--------------------

____________________

 

 

 



THE MAGIC OF VIETNAM- Wietnam Północny-Fotorelacja- uciekając przed deszczem czyli historia pewnej Merelki :)

258 posts / 0 nowych
Ostatni wpis
Strony
Tom-Gdynia
Obrazek użytkownika Tom-Gdynia
Offline
Ostatnio: 3 lata 3 miesiące temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

poszwędaliśmy się i dopadł nas wieczór.
I jeszcze większa mgła....

Nawet knajpy puste.
Troche jakby sie wyludnilo....

Ta pani jest z plemienia Red Dao. Nieczesty widok . nawtet w Sapie. Mieszkaja na północy od Sapy i jest ich niewielu w okolicy.
Ta kobitka zamierza spać na ulicy . ma za daleko do wioski, a jutro znów bedzie starać sie coś sprzedać.

Pusto. Wszyscy zapraszają.....

Zawsze można sobie wpaść na Tigera do HMONG SISTERS.
Mają tam bardzo fajną muzykę z gatunku tej którą lubię.
Szkoda tylko , że nie ma tam sióstr Hmong tylko obsługują jakieś dwa chłoptasie.....

I tak w deszczu i mgle dobiegł końca nasz chyba szósty dzień

Moje zdjęcia z różnych, dziwnych miejsc http://tom-gdynia.jalbum.net/   Music 2

Tom-Gdynia
Obrazek użytkownika Tom-Gdynia
Offline
Ostatnio: 3 lata 3 miesiące temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

Dziń siódmy - czyli - czyżby plan się zepsuł ??
----------------------------------------------------------------

Kolejny dzien nie przywitał nas niczym specjalnie odmiennym. Szaro. Mgliście. Mokro. Pada. Pada cały czas, raz trochę mocniej , raz trochę słabiej. Nieciekawie to wygląda. Jak tu iść na jakikolwiek treking skoro nie widzę z okna naszego hotelu jakiejkolwiek otaczającej nas góry..... Iść , żeby iść ??
Postanawiamy , że poczekamy. i tak nie mamy wielkiego wyboru - musimy poczekać. Jakbysmy chcieli opuścić Sapę to możemy to zrobić około godz 19-tej (od tej godziny odchodzą z Lao Cai pociągi nocne do Hanoi).
Jakąś decyzję jednak trzeba podjąć. Zatem czekamy do 15-tej. Jeśli pogoda się nie odkręci to spadamy do Hanoi dzień wcześniej.

Czas wypełniaja nam niedługie spacerki po mieście z przerwami na herbatkę lub piwko
Życie toczy się leniwie. W zasadzie wogóle się nie toczy.... Nastrój melancholijny udziela sie chyba nie tylko turystom. Wszyscy jakoś patrzą gdzieś daleko , daleko..... czyli w jakiś bliżej niesprecyzowany punkt gdzieś dwa metry przed sobą.... Takie oczy co patrzą , ale nic nie widzą

Nawet kurczaki juz się poddały

Moje zdjęcia z różnych, dziwnych miejsc http://tom-gdynia.jalbum.net/   Music 2

Tom-Gdynia
Obrazek użytkownika Tom-Gdynia
Offline
Ostatnio: 3 lata 3 miesiące temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

Bebet
Jak wiadomo kurczaki są inspirujące
Z dedykacja dla Ciebie na Halloween jeszcze jedna fotka :

Moje zdjęcia z różnych, dziwnych miejsc http://tom-gdynia.jalbum.net/   Music 2

Tom-Gdynia
Obrazek użytkownika Tom-Gdynia
Offline
Ostatnio: 3 lata 3 miesiące temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

Podchody , czyli jak ustrzelić Hmonga....

Młode się przynajmniej cieszą

Tak sie idzie na treking w takich warunkach , a każdy uczestnik otrzymuje w prezencie całkiem gratis jednego Hmonga Teraz mają 6 godzin na integrację , polubienie Hmonga i zakup czegoś za 10 - 15, a jak dobrze pójdzie to 20 zł........ I to praktycznie cały ich dzienny zarobek. Jak trafią na skąpca, to marnują 6 godzin , idąc za takim i pomagając mu przy przekopywaniu sie przez błoto.....

Moje zdjęcia z różnych, dziwnych miejsc http://tom-gdynia.jalbum.net/   Music 2

Tom-Gdynia
Obrazek użytkownika Tom-Gdynia
Offline
Ostatnio: 3 lata 3 miesiące temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

One podobno coś tam wyszywają same. Chociaż śmielismy sie , że pewnie po prostu sciągaja naszywki "Made in China"

Widziałem kasztanki.
Tiki-taków nie spotkałem ....

