Doczytałam,doogladałam.Pięknie ))) klify bardzo mi się podobaja nawet przy kiepskiej pogodzie i juz sobie wyobrażam jakie muszą byc tam niesamowite widoki w słoneczne dni .Czekam na dalszy ciąg zatem.
Papuas, Huragan może wasze pomysły na podcienia są słuszne, niestety nie znalazłam na ich temat żadnych informacji.
Następny dzień (sobota) Zrywamy się z łóżka zaraz po ósmej , a właściwie Basia podrywa nas z łóżka informacją, że właściciel mieszkania ma wpaść przed dziewiątą. Nie wiemy po co ale trzeba się szybko ogarnąć . Właściwie tylko zdążyliśmy wziąć prysznic ale włosów już wysuszyć nie. Trochę u nas posiedział, poopowiadał co i gdzie warto zobaczyć, milo z jego strony. Zareklamował jako specjał pastę pomidorową (kunserva) , którą się tutaj je ze świeżym chlebem i cebulką. Ale tu go zaskoczyliśmy, bo już nabyliśmy pierwszego wieczoru i nam smakowała. Problem tylko ze świeżym maltańskim chlebkiem. Zeszliśmy całe miasteczko i nie trafiliśmy na piekarnię. Właściciel polecił nam piekarnię w pobliskim Żabbar. Postanowiliśmy tego dnia sprawdzić.
Po śniadaniu postanawiamy zacząć zwiedzanie dalszej okolicy zaczynając od maltańskiego trójmiasta, które jest chyba najbliżej, a które właściciel mieszkania polecał. Mniej popularne niż Valetta trzy miasta Vittoriosa (Birgu), Senglea (Isla) i Cospicua (Bormla) stanowią jeden kompleks ściśle się przenikając i naprawdę warte zobaczenia
Położenie naszej Marsascali i odległość od maltańskiego trójmiasta można zobaczyć na mapce. My kierujemy się do Birgu – czyli Vittoriosy i od razu nam się tu podoba . Parkujemy w super miejscu z widokiem na port jachtowy (mniej więcej w na wysokości połowy zatoki, nad którą leży Birgu).
Trójmiasto położone jest, jak widać, po przeciwległej stronie Wielkiego Portu i Valletty. Birgu jak wiele maltańskich miast ma drugą nazwę Vittoriosa, którą- zyskało po zwycięstwie w Wielkim Oblężeniu Malty, by podkreślić wielki sukces Zakonu Maltańskiego nad Osmanami. Birgu było stolicą Malty od przybycia tutaj Zakonu aż po wybudowanie Valletty. Wszystko ze względu na to, że Birgu położone jest tuż przy Wielkim Porcie, a Zakon miał potężną flotę okrętów – poprzednia stolica – Mdina – nie miała dostępu do morza. Po wybudowaniu Valletty, przeniesiono stolicę została na drugą stronę.
Najpierw kierujemy się w urocze wąskie uliczki. Wszystko jest takie „historyczne” i urocze. Nie dziwie się, że Birgu uważane jest za jedną z najpiękniejszych architektonicznych perełek Malty. Idąc uliczkami od razu czujemy urok niepowtarzalnej architektury, kolorowych drzwi i balkonów oraz najróżniejszych kołatek na drzwiach. Na każdym kroku idać krzyże – symbole bytności Templariuszy.
Jak widać po naszych ubraniach rano nie było upału, potem trochę wietrznie. Znaczy targało włosy ale łba nie urywało. Na zdjęciu kolegiata św. Wawrzyńca. Obiekty sakralne często były zamknięte więc nie do każdego kościola weszliśmy.
Na Malcie w większości miast jest tak gęsta zabudowa, że obiektów nie da się sfotografować bo nie ma odpowiedniej przestrzeni. Z daleka widać ogromną kopułę kościoła natomiast idąc ulicą często można nie zauważyć tego obiektu.
Jeśli ktoś ma ochotę i czas zapraszam na dalszy spacer. Od razu informuję, że nie mieliśmy plana gdzie chcemy i gdzie damy radę dojść. Po prostu idziemy… Niektóre uliczki wręcz wymuskane o idealnej nawierzchni, urocze miejsca.
Natrafiamy na dość ciekawe miejsce Ogrody Birgu Ditch - park stanowi atrakcę turystyczną w mieście. Bardzo ciekawe i klimatyczne miejsce. To historyczna fosa wypełniona wieloletnimi drzewami oliwnymi. Obok Zbrojownia Kawalerów Maltańskich
Asia , czasu coś mało mam ostatnio, ale ochotę - zawsze
Urocze Birgu Twoim obiektywie; to miasteczko szalenie mi się podobało ( miałam tu znacznie więcej słońca) (i też natrzaskałam tu fotek tym wszystkim kołatkom - jak oszalała:))
Piea, Nel pisząc relację pokazujemy zdjęcia zrobione przez naszą trojkę, choć zdjęc męża jest niewiele . Kołatki fotografowałam ja i Basia - obu nam się podobały. Kolejne kolorowe balkoniki.
Może parę zdań o nich zaczerpnięta z neta.
