--------------------

____________________

 

 

 



Toskania i Umbria - dlaczego warto tam jechać?

222 wpisów / 0 nowych
Ostatni wpis
Strony
apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 7 miesięcy 19 godzin temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Po zameldowaniu porzucamy tylko nasze bambetle w pokoju i ruszamy na podbój Cortony.

Ja mam wielką ochotę iść pieszo, przecież nasiedzieliśmy się dzisiaj tak dużo, a do centrum jest zaledwie dwa kilometry.

Mario – nasz gospodarz – radzi jednak podjechać autem, twierdząc że choć nie jest daleko, to jednak idzie się bardzo stromo pod górę.

I rzeczywiście wąska kręta droga wspina się serpentynami okalającymi wzgórze, a te dwa kilometry to są chyba w linii prostej, bo licznik w samochodzie pokazuje blisko pięć!!!

Jeżeli ktoś nie ma samochodu i chce zwiedzić Cortonę najlepiej się tu dostać pociągiem i wysiąść na stacji kolejowej w Camucii na trasie Rzym – Florencja.

Przed dworcem trzeba złapać autobus, który dojeżdża do murów obronnych miasteczka. Autobus nie może wjechać do centrum ze względu na wąskie, kręte uliczki. Są jednak także małe busiki, którymi można podjechać aż do centralnego placu....

Podjeżdżamy na spory parking, gdzie trzeba zostawić samochód. We włoskich starych miasteczkach rzadko kiedy turyści mogą wjechać do centrum. Na ogół znajduje się tam strefa tzw ZTL, czyli Zona Traffico Limitato, po naszemu strefa z ograniczonym ruchem, co po prostu oznacza, że wjeżdżać do miasta mogą tylko mieszkańcy.

Tu akurat tuż pod murami otaczającymi miasto jest dość duży parking, gdzie znajdujemy bez problemu miejsce za free.

Przed zaparkowaniem trzeba się jednak dobrze rozejrzeć!!!!

Najlepiej znaleźć miejsce oznaczone białą linią – oznacza to, że można tu parkować za darmo. Przy czym nierzadko jest ograniczony czas parkowania do jednej lub dwóch godzin. Wszyscy Włosi mają w swych samochodach papierowe zegary, na których nastawia się godzinę, o której się przyjechało. W wypożyczonych autach też są na wyposażeniu takie zegary. Po przekroczeniu dozwolonego czasu parkowania – trzeba być przygotowanym na mandacik.

Rodacy to by pewno pokombinowali i nastawili późniejszą godzinę niż faktyczną przybycia, dzięki czemu można zyskać trochę czasu. Ale jak akurat przyjdzie parkingowy wcześniej niż nastawiona na zegarze godzina, to kara jest dwukrotnie wyższa niż za przekroczenie czasu. Przeczytałam sobie o tym na pewnym blogu rodaka-podróżnika.

Ale w Cortonie nie ma żadnych ograniczeń czasowych. Na szczęście!!!!

Parkować można też przy niebieskich liniach, gdzie jednak miejsca postojowe są płatne. Przy czym opłaty nie są zbyt wysokie i wynoszą od 1 – 1,5 E za godzinę. Krótki postój to nie problem, ale jak się chce gdzieś zatrzymać na dłużej to już trochę kasy wyfrunie z kieszeni.

W żadnym wypadku nie radzę parkować na liniach żółtych. Kompletny zakaz!!!!

 

Mariola

umilka
Obrazek użytkownika umilka
Offline
Ostatnio: 3 lata 5 miesięcy temu
Rejestracja: 23 lis 2014

Wiedziałam, kiedy wejść na forum- zwabiłaś mnie Apisku swoją Italią. Jako wielbicielka Twoich cudownych relacji zasiadam z ogromną przyjemnością przed ekranem. Po moich wakacjach we Włoszech (choć niestety raczej tylko plażowo basenowych) mam ogromny apetyt na Twoją Toskanię i Umbrię. Zresztą również naczytałam się książek o Toskanii, Umbrii, Sycylii i zawsze było moim marzeniem zobaczyć te okolice- tak jak Ty, samochodem, własnym tempem, delektując sie widoczkami, smakami, zapachami. Uwielbiam takie klimaty, a Twoje zdjęcia tylko to potwierdzają. Mam nadzieję, że kiedys podążę Twoimi śladami, a Twoja relacja będzie najlepszym przewodnikiem. Zasiadam więc z ogromną ciekawością i czekam na dalszy ciąg.