Red Dao z zalotnym spojrzeniem . Dopiero dwa tygodnie potem dowiedziałem sie , że jak tak sobie ufocisz Red Dao to powinieneś się ożenić....... Uffff

tam się pracuje jak tylko się staje na nogi. No , powiedzmy , że od 5-go roku życia......

a to jedno z tych zdjęć, które mi się najbardziej podobają

Moje zdjęcia z różnych, dziwnych miejsc http://tom-gdynia.jalbum.net/   Music 2

Tom-Gdynia
Obrazek użytkownika Tom-Gdynia
Offline
Ostatnio: 3 lata 3 miesiące temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

Jak ktoś chce , to za 5 USD może sobie pobiesiadować: cały ten zestaw tyle kosztuje

tak przy okazji kilka słów o Hotelu Friendly. Czy Hotel Friendly jest naprawdę friendly.....
Kelnerka milutka. Nic nie rozumie po angielsku, dobrze jej pokazywać w menu co się zamawia. Cicha i spokojna. Życzliwa. Do tego jeden chłopak w wieku dwudziestu kilku lat- manager lub właściciel. Lepiej gada po angielsku , bardziej komunikatywny. Uczynny.
Mieliśmy okazję zobaczyć na czym polega ta "przyjacielskość'......
Siedzimy sobie na herbatce "Friendly Tea" . Obok siedzi sobie inna parka i coś je. Przygotowywany jest duży , 6-cio osobowy stół , na nieco większe przyjęcie znajomych właściciela/managera. Rozstawione naczynia, kociołek typu "hot pot" na środku na małej kuchence gazowej, półmiski z surowymi jeszcze produktami.
Wchodzi białas do knajpki. Kupuje herbatę i piwko i siada sobie przy kolejnym stoliku,
Goście właściciela się schodzą , zajmują miejsca przy 6-cio osobowym stole.......

Koleś wstaje od stołu i podchodzi do tego pojedynczego białasa. Zaprasza go do wspólnej biesiady, żeby tak sam nie siedział przy stoliku Białas przyjmuje zaproszenie i ucztują sobie w siódemkę. oczywiście nic nie płaci dodatkowo.

My zmienilismy nasze plany . postanowilismy , że jednak opuścimy Sapę i pojedziemy do Hanoi. Ale mieliśmy zapłacone za dwie doby. To nam jednak kazało nie domagać sie rozliczenia. 12 USD za niewykorzystaną dobę zostawilismy w formie dodatkowego napiwku.
Poza tym polecam ten hotelik. Nieduży, bardzo przyjacielski. I najlepsza herbata

Zmienilismy zdanie , bo pogoda zamiast sie poprawiac , stawała się coraz gorsza. Środek dnia , a ciemno od mgły jak wieczorem.....

W końcu ile można siedzieć w Hmong Sisters.
Przeciez nie zostanę alkoholikiem przez mgłę

Ale jeśli nie widac dosłownie nic , to co zrobić......
Mam duży niedosyt po tej Sapie. Wyjeżdżamy z uczuciem rozczarowania. Przekonani , że mieliśmy olbrzymiego pecha, zwłaszcza że widziałem juz zdjęcia z Sapy i wiem , że może być rewelacyjna !!
Niestety. Godzimy się z tym , że nie można mieć wszystkiego. Udało się w Bac Ha, nie udało się w Sapie. Szkoda, zwłaszcza , że nie będzie już okazji tu wrócić. No i te Czarne Hmongi mnie trochę denerwują. Jakieś takie niedostępne , lekko upierdliwe .
No cóż . Żeby polubic Czarnych Hmongów i przekonać sie ,że są całkiem fajni i z poczuciem humoru będę musiał tu wrócić. Chwilowo jednak jestem przekonany, że już Sapy nie zobaczę.....

Nawet pies nas chyba rozumie..........

Moje zdjęcia z różnych, dziwnych miejsc http://tom-gdynia.jalbum.net/   Music 2

Tom-Gdynia
Obrazek użytkownika Tom-Gdynia
Offline
Ostatnio: 3 lata 3 miesiące temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

Ostatnie spojrzenie na kościółek katolicki

i ostatnie spojrzenie z balkonu....

