Wspinając się na ten punt widokowy miałam obawy że tam będą tłumy u góry, ale na szczęście jest tylko grupka 4 tajwańczyków, którym na widok naszych changów-Do((( az ślinka cieknie ,wreszczie sobie otwarlismy -Dna samej i górze i w szczelinie.. między skałami a tym rajskim widokiem wysączyliśmy(((z ogromną przyjemnością
dziękuję dziewczynki jesteście kochaneDagakochana. myślę że moje artykuły nieźle by nudziły bo kogo tam interesują lazurkijak spotykam ludzi na urlopie to opowiadają o zabytkach , świątyniach, a kogo tam interesuje gramatura piasku..czy odcień morza:P:Phehe ok ciąg dalszy lazurków, po zejściu z góry , miś wypoczywał i taplał się w wodzie a ja biegałam po tych wszystkich pomostach i cykałam fotki jak opętana potem w domu i tak usunęlam ze 50 sztbo wszystko podobne było8-) tutaj sesja.. przy kamolach, (po wakacjach na S to mi faktycznie te kamole w głowie przewróciły
tutaj wchodzę na tą drugą wysepkę i robię kilkanaście ujęć z drewnianych pomostów są i snurki
Kiedy spacerowałam tym pomostem do końca zuważyłam strzałkę iz prowadzi ona na jakiś inny punkt widokowy: no nie ...kurna..faja..na to już nam czasu nie starczy a sił chyba tym bardziej :Pzatem odpuszczam i resztę czasu spędzamy na taplaniu dupci w morzu w opcji ciepłej lub gorącejotóż jedna część morza za przesmykiem piasku która łączy się z brzegami Koh Tao jest jak gorąca zupka, a po drugiej stronie przesmyku cześć morza jest już ciut chłodniejsza, więc miś w chłodniejszej cześci a ja w zupce się taplam, co chwilę skubią nas rybki po nogach, szkoda że im nie wziełam jakiejś bułki ze śniadania Wysepki Nangyuan są piękne , do całkowitego raju usunęłabym te przebrzydłe parasolki na wynajem, nie wiem co one tam robią:Xchyba tylko psują widok 8-)oraz te wszystkie bary i restauracje
Wracamy na Koh Tao, przy molo na NangYuan stoi podobnych boat taxi jakimi przypłyneliśmy chyba ze 20szt hmm... która jest nasza:S:S:S na szczęście nasz kierowca już nas z daleka poznaje po 10 minutach jesteśmy spowrotem na Koh Tao. Tego dnia siedzimy do wieczora w porcie na plaży, sącząc zimne Changi,bujajac się na huśtawkach i już wiem że będę tęsknić za tą piękną wysepką, ja lubię takie małe wyspy, wszędzie blisko, atmosfera jakaś taka przyjemniejsza na takich wysepkach potem jeszcze idziemy do babci na kolację, i wieczorem pakowanie i drinkowanie na naszych leżankach w przedpokoju. Rano pobudka a tu" łep..jak sklep" pierwszy kac ..na urlopie , zero ochoty na śniadanie Przemogłam się tylko na omlet i herbatę, zdajemy pokój i pracownicy hotelu pakują nas i nasze walizy na pickapa i zawożą za free po godz 9.00 do portu. Tam czekamy godzinkę na prom, ale ja ledwo żyję, mam mokry ręcznik na głowie dla chwilowej ulgi, siedzę i zastanawiam się jak w takim stanie przeżyję tą ponad godzinną podróż promem:?jak dociągnę tą walizkę po tym zdezelowanym molo, no nie ale się załatwiłam z tymi nocnymi drinkami:X coś mi ta ruska wódka z bezcłówki nie sprzyja ..Roberto idzie do 7/11 po dużego Changa, i z każdym łykiem wracam do żywych.. na promie to już jest prawie GIT, mój siedzi na górze na tarasie podziwia widoki odpływając z Koh Tao , ja dochodzę do siebie na dole, w między czasie poznaję bardzo sympatyczną parkę podróżników z Warszawy, czas upływa na rozmowach o ich długiej trasie wakacji, zatem zapominam o moich dolegliwościach o Przypływamy na Phangan, już z daleka widzę że tutaj molo jest solidne, z betonu, szerokie Nasi nowo poznani znajomi podpytują czy mamy jaką kwaterę , bo oni nie mają nic zabukowane ale czytali w przewodnikach że fajnie jest na plaży Haad Yao, hehe(co za zbieg okoliczności my też jedziemy przecież na Haad YaoX( zaraz po wyjściu z portu dopadli nas naganiacze i taksówkarze , mówimy gdzie chcemy jechać , taksówkarz proponuje cenę 150 bht od osoby, my zgadzamy się na 125 bht /osoba, OK zgadza się. JedziemyX
