--------------------

____________________

 

 

 



THE MAGIC OF VIETNAM- Wietnam Północny-Fotorelacja- uciekając przed deszczem czyli historia pewnej Merelki :)

258 posts / 0 nowych
Ostatni wpis
Strony
Tom-Gdynia
Obrazek użytkownika Tom-Gdynia
Offline
Ostatnio: 3 lata 3 miesiące temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

Mała chyba zastanawia się co to jest.....
A to jest 10.000 dong czyli jakiś 1,5 zł

Moje zdjęcia z różnych, dziwnych miejsc http://tom-gdynia.jalbum.net/   Music 2

Tom-Gdynia
Obrazek użytkownika Tom-Gdynia
Offline
Ostatnio: 3 lata 3 miesiące temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

Aleja bimbrowników
Najbardziej oblegana....

Moje zdjęcia z różnych, dziwnych miejsc http://tom-gdynia.jalbum.net/   Music 2

Tom-Gdynia
Obrazek użytkownika Tom-Gdynia
Offline
Ostatnio: 3 lata 3 miesiące temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

Marketowa gastronomia

Ryż.
Najładniejszy ryż jaki widziałem

Moje zdjęcia z różnych, dziwnych miejsc http://tom-gdynia.jalbum.net/   Music 2

Tom-Gdynia
Obrazek użytkownika Tom-Gdynia
Offline
Ostatnio: 3 lata 3 miesiące temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

Moje zdjęcia z różnych, dziwnych miejsc http://tom-gdynia.jalbum.net/   Music 2

Tom-Gdynia
Obrazek użytkownika Tom-Gdynia
Offline
Ostatnio: 3 lata 3 miesiące temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

Wracając do tematu.
Zostało parę fotek z marketu Coc Ly i potem spłyniemy rzeką i przejedziemy do Sapy.

kobieta Tay

na tą niewiate polowałem z aparatem dwukrotnie, ale nie udało się ustrzelić tak jak bym chciał....
Potem sobie poszła , wsiadła z tym dzieckiem w nosidełku na skuter i odjechała

piractwo pełną parą
kręcą sobie biznes na zgrywaniu na płytki mp3-jek z muzyką

wyjątkowo tłuste pączuszki.
Dobre , ale zakalcowate

w takich warunkach przyszło nam spacerować. Mi było wszystko jedno. I tam miałem jeden chlew na nogach Ale musiałem uważać, bo ślizgawka była niesamowita....

Za to ta cholera była w swoim żywiole

Parking
Na konie żywe i mechaniczne

Moje zdjęcia z różnych, dziwnych miejsc http://tom-gdynia.jalbum.net/   Music 2

Tom-Gdynia
Obrazek użytkownika Tom-Gdynia
Offline
Ostatnio: 3 lata 3 miesiące temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

No to już opuszczamy market
Na koniec jeszcze :
Portret KURY - czyli zagadka w stylu : znajdź kurę na załączonym obrazku

oraz wietnamskie sposoby płukania dzieci , czyli jak sobie radzić w trudnych sytuacjach.....

Moje zdjęcia z różnych, dziwnych miejsc http://tom-gdynia.jalbum.net/   Music 2

Tom-Gdynia
Obrazek użytkownika Tom-Gdynia
Offline
Ostatnio: 3 lata 3 miesiące temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

Po markecie w planie milismy spływ łodzią. jak widać pogoda nie nastrajała do spacerków, co dopiero do spływów........ Padało lekko. Zaczęło lać jak z cebra w momencie gdy wleźliśmy na łódkę. Wąska metalowa piroga z jakimś ceratowym daszkiem , który przed niczym nie chronił.
Ale wyjścia już nie było. Nasza Toyotka odjechała w cholerę..... Mamy nadzieje , że będzie czekała tam gdzie czekać na nas ma !!!

Moje zdjęcia z różnych, dziwnych miejsc http://tom-gdynia.jalbum.net/   Music 2

Tom-Gdynia
Obrazek użytkownika Tom-Gdynia
Offline
Ostatnio: 3 lata 3 miesiące temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

