--------------------

____________________

 

 

 



Wyspy Jońskie: Lefkada - dlaczego warto tam jechać?

238 posts / 0 nowych
Ostatni wpis
Strony
Plumeria
Obrazek użytkownika Plumeria
Offline
Ostatnio: 2 lata 3 miesiące temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

Apisku, ta maciupeńka duwosobowa plaża super ! Masz rację - każda jest inna Biggrin

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 7 miesięcy 2 dni temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Plumeria, wydaje mi się, że tylko facet może powiedzieć, że wszystkie są jednakowe....

Mariola

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 7 miesięcy 2 dni temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Kolka, jakby na tej reklamowanej Agiofyli było mało ludzi, to też by mi się podobała.

Gdy z tego cypelka z pinią spoglądałam w dół ku plaży i starałam się wyobrazić ją pustą, to naprawdę byłaby fajna....

Mariola

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 7 miesięcy 2 dni temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Dostaję warunek: jeszcze jedna plaża i koniec tych karkołomnych zjazdów i wjazdów. Trochę męża rozumiem, on cały rok ciężko zapiernicza, a ja się obijam. No może nie do końca, bo sam przyznaje że knucie w zakresie podróży i plany zwiedzania nieźle mi wychodzą.

Trudno mi się zdecydować, ale ostatecznie wybieram plażę Afteli. Mąż wzdycha z ulgą...

Czeka go naprawdę trudny zjazd. Ostro w dół z wyjątkowo agrafkowymi zakrętami.

Mała plaża leży w kolejnej zatoczce, wszystko tu jest takie mini. Są tu tylko dwa domy z apartamentami na wynajem, i urokliwa knajpka, ale niestety zamknięta. Przy brzegu stoi kilka łódek rybackich. Jest także ładna, niezatłoczona plażyczka, a w jej pobliżu kilka mniejszych.

Mamy szczęście – widać, że jeszcze przed chwilą padał tu deszcz, ale teraz słoneczko nieśmiało wychyla się zza chmur.

Nawet mężowi się tu podoba, więc postanawiamy tu spędzić trochę więcej czasu na plaży. Morze ma szmaragdowy kolor, chyba od tych zielonych pinii rosnących na okolicznych pagórkach.

Jest krystalicznie czyste, plaża składa się z niewielkich otoczaków – dobre miejsce na kąpiel.

Ale co to????? woda znacznie chłodniejsza, niż w miejscach gdzie dotychczas kąpaliśmy się. Okazuje się, że tuż przy brzegu biją malutkie źródełka z zimną wodą, która schładza cieplutką wodę morską. Przenosimy się zatem troszkę dalej i tu już woda jest cudowna. Ponieważ Afteli leży w zatoce nie docierają tu duże fale, tak charakterystyczne dla południowej i zachodniej strony Lefkady.

Spędzamy tu dość sporo czasu wygrzewając się w słońcu i kąpiąc w morzu, tym bardziej nam się tu podoba, bo na parkingu stoi tylko kilka aut i ludzi jest bardzo mało.

Cały czas jedziemy w miarę możliwości wzdłuż morza – nawet po dość karkołomnych dróżkach - by podziwiać widoki skałek i małych zatoczek okolonych bujną roślinnością.

Jednak od czasu do czasu droga odbija od morza, gdyż warunki naturalne nie pozwalają na zbudowanie tuż przy brzegu szosy. A szkoda, bo widoki w tej części wyspy są rewelacyjne. Nawet nie sposób porównać urody tego wybrzeża do dość monotonnej linii brzegowej wschodniej części wyspy, nie mówiąc już o północy...

A to właśnie na wschodzie jest najwięcej kurorcików, a zatem również turystów. Ale taka jest reguła na wielu wyspach Jońskich – widokowo najlepiej jest na zachodzie i południu, a największy rozwój infrastruktury turystycznej – na wschodzie... Na szczęście wysepki są niewielkie, i drogi choć na ogół wąskie i kręte to o całkiem dobrej nawierzchni, a więc łatwo się do tych przepięknych miejsc dostać!!!!!