Na wyspie Koh Phangan również nie ma tradycyjnych.. taxi z klimą i szybami -) tylko są dostępne pickupy z ławeczką-) Jedziemy z naszymi nowo poznanymi znajomymi Anetką i Sebastianem , ok 15-20 minut od portu Thong Sala, dojeżdzamy do naszego hotelu Haad Yao Bayview Resort. Widoki po drodze były bardzo przyjemne czyli w miarę mało zabudowy ,w porównaniu do Koh Samui, dostępne są raczej bungalowy , brak betonowych molochów-) bardzo zielono wokoło , jedziemy wzdłuż morza , więc od czasu do czasu drogę uprzyjemnia lazurek-))Koh Phangan jest średniej wielkości wyspą, większa niz Koh Tao a mniejsza niz Koh Samui -), popularna jest wśród młodych budżetowych turystów, na tej wyspie nie ma luksusowych ogromych resortów. Popularność tej wyspy zaczeła się w latach osiemdziesiątych kiedy niewielka grupa turystów skrzykneła się na plaży, aby przy pełni księżyca zorganizować sobie imprezę na plaży przy Haad Rin .Od tego czasu takie imprezy czyli Full Moon Party zaczeły się odbywać co miesiąc uczestniczy w niej miesięcznie nawet 10.000 - 30.000 ludzi z różnych stron świata, bawią się do rana. Idziemy do naszego hotelu Haad Yao Bayview ,w lobby dostajemy zimny soczek powitalny,wypełniamy papiery , dajemy w lobby 500 bht kaucji.., a juz po chwili dostajemy klucze do naszej ?nory?-) Aneta i Sebastian w między czasie ogladają okolicę i plażę Haad Yao i szukają jakiejś kwatery w rozsądnej cenie. To nasz najtańszy hotel z tego pobytu, płacimy 17 euro za noc ze śniadaniem za osobę, zatem niewiele.. Hotel ten jest jednym z największych na Koh Phangan ma aż 126 pokoi, wybrałam go tylko ze względu na lokalizację , bo osobiście wysoka zabudowa tego hotelu nie jest w moim guście, ale w sumie na tej 1 km plaży Haad Yao zbyt dużego wyboru hoteli nie ma, raczej same bungalowy , guesthouse ,czego mój Roberto nie lubi -) Jak dla mnie najfajniejszym ośrodkiem na Haad Yao Beach jest hotel Long Bay resort, ale ten hotel nie był dostępny u helmutów w tym czasie, SZKODA !!!
Wchodzimy do naszego pokoju, jest bez balkonu , ale o tym wiedziałam-) bo balkon czy widok na morze był za dość dużą dopłatą-) Pokój niezbyt fajny,..w sumie jest świeżo po remoncie, jeszcze pachnie klejem do kafelek , ale kolory, wystrój.. jest jakis taki mega nie gustowny i nie tajski -), bury, ciemny ,tandetny że sprawia wrażenie nory?-) jest klimatyzacja, , TV, mały sejf który nie pomieścił ani laptopa ani aparatu, jest szafa, lodówka, łóżko, łazienka, 2 ręczniki, szampon do włosów, żel pod prysznic, czepek. Wifi za free w lobby. Zaletą hotelu jest fajny mały basenik z widokiem na morze , obok basenu są stoliki gdzie można zjeść hmm ..śniadanie?..również z widokiem na morze, i leżaczki i parasole za free przy plaży, no i niska cena noclegu -na tym zalety hotelu się kończą-) Rozpakowujemy walizki, ja od razu robię sobie drinka w termosiku aby jakoś weselszym okiem spogladać na tą norę..i ruszamy na plażę, widok zastajemy taki: basen th="800" /> widok z plaży na nasz hotel, widok z prawego końca plaży na drugim końcu nasz hotel
Siedzimy sobie na plaży, a w tym czasie wraca Sebastian z Anetką, nie znaleźli żadnej ciekawszej kwatery, oglądali jakieś bungalowy, ale standart był nieciekawy, więc zostają w naszym hotelu na 5 nocy, wynegocjowali w lobby cenę 30 euro za dobę za osobę za pokój taki sam czyli standartowy. W tym momencie zdaję sobie sprawę jakie duże rabaty mają niemieckie biura wynegocjowane w tych hotelach. Pokój dostają obok nas. Miś siedzimy na plaży, ja już na dupie usiedzieć nie mogę, muszę tą plaże zaraz spenetrować w całości-) Idę też poszukać sklepu 7-eleven( Zodiak dzięki za wskazówki), wprawdzie zaraz przed wejściem do naszego hotelu są 2 sklepy, ale ceny w nich są kosmiczne, piwo 0,65 l Chang kosztuje 75-80 bht zamiast 48 bht jak w 7/11-))) Idę plażą a piaseczek jest bardzo mięciutki, jaśniutki, idealny !!!od czasu do czasu jest i palemka, a najwięcej jest ich przy hotelu Long Bay , woda w morzu bardzo spokojna , idealna dla naszej Momisi , na tej plaży Haad Yao jest niesamowity klimacik,zwłaszcza wieczorem, jest kilkanaście bardzo klimatycznych knajpek z rozsądnymi cenami, są hamaczki, huśtawki na palemce, jesli chodzi o atmosferę na plaży to jest to najfajniejsze miejsce w jakim byłam ! zresztą zobaczcie sami Spacerując plażą nagle słyszę moje klimaty ukochane natrafiam na taką knajpkę,.. hehe ja już wiem gdzie ja dzisiaj spędzę wieczór !!! będę jadła romantyczną kolację o zachodzie słoneczka a w tle będzie grał mój ukochany Bobi
Cały ten dzień spędzamy na wypoczynku i drinkowaniu , wieczorem idziemy na kolację do mojej wypatrzonej w południe knajpki, jak tu pieknie i romantycznie na tej plaży, morze się cofneło i plaża jest teraz 3x szersza niż rano , spacerujemy plażą ok godziny 18.00 i o tej dokładnie godzinie codziennie są tak piękne zachody słonka:::
