Droga do Abra Minch jest długa trochę śpimy...trochę gadamy...wreszcie zatrzymujemy się na pierwszy lunch
pierwsza nasza Indzera:) faktycznie kwaskowaty placek...ale nie taki zły. Oczywiście po 2 tygodniach miałam go dość traktując wyłącznie jako łyżkę. Tak włąśnie się je w Etiopii - prawą ręką odrywa się kawałek placka nakłada jak łyżką treści w tym przypadku mięso i smacznego:0
Wondu bardzo chciał nam pokazać dom - tradycyjny dom zwykłych ludzi - należą oni do plemienia Sidamo
Troce dziwnie czuję się wchodząć do czyjegoś domu. Oni są zadowoleni i częstuja nas kaszą z czerwona fasolą oraz kawą...bo to region wybornej Mocca - tylko dlaczego ją posolili?!
Fuj! kiedyś w liceum wypiłam niechcący solona herbatę- świństwo a kawa nie lepsza. Dowiedziałam się wtedy że bogatsi dodają do kawy tłuszcz zwierzęcy!
Upiłam łyk ..więcej nie mogłam. Chyba wolę tradycyjnie:)
Gospodarze bardzo chętnie pokazali nam swój dobytek - mieszkają w domach z krowami i kozami. Wewnątrz unosi się zapach...wszystko spowite dymem...zwierząt nie czuć.
Po ugoszczeniu dostajemy lekcje przyrody..zaczynamy od kawy...przez czat aż do funkcji i wykorzystania fałszywego bananowca.
poniżej wykorzystanie bydła do oddzielenia ziaren tefu - endemicznego zboża Etiopii z którego wypieka się indzere
A co to jest Indzera ? to na talerzykach to jakies miesko?
kościół wygląda niesamowicie
Nelcia Indzera to właśnie ten szary placek wypieka się go z fermentującego ciasta a to robi się z teffu - zboża rosnącego tylko tam. Wszyscy to jedzą w etiopii, tanie syte, ale chyba nie tuczące. kwaśna jest z powodu fermentacji ale dodatki do niej...pycha...
pierwszego dnia kazda rzecz fascynowała nas i pochłaniała nasza uwagę. Wszystko wydawało się takie egzotyczne ze przestaliśmy mysleć o zmęczeniu.
Widoki zmieniały się z każdym kilometrem
rzeki w Etiopii - to miejsca w których toczy się poranne i wieczorna życie - mycie pranie, pojenie bydła. Totalna symbioza
Etiopczycy sa bardzo honorowi i dumni. Utożsamianie Etiopii z biedą to efekt przewrotu i rządów komunistów. Dzisiaj juz jest nieco inaczej...choć nadal żyją dniem dzisiajszym. Wondu twierdzi ze on nie patrzy do przodu tylko tu i teraz. Też lubie epikureizm, ale..no właśnie ale czasmi patrze i myslę do przodu. To zestawienie innych percepcji czasami sprawiało ze nie rozumieliśmy się. Czasami pytałam - Wondu co jutro? Jutro? zobaczymy jutro:)
są czyści i bardzo tego pilnuja
nigdy nie widziałam tak czystych butów u ludzi. Po 9 dniach w kurzu i czerwonej ziemi moje buty wyglądały tragicznie - zaniosłam do pucybuta...odebrałam płacąc 1,8 zł takie...jakich nie widziałąm nawet na półce sklepowej
ON: zawsze marzyłem o Etiopii...to było miejsce które wydawało mi się nieosiagalne. Zupełnie prawdziwe lecz odległe i z powodu tego że to juz czarna Afryka i z powodu kosztów które śledziłem w ofertach biur podróży
ONA: wcale nie myślałam o Etiopii. Wolałam inne kierunki. Z 10 bym wyliczyła takich destynacji do których już mogłabym się spakować. Wojtek o niej marzył. Znalazłam ofertę - loty 1500 zł. Wołam : Wojtek co z tymi twoimi marzeniami? Lecimy?
