinek filmu z G. Philippe
No trip no life
kamienne domki, a czasem nawet domeczki bardzo urokliwe
papuas
W drodze powrotnej do domu chcemy coś zjeść, umieramy z głodu.
Zatrzymujemy się mniej więcej polowie drogi do Frejus w miasteczku o nazwie Sainte-Maxime. Okazuje się ,że znalezienie fajnej knajpki nie jest takie proste.Większość restauracji jest jeszcze zamknięta, niektóre sie właśnie zamykają, a te otwarte nie pasują nam.
W końcu wchodzimy i zostajemy . Zamawiamy różne dania, wszystkim nam bardzo smakuje
to moja rybka
danie koleżanki
kilka wieczornych fotek z miasteczka
No trip no life
Prognoza na następny dzień jest niestety deszczowa. Do tej pory udało się nam go uniknąć pomimo mokrych prognoz,ale na jutro zapowiadany jest deszcz i to niestety całodzienny
Próbuje znależć miejsce w okolicy na wschód czy zachód, gdzie deszczu ma być mniej , ale brak. Jest jednak szansa, bo na północy ma padać ,ale co ważne pózniej i dużo mniej .
Decydujemy się więc na wspaniałą atrakcję jaką jest kanion Verdon, która usytuowany jest właśnie na północ od Frejus. Pewnie deszczu nie da się uniknąć,ale może jednak uda się nam coś zobaczyć. Decyzja jest dość ryzykowna, bo jest to kawałek drogi a część widowiskowymi ,ale serpentynami,co mocno wydłuża jazdę.
Wyjeżdżamy wyjątkowo jak na nas wcześnie, bo deszcz w górach ma dotrzeć dopiero w połowie dnia. Liczymy więc po cichu,że coś tam z rana obejrzymy na sucho
Pierwszy stop po drodze robimy sobie po ponad godzinie jazdy ,na bardzo przyjemny spacerek do wodospadu.
Sillans-la-Cascade
Wodospad Sillians utworzony jest nad rzeką Bresque. Ma wysokość ok 45 m.
Z parkingu idziemy kawałek wzdłuż rzeki a potem już laskiem do wodospadu. Jego nazwa "lazurowy" ma sens , bo woda rzeczywiście ma taki kolor
Idziemy wzdłuż rzeki Bresque
i już piękny wodospad.
Jesteśmy sami , nie ma nikogo..
no i ten kolor wody... faktycznie lazurek
No trip no life
No woda przy wodospadzie faktycznie bajka )))