Knajpki na tej plaży wieczorem wyglądają niezwykle uroczo,( mam nawet nagrany filmik , muszę zrzucić do netu to zobaczycie) setki przeróżnych lampek, kolorowych świecidełek, sopelków migających na palemkach, jest cudownie i niezwykle romantycznie, ludzi niezbyt dużo, nawet w sezonie , spokojnie można znaleźć miejsce. Takbardzo tęsknię za tymi kolacjami i spacerami po plaży w rytmach reggae i o zachodzie słońca że to pewnie przeważy i zamiast Samui to na kolejną Tajlandię zabukuję jednak 7 dni Koh Tao i 7 dni Koh Phangan, pomimo że niedawno wróciłam z wakacji to i tak cały czas ****izuję gdzie wrócę ponownie hehe.. Siadamy tutaj
Ja zamawiam na kolację kurczaka z warzywami i ryżem w cenie 80 bht, oraz naleśnik z bananem i nutellą za 70 bht, Roberto zupę tajską z kurczakiem i makaronem za 70 bht, krewetki z ryżem z warzywami za 90 bht,piwo małe 60 bht. Przemiły kelner zapala nam wokół stolika kadzidła, świecę .. ehh taki nam zrobili klimacik że poczułam się jak w jakiejś podróży poślubnej hehe..
Dodatkową atrakcją tej kolacji jest pokaz naszego kelnera i jego syna żonglerki ogniem, coś niesamowitego !! : Po kolacji idziemy do naszej norki ..spać.. mój jak zwykle od razu śpi jak susełek..a ja hmm ...ja oka nie mogę zmrużyć bo dostaliśmy tak niefortunnie położony pokój gdzie pod nim piętro niżej obsługa hotelu ma swoje pomieszczenia gospodarcze po nocach piorą sobie , śmieją się w niebogłosy itp zatem na dole obsługa nawet po godz.23.00 , stuka póka..jakaś masakra !!! budzę mojego Roberto , i na niezłym wkurw..jak jestem w tej piżamce biegnę zrobić aferę do lobby:X ale nic z tego o godz 23 .00 lobby już zamkniete, nie ma nikogo z obsługi hotelu, siedzę ze 10 min i nadal nikt się nie pojawił, nasi znajomi z Warszawy też tak samo zareagowali tylko trochę póxniej((( Całą noc nie spałam, oj!!! rano jak pójdę do tego lobby to dopiero będzie akcja ! a Gordon Ramzey to będzie Pan pikuś...pewnie w porównaniu z moim Roberto(((
Idziemy zatem na śniadanie, wybór B)B)B) do dyspozycji stół o długości 2 metrów a na nim .. Do dyspozycji mamy ::P:P:P pomidor, ogórek, cebula sos czosnkowy 1 rodzaj pieczywa czyli tosty.. masło, dżem, miód niezjadliwe bez smaku obrzydliwe racuchy .. parówka równie niezjadliwa smakowała jak gąbka do naczyń martadela mega obleśna i na zmianę codziennie inna atrakcja czyli: fasolka bądź ryż z warzywami bądź makaron z warzywami zależy od dnia..-) kawa, herbata, soki ala tang... których nie dało się pić Omlet bądź jajko sadzone który robił kucharz w takim tempie i ruchach jakby to robił pierwszy raz w życiu.. myśłałam że sama wejdę za piecyk i zrobię sobie tego omleta bo mnie krew zalewała na widok tego kucharza.. hmm chodzę chodzę , kurcze co by tu zjeść, biorę omlet.. buuu jest okropny w smaku,nijaki .. zero serca włożonego w gotowanie... powiem tak... całe trzy dni jadłam tosta z ogórkiem i jajkiem sadzonym:X:X:X oraz z owoców cale szczęscie że był arbuz i anananas:P o ciasteczkach, rogalikach, słodyczach, jogurtach, bekonach, serach czy nawet szynce mozna było pomarzyć.. a co dopiero o jakiś specjałach które mieliśmy w innych hotelach:P a to też niby kat 3* jak dla mnie za jedzenie nawet na 1* nie zasługuje ten hotel !!! :X Obsługa fatalna, nikt nawet nie pytał czy czegoś potrzeba, o przyniesieniu herbaty czy kawy to można było pomarzyć... jeden kelner był jak nawiedzony... i z innej planety... ruchy miał jakieś nerwowe.. i zachowywał się jak jakiś psyhol...podchodził do nas około 3 razy podczas 1 śniadania codziennie z tym samym tekstem: "mam nadzieję że Państwo są zadowoleni z wyboru hotelu, mam nadzieję że tutaj jeszcze wrócicie, w razie problemów prosze do mnie się zwrócić"... Obsługa hotelu zero dyscypliny, ale skąd mają brać przykład ...jak kierownik w lobby , a sporo przesiadywałam w necie w lobby , siedział i słuchał muzyki stukając w stół rękami a tym czasie dłubał w zębach czy czyścił sobie uszy patyczkiem przy gościach.. istna masakra::: a babeczki w lobby wyciagały lusterka i robiły sobie makijaż przy gościach( totalny luz bluz.. cena dobra noclegu, ale tyle rzeczy wkurw...że chyba nie warto się denerwować będąc w tym hotelu, zdecydowanie bardziej warto dopłacić do Long Bay Resort który sąsiaduje z naszym hotelem