Maltańczycy nazywają te balkony il-gallerija. Na Malcie pojawiły się one pod koniec XVII wieku, Na początku jedynie najbogatsi mogli przykleić do fasady swojego domu nowy element dekoracji ale z czasem balkoniki pojawiły się również na maltańskiej wsi. Ze względu na cenę drewna przez długi czas mówiły o statusie danej rodziny. Na Malcie drewna nie było, trzeba je było sprowadzać więc nie każdy mógł pozwolić sobie na taki wydatek. Teraz są symbolem Malty. Balkoniki mają dość podobny kształt ale wyróżniają się kolorystyką. Często drzwi pomalowane są w kolorze balkonu, tworząc całość.
Po wędrówce uliczkami kupujemy pastizzi takie większe – bardziej konkretna przekąskę – tz trzema różnymi nadzieniami aby popróbować smaków– chyba najlepszy był z kurczakiem. Siedząc spoglądamy dookoła – wypatrzyła balkonik trochę inny, taki bardziej ozdobny i z „czubem”. Po zjedzeniu jesteśmy gotowi na dalsze zwiedzanie
Dalej kierujemy się nadbrzeżem w kierunku Fortu. To dość widoczny i rozpoznawalny punkt.
Fort Saint Angelo powstał w czasach średniowiecza pierwotnie jako zamek. Według legendy powstał na miejscu dawnego obronnego grodu rzymskiego. Zamek został przebudowany w latach 1530. - 1630 przez Zakon św. Jana jako fort z bastionami, jest najbardziej znany jako główna kwatera Zakonu podczas Wielkiego Oblężenia Malty w roku 1565. W XIX wieku był wykorzystywany przez Brytyjczyków jako baza marynarki brytyjskiej na Morzu Śródziemnym. Fort uległ poważnym zniszczeniom w czasie II wojny światowej (podobno został trafiony 69 pociskami), niedawno został odnowiony - w 2012 r. wydano na renowację 14 milionów euro z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego.
Widok z murów Fortu na zatokę marinę. Po drógiej strronie zatoko Isla. Powidoczkach i fotkach wchodzimy przez bramę.
I jak tu zrobić fotkę jak wieje? Wlosy nie współpracują, chyba, że się ma kitkę
podejrzewam w odróżnieniu do Huragana, że to jakieś magazyny czy składy przewożonych towarów
Hi hi pierwszy raz słyszę, aby ktoś polecał na upał "syrop na kaszel" też lubię oglądać nocne foto
papuas
Doczytałam,doogladałam.Pięknie ))) klify bardzo mi się podobaja nawet przy kiepskiej pogodzie i juz sobie wyobrażam jakie muszą byc tam niesamowite widoki w słoneczne dni .Czekam na dalszy ciąg zatem.
Papuas, Huragan może wasze pomysły na podcienia są słuszne, niestety nie znalazłam na ich temat żadnych informacji.
Następny dzień (sobota) Zrywamy się z łóżka zaraz po ósmej , a właściwie Basia podrywa nas z łóżka informacją, że właściciel mieszkania ma wpaść przed dziewiątą. Nie wiemy po co ale trzeba się szybko ogarnąć . Właściwie tylko zdążyliśmy wziąć prysznic ale włosów już wysuszyć nie. Trochę u nas posiedział, poopowiadał co i gdzie warto zobaczyć, milo z jego strony. Zareklamował jako specjał pastę pomidorową (kunserva) , którą się tutaj je ze świeżym chlebem i cebulką. Ale tu go zaskoczyliśmy, bo już nabyliśmy pierwszego wieczoru i nam smakowała. Problem tylko ze świeżym maltańskim chlebkiem. Zeszliśmy całe miasteczko i nie trafiliśmy na piekarnię. Właściciel polecił nam piekarnię w pobliskim Żabbar. Postanowiliśmy tego dnia sprawdzić.
Po śniadaniu postanawiamy zacząć zwiedzanie dalszej okolicy zaczynając od maltańskiego trójmiasta, które jest chyba najbliżej, a które właściciel mieszkania polecał. Mniej popularne niż Valetta trzy miasta Vittoriosa (Birgu), Senglea (Isla) i Cospicua (Bormla) stanowią jeden kompleks ściśle się przenikając i naprawdę warte zobaczenia
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Miłe ze strony właściciela ,że wpadł do was i przedstawił swoje rekomendacje
Piekarnię znależliście ?
No trip no life
Położenie naszej Marsascali i odległość od maltańskiego trójmiasta można zobaczyć na mapce. My kierujemy się do Birgu – czyli Vittoriosy i od razu nam się tu podoba . Parkujemy w super miejscu z widokiem na port jachtowy (mniej więcej w na wysokości połowy zatoki, nad którą leży Birgu).
Trójmiasto położone jest, jak widać, po przeciwległej stronie Wielkiego Portu i Valletty. Birgu jak wiele maltańskich miast ma drugą nazwę Vittoriosa, którą- zyskało po zwycięstwie w Wielkim Oblężeniu Malty, by podkreślić wielki sukces Zakonu Maltańskiego nad Osmanami. Birgu było stolicą Malty od przybycia tutaj Zakonu aż po wybudowanie Valletty. Wszystko ze względu na to, że Birgu położone jest tuż przy Wielkim Porcie, a Zakon miał potężną flotę okrętów – poprzednia stolica – Mdina – nie miała dostępu do morza. Po wybudowaniu Valletty, przeniesiono stolicę została na drugą stronę.