ON: gdy Edyta znalazła loty najpierw się ucieszyłem a potem pojawiły się wątpliwości - jak tak do Afryki na własną rękę. Ale po tylu wyjazdach tak organizowanych nie wyobrażałem sobie inaczej. To kupić czy nie kupić. Miały być Filipiny. Moje wątpliwości chyba udzieliły się Edycie. Tylko Lordziu dopingował. W końcu sam kliknąłem KUPUJ.
ONA: No dobra to zaczynamy knucie. To lubię najbardziej...ale gdy wczytywałam się w temat i słuchałam opowieści ...pomyślałam nie wytrzymam - to w końcu urlop. Nie tylko hard Core i namioty, brak prądu i wody. Muszę wymyślić coś co da mi poczucie równowagi. Znalazłam Paradise Lodge. Basen w Afryce! A czemu nie?
ON: i to lubię - trochę wygody musi być:) To był strzał w 10! wracaliśmy do Paradisa nawet gdy byliśmy juz wymeldowani. Z ulgą popijając browara zanurzaliśmy się w chłodnej wodzie. To rozumiem! Zwłaszcza tego browara:)
Edyta- od samego początku świetnie piszesz tą relację- nie tylko pełno informacji, ale też bardzo ciekawie ! czekam na ciąg dalszy. A dzisiaj nawet przeglądałam Twoją relację z Bali- nawet bez zdjęć fajnie się czytało
Droga do Abra Minch jest długa trochę śpimy...trochę gadamy...wreszcie zatrzymujemy się na pierwszy lunch
pierwsza nasza Indzera:) faktycznie kwaskowaty placek...ale nie taki zły. Oczywiście po 2 tygodniach miałam go dość traktując wyłącznie jako łyżkę. Tak włąśnie się je w Etiopii - prawą ręką odrywa się kawałek placka nakłada jak łyżką treści w tym przypadku mięso i smacznego:0
...................................................................
www.smakowanie-swiata.pl
....................................................................
A co to jest Indzera ? to na talerzykach to jakies miesko?
kościół wygląda niesamowicie
No trip no life
Wondu bardzo chciał nam pokazać dom - tradycyjny dom zwykłych ludzi - należą oni do plemienia Sidamo
Troce dziwnie czuję się wchodząć do czyjegoś domu. Oni są zadowoleni i częstuja nas kaszą z czerwona fasolą oraz kawą...bo to region wybornej Mocca - tylko dlaczego ją posolili?!
Fuj! kiedyś w liceum wypiłam niechcący solona herbatę- świństwo a kawa nie lepsza. Dowiedziałam się wtedy że bogatsi dodają do kawy tłuszcz zwierzęcy!
Upiłam łyk ..więcej nie mogłam. Chyba wolę tradycyjnie:)
Gospodarze bardzo chętnie pokazali nam swój dobytek - mieszkają w domach z krowami i kozami. Wewnątrz unosi się zapach...wszystko spowite dymem...zwierząt nie czuć.
Po ugoszczeniu dostajemy lekcje przyrody..zaczynamy od kawy...przez czat aż do funkcji i wykorzystania fałszywego bananowca.
poniżej wykorzystanie bydła do oddzielenia ziaren tefu - endemicznego zboża Etiopii z którego wypieka się indzere
Wojtek z czatem ale czad:)
...................................................................
www.smakowanie-swiata.pl
....................................................................
Nelcia Indzera to właśnie ten szary placek wypieka się go z fermentującego ciasta a to robi się z teffu - zboża rosnącego tylko tam. Wszyscy to jedzą w etiopii, tanie syte, ale chyba nie tuczące. kwaśna jest z powodu fermentacji ale dodatki do niej...pycha...
...................................................................
www.smakowanie-swiata.pl
....................................................................