myślę że Koh Tao i Koh Phangan napewno by bardzo sie spodobały, Koh Samui to nie wiem czy by ci przypadła do gustu, jakoś tak mniej rajska i bardziej zmanierowana turystycznie jak dla mnie, za dużo tłumów, ludzi, ruchu na ulicach, na Koh Phangan Koh Tao więcej luzu na tych wyspach, dużo młodych ludzi, rozmaitch hipisów , każdy jeździ na motorku jak chce bez butów czy w samych majtkach tam się nikt niczym nie przejmuje, a widoki wokoło piękne
OK., koniec marudzenia na temat śniadania, jak człowiek prze****izuje jednak tą śmieszną cenę jaką zapłaciłam za nocleg w tym hotelu, to śniadanie przestaje aż tak przeszkadzać.. pod warunkiem że się jest tam na krótkim pobycie, natomiast 2 tyg. nie wyobrażam sobie w tym hotelu..z powodu jedzenia hehe? W sumie lokalizacja hotelu jest jak dla mnie super, przy pieknej plaży, uroczy basen i widoki z basenu świetne, śniadanie też jednak było z widokiem na morze tak jak lubię . Idziemy do lobby zamienić pokój bo całą noc nie zmrużyłam oka, od razu w lobby dostajemy klucze do dwóch innych pokoi, mamy sobie wybrać, bierzemy pokój na parterze, z innej strony budynku i tam faktycznie jest zdecydowanie lepiej, totalna cisza prze 2 kolejne noce, nawet łazienka jest ciut większa w porównaniu do poprzedniej, nasi znajomi też zmieniają pokój, bo Seba również nie zmrużył oka w nocy, mają pokój obok nas . Szybciutko z rana przenosimy nasze fatałachy do nowego pokoju, aby nie tracić zbyt dużo czasu na przeprowadzkę, po 10 minutkach już mamy wszystko OK. do południa czas spędzamy na taplaniu się w morzu i oczywiście drinkowaniu, spacerach po plaży i okolicy, od strony głównej drogi plaży Haad Yao jest wypożyczalnia skuterów, sklep 7/11, biura podróży, apteka, ze 3 knajpki ,natomiast żadnych wózków z jedzeniem nie ma, naleśników też nie ma , jest też pralnia , 1 kg prania ubrań kosztuje 40 bht( 4 zł), więc mój mąż stwierdził że na kolejny urlop w Tajlandii nie będzie smyczył tyle ubrań, tylko zabierze połowę mniej a będziemy oddawać ciuchy do prania na urlopie, szkoda dźwigać takie ciężary na prom.Popołudniu idziemy na plażę Haad Salad, jest niedaleko naszej ,po wyjściu z hotelu kierujemy się w lewą stronę idziemy drogą asfaltową ok. 25 minut raz w górę raz z górki, pot mi leci z czoła, ciepło jest jak diabli, ale widoki po drodze cudowne, mały ruch , bardzo zielono wokoło w tej okolicy, po drodze mijamy regae knajpkę z której lecą fajne klimaty, od razu jakoś siły wracają na dalszy spacer widoki po drodze na Haad Salad Beach, tak jak lubię,-) czyli dużo palm, zieleni, góry , rajsko
Haad Salad to jeszcze mniejsza i spokojniejsza plaża niż Haad Yao, w okolicy są chyba tylko 2 sklepy, ceny w nich zdecydowanie droższe niż w 7/11 -)oraz wyporzyczalnia skuterów. Przy tej plaży jest kilka ośrodków z drewnianymi bungalowami, są też knajpki na plaży w których przesiadują wyluzowani emeryci ..francuzi , włosi , wyglądają jakby tu siedzili już kilkanaście tygodni,miesięcy .. hehe..., pełen luzik, cisza ,spokój , na palemkach zawieszone są huśtawki , są też skuterki wodne, największym hotelem na końcu tej plaży jest Haadlad Prestige, a zaraz za nim są już tylko bardzo skromne bungalowy w lesie , plaża troszkę wąska, i widać że jest podmywana przez fale , bo przy wszystkich knajpkach i wejściach do ośrodków są wały ochronne czyli mnóstwo worków z piaskiem . Osobiście Haad Yao zdecydowanie ładniejsza jak dla mnie, bardziej zadbana, tutaj troszkę wodorostów szpeci brzeg, nikt ich nie sprząta chyba jak widać na zdjęciach
Wspinając się na ten punt widokowy miałam obawy że tam będą tłumy u góry, ale na szczęście jest tylko grupka 4 tajwańczyków, którym na widok naszych changów-Do((( az ślinka cieknie ,wreszczie sobie otwarlismy -Dna samej i górze i w szczelinie.. między skałami a tym rajskim widokiem wysączyliśmy(((z ogromną przyjemnością
dziękuję dziewczynki jesteście kochaneDagakochana. myślę że moje artykuły nieźle by nudziły bo kogo tam interesują lazurkijak spotykam ludzi na urlopie to opowiadają o zabytkach , świątyniach, a kogo tam interesuje gramatura piasku..czy odcień morza:P:Phehe