20 lat wcześniej.........
-----------------------------
9-cio osobowy , trzytygodniowy rejs jachtem pełnomorskim Copernicus w ramach szkolenia z naszego klubu żeglarskiego . Przebijamy się przez Morze Północne. Moja nocna wachta przy kole sterowym. Sztorm. Sztorm męczy nas już od prawie pięćdziesięciu godzin. Łódeczka raz się wspina na falę, żeby zaraz sobie zanurkować w dolinkę..... Ciemno jak to w nocy. Światło księżyca odbijające się od fal i jakieś światełka boi sygnalizacyjnych w oddali. Kapitan śpi, pierwszy śpi, drugi też , nie wspominając o bosmanie. Załoga śpi , co chwilę rzygając do wiaderek. Zostałem sam.
Zakapturzony w pomarańczowy gruby sztormiak, z uprzężą na klacie, przypięty linami i raksami do czegoś trwale związanego z jachtem, mam tylko jeden cel..... lampić się w podświetlony na zielono, kolebiący się kompas i utrzymywać kurs na TEJ kreseczce , a nie na INNEJ. INNYM kreseczkom mówimy nie, bo nie chcemy zabłądzić, a nic więcej nie widzimy. No i mam jeszcze drzeć ryja, jak tylko zobaczę jakieś większe światła na horyzoncie (żeby nas jakiś statek handlowy nie staranował).
Mniej więcej co 30 sekund dostaję w twarz bryzgiem fajnie słonej aczkolwiek stanowczo za zimnej wody. Woda pięknie spływa po policzkach aż do kaloszy, oczywiście pod sztormiakiem . Już od dawna wiem do czego służy sztormiak. Do stworzenia warstwy cieplnej z podgrzanej przez samego siebie wody . Ot taki termoforek z ciepłą wodą.......
Mam tej nocy na tą przyjemnośc 4 godziny (gdzieś do szóstej nad ranem). potem będę mógł zejść pod pokład i walnąć się w tej gumie na parę godzin w jakąś zalaną koję (niestety drewniany jacht przecieka).
Przyznam , że te kilka dni rejsu wybitnie mi się nie podobają.... Po drugim dniu już się nie myśli , już się nie liczy czasu , już mi nie zależy na spaniu.... Wszystko się zlewa i jest podobne. Trans.......W końcu to się musi kiedyś skończyć.....

Pewne rzeczy wydają się bardzo nieprzyjemne kiedy się dzieją. Absolutnie nie ma szans, żeby odnaleźć w takiej sytuacji cokolwiek pięknego ani tym bardziej przyjemnego. Dopiero po pewnym czasie , we wspomnieniach nabierają koloru i czasami wręcz się tęskni za takimi momentami......
Bo w sumie to było zajefajnie !!
------------------------

No cóż . Spływ tą łodzią ( około 1,5 godziny) z pewnością nie należał do tych rzeczy o jakich marzyliśmy cały tydzien. Miała być ładna pogoda i piękne widoki. Była wezbrana rzeka, gówniana blaszana łódeczka i zacinający z powodu porywistego wiatru ulewny deszcz.
No jak na złość. Zaczęło padać solidnie dopiero jak wleźliśmy na łódkę. (swoją drogą z 20 stojących łódek przy brzegu tylko my byliśmy klientami ) Aparat prawie natychmiast wyladował w wodood****ym worku. Ścieśniliśmy się z Małżą jak tylko się dało i usiłowalismy zobaczyć cokolwiek.
Zdjęć praktycznie z tego spływu nie mam , bo wyjęcie aparatu kończyło się zalaniem go deszczem w kilka sekund. Jedynie dwa razy skusiłem się na fotkę , bo nie mogłem się oprzeć widokom. Widoczkom mało słonecznym , ale interesującym. Zewsząd spływała do rzeki woda. Z koryt , zboczy oraz rozpylona jak ze spryskiwacza z tych wyższych klifów......
Generalnie jednak już po 10 minutach bylismy mokrzy jak z basenu (mimo wodood****ych ciuchów).
Pozostały czas to było tępe wpatrywanie się przed siebie w lekkim transie , który pozwalał nie interesować się deszczem i wiatrem.
Nie podobał mi się ten spływ. Klnęliśmy na czym świat stoi żałując , że nie wsiedliśmy do Toyotki.
Jednak tak sobie teraz myślę , że jednak warto było. Znacznie bardziej smakowała nam gorąca "Friendly Tea" z imbirem i miodem w Sapie.......
Może za kilka lat będę wspominał z łezką w oku

Moje zdjęcia z różnych, dziwnych miejsc http://tom-gdynia.jalbum.net/   Music 2

Tom-Gdynia
Obrazek użytkownika Tom-Gdynia
Offline
Ostatnio: 3 lata 3 miesiące temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