No, ale zdecydowanie potrzebny jest samochód....

Mariola

Plumeria
Obrazek użytkownika Plumeria
Offline
Ostatnio: 2 lata 3 miesiące temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

Apisku, strzał w dziesiątkę z wyborem plaży- pięknie tu i faktycznie mało ludzi !

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 7 miesięcy 2 dni temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Plumeria, nie mogę pojąć, dlaczego na jednej plaży luda full, a na innej pustki!. Gdyby to się od razu wiedziało, mąż by się tak nie namęczył.....a to wszystko trzeba było samemu doświadczyć.....

Po paru kilometrach dojeżdżamy do bardzo malowniczej i względnie spokojnej miejscowości Sivota położonej w długiej, osłoniętej wysokimi zboczami zatoce.

To już niestety ostatni nasz przystanek!!!!

Prawdę powiedziawszy już tutaj na chwilkę wpadliśmy w drugim dniu zwiedzania, w drodze na zachodnie plaże. Ale ponieważ było to tylko krótkie luknięcie, postanowiłam wizytę w Sivocie opisać przy okazji dłuższego tu pobytu.

Wówczas korciło mnie cholernie zobaczenie tego kurortu, gdyż w naszej grupie, która płynęła z Kefalonii na Lefkadę, było sporo osób, które właśnie tu miały pakiety: willa + samochód. Mnie się też coś takiego marzyło, ale dla naszej dwójki taki pobyt byłby droższy niż niejeden egzotyczny wyjazd. A więc bez przesady!!!!

Fakt, że te osoby z naszej grupy, to były albo większe towarzystwa, albo rodziny z dziećmi. Koszt rozbity na większą liczbę osób jest o wiele znośniejszy.....

Ten półgodzinny pobyt dwa dni temu bardzo mile wspominamy i teraz chętnie go powtarzamy....

Dwa dni temu tak wyglądała Sivota.....

Sivota to dla mnie taka perełka na południu, jak Agios Nikitas na zachodzie. Na wschodzie i północy – perełek brak! - w każdym razie jak na mój gust.

Tu także jest nieduży port , można wynająć łódź, by popłynąć do niedostępnych od strony lądu zacisznych plaż. Choć i ta w samej Sivocie też jest dość niewielka i niezatłoczona.

Ale stoją tuż przy brzegu jachty więc nie za bardzo mamy ochotę na kąpiel w takim towarzystwie....

Choć trzeba przyznać, że towarzystwo ekskluzywne!!!! Takich wypasionych jachtów jak właśnie tutaj nie widzieliśmy nigdzie na całej Lefkadzie. Pewno ci z jachtów, też uważają, że to godny ich kurort i wypada się tu pokazać.

Są tu także eleganckie kameralne hotele, jest również kilka willi z oferty Grecosa bardzo ładnie położonych na wzgórzu opadającym do zatoki.

Mnóstwo sklepików z pamiątkami, ale takimi gustownymi. Można też sobie kupić drzewko oliwkowe na pamiątkę.

Niestety zaczyna się coraz bardziej chmurzyć. Już na poprzednich plażach pojawiły się na błękitnym do tej pory niebie – obłoki, ale nie wróżyły one jednak deszczu. Te które napływają znad najwyższych gór nie są już takie malownicze, są wręcz groźne....

Spacerujemy nabrzeżem wzdłuż którego z jednej strony stoją jachty, a z drugiej – znajduje się cały ciąg klimatycznych tawern.

I w tym momencie robi się prawie ciemno i zaczyna lać. To nie deszcz, ale prawdziwa tropikalna ulewa!!!!

Całe szczeście, że tyle tawern wokół. Krążący po kurorcie turyści w mgnieniu oka ewakuują się zapełniając ich wnętrza, a obsługa pośpiesznie rozsuwa dachowe rolety i ustawia pod nimi stoliki stojące dotychczas na nabrzeżu pod gołym niebem.

