Jesteś tutaj
Jesteś tutaj
to tylko próba- jak w tytule- zeby sprawdzić czy widać zdjęcia? ( wstawiam dwie fotki)
jak fotki pójdą - to się "wezmę" za nową relację, (a gdzie tam nową! starą z szuflandii ) ale żeby nam Nelcia Tripka nie zamknęła z powodu... ( ostatnia Ankieta!)
Piea
Piea, widze obie piekne fotki
No trip no life
Ja też widzę
bardzo dziękuję za odzew; to skoro widać fotki to juz połowa sukcesu ... no to jedziemy w tym koksem!
a więc Italia po raz enty..... ale pewnie już wiecie, a przynajmniej Ci, którzy czytali moje wcześniejsze włoskie wspominki z kilku innych relacji- że Włochy to mój ulubiony europejski kraj!
Oczywiście uwielbiam też inne wielokrotnie odwiedzane przeze mnie kraje, o podobnym "klimaciku", chociażby: Hiszpanię, Francję, Grecję, Bałkany... ale dla mnie to właśnie Włochy są specyficzne... i nie chodzi juz nawet o gigantyczną ilość arcyciekawych zabytków, bo cały ten kraj to jest jedno wielkie MUZEUM na wolnym powietrzu, ani o fenomenalne widoki ( których w innych krajach też nie brakuje) ale o to podejscie Włochów do życia..., o ten ich luzik i nonszalancję... o radosne ujmowanie życia, o krótko mówiąc "tumiwisizm' - czyli o słodkie i nieustające włoskie "Dolce Farniente", którego mieszkańcy, tych innych wymienionych krajów - niestety nie mają, mimo gościnności i ogólnej sympatii ; ja to ich "dolce farniente" uwielbiam..... oczywiście tylko na wakacjach , bo w normalnym życiu codziennym wolę jednak bardziej "germańskie podejście do życia" , którego Włosi nie znają jednak kompetnie!!!
Gdybym miala nieograniczone możliwosci czasowo-finansowe ( a zwłaszcza te drugie ) jeździłabym do Włoch co najmniej 5x w roku! a na zimę kupiłabym sobie jakąś maleńką dziuplę i od listopada do marca- siedziałbym na Maderze i mając te dwa miejsca na Ziemi do stałej dyspozycji - byłabym doprawdy w mojej Krainie Szczęśliwości , ale niestety.... póki co, trzeba zejśc na ziemię i co najwyzej można (jak narazie) tylko żyć wspomnieniami....
a wiec zapraszam na moje kolejne opowięści z Italii.....
za auto-szybą - skały Dolomitów
przed nami urokliwy, mało popularny i rzadko odwiedzany uroczy Trydent w regionie o tej samej nazwie Trydent-Górna Adyga - Trentino Alto tłumaczony jako Tyrol Południowy, choć to właśnie tutaj kończą się bądź zaczynają Dolomity
Trydent jest przepięknie położony w malowniczej, szerokiej, polodowcowej dolinie zwanej doliną Adygi...
Piea
Też kocham regiony Włoch, bo one różnią sie bardzo. W sierpniu byłam chyba 15 raz, na północnym zachodzie.
łał! 15 razy! ( ale w ogóle we Włoszech 15X czy na północnym zachodzie tyle razy? ) ; to ja przy Tobie to jestem pikuś z moimi Włochami ( byłam jak dotąd 8x) i właśnie ten Północny Zachód ( Piemont!) to jest jak dotąd moja "tabula rasa" ; bardzo chciałabym tam kiedys dotrzeć.... dolina Aosty z Gran Paradiso, te cudne jeziora alpejskie i przygraniczne miasteczka ze Szwajcarią... ach sie rozmarzyłam....
Piea
15 razy w różnych regionach Włoch, ale mimo tylu wyjazdów nie byłam nigdy np. w Neapolu. Nieopodal- owszem.
Włochy tak jak Francja czy Hiszpania są do poznawania regionami. Różnice - kolosalne.
Np. Bolzano, w którym byłam w sierpniu to miasto komplenie "niewłoskie".
Ta piosenka "l'italiano " Toto Cotugno kompletnie nie pasuje do mentalności Włochów, którzy nadal utożsamiają się z małą ojczyzną, regionem. Coś jak nasz Mickiewicz z Litwą.
Kuchnia w każdym regionie jest inna. Trudno np. o dobrą pizzę na pólnocy. Niezmienna w każdym regionie jest wyśmienita kawa. Wszędzie.
Piea, dzieki za piękny odzew To jest fakt, gdyby tak każdy aktywny człek z naszej ekipy sięgnął do szuflandii i popisał trochę jakis wspomnien, forum by z pewnością wyszło z marazmu i nabrało tempa życia ..Może ktos pójdzie w twoje ślady ?
Włochy to przecież kraj , gdzie każdy sobie coś znajdzie dla siebie
No trip no life
Nel, dzienks
no to skoro zaczęłam, to nie wypada mi teraz tak po prostu iść spać.... , choć oczy mi się już kleją i sen morzy.... (bo ja ranny ptaszek i buszuje dziś od 6 rano! ) he he,,,zawsze tak mam, jak nie trzeba wstawać do pracy! za to jutro będę spała aż do budzika!
no więc kontynuując moje Włochy.... przejdę do kolejnego posta
Piea
a więc Trydent ....- miasto którego może nie wszyscy znają, może większośc nie wie nawet gdzie leży? ani nie pozna ani jednego charakterystycznego miejsca? ( choć ani wiezy Eiffla ani Tower Bridge, ani Coloseum tam nie ma) - a więc kompletnie niczego tak bardzo charakterystycznego! ale na pewno KAŻDY kiedyś słyszał o Soborze Trydenckim! - przynajmniej Ci, którzy nie spali na historii ; bo dokładnie tu właśnie odbył się ów wspomniany Sobór, stąd zwany Trydenckim - czyli spotkanie biskupów, kardynałów i wszelkich innych dostojników koscioła Katolickiego w purpurach... ( bądź innych "modnych" ówcześnie barwach), podczas którego zapadło wiele świętobliwych dekretów, jak np. zwalczanie herezji ale i pewne mniej istotne postanowienia; nie wnikam już czy słuszne czy nie, ale po dziś dzień "odbijają się niektórym czkawką" , chociażby wciąż trwające od wieków „przywiązanie” proboszczów do konkretnych parafii, a należy pamiętać , że wspomniany Sobór miał miejsce/ rozpocząl się w roku pańskim a.d 1545 ! , więc już troszku czasu upłynęło...
ale zanim dojdziemy do miejsca soboru; pospacerujemy po zwykłym , dzisiejszym Trydencie - bardzo klimatycznym i zaskakująco urokliwym mieście ;
tutaj mały kościółek Sant' Apollinare - urokliwie połozony nad rzeką Adyga, która przepływa sobie przez Trydent
idziemy w stronę serca miasta - główną arterią staromiejskiej części Trydentu - via Rodolfo Belenzani
tutaj widać w jak pięknym otoczeniu gór leży to miasto...
Piea
ha ha, to ja z tych co w Trydencie jeszcze nie byli , więc dla mnie coś nowego
No trip no life