Edzia, zapowiada się bardzo klimatycznie, czekam na ciąg dalszy.
Podróż to jedyny zakup, który czyni Cię bogatszym.
droga...
pierwszego dnia kazda rzecz fascynowała nas i pochłaniała nasza uwagę. Wszystko wydawało się takie egzotyczne ze przestaliśmy mysleć o zmęczeniu.
Widoki zmieniały się z każdym kilometrem
rzeki w Etiopii - to miejsca w których toczy się poranne i wieczorna życie - mycie pranie, pojenie bydła. Totalna symbioza
Etiopczycy sa bardzo honorowi i dumni. Utożsamianie Etiopii z biedą to efekt przewrotu i rządów komunistów. Dzisiaj juz jest nieco inaczej...choć nadal żyją dniem dzisiajszym. Wondu twierdzi ze on nie patrzy do przodu tylko tu i teraz. Też lubie epikureizm, ale..no właśnie ale czasmi patrze i myslę do przodu. To zestawienie innych percepcji czasami sprawiało ze nie rozumieliśmy się. Czasami pytałam - Wondu co jutro? Jutro? zobaczymy jutro:)
są czyści i bardzo tego pilnuja
nigdy nie widziałam tak czystych butów u ludzi. Po 9 dniach w kurzu i czerwonej ziemi moje buty wyglądały tragicznie - zaniosłam do pucybuta...odebrałam płacąc 1,8 zł takie...jakich nie widziałąm nawet na półce sklepowej
...................................................................
www.smakowanie-swiata.pl
....................................................................
szczęśliwe fajne chłopaki.
...................................................................
www.smakowanie-swiata.pl
....................................................................
ON: zawsze marzyłem o Etiopii...to było miejsce które wydawało mi się nieosiagalne. Zupełnie prawdziwe lecz odległe i z powodu tego że to juz czarna Afryka i z powodu kosztów które śledziłem w ofertach biur podróży
ONA: wcale nie myślałam o Etiopii. Wolałam inne kierunki. Z 10 bym wyliczyła takich destynacji do których już mogłabym się spakować. Wojtek o niej marzył. Znalazłam ofertę - loty 1500 zł. Wołam : Wojtek co z tymi twoimi marzeniami? Lecimy?
ON: gdy Edyta znalazła loty najpierw się ucieszyłem a potem pojawiły się wątpliwości - jak tak do Afryki na własną rękę. Ale po tylu wyjazdach tak organizowanych nie wyobrażałem sobie inaczej. To kupić czy nie kupić. Miały być Filipiny. Moje wątpliwości chyba udzieliły się Edycie. Tylko Lordziu dopingował. W końcu sam kliknąłem KUPUJ.
ONA: No dobra to zaczynamy knucie. To lubię najbardziej...ale gdy wczytywałam się w temat i słuchałam opowieści ...pomyślałam nie wytrzymam - to w końcu urlop. Nie tylko hard Core i namioty, brak prądu i wody. Muszę wymyślić coś co da mi poczucie równowagi. Znalazłam Paradise Lodge. Basen w Afryce! A czemu nie?
ON: i to lubię - trochę wygody musi być:) To był strzał w 10! wracaliśmy do Paradisa nawet gdy byliśmy juz wymeldowani. Z ulgą popijając browara zanurzaliśmy się w chłodnej wodzie. To rozumiem! Zwłaszcza tego browara:)
To co na basenik?:)
...................................................................
www.smakowanie-swiata.pl
....................................................................
Edyta- od samego początku świetnie piszesz tą relację- nie tylko pełno informacji, ale też bardzo ciekawie ! czekam na ciąg dalszy. A dzisiaj nawet przeglądałam Twoją relację z Bali- nawet bez zdjęć fajnie się czytało
DRoga.
Szczęśliwe chłopaki...
On zawsze marzył..........
Ja w tych postach fotek nie widzę a Wy???
Świerszcz "Biegnąc nie skracasz odległości...."