Najpierw kierujemy się w urocze wąskie uliczki. Wszystko jest takie „historyczne” i urocze. Nie dziwie się, że Birgu uważane jest za jedną z najpiękniejszych architektonicznych perełek Malty. Idąc uliczkami od razu czujemy urok niepowtarzalnej architektury, kolorowych drzwi i balkonów oraz najróżniejszych kołatek na drzwiach. Na każdym kroku idać krzyże – symbole bytności Templariuszy.
Jak widać po naszych ubraniach rano nie było upału, potem trochę wietrznie. Znaczy targało włosy ale łba nie urywało. Na zdjęciu kolegiata św. Wawrzyńca. Obiekty sakralne często były zamknięte więc nie do każdego kościola weszliśmy.
Na Malcie w większości miast jest tak gęsta zabudowa, że obiektów nie da się sfotografować bo nie ma odpowiedniej przestrzeni. Z daleka widać ogromną kopułę kościoła natomiast idąc ulicą często można nie zauważyć tego obiektu.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Jeśli ktoś ma ochotę i czas zapraszam na dalszy spacer. Od razu informuję, że nie mieliśmy plana gdzie chcemy i gdzie damy radę dojść. Po prostu idziemy… Niektóre uliczki wręcz wymuskane o idealnej nawierzchni, urocze miejsca.
Natrafiamy na dość ciekawe miejsce Ogrody Birgu Ditch - park stanowi atrakcę turystyczną w mieście. Bardzo ciekawe i klimatyczne miejsce. To historyczna fosa wypełniona wieloletnimi drzewami oliwnymi. Obok Zbrojownia Kawalerów Maltańskich
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Asia , czasu coś mało mam ostatnio, ale ochotę - zawsze
Urocze Birgu Twoim obiektywie; to miasteczko szalenie mi się podobało ( miałam tu znacznie więcej słońca) (i też natrzaskałam tu fotek tym wszystkim kołatkom - jak oszalała:))
Piea
Przepiękne kołatki do drzwi wychwyciłaś
No trip no life
Piea, Nel pisząc relację pokazujemy zdjęcia zrobione przez naszą trojkę, choć zdjęc męża jest niewiele . Kołatki fotografowałam ja i Basia - obu nam się podobały. Kolejne kolorowe balkoniki.
Może parę zdań o nich zaczerpnięta z neta.
Maltańczycy nazywają te balkony il-gallerija. Na Malcie pojawiły się one pod koniec XVII wieku, Na początku jedynie najbogatsi mogli przykleić do fasady swojego domu nowy element dekoracji ale z czasem balkoniki pojawiły się również na maltańskiej wsi. Ze względu na cenę drewna przez długi czas mówiły o statusie danej rodziny. Na Malcie drewna nie było, trzeba je było sprowadzać więc nie każdy mógł pozwolić sobie na taki wydatek. Teraz są symbolem Malty. Balkoniki mają dość podobny kształt ale wyróżniają się kolorystyką. Często drzwi pomalowane są w kolorze balkonu, tworząc całość.
Po wędrówce uliczkami kupujemy pastizzi takie większe – bardziej konkretna przekąskę – tz trzema różnymi nadzieniami aby popróbować smaków– chyba najlepszy był z kurczakiem. Siedząc spoglądamy dookoła – wypatrzyła balkonik trochę inny, taki bardziej ozdobny i z „czubem”. Po zjedzeniu jesteśmy gotowi na dalsze zwiedzanie
Dalej kierujemy się nadbrzeżem w kierunku Fortu. To dość widoczny i rozpoznawalny punkt.
Fort Saint Angelo powstał w czasach średniowiecza pierwotnie jako zamek. Według legendy powstał na miejscu dawnego obronnego grodu rzymskiego. Zamek został przebudowany w latach 1530. - 1630 przez Zakon św. Jana jako fort z bastionami, jest najbardziej znany jako główna kwatera Zakonu podczas Wielkiego Oblężenia Malty w roku 1565. W XIX wieku był wykorzystywany przez Brytyjczyków jako baza marynarki brytyjskiej na Morzu Śródziemnym. Fort uległ poważnym zniszczeniom w czasie II wojny światowej (podobno został trafiony 69 pociskami), niedawno został odnowiony - w 2012 r. wydano na renowację 14 milionów euro z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego.
Widok z murów Fortu na zatokę marinę. Po drógiej strronie zatoko Isla. Powidoczkach i fotkach wchodzimy przez bramę.
I jak tu zrobić fotkę jak wieje? Wlosy nie współpracują, chyba, że się ma kitkę
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Ponieważ nie zwiedzamy Fortu, po zrobieniu fotek idziemy dalej. Kierujemy się z powrotem wzdłuż zatoki.
Zaraz za fortem ciekawe polaczenie starego z nowym.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!