Spogladając z balkonu przypomniałem sobie o Merelce
Zimno bidulce. Zmarzła , a wcale nie wyschła. Mokry nosek przyklejony do szyby zdawał się prosić o wpuszczenie do środka.
Znaczy , że zmiękła cholera....
Żeby się całkiem nie rozkleiła, to zafundowaliśmy jej szybką kąpiel i suszenie domowymi sposobami. W końcu jutro bedzie mogła poskakać

Potem już tylko zostało nam znalźć sobie jakiś busik odchodzący do Lao Cai i po godzinie byliśmy na stacji.
W Sapie było około 20 stopni C. W Lao Cai wszystko wróciło do normy czyli jakies 8 stopni więcej.....

Moje zdjęcia z różnych, dziwnych miejsc http://tom-gdynia.jalbum.net/   Music 2

Tom-Gdynia
Obrazek użytkownika Tom-Gdynia
Offline
Ostatnio: 3 lata 3 miesiące temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

To nie kurczak .....

Moje zdjęcia z różnych, dziwnych miejsc http://tom-gdynia.jalbum.net/   Music 2

Tom-Gdynia
Obrazek użytkownika Tom-Gdynia
Offline
Ostatnio: 3 lata 3 miesiące temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

Wracajac do tematu .....

Dojechalismy do Lao Cai. trochę za wcześnie , ale nie chcemy żeby nam wykupili wszystkie bilety na pociąg , a rezerwacji nie zrobilismy. Wpadamy na stację zdecydowanym krokiem i nic-niewidzącymi oczami nie zauważamy koników biletowych..... Jakoś sami się rozstępują , podejrzewając , że sie nie zatrzymam. Jak się dobrze rozbuja Merelki to idzie się jak taran.
Kupujemy bilety. Czasu mamy jeszcze duuuużo.... więc wychodzimy przed stację i znajdujemy sobie plastikowy stolik przy którym bardzo ładna wietnamka przed czterdziestką sprzedaje puszeczki z cola albo piwko. Siadamy , aby przeczekać.
Z nudów robię babce fotkę . Najpierw nie chciała. Jeden strach w oczach. Gdzie tu uciec ??? no nie ma gdzie. No to stara się dobrze zapozować. Pstryk. Pokazuję jak wyszło..... ojejjj..... oh nooooo. Te kobitki. Zawsze źle....
Nie podoba się ?? dobra . jeszcze raz !! no to znowu ustawka, pozycja, mina z lekkim usmiechem . pstryk.
Pokazuję: ojejejeeeeej, oh noooo, ....skasować . skasować......
No to skasowałem A wszystko przez pryszcze

stacja w Lao Cai

Zostawiam Małżę z bagażami i lecę w sąsiednią uliczkę popstrykać stragany. Cała ulica zastawiona . Handel okrężny kwitnie na całego. Babki siedzą na chodniku i na ulicy. Wszędzie. Zostaje wąski pas na środku ulicy dla pieszych.....

kamyczki

Idę tak sobie i idę, focąc co popadnie. Mam wrażenie że bardziej interesują sie mną niz ja nimi......
W pewnym momencie szykuje się do zdjęcia , widzę w wizjerze babkę z rowerem, ustawiam ostrość, biorę głęboki wdech i.......pstryk. .....i........i nagle ulica się rozstępuje przede mną. Babka z rowerem już nie patrzy w obiektyw. Spieprza !! Wszyscy uciekają....... Gubią pomarańcze i inne owoce. Potykaja się o siebie . Ciagną swoje kramy, zbierają w pospiechu jajka i kury..... Panika pełną gębą.
Spojrzałem na siebie . Kurczę, jak ja to zrobiłem !!! Nieźle !! jak to było... głęboki wdech i..... i jeszcze raz głęboki wdech...... chyba zapomniałem... ... Muszę poćwiczyć....

Idę sobie z powrotem do miejsca w którym zostawiłam Małżę, szeroką ulicą. Wszyscy uciekają na boki.
Dochodzę do naszego stolika , a tu niestety. Stolik sprzątnięty, krzesełko spod Małży zabrane. Małża stoi i ma do mnie jakieś pretensje. Wietnamska babka jest w trakcie zwijania parasola .
Podobno nalot. Policja,,,, Ehh, a moglo byc tak pieknie....