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 7 miesięcy 19 godzin temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Umilka, fajnie cię widzieć.

W Kalabrii nie byłam, widziałam ją tylko z daleka z Sycylii. Ale byli znajomi, choć to już kilka lat temu, i mówili że jeszcze stosunkowo mało zdeptana i dzika.

Ciekawe, czy ty też masz takie zdanie...

Mariola

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 7 miesięcy 19 godzin temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

No to jak już zaparkowaliśmy autko, wkraczamy do miasteczka.

Wchodzimy przez jedną z bram pamiętających jeszcze czasy etruskie.

A tak w ogóle to nie wiedziałam, że Cortona jest aż tak starym miastem – jej historia zaczęła się bowiem około trzy tysiace lat temu i założyli ją właśnie Etruskowie.

Z czasów etruskich - oprócz bram - pochodzą jeszcze fragmenty blisko 3 - kilometrowych murów obronnych ciągnących się wokół miasta.

O historii miasta nie będę przynudzać, bo każdy zainteresowany znajdzie to w necie lub w przewodniku.

Postanawiamy już dzisiaj nie zwiedzać żadnych kościołów czy muzeów, a jedynie powłóczyć się wąskimi uliczkami raz wznoszącymi się w górę, to znów opadającymi stromo w dół i poczuć klimacik miasteczka.

W promieniach przebłyskującego pomiędzy chmurami zachodzącego słońca kamienne domy przybrały ciepłe kolory.

Wokół panuje przedwieczorny gwar, z mijanych knajpek rozchodzi się aromat świeżo parzonej kawy i zapachy smakowitego jedzonka.

Dochodzimy do placu Piazza di Garibaldi skąd roztacza się piękna panorama na rozległą dolinę Val di Chiana aż po połyskujące na horyzoncie jezioro Lago Trasimeno.

Już na pierwszy rzut oka bardzo nam się tu podoba!

W końcu trzeba się rozejrzeć za jakąś knajpką, bo oprócz cieńkiego jedzonka samolotowego nie mieliśmy nic w ustach.

Różnego rodzaju trattorii, osterii i restauracji jest tu cała masa. Prawie wszystkie są stylowe, pięknie urządzone, niektóre malutkie z zaledwie czterema, pięcioma stolikami. Niestety pogoda nie sprzyja zasiadaniu na zewnątrz...

Właśnie tą trattorię wybraliśmy.

Są także bezstylowe, nowoczesne fast foody, choć one są tu w mniejszości.

Pierwszy nasz dzień kończymy dobrym włoskim jedzonkiem popitym winem i wracamy do naszej kamiennej chaty.

Mariola

umilka
Obrazek użytkownika umilka
Offline
Ostatnio: 3 lata 5 miesięcy temu
Rejestracja: 23 lis 2014

Apisku, my niestety nie widzielismy zbyt wiele. Byliśmy w malutkiej miejscowości i z czwórką dzieci więc raczej tylko plaża (z cudownymi widoczkami na góry, wzgórza), basen i spacery po Scalei (naszym miasteczku). Wybraliśmy się jedynie w krótki rejs i na rafting. Podczas dojazdu na rafting 3 razy musielismy robić przystanki, bo moje jedno dziecię cierpi na chorobe lokomocyjną (nie pomogły żadne lokomotivy). I właśnie ta godzina dojazdu w góry (przeciągnięta do 1,5 godziny) zniechęciła nas do dalszych wycieczek po tym górzystym jednak terenie. Aczkolwiek to, co zobaczyliśmy i tak bardzo nas urzekło, widoczki cudne, tereny rzeczywiście jeszcze bardzo dziewicze, przepiekne widoczki na góry, morze, stare kamienne mury. No i kuchnia- kucharz w naszej restauracji hotelowej naprawdę się spisał. Hotel był mały, kameralny, tylko Polacy i Włosi i królowała kuchnia kalabryjska- duzo owoców morza, rybki, pasty i pyszne wina do tego. A co sobota wieczór kalabryjski z pieczonym prosiakiem i cudowną włoską muzyką. 