Właściciele knajpek chyba zacierają ręce...to dla nich żniwa!

Deszcz zacina pod kątem, z gór spływają potoki, niosąc drobne kamyki i żwirek.

Już sobie wyobrażam, jak wygląda teraz wodospad, musi być spektakularny widok!!!!

Ponieważ jesteśmy po obiedzie, pijemy tylko frappę, bo jakoś trzeba przeczekać nawałnicę.

 Krajobraz po burzy....

W międzyczasie deszcz przenosi się na sąsiednią wyspę Ithakę, a u nas nieśmiało wychyla się słońce.

Nawet fajnie się złożyło, że ulewa dorwała nas w momencie, gdy akurat w pobliżu było tyle knajpek.

Na szczęście – zawsze przezorny mąż – zasunął odkrywany dach Jimmiego, w przeciwnym wypadku, mielibyśmy we wnętrzu potop!

Tak nas ta ulewa zaskoczyła, że w końcu nie obejrzeliśmy nawet tych willi z oferty Grecosa.

Mariola

janjus
Obrazek użytkownika janjus
Offline
Ostatnio: 2 lata 4 miesiące temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

Apisku,

  Ty jak zwykle książkowo.Jak ja uwielbiam czytać Twoje relacje.Miejsce o którym piszesz jest nie najważniejsze,bo w Twoich oczach każde jest interesujące.Wyspa pięknie pokazana i opisana jak w przewodniku.Trochę ostatnio byłem zajęty,ale już się wzięłem za zaległości,a Ty wiesz,że ja lubię czytać relację już zaawansowane lub skończoneSmile

Żeglarstwo – najdroższy sposób najmniej wygodnego spędzania czasu.

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 7 miesięcy 2 dni temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Witaj, Janusz, długo się nie pokazywałeś, ale cieszę się, że Cię zainteresowała Lefkada....

Robi się późno, wracamy do Nidri. Zajeżdżamy pod hotel, by powyjmować z samochodu nasze rzeczy. Sporo tego wozimy i bardzo różnorodny asortyment: ręczniki, buty do wody, napoczęte butelki z wodą mineralną, gałązki rozmarynu, tymianku i dzikiego oregano, miód kupiony od sympatycznego staruszka, kilka przepięknych kamieni i sporo piachu.....

W hotelu prysznic, przebieramy się i ostatnia podróż Jimmikiem do wypożyczalni.

Czułe pożegnanie z autkiem, którym zrobiliśmy na tej małej wysepce ( 30 x13 km) blisko 400 km, no i oczywiście z przemiłym Dymitrisem.

Kolacja na nabrzeżu i spacer ruchliwym o tej porze bulwarem, przy którym stoją podświetlone statki wycieczkowe.

Wieczorem na nadmorską promenadę wylegają WSZYSCY!!!!!

I ci, którzy w dzień siedzieli na plaży, bądź przy basennie, i ci, którzy – jak my – szwędali się po wyspie, i ci, którzy żeglowali po morzu oraz wszyscy inni, którzy spali, chlali lub robili jeszcze coś innego....

Bywamy tu codziennie od tygodnia, ale dzisiaj panuje tu jakiś szczególnie wzmożony ruch!!!!

Okazuje się, że w małym kościółku na przeciwległym cypelku są jakieś uroczystości.

A ponieważ na cypelku może pomieścić się niewiele osób, z portu w Nidri można za 5E popłynąć łodzią lub stateczkiem w pobliże kościółka i w ten sposób – siedząc wygodnie na statku - uczestniczyć w jakimś religijnym święcie.

Płyniemy także i choć mało widzimy, to jednak jest fajna atmosfera. To święto jest głównie dla ludności miejscowej. Całe rodziny przypłynęły na łodziach mniejszych i większych, palą się łuczywa, pachną jakieś kadzidła, pop zawodzi rzewne pieśni. Wszyscy pozostają na łodziach i stąd celebrują uroczystość.

