Lordziu, doczytałam, dooglądałam - spacer z lwami - CZAD, wodospad - CZAD, zdjęcia jak zwyke piękne Tylko tej przygody z autem niezazdroszczę Jestem bardzo ciekawa Zambezi, widziałam film z raftingu na tej rzece - było ekstremalnie ekstremalnie
Tomek.. własnie nie, kropelki wody dawały przyjemną rześkość i chłodek podczas upalnego dnia
Zajączku byłem z Bocianem w 2012 roku i było wtedy super, teraz widzę, że koleś odwala pańszczyznę... jak w końcu udało nam sie do niego dodzwonić, to też takie wcale łątwe nie było.. wypiął się na nas i stwierdził, że ostatnio cały czas dokłada do interesu i raczej będzie zamykał firmę... choć jak widać na ryjbooku ma co chwilę nowych klientów... nadzieja taka, że nasz jeden z trzech samochodów poszedł na złom
My zapłaciliśmy 100% ceny wyprawy na miesiąc przed... dobrze, że jednej koleżance z Hiszpanii nie udało się zapłacić... mieliśmy wtedy pole manewru na zapłatę chociażby lokalesowi, który mnie wiózł z Namibii do Zimbabwe, bo inaczej muslibyśmy pokryć te koszty z włąasnej kieszeni.... płacąc wcześniej za pełne ubezpieczenie samochodu... w warunkach umowy było, że w razie wypadku otrzymujemy samochód zastępczy !!!
Bea, a ja myślę, że Bocian, z solidnej firmy w 2012 roku stał się po prostu osobą, która odcina kupionu i leci na opinii sprzed lat.. podejrzewam, że on nawet nie wie, czy te jego samochody są serwisowane, czy nie... ale tak to jest jak sie robi biznes na odległość
Asisko, byłem na raftingu w 2003 roku... teraz zabrakło dnia przez ten zepsuty samochód, bo chętnie bym powtórzył... przeżycia niesamowite, 3 razy ponton był do góry dnem połowa ludków wracała w jednym bucie
po południu mamy umówiony sunset cruize.... zdjęć niewiele, bo po takim ciężkim dniu nawet nie chciało mi się aparatu brać do ręki... na stateczku pełen wypas... jedzenie serwowane, mięsko krokodyla i takie tam, a po napoje już trzeba było do baru latać... wszelkie napitki w, tym firmowy alkohol All inclusive
dosłownie parę ujęć z rejscu po Zambezi o zachodzie słońca
na pierwszym planie kleszczak afrykański w poszukiwaniu ślimaków
w 2003 roku spotkaliśmy ogromne ilości hipów, tym razem te najgroźniejsze zwierzęta afrykańskie ujawniły nam się dosłownie raz... ale po takiej biesiadzie na statku nawet nie zdążyłem chwycić za aparat
rejs trwał ponad około trzech godzin... i taki relaks bardzo sie naszej ekipie przydał
nie zdziwię się, jak cena tego fakuletu wzrośnie niebawem o 100%... spotkaliśmy na statku bardzo wesołą ekipę Rosjan.. kalinka i sokoły były hitem
Kolejnego dnia, z samego rana mamy zaplanowany lot helikopterem nad Wodospadami Wictorii... mamy nadzieję też, że dojedzie do nas, najszybcciej jak to możliwe, Erastus ze sprawnym samochodem... wszak tego dnia w planach mamy dotarcie do P.N Hwange w Zimbabwe.
ale najpierw lot, polecimy czymś takim
helikopter w środku
no to odrywamy się od ziemi
wodospady w całej swojej okazałości
ten most odwiedzimy jeszcze dzisiaj... po jednej stronie Zimbabwe, podrugiej stronie Zambia....
tutaj doskonale widać to, o czym pisałem wcześniej.... kocioł kropelek wody lądującej z hukiem na urwisku...