ok ciąg dalszy lazurków, po zejściu z góry , miś wypoczywał i taplał się w wodzie a ja biegałam po tych wszystkich pomostach i cykałam fotki jak opętana potem w domu i tak usunęlam ze 50 sztbo wszystko podobne było8-)
tutaj sesja.. przy kamolach, (po wakacjach na S to mi faktycznie te kamole w głowie przewróciły
tutaj wchodzę na tą drugą wysepkę i robię kilkanaście ujęć z drewnianych pomostów
są i snurki
Kiedy spacerowałam tym pomostem do końca zuważyłam strzałkę iz prowadzi ona na jakiś inny punkt widokowy: no nie ...kurna..faja..na to już nam czasu nie starczy a sił chyba tym bardziej :Pzatem odpuszczam i resztę czasu spędzamy na taplaniu dupci w morzu w opcji ciepłej lub gorącejotóż jedna część morza za przesmykiem piasku która łączy się z brzegami Koh Tao jest jak gorąca zupka, a po drugiej stronie przesmyku cześć morza jest już ciut chłodniejsza, więc miś w chłodniejszej cześci a ja w zupce się taplam, co chwilę skubią nas rybki po nogach, szkoda że im nie wziełam jakiejś bułki ze śniadania
Wysepki Nangyuan są piękne , do całkowitego raju usunęłabym te przebrzydłe parasolki na wynajem, nie wiem co one tam robią:Xchyba tylko psują widok 8-)oraz te wszystkie bary i restauracje
Wracamy na Koh Tao, przy molo na NangYuan stoi podobnych boat taxi jakimi przypłyneliśmy chyba ze 20szt hmm... która jest nasza:S:S:S na szczęście nasz kierowca już nas z daleka poznaje po 10 minutach jesteśmy spowrotem na Koh Tao.
Tego dnia siedzimy do wieczora w porcie na plaży, sącząc zimne Changi,bujajac się na huśtawkach i już wiem że będę tęsknić za tą piękną wysepką, ja lubię takie małe wyspy, wszędzie blisko, atmosfera jakaś taka przyjemniejsza na takich wysepkach potem jeszcze idziemy do babci na kolację, i wieczorem pakowanie i drinkowanie na naszych leżankach w przedpokoju.
Rano pobudka a tu" łep..jak sklep" pierwszy kac ..na urlopie , zero ochoty na śniadanie Przemogłam się tylko na omlet i herbatę, zdajemy pokój i pracownicy hotelu pakują nas i nasze walizy na pickapa i zawożą za free po godz 9.00 do portu. Tam czekamy godzinkę na prom, ale ja ledwo żyję, mam mokry ręcznik na głowie dla chwilowej ulgi, siedzę i zastanawiam się jak w takim stanie przeżyję tą ponad godzinną podróż promem:?jak dociągnę tą walizkę po tym zdezelowanym molo, no nie ale się załatwiłam z tymi nocnymi drinkami:X coś mi ta ruska wódka z bezcłówki nie sprzyja ..Roberto idzie do 7/11 po dużego Changa, i z każdym łykiem wracam do żywych.. na promie to już jest prawie GIT, mój siedzi na górze na tarasie podziwia widoki odpływając z Koh Tao , ja dochodzę do siebie na dole, w między czasie poznaję bardzo sympatyczną parkę podróżników z Warszawy, czas upływa na rozmowach o ich długiej trasie wakacji, zatem zapominam o moich dolegliwościach o
Przypływamy na Phangan, już z daleka widzę że tutaj molo jest solidne, z betonu, szerokie Nasi nowo poznani znajomi podpytują czy mamy jaką kwaterę , bo oni nie mają nic zabukowane ale czytali w przewodnikach że fajnie jest na plaży Haad Yao, hehe(co za zbieg okoliczności my też jedziemy przecież na Haad YaoX( zaraz po wyjściu z portu dopadli nas naganiacze i taksówkarze , mówimy gdzie chcemy jechać , taksówkarz proponuje cenę 150 bht od osoby, my zgadzamy się na 125 bht /osoba, OK zgadza się. JedziemyX
Na wyspie Koh Phangan również nie ma tradycyjnych.. taxi z klimą i szybami -) tylko są dostępne pickupy z ławeczką-) Jedziemy z naszymi nowo poznanymi znajomymi Anetką i Sebastianem , ok 15-20 minut od portu Thong Sala, dojeżdzamy do naszego hotelu Haad Yao Bayview Resort. Widoki po drodze były bardzo przyjemne czyli w miarę mało zabudowy ,w porównaniu do Koh Samui, dostępne są raczej bungalowy , brak betonowych molochów-) bardzo zielono wokoło , jedziemy wzdłuż morza , więc od czasu do czasu drogę uprzyjemnia lazurek-))Koh Phangan jest średniej wielkości wyspą, większa niz Koh Tao a mniejsza niz Koh Samui -), popularna jest wśród młodych budżetowych turystów, na tej wyspie nie ma luksusowych ogromych resortów. Popularność tej wyspy zaczeła się w latach osiemdziesiątych kiedy niewielka grupa turystów skrzykneła się na plaży, aby przy pełni księżyca zorganizować sobie imprezę na plaży przy Haad Rin .Od tego czasu takie imprezy czyli Full Moon Party zaczeły się odbywać co miesiąc uczestniczy w niej miesięcznie nawet 10.000 - 30.000 ludzi z różnych stron świata, bawią się do rana.