Toyotka z naszymi głównymi plecakami czekała tam gdzie miała czekac
Chlup na mokro w te welury . Ogrzewanko i czekają nas błogie 2,5 godzinki transferu do Sapy.....
Po drodze przejechalismy jeszcze przez Lao Cai (to ta miescina do której docierają pociągi z Hanoi). Chcieliśmy kupić sobie od razu bilety na pociąg do Hanoi na za dwa dni..... ale kasy biletowe nie były jeszcze czynne. No i bardzo dobrze.....
Przy okazji zobaczylismy sobie granicę z Chinami - tam za rzeką po drugiej stronie to Chiny. Podobno drożej i same chińskie znaczki I już całkiem nie wiadomo co podadza do jedzenia

Moje zdjęcia z różnych, dziwnych miejsc http://tom-gdynia.jalbum.net/   Music 2

Tom-Gdynia
Obrazek użytkownika Tom-Gdynia
Offline
Ostatnio: 3 lata 3 miesiące temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

SAPA...... we mgle....

Ta sławna Sapa.....
Sapa to najczęściej odwiedzane miasteczko w ramach wycieczek we wietnamskie góry.
Nie bez powodu . Kiedyś , jeszcze za Francuzów budowana była jako miejsce letniego wypoczynku. Francuzi chcieli miec takie swoje Alpy we Wietnamie. I tekie same piekarnie z bagietkami , nie wspominając o architekturze....
Faktycznie, jest w Sapie trochę z Alp. Drewniane wstawki w prawie kazdym budynku, bagietkarnie, nastrojowe knajpki.
Sapa mimo natłoku turystów (tu juz były ich setki , a nie jak w Bac Ha - kilkoro, i to mimo , że był to "niski sezon") może się podobać....
Mogłaby , gdyby było cokolwiek widać
Generalnie Sapa przywitała nas rzęsistym deszczykiem i zalegającą mgłą
Co do zasady - nie mam nic przeciwko mgle. Mgła może być niesamowita, a najfajniejsza byłaby gdyby zalegała sobie miejscowo w dolinkach. Byłoby całkiem ładnie.
Ale to było mleko całkowite , do tego jeszcze podszyte deszczem.... Hmmmmmm.... No zobaczymy, zobaczymy....
Albo i nic nie zobaczymy.
W każdym razie zobaczymy

Tio z Hongkongu przed odjazdem polecał nam "Hotel Pinocchio". On juz był w Sapie. Czeszka Elena też już w Sapie była , dwa dni . I uciekła właśnie do Bac Ha , bo w Sapie nie widziała końcówki wietnamskiej bagietki na śniadanie..... mgła absolutna. Uff , to źle wróży. Tydzień temu mgła absolutna, teraz mgła ....
No cóż. Dzisiaj możemy sobie już tylko odpocząć , ale co będziemy robić jutro ???
Zaglądam zatem do tego polecanego hotelu Pinocchio......Podobno tani i całkiem, całkiem .Dostaję 3 kluczyki od trzech pokoi. Na trzecim , czwartym i szóstym piętrze. Za 15 i 10 usd na samej górze.....
No niestety. Jak ktoś nie ma wymagań to prześpi się wszędzie. Pokoje ok , ale łazienki bida z nyndzą , a w tych najtańszych tylko umywalka. W umywalce się nie wykąpiemy a przydałoby się . Powinienem wziiąc poprawkę na to że Tio podróżuje ekstremalnie tanio
Oddaję te kluczyki i mimo , że cena spada do 8 USD , odwiedzam sąsiedni hotelik o nazwie po prostu "Hotel Friendly". Za 12 USD/dobę wykupujemy sobie dwie doby Wprowadzamy się i po całkowitej wymianie ciuchów (Taaaak ......Merelka wylądowała na balkonie !!!) i kąpieli i oczywiście po herbatce z miodem idziemy zobaczyć dokąd dojechaliśmy......

Pierwszy kontakt ze społecznością BLACK HMONG.
Pierwsze BUY FROM ME....., no tego wcześniej nie słyszałem. Teraz będę słyszał częściej
Pierwsze większe problemy z robieniem zdjęć. Jak widzą to się odwracają. Nie żeby nie chcieli. Tylko dlatego , że tu wszystko ma swoja cenę. BUY FROM ME...i sopie pstrykaj.....
Ta , no to zobaczymy. Tak nie lubię. Będzie zabawa w kotka i myszkę
Tu po raz drugi spotykam japońską parę fotografów z trzema Nikonami . Jakoś byli w Bac Ha teraz też są w Sapie. Walczą z Black Hmongami . Sympatyczni. Ona młodziutka , on siwiutki. Dadzą radę. Spotkam ich kolejny raz za dwa tygodnie , to sobie pogadamy.....

Moje zdjęcia z różnych, dziwnych miejsc http://tom-gdynia.jalbum.net/   Music 2

Strony

Wyszukaj w trip4cheap