Na stacji Lao Cai siedząc i czekając na pociąg mam okazję obejrzeć sobie jeden z odcinków serialu , który spedza w tym czasie sen z powiek prawie każdego Wietnamczyka. Jak to ich wciąga. !! Seriale, karaoke i piwo Bia Hoi.
Godzina chyba 20.30. pakujemy sie do pociągu i odjeżdżamy do Hanoi.
Stacje we Wietnamie są ciekawie zorganizowane. Na perony wpuszczają dopiero na 30 minut przed odjazdem pociągu. Wcześniej nie da się wejść. Wychodząc ze stacji w miejscu docelowym oddaje się bilet. Na stacji przy toaletach publicznych siedzi sobie dziadek. Kasuje za toaletę (30 gr) ma stolik z napojami, pali sobie fajkę i czyści buty klientom. Pełen serwis. Aha- jeszcze pilnuje bagaży turystów.

Bach w leżanki i tak kończymy nasz siódmy dzień

Moje zdjęcia z różnych, dziwnych miejsc http://tom-gdynia.jalbum.net/   Music 2

Tom-Gdynia
Obrazek użytkownika Tom-Gdynia
Offline
Ostatnio: 3 lata 3 miesiące temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

Dzień ósmy
--------------------------

Godzina czwarta, minut trzydzieści , kiedy pobudka zagrała...... czyli zabębnili nam w drzwi przedziału....
Hanoi !!!!
Aha.....aaaaaaahaaaaaaa....... no doooobraaaaa.......
Zwlekamy sie z leżanek. Spojrzenie za okno . Ciemno jak w.......
Wychodzimy na peron obładowani plecakami.
-- Taxi ? Taxi ??
-- No........
-- motorbike ?? - męczą nas już na peronie.......
-- No....
Chcemy pieszo. Trzeba się zrewanżować za ten pierwszy dzień w Hanoi.

Dochodzimy do końca peronu. Ludzie rozłażą się po torowisku w prawo i w lewo. W mordę... są dwa wyjścia:
-- to co ? w prawo czy w lewo ??
-- chyba w prawo, przyjechalismy z północy, to......
--a nie w lewo ?/
-- nie, chyba w prawo......
-- ale w lewo idzie więcej ludzi.....
-- no nie wiem....
-- to co ?? lewo , czy prawo ??
-- może prawo ?
-- a może lewo ?
-- a może.........
-- Dobra nie mamy dość jedzenia , żeby tu stać i się zastanawiać. Idziemy...... w prawo.......

Poszliśmy , oddajemy bilety przy bramie wychodzimy na stację . Ehhhh , coś nie poznaję !!!
Nie ta strona torów.. Jak zwykle !
- Taxi , taxi ??
-- No (odmawiamy sprawiając wrażenie , że dokładnie wiemy gdzie jesteśmy)
-- motorbike ??
-- No , thx

Zagłębiamy się w ciemne uliczki. Musimy zrobić kółko, obejść stację żeby iść w kierunku starego miasta. Interesuję nas rejony jeziora Kiem Lake na północny - wschód. Tam jest dużo tanich hotelikow.
nagle dopada nas jakiś koleś...
-- hello !!! Hello !!! Tooom !!
O w mordę , nasz przewodnik (28 lat) z Bac Ha. Co on robi w Hanoi. ??
A przyjechał tym samym pociągiem..... Pytamy się go o drogę , mając nadzieję , że zastąpi nam mapę....
-- ale ja jestem pierwszy raz w życiu w Hanoi.... - odpowiada przewodnik
-- hahaa, to my juz drugi.......
-- macie może mapę ??
-- mamy jakieś beznadzijne ksero. Oo proszę... Co robisz w Hanoi ?
-- Aaaa, ciągle się mnie turyści pytają jak jest w Hanoi , i co warto zobaczyć. A ja mogę im tylko odpowiedzieć "Nigdy nie byłem w Hanoi". No to sobie przyjechałem zobaczyć to miasto. Wieczorem wracam........
-- Dobre, naprawdę dobre !! Lost in Hanoi