Idziemy do naszego hotelu Haad Yao Bayview ,w lobby dostajemy zimny soczek powitalny,wypełniamy papiery , dajemy w lobby 500 bht kaucji.., a juz po chwili dostajemy klucze do naszej ?nory?-)
Aneta i Sebastian w między czasie ogladają okolicę i plażę Haad Yao i szukają jakiejś kwatery w rozsądnej cenie.
To nasz najtańszy hotel z tego pobytu, płacimy 17 euro za noc ze śniadaniem za osobę, zatem niewiele..
Hotel ten jest jednym z największych na Koh Phangan ma aż 126 pokoi, wybrałam go tylko ze względu na lokalizację , bo osobiście wysoka zabudowa tego hotelu nie jest w moim guście, ale w sumie na tej 1 km plaży Haad Yao zbyt dużego wyboru hoteli nie ma, raczej same bungalowy , guesthouse ,czego mój Roberto nie lubi -)
Jak dla mnie najfajniejszym ośrodkiem na Haad Yao Beach jest hotel Long Bay resort, ale ten hotel nie był dostępny u helmutów w tym czasie, SZKODA !!!
Wchodzimy do naszego pokoju, jest bez balkonu , ale o tym wiedziałam-) bo balkon czy widok na morze był za dość dużą dopłatą-) Pokój niezbyt fajny,..w sumie jest świeżo po remoncie, jeszcze pachnie klejem do kafelek , ale kolory, wystrój.. jest jakis taki mega nie gustowny i nie tajski -), bury, ciemny ,tandetny że sprawia wrażenie nory?-) jest klimatyzacja, , TV, mały sejf który nie pomieścił ani laptopa ani aparatu, jest szafa, lodówka, łóżko, łazienka, 2 ręczniki, szampon do włosów, żel pod prysznic, czepek. Wifi za free w lobby.
Zaletą hotelu jest fajny mały basenik z widokiem na morze , obok basenu są stoliki gdzie można zjeść hmm ..śniadanie?..również z widokiem na morze, i leżaczki i parasole za free przy plaży, no i niska cena noclegu -na tym zalety hotelu się kończą-)
Rozpakowujemy walizki, ja od razu robię sobie drinka w termosiku aby jakoś weselszym okiem spogladać na tą norę..i ruszamy na plażę, widok zastajemy taki:
basen
th="800" />
widok z plaży na nasz hotel,
widok z prawego końca plaży na drugim końcu nasz hotel
Siedzimy sobie na plaży, a w tym czasie wraca Sebastian z Anetką, nie znaleźli żadnej ciekawszej kwatery, oglądali jakieś bungalowy, ale standart był nieciekawy, więc zostają w naszym hotelu na 5 nocy, wynegocjowali w lobby cenę 30 euro za dobę za osobę za pokój taki sam czyli standartowy. W tym momencie zdaję sobie sprawę jakie duże rabaty mają niemieckie biura wynegocjowane w tych hotelach.
Pokój dostają obok nas. Miś siedzimy na plaży, ja już na dupie usiedzieć nie mogę, muszę tą plaże zaraz spenetrować w całości-) Idę też poszukać sklepu 7-eleven( Zodiak dzięki za wskazówki), wprawdzie zaraz przed wejściem do naszego hotelu są 2 sklepy, ale ceny w nich są kosmiczne, piwo 0,65 l Chang kosztuje 75-80 bht zamiast 48 bht jak w 7/11-)))
Idę plażą a piaseczek jest bardzo mięciutki, jaśniutki, idealny !!!od czasu do czasu jest i palemka, a najwięcej jest ich przy hotelu Long Bay , woda w morzu bardzo spokojna , idealna dla naszej Momisi , na tej plaży Haad Yao jest niesamowity klimacik,zwłaszcza wieczorem, jest kilkanaście bardzo klimatycznych knajpek z rozsądnymi cenami, są hamaczki, huśtawki na palemce, jesli chodzi o atmosferę na plaży to jest to najfajniejsze miejsce w jakim byłam ! zresztą zobaczcie sami
Spacerując plażą nagle słyszę moje klimaty ukochane natrafiam na taką knajpkę,.. hehe ja już wiem gdzie ja dzisiaj spędzę wieczór !!! będę jadła romantyczną kolację o zachodzie słoneczka a w tle będzie grał mój ukochany Bobi
February 2012, 17:56:32
Cały ten dzień spędzamy na wypoczynku i drinkowaniu , wieczorem idziemy na kolację do mojej wypatrzonej w południe knajpki, jak tu pieknie i romantycznie na tej plaży, morze się cofneło i plaża jest teraz 3x szersza niż rano , spacerujemy plażą ok godziny 18.00 i o tej dokładnie godzinie codziennie są tak piękne zachody słonka:::
Knajpki na tej plaży wieczorem wyglądają niezwykle uroczo,( mam nawet nagrany filmik , muszę zrzucić do netu to zobaczycie) setki przeróżnych lampek, kolorowych świecidełek, sopelków migających na palemkach, jest cudownie i niezwykle romantycznie, ludzi niezbyt dużo, nawet w sezonie , spokojnie można znaleźć miejsce.