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 7 miesięcy 19 godzin temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

To się cieszę, że  wakacje się udały i potwierdzasz, że to jeszcze rejon niezbyt opanowany przez masową turystykę.

A jak jest morze i góry, to już dla mnie fajnie...

Mariola

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 7 miesięcy 19 godzin temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

A na drugi dzień....

Tak mi się marzyły śniadanka w ogrodzie, a tu od rana chmurzydła. Spoglądam przez małe okienko w grubym murze z widokiem na wzgórze Cortony. Ale miasteczko wraz ze szczytem wzgórza tonie we mgle lub chmurach.

Śniadanko zatem zjadamy w kuchnio-jadalni.

Tego dnia mamy zamiar dokładnie splądrować Cortonę wraz z najbliższą okolicą.

Przed wyjazdem jeszcze rozmowa z Mario – naszym gospodarzem. Oczywiście

nie sposób nie wspomnieć o Frances Mayes amerykańskiej pisarce, która rozsławiła miasteczko. Mieszkańcy na każdym kroku ją błogosławią!!!

Przedtem było to zwykłe ciche, małe, stare miasteczko, jakich pełno w tym rejonie.

Po wydaniu książki, a szczególnie po wejściu na ekrany kin filmu – życie lokalesów kompletnie się odmieniło.

Zaczęły napływać hordy turystów, w szybkim tempie restaurowano stare, zapuszczone budynki przekształcając je w pensjonaty i hoteliki oraz tzw agriturismo. Powstało pełno knajpek, sklepików, biur turystycznych.

W oczy rzuca się ogromna liczba agencji nieruchomości, jako że nastała moda na posiadanie domu letniego w Toskanii, szczególnie wśród Amerykanów i Anglików.

Tym bardziej, że sama Francis Mayes ma tu także pod Cortoną swoją rezydencję Bramasole.

Teraz nawet domki będące w ruinie ceny mają kilkunastokrotnie wyższe niż przed nastaniem ery popularności “Pod słońcem Toskanii”!!!!

Tak nam w skrócie Mario opowiada historię boomu turystycznego w tym rejonie.

Ale chyba zbyt wiele powstało tych pensjonatów, bo u Mario, w jego pięknym domu oprócz nas jest jeszcze tylko jedno małżeństwo amerykańskie...

A wokół takich posiadłości jest bardzo dużo.

No, ale to dopiero początek sezonu urlopowego! Mam więc nadzieję, że na jego pensjonacik znajdą się chętni.

Mariola

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 7 miesięcy 19 godzin temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Na szczęście na szarym niebie ukazuje się trochę więcej błękitu.

Ponownie wspinamy się (autkiem naturalnie) krętą drogą na wzgórze. Po drodze widzimy w kilku miejscach kierunkowskazy wskazujące drogę do etruskich grobowców pochodzących z 5 wieku przed naszą erą.

Na stromym stoku porośniętym winoroślą i drzewami oliwkowymi wśród kobierców dzikich kwiatów rozrzucone są kamienne kręgi, będące grobami starożytnych etruskich władców tych ziem.

Ale mnie już ciągnie do tego bajecznie położonego miasteczka na szczycie górującego nad całą okolicą wzgórza.

Jeszcze mijamy jakiś kościół po drodze...

Zajeżdżamy na znajomy parking i ruszamy w stare miasto.

Mariola

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 7 miesięcy 19 godzin temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Starówkę otacza wokół mur obronny, w którym znajduje się kilka bram prowadzących do środka.

Tym razem wchodzimy przez inną bramę.

Wcześnie rano w Cortonie panuje cicha senna atmosfera. Słychać tylko trzepot skrzydeł gołębi zlatujących się do wodopoju przy fontannie, gdzieś dalej szczeka pies...

Sklepiki są jeszcze zamknięte, ale już przed domami sasiadki dzielą się najnowszymi ploteczkami, a ich mężowie na ławkach w parku lub na placyku przy porannej kawce zażarcie dyskutują o czymś tam...

Wąskimi uliczkami dochodzimy do kameralnego placu Piazza della Republica. Tutaj rozgrywały się liczne sceny z filmu “Pod słońcem Toskanii”, głównie na schodach prowadzących do ratusza, czyli po ichniemu Palazzo Comunale.

Nie ma tylko fontanny, w której kąpała się jedna z bohaterek, gdyż zrobiona była jedynie na potrzeby filmu.

Tuż obok jest drugi, znacznie większy plac Piazza Signorelli, który nazwany został imieniem znanego tutejszego malarza renesansowego. Znajduje się tu szereg ciekawych budynków, między innymi teatr jego imienia oraz pałace dawnych patrycjuszów, w jednym z nich znajduje się – podobno ciekawe, nie wypowiadam się, bo nie byliśmy – Muzeum Sztuki Etruskiej.

Kojarzy mi się dobrze ten plac, gdyż mamy na DVD koncert Andre Rieu właśnie tu odbywający się. To musiało być w realu niesamowite przeżycie!!!!

Na tym centralnym placu trwają właśnie przygotowania do jakiegoś festynu. Rozstawiane są stoiska, podjeżdżają furgonetki z różnymi towarami. Szykuje się jakieś fajne widowisko!!!

 

Mariola

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 7 miesięcy 19 godzin temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Wędrujemy z mapką otrzymaną w informacji turystycznej w garści, ale wkrótce stwierdzamy, że zwiedzając takie niewielkie miasteczko najlepiej zagubić się w tych ciasnych uliczkach...

W Cortonie przeważa architektura średniowieczna. Domy zbudowane są z jasnego kamienia amfiteatralnie na stromym zboczu i pokryte ciemnoczerwonymi terakotowymi dachówkami.

Najstarsze kamieniczki pochodzą z 11 i 12 wieku, ich cechą charakterystyczną są wysunięte nad ulicę i oparte jedynie na belkach pięterka. Przechodząc pod nimi mam wrażenie, że runą nam zaraz na głowę!!!

Ale nie jest tak źle...przetrwały dziesięć wieków, różne zawieruchy, trzęsienia ziemi, wojny, najazdy i nadal dzielnie się trzymają.

Mamy szczęście, że właśnie tu – na Vicolo Iannelli - trafiamy na początku wędrówki po Cortonie, gdyż te domy to jedne z najstarszych – i w dodatku nadal zamieszkałych - w całych Włoszech.

Nagle znajdujemy się na przeuroczej brukowanej uliczce, na której z jednej strony stoją kamienne domy, a z drugiej rozpościera się widok na dolinę i okoliczne góry.

Uliczki okalające wzgórze kończą się niespodziewanie schodkami prowadzącymi na jeszcze wyższy poziom. Niekiedy schodki wchodzą w łukowate bramy kamieniczek i można nimi przejść przez wnętrze domu na sąsiednią wyższą ulicę. W tych przejściach znaleźć można figurki swiętych, herby rodowe, no i oczywiście kwiaty. Nie sposób nie zwrócić uwagi na ciekawe okiennice i fantazyjne kołatki, no i same drzwi nadżarte przez ząb czasu,nierzadko podpróchniałe, oblezione z farby...

Ale to wszystko ma swój urok!!!!

Zwiedzamy katedrę Duomo zbudowaną w 16 wieku na miejscu starego romańskiego kościoła, która z zewnątrz nie prezentuje się zbyt okazale...

Mariola

Strony

Wyszukaj w trip4cheap