Dajemy mu jedno ksero mapki i rozstajemy się. Udaje nam się obejść stację i maszerujemy już we właściwym kierunku . Hanoi nocą jest czarne. Generalnie jakby oszczędzali na oświetleniu ulicznym . Dziwne , ale to miasto nocą nie żyje. Wszyscy śpią . Knajpy pozamykane. Hotele ze spuszczonymi roletami antywłamaniowymi. Prawie zerowy ruch uliczny. Gdzieniegdzie starsze kobiety szykują swoje punkty małej gastronomii rozpalając małe kaganki na ulicy i gotując na nich zupę Pho...... Czasem przemknie taksówka. Gdzieś w kącie ktoś śpi pilnując swojego kramu.....
Ciągniemy tak okolo 30-40 minut . w końcu docieramy do uliczek po zachodniej stronie jeziora Kiem Lake.
Fajnie tu. Stare , zmurszałe wąskie kamieniczki, platanina napowietrznych kabli elektrycznych.
Godzina około 5.15. Nadal czarno. Niewiele hoteli jest czynnych. Nocą otwarte są tylko te lepsze hotele, czyli te zatrudniające boja hotelowego do pilnowania. Ceny nie zachwycają. 50 USD, 40, znowu 50 i znowu 40 . Najtaniej znajduję za 29 USD. W lobby czeka już grupa zaspanych Polaków z jakiejś wycieczki, zwisając z foteli. Na szczęście boy hotelowy okazał się debilem. Na pytanie czy ma pokój odpowiedział , że tak , oczywiście. Poszliśmy go zobaczyć , odpowiadał nam i..... boy oświadczył , że owszem pokój jest , ale wolny od jutra....... Jeszcze nie jestem przyzwyczajony. Wietnamczycy jak nie rozumieją to po prostu mówią "tak " , albo "tak , oczywiście", cokolwiek to znaczy. Życzę Polakom miłego dnia i spadam szukać dalej.........

Generalnie wszystko co tańsze otwiera się około godziny szóstej.
No i dopiero o tej porze znajdujemy całkiem fajny hotelik "Victor Hotel " na tej samej uliczce , na której znajduje się katedra. O dziwo ten hotel otwiera się o godzinie 5.00 rano, ale jakoś go przeoczyliśmy.
W tym hotelu będziemy od tej pory częstszymi gośćmi i sporo przez nich sobie pozałatwialismy.
Barzdo uczynni ludzie. Biznes rodzinny. Rodzinka ma 5 podobnych małych hotelików w Hanoi.
Pokój 15 USD ze śniadaniem dla dwóch osób w cenie . To dolne granice cenowe w Hanoi , bo stolica jest nieco droższa. Pokój bardzo ładny, łazienka też przyzwoita. Free Wifi jak zresztą w każdym hotelu. Dwa stanowiska komputerowe.
Moim zdaniem bardzo dobry wybór w Hanoi.
Załatwiamy sobie od razu wycieczkę do Perfumowanej Pagody. Nie chcemy odpoczywać. Mamy 2 godziny na kąpiel i odświeżenie po marszobiegu.....
Na następny dzień mamy przecież wykupiony już lot do Danang , więc nie chcemy marnować czasu. Pierwotny plan przewidywał Perfumowaną Pagodę na końcu podróży, ale skoro ucieklismy z Sapy dzień wcześniej to zrobiło się "okienko". A na koniec będziemy mogli sobie wydłużyć Ha Long do trzech dni...
Żaden problem . Bus przyjechał po nas około 8.00 . Kilka osób (jest po sezonie) + przewodnik. Cena - dwadzieścia kilka USD / osobę - prawie cały dzień . Powrót około 18-tej.......

Generalnie trochę po macoszemu traktujemy to Hanoi. Pierwszego dnia tylko przez nie przebiegliśmy , teraz też traktujemy tranzytowo.... Powiedziałbym , że je ignorujemy. Mam nadzieję , że się nie obrazi
W każdym razie jeszcze je odwiedzimy nie raz i nie dwa

Nie pamiętam jak długo się jedzie busem . Jakieś 2,5 -3 godziny chyba......
Poniżej parę fotek z busa przez okno.
Tak przy okazji : na polach ryżowych Wietnamczycy chowają zmarłych . Częstym widokiem jest kilka grobów (dość podobnych do naszych) w szczerym zielonym polu. Pieknie to wygląda i chciałem trochę fotek tego typu zrobić , ale nie pasowała mi perspektywa "z autobusu". No to sobie odpuściłem , licząc na to , że jeszcze będę miał wiele "normalniejszych" okazji....
Niestety. nie miałem juz okazji. Zamierzam zrobić takie zdjęcia jak wócę do Wietnamu. Gneralnie jest tak , że jeśli coś jest warte sfotografowania, to należy to zrobić. "Tu i teraz". Bo wcale nie powiedziane , że uda się potem..... A jak się uda to dobrze. Wtedy te wcześniejsze można skasowac

Aha- tego dnia pogoda dopisywała

Stawianie słupa energetycznego.
W tle - kaczuszki . Pełno jest stawów z setkami kaczuszek.

jakieś roboty publiczne

Moje zdjęcia z różnych, dziwnych miejsc http://tom-gdynia.jalbum.net/   Music 2

Strony

Wyszukaj w trip4cheap