Takbardzo tęsknię za tymi kolacjami i spacerami po plaży w rytmach reggae i o zachodzie słońca że to pewnie przeważy i zamiast Samui to na kolejną Tajlandię zabukuję jednak 7 dni Koh Tao i 7 dni Koh Phangan, pomimo że niedawno wróciłam z wakacji to i tak cały czas ****izuję gdzie wrócę ponownie hehe..
Siadamy tutaj
Ja zamawiam na kolację kurczaka z warzywami i ryżem w cenie 80 bht, oraz naleśnik z bananem i nutellą za 70 bht, Roberto zupę tajską z kurczakiem i makaronem za 70 bht, krewetki z ryżem z warzywami za 90 bht,piwo małe 60 bht. Przemiły kelner zapala nam wokół stolika kadzidła, świecę .. ehh taki nam zrobili klimacik że poczułam się jak w jakiejś podróży poślubnej hehe..
Dodatkową atrakcją tej kolacji jest pokaz naszego kelnera i jego syna żonglerki ogniem, coś niesamowitego !!
:
Po kolacji idziemy do naszej norki ..spać.. mój jak zwykle od razu śpi jak susełek..a ja hmm ...ja oka nie mogę zmrużyć bo dostaliśmy tak niefortunnie położony pokój gdzie pod nim piętro niżej obsługa hotelu ma swoje pomieszczenia gospodarcze po nocach piorą sobie , śmieją się w niebogłosy itp zatem na dole obsługa nawet po godz.23.00 , stuka póka..jakaś masakra !!! budzę mojego Roberto , i na niezłym wkurw..jak jestem w tej piżamce biegnę zrobić aferę do lobby:X ale nic z tego o godz 23 .00 lobby już zamkniete, nie ma nikogo z obsługi hotelu, siedzę ze 10 min i nadal nikt się nie pojawił, nasi znajomi z Warszawy też tak samo zareagowali tylko trochę póxniej(((
Całą noc nie spałam, oj!!! rano jak pójdę do tego lobby to dopiero będzie akcja ! a Gordon Ramzey to będzie Pan pikuś...pewnie w porównaniu z moim Roberto(((
Idziemy zatem na śniadanie, wybór B)B)B) do dyspozycji stół o długości 2 metrów a na nim ..
Do dyspozycji mamy ::P:P:P
pomidor, ogórek, cebula sos czosnkowy
1 rodzaj pieczywa czyli tosty..
masło, dżem, miód
niezjadliwe bez smaku obrzydliwe racuchy ..
parówka równie niezjadliwa smakowała jak gąbka do naczyń
martadela mega obleśna
i na zmianę codziennie inna atrakcja czyli: fasolka bądź ryż z warzywami bądź makaron z warzywami zależy od dnia..-)
kawa, herbata, soki ala tang... których nie dało się pić
Omlet bądź jajko sadzone który robił kucharz w takim tempie i ruchach jakby to robił pierwszy raz w życiu.. myśłałam że sama wejdę za piecyk i zrobię sobie tego omleta bo mnie krew zalewała na widok tego kucharza..
hmm chodzę chodzę , kurcze co by tu zjeść, biorę omlet.. buuu jest okropny w smaku,nijaki .. zero serca włożonego w gotowanie... powiem tak... całe trzy dni jadłam tosta z ogórkiem i jajkiem sadzonym:X:X:X oraz z owoców cale szczęscie że był arbuz i anananas:P
o ciasteczkach, rogalikach, słodyczach, jogurtach, bekonach, serach czy nawet szynce mozna było pomarzyć.. a co dopiero o jakiś specjałach które mieliśmy w innych hotelach:P a to też niby kat 3* jak dla mnie za jedzenie nawet na 1* nie zasługuje ten hotel !!! :X
Obsługa fatalna, nikt nawet nie pytał czy czegoś potrzeba, o przyniesieniu herbaty czy kawy to można było pomarzyć... jeden kelner był jak nawiedzony... i z innej planety... ruchy miał jakieś nerwowe.. i zachowywał się jak jakiś psyhol...podchodził do nas około 3 razy podczas 1 śniadania codziennie z tym samym tekstem: "mam nadzieję że Państwo są zadowoleni z wyboru hotelu, mam nadzieję że tutaj jeszcze wrócicie, w razie problemów prosze do mnie się zwrócić"...
