W hotelu można skorzystać z bliźniaczych Sol oraz Melia Cayo Coco. Jest to darmowe – otrzymuje się bransoletki w hotelu aczkolwiek do Cayo transport należy opłacić.
Godziny transportu:
Plaża Pilar jak dla mnie mocno przereklamowana. My przy hotelu mieliśmy ładniejszą…
Na Pilar cudna woda- głęboka, taka do poświrowania i powydurniania się. Ale…uwaga – nie ma pryszniców! Po takich wygłupach, nie było się gdzie spłukać z soli. A skóra piekła szaleńczo
…. Drinki wszystkie po 2,5 cuc, w restauracji można było cos zjeść – ceny jak wszędzie, podobne.
Facet chodzi i kasuje po 2 cuc za leżaki – łózka z baldachimem kosztowały 10 cuc za osobę. Cwaniak był, bo nie pytał ile leżaków, tylko ile osób- co niektórzy tak płacili, jak za wstęp, bo nie korzystali z leżaków.
Plaża bez palm, łysa. Ludzi od zarypania, hałas, harmider, leżak na leżaku – nie podobało mi się . To już plaża przy Bahii na Punta Canie była wyludniona przy tej.
Wróciłyśmy z radością na „naszą „ plaże
Dni na Cayo G. upływały stanowczo za szybko – plażing, drinking i spokój…. Tego potrzebowałyśmy. Spacer raz w jedną, raz w drugą stronę plaży – jednomyślnie stwierdzamy, ze plaża przy Melii najładniejsza. Przy Iberostarze, jakaś węższa, nie taka ładna.
Jak mozna zauwazyc, od południa woda przy plazy odchodziła. Pozostawał mięciusieńki piaseczek, jak mąka i długo , długo płytko ...
Piasek na plazy bardzo dziwny – cały z potłuczonych muszelek, pierwszy raz taki widziałam! Łagodny, miękki, ale cały z muszelek! W morzu przy hotelu często spotykamy rozgwiazdy i kraby – prawdziwe cudeńko!!!!
Leżaczki zawsze były wolne, o której by się nie przyszło, zawsze wolne się znajda. My wstawałyśmy bardzo wcześnie – szkoda nam było każdej minutki w tym raju!
Woda do południa uciekała, wieczorem wracała. Płyciutka, cieplutka, rajska.
Klimacik w calym hoteliku, nieco sanatoryjny. Bardzo cicho i spokojnie - pomimo, że były dzieci, to jakby ich nie było... Hotel niby był zapelniony, ale robił wrażenie pustego. Być może to przez kulturę ludzi, którzy tam spedzali urlopy - głównie z Kanady i raczej po czterdziestce aniżeli przed . W hotelu Melia Cayo Coco jeszcze spokojniej - wstęp od 21 roku życia.
Jeden dzień podczas naszego pobytu był deszczowy - tzn lało tak, że nic nie było widać - sciana deszczu. Tak jak to na Karaibach, miało popadac i przestac - a tu klops...lało do wieczora, a od rana...pochmurno Cieplo, bez deszczu, ale pochmurno - załowałysmy, ze nie zaplanowałyśmy wyjazdu poza hotel. Ale szczerze, to takiego lenistwa nam obu brakowało - zbyt krótko by nas nosiło, a nałaziłyśmy się w Hawanie.
Na pochmurne chwile, co jak co, ale zestaw obowiazkowy zdał egzamin
Największym koszmarem były pieprzone muszki, które tak żarły człowieka, ze masakra! Muga ani zadne inne srodki nie pomagały. Nie ważne czy paliło słońce, czy był to dzień czy wieczór- żarły człowieka caly zcas.To były tak maleńkie muszki –jak się okazało później to odmiana komarów, nie much, które wyglądały jak pyłek, wielkości ziarnka od maku. Siadały niezauważalne i od razu bolało.
Miałam strasznie uciążliwe pogryzienia w setkach normalnie, nie do zliczenia! Zresztą jak spojrzeć na plazowiczów, to wszyscy bez wyjątki byli czasami az do krwi pogryzieni. To było fatalne, w Hawanie nic nas nie gryzło – albo dlatego, ze łykałyśmy witaminę B, albo tam nie latało to dziadostwo. Witaminy nam zabrakło, zmieniłyśmy miejsce i strasznie gryzły.
Zadymiali dwa razy dziennie, ale to slabo pomagało.
Jednego dnia, nie wieczora, była impreza na plazy - piekli świniaka na grilu węglowym, grał kubański zespół rockowy - zajebiste covery !
WOW!!! ALE PRZYGODY!!! ZAZDROSZCZĘ!!!..... o rany co ja tak krzyczę....:)
http://sznupkowiewpodrozyzycia.blogspot.co.uk/
W hotelu można skorzystać z bliźniaczych Sol oraz Melia Cayo Coco. Jest to darmowe – otrzymuje się bransoletki w hotelu aczkolwiek do Cayo transport należy opłacić.
Godziny transportu:
Plaża Pilar jak dla mnie mocno przereklamowana. My przy hotelu mieliśmy ładniejszą…
Na Pilar cudna woda- głęboka, taka do poświrowania i powydurniania się. Ale…uwaga – nie ma pryszniców! Po takich wygłupach, nie było się gdzie spłukać z soli. A skóra piekła szaleńczo
…. Drinki wszystkie po 2,5 cuc, w restauracji można było cos zjeść – ceny jak wszędzie, podobne.
Facet chodzi i kasuje po 2 cuc za leżaki – łózka z baldachimem kosztowały 10 cuc za osobę. Cwaniak był, bo nie pytał ile leżaków, tylko ile osób- co niektórzy tak płacili, jak za wstęp, bo nie korzystali z leżaków.
Plaża bez palm, łysa. Ludzi od zarypania, hałas, harmider, leżak na leżaku – nie podobało mi się . To już plaża przy Bahii na Punta Canie była wyludniona przy tej.
Wróciłyśmy z radością na „naszą „ plaże
Dni na Cayo G. upływały stanowczo za szybko – plażing, drinking i spokój…. Tego potrzebowałyśmy. Spacer raz w jedną, raz w drugą stronę plaży – jednomyślnie stwierdzamy, ze plaża przy Melii najładniejsza. Przy Iberostarze, jakaś węższa, nie taka ładna.
irvina
No dobra, a teraz kilka widoczków z plazy przy Melii . Ubrać okulary słoneczne !!! Uwaga, widoki uzależniają !!!
irvina
Irvina - przygody mieliście niesamowite, ale dzięki temu będziesz ten wyjazd pamiętać baaardzo długo
a plaża taka na jaką czekałam - cudeńko!
Każdy ma swój kawałek świata, który go woła...
Plaża bajeczna .Babinka faktycznie Poczciwota ,chyba się starzeję - coraz bardziej rozczulają mnie takie obrazki
- Kocham ptaszki i podróże, te małe i duże ...
Jak mozna zauwazyc, od południa woda przy plazy odchodziła. Pozostawał mięciusieńki piaseczek, jak mąka i długo , długo płytko ...
Piasek na plazy bardzo dziwny – cały z potłuczonych muszelek, pierwszy raz taki widziałam! Łagodny, miękki, ale cały z muszelek! W morzu przy hotelu często spotykamy rozgwiazdy i kraby – prawdziwe cudeńko!!!!
Leżaczki zawsze były wolne, o której by się nie przyszło, zawsze wolne się znajda. My wstawałyśmy bardzo wcześnie – szkoda nam było każdej minutki w tym raju!
Woda do południa uciekała, wieczorem wracała. Płyciutka, cieplutka, rajska.
Klimacik w calym hoteliku, nieco sanatoryjny. Bardzo cicho i spokojnie - pomimo, że były dzieci, to jakby ich nie było... Hotel niby był zapelniony, ale robił wrażenie pustego. Być może to przez kulturę ludzi, którzy tam spedzali urlopy - głównie z Kanady i raczej po czterdziestce aniżeli przed . W hotelu Melia Cayo Coco jeszcze spokojniej - wstęp od 21 roku życia.
irvina
Jeden dzień podczas naszego pobytu był deszczowy - tzn lało tak, że nic nie było widać - sciana deszczu. Tak jak to na Karaibach, miało popadac i przestac - a tu klops...lało do wieczora, a od rana...pochmurno Cieplo, bez deszczu, ale pochmurno - załowałysmy, ze nie zaplanowałyśmy wyjazdu poza hotel. Ale szczerze, to takiego lenistwa nam obu brakowało - zbyt krótko by nas nosiło, a nałaziłyśmy się w Hawanie.
Na pochmurne chwile, co jak co, ale zestaw obowiazkowy zdał egzamin
irvina
Błękitno- biała ławeczka na pomoście mega i te stworzonka wodne ,ech....*i-m_so_happy*.Irvina ,znalazłyście tam swój kawałek raju
- Kocham ptaszki i podróże, te małe i duże ...
boskie lazurki
a kolejka po lody rozwalila mnie na lopatki
http://www.addicted-to-passion.com
Największym koszmarem były pieprzone muszki, które tak żarły człowieka, ze masakra! Muga ani zadne inne srodki nie pomagały. Nie ważne czy paliło słońce, czy był to dzień czy wieczór- żarły człowieka caly zcas.To były tak maleńkie muszki –jak się okazało później to odmiana komarów, nie much, które wyglądały jak pyłek, wielkości ziarnka od maku. Siadały niezauważalne i od razu bolało.
Miałam strasznie uciążliwe pogryzienia w setkach normalnie, nie do zliczenia! Zresztą jak spojrzeć na plazowiczów, to wszyscy bez wyjątki byli czasami az do krwi pogryzieni. To było fatalne, w Hawanie nic nas nie gryzło – albo dlatego, ze łykałyśmy witaminę B, albo tam nie latało to dziadostwo. Witaminy nam zabrakło, zmieniłyśmy miejsce i strasznie gryzły.
Zadymiali dwa razy dziennie, ale to slabo pomagało.
Jednego dnia, nie wieczora, była impreza na plazy - piekli świniaka na grilu węglowym, grał kubański zespół rockowy - zajebiste covery !
irvina