Jest też kilka stateczków z turystami. Ale w sumie nic zbytnio interesującego się nie działo, tak, że trochę się zawiedliśmy. A w końcowej fazie, tak mi się zachciało spać, że z trudem dotrwałam do końca.....

Wracamy do hotelu, ale w porcie łapie nas atrakcyjna panienka i wręcza folderek z ofertami wycieczek morskich.

A ponieważ na jutro nie mamy żadnych planów, wdajemy się w rozmowę, to znaczy mąż się ochoczo wdaje....

No i decyzja zapada, kupujemy bilety po 25E od łepka na całodzienny rejs po okolicznych wyspach....Mąż ma chyba nadzieję, że panienka też popłynie....

Mariola

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 7 miesięcy 2 dni temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Kolejnego dnia śpimy dłużej. Rejs rozpoczyna się dopiero o 9.30, a więc kąpiel morska, śniadanko, spacerek do portu i nasz malutki stateczek Nikolaos wyrusza w rejs.

Na nabrzeżu panuje duży ruch - mniejsze i większe statki szykują się wyruszenia w morze z żądnymi pięknych widoków turystami....

Na statku jest około 50 osób, nie ma specjalnego tłoku.

Jest spora grupka Węgrów, kilku Włochów, a reszta to zbieranina wielonarodowościowa.

Głównym językiem, w którym podawane są wszelkie informacje jest język węgierski, a następnie angielski i włoski. Po grecku ani słowa!!!!

Na wstępie informują nas, że rejs potrwa do godziny 18, napierw opłyniemy wyspę Meganisi ze zwiedzaniem jaskini morskiej , potem zobaczymy południowe wybrzeże Lefkady, wraz z cypelkiem m Doukato oraz plażą Porto Katsiki, a następnie statek uda się w kierunku bardziej oddalonych wysp Kastos i Kalamos. W drodze powrotnej przepłyniemy koło słynnej Skorpios oraz paru innych wysepek w pobliżu Nidri.

W trakcie rejsu będą przystanki na pływanie lub snorkowanie oraz poczęstowani zostaniemy lunchem.

Co chwilę podawane są informacje, co ciekawego dzieje się wokół nas.

Nie za bardzo chce mi się słuchać. Uwaliłam się na ławeczce z kapokiem pod głową, wdycham zapach morza, słońce rozleniwia, fale uderzają monotonnie o burtę, cicho terkocze silnik.

W końcu można się totalnie zrelaksować....

Płyniemy wzdłuż długiego półwyspu Meganisi, na klifowym wybrzeżu jest kilkanaście jaskiń, do wielu z nich można wpłynąć łodzią.

Największa jest morska grota Papanicolis, która nazwę swą przyjęła od jednej z greckich łodzi podwodnych. W czasie II wojny jedna z łodzi walczących z najeźdźcami niemieckimi i włoskimi wpływała podobno do tej ogromnej groty na odpoczynek, uzupełnianie amunicji, paliwa oraz żywności.

Nasz stateczek też wpływa do niej kawałek  ( na zdjęciach konkurencja, bo tam była kolejka!) , ale niemożliwe jest wpłynięcie głębiej, gdyż w czasie największego trzęsienia ziemi, które nawiedziło Wyspy Jońskie w 1953 roku, część groty zawaliła się.

W jaskini gra promieni słonecznych powoduje efekt błękitnej wody.

 Mijamy małe niedostępne od strony lądu plaże.

Mariola

Plumeria
Obrazek użytkownika Plumeria
Offline
Ostatnio: 2 lata 3 miesiące temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

A ja z kolei lubię czytać odcinkami, codziennie rano zasiadam z kawą i chłonę kolejny, Apisek zawsze nam coś wesołego napisze w tych świetnych przewodnikach i dobry humor