Obsługa hotelu zero dyscypliny, ale skąd mają brać przykład ...jak kierownik w lobby , a sporo przesiadywałam w necie w lobby , siedział i słuchał muzyki stukając w stół rękami a tym czasie dłubał w zębach czy czyścił sobie uszy patyczkiem przy gościach.. istna masakra::: a babeczki w lobby wyciagały lusterka i robiły sobie makijaż przy gościach( totalny luz bluz.. cena dobra noclegu, ale tyle rzeczy wkurw...że chyba nie warto się denerwować będąc w tym hotelu, zdecydowanie bardziej warto dopłacić do Long Bay Resort który sąsiaduje z naszym hotelem
myślę że Koh Tao i Koh Phangan napewno by bardzo sie spodobały, Koh Samui to nie wiem czy by ci przypadła do gustu, jakoś tak mniej rajska i bardziej zmanierowana turystycznie jak dla mnie, za dużo tłumów, ludzi, ruchu na ulicach, na Koh Phangan Koh Tao więcej luzu na tych wyspach, dużo młodych ludzi, rozmaitch hipisów , każdy jeździ na motorku jak chce bez butów czy w samych majtkach tam się nikt niczym nie przejmuje, a widoki wokoło piękne
OK., koniec marudzenia na temat śniadania, jak człowiek prze****izuje jednak tą śmieszną cenę jaką zapłaciłam za nocleg w tym hotelu, to śniadanie przestaje aż tak przeszkadzać.. pod warunkiem że się jest tam na krótkim pobycie, natomiast 2 tyg. nie wyobrażam sobie w tym hotelu..z powodu jedzenia hehe? W sumie lokalizacja hotelu jest jak dla mnie super, przy pieknej plaży, uroczy basen i widoki z basenu świetne, śniadanie też jednak było z widokiem na morze tak jak lubię .
Idziemy do lobby zamienić pokój bo całą noc nie zmrużyłam oka, od razu w lobby dostajemy klucze do dwóch innych pokoi, mamy sobie wybrać, bierzemy pokój na parterze, z innej strony budynku i tam faktycznie jest zdecydowanie lepiej, totalna cisza prze 2 kolejne noce, nawet łazienka jest ciut większa w porównaniu do poprzedniej, nasi znajomi też zmieniają pokój, bo Seba również nie zmrużył oka w nocy, mają pokój obok nas . Szybciutko z rana przenosimy nasze fatałachy do nowego pokoju, aby nie tracić zbyt dużo czasu na przeprowadzkę, po 10 minutkach już mamy wszystko OK. do południa czas spędzamy na taplaniu się w morzu i oczywiście drinkowaniu, spacerach po plaży i okolicy, od strony głównej drogi plaży Haad Yao jest wypożyczalnia skuterów, sklep 7/11, biura podróży, apteka, ze 3 knajpki ,natomiast żadnych wózków z jedzeniem nie ma, naleśników też nie ma , jest też pralnia , 1 kg prania ubrań kosztuje 40 bht( 4 zł), więc mój mąż stwierdził że na kolejny urlop w Tajlandii nie będzie smyczył tyle ubrań, tylko zabierze połowę mniej a będziemy oddawać ciuchy do prania na urlopie, szkoda dźwigać takie ciężary na prom.Popołudniu idziemy na plażę Haad Salad, jest niedaleko naszej ,po wyjściu z hotelu kierujemy się w lewą stronę idziemy drogą asfaltową ok. 25 minut raz w górę raz z górki, pot mi leci z czoła, ciepło jest jak diabli, ale widoki po drodze cudowne, mały ruch , bardzo zielono wokoło w tej okolicy, po drodze mijamy regae knajpkę z której lecą fajne klimaty, od razu jakoś siły wracają na dalszy spacer
widoki po drodze na Haad Salad Beach, tak jak lubię,-) czyli dużo palm, zieleni, góry , rajsko
Haad Salad to jeszcze mniejsza i spokojniejsza plaża niż Haad Yao, w okolicy są chyba tylko 2 sklepy, ceny w nich zdecydowanie droższe niż w 7/11 -)oraz wyporzyczalnia skuterów.
Przy tej plaży jest kilka ośrodków z drewnianymi bungalowami, są też knajpki na plaży w których przesiadują wyluzowani emeryci ..francuzi , włosi , wyglądają jakby tu siedzili już kilkanaście tygodni,miesięcy .. hehe..., pełen luzik, cisza ,spokój , na palemkach zawieszone są huśtawki , są też skuterki wodne, największym hotelem na końcu tej plaży jest Haadlad Prestige, a zaraz za nim są już tylko bardzo skromne bungalowy w lesie , plaża troszkę wąska, i widać że jest podmywana przez fale , bo przy wszystkich knajpkach i wejściach do ośrodków są wały ochronne czyli mnóstwo worków z piaskiem .
Osobiście Haad Yao zdecydowanie ładniejsza jak dla mnie, bardziej zadbana, tutaj troszkę wodorostów szpeci brzeg, nikt ich nie sprząta chyba jak widać na zdjęciach