Lordziu, doczytałam, dooglądałam - spacer z lwami - CZAD, wodospad - CZAD, zdjęcia jak zwyke piękne Tylko tej przygody z autem niezazdroszczę Jestem bardzo ciekawa Zambezi, widziałam film z raftingu na tej rzece - było ekstremalnie ekstremalnie
Tomek.. własnie nie, kropelki wody dawały przyjemną rześkość i chłodek podczas upalnego dnia
Zajączku byłem z Bocianem w 2012 roku i było wtedy super, teraz widzę, że koleś odwala pańszczyznę... jak w końcu udało nam sie do niego dodzwonić, to też takie wcale łątwe nie było.. wypiął się na nas i stwierdził, że ostatnio cały czas dokłada do interesu i raczej będzie zamykał firmę... choć jak widać na ryjbooku ma co chwilę nowych klientów... nadzieja taka, że nasz jeden z trzech samochodów poszedł na złom
My zapłaciliśmy 100% ceny wyprawy na miesiąc przed... dobrze, że jednej koleżance z Hiszpanii nie udało się zapłacić... mieliśmy wtedy pole manewru na zapłatę chociażby lokalesowi, który mnie wiózł z Namibii do Zimbabwe, bo inaczej muslibyśmy pokryć te koszty z włąasnej kieszeni.... płacąc wcześniej za pełne ubezpieczenie samochodu... w warunkach umowy było, że w razie wypadku otrzymujemy samochód zastępczy !!!
Bea, a ja myślę, że Bocian, z solidnej firmy w 2012 roku stał się po prostu osobą, która odcina kupionu i leci na opinii sprzed lat.. podejrzewam, że on nawet nie wie, czy te jego samochody są serwisowane, czy nie... ale tak to jest jak sie robi biznes na odległość
www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
Asisko, byłem na raftingu w 2003 roku... teraz zabrakło dnia przez ten zepsuty samochód, bo chętnie bym powtórzył... przeżycia niesamowite, 3 razy ponton był do góry dnem połowa ludków wracała w jednym bucie
www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
Lordziu, wodospad wspaniały !!! chcialabym go kiedys zobaczyc na własne oczka, to musi być mega przezycie , prawda ?
Czekam tez z utesknieniem na fotki z heli , bardzo jestem ciekawa twoich wrażeń "z góry"
No trip no life
po południu mamy umówiony sunset cruize.... zdjęć niewiele, bo po takim ciężkim dniu nawet nie chciało mi się aparatu brać do ręki... na stateczku pełen wypas... jedzenie serwowane, mięsko krokodyla i takie tam, a po napoje już trzeba było do baru latać... wszelkie napitki w, tym firmowy alkohol All inclusive
dosłownie parę ujęć z rejscu po Zambezi o zachodzie słońca
na pierwszym planie kleszczak afrykański w poszukiwaniu ślimaków
w 2003 roku spotkaliśmy ogromne ilości hipów, tym razem te najgroźniejsze zwierzęta afrykańskie ujawniły nam się dosłownie raz... ale po takiej biesiadzie na statku nawet nie zdążyłem chwycić za aparat
rejs trwał ponad około trzech godzin... i taki relaks bardzo sie naszej ekipie przydał
nie zdziwię się, jak cena tego fakuletu wzrośnie niebawem o 100%... spotkaliśmy na statku bardzo wesołą ekipę Rosjan.. kalinka i sokoły były hitem
www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
Nelcia... mówisz i masz
Kolejnego dnia, z samego rana mamy zaplanowany lot helikopterem nad Wodospadami Wictorii... mamy nadzieję też, że dojedzie do nas, najszybcciej jak to możliwe, Erastus ze sprawnym samochodem... wszak tego dnia w planach mamy dotarcie do P.N Hwange w Zimbabwe.
ale najpierw lot, polecimy czymś takim
helikopter w środku
no to odrywamy się od ziemi
wodospady w całej swojej okazałości
ten most odwiedzimy jeszcze dzisiaj... po jednej stronie Zimbabwe, podrugiej stronie Zambia....
tutaj doskonale widać to, o czym pisałem wcześniej.... kocioł kropelek wody lądującej z hukiem na urwisku...
www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
CUDO!!!!!!!!!!!!!!!!!
a wodospad wspanialy i od góry i od dolu he he . Ile czas trwal lot?
No trip no life
15 minut... a kosztował tyle, co lot do paryża z cateringiem i bez promocji
www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
WARTO !!!
"JEŚLI POTRAFISZ COŚ WYMARZYĆ,
POTRAFISZ TAKŻE TO OSIĄGNĄĆ..."
Walt Disney
Wiadomo, ze taka przyjemność kosztuje ale pewnie ,że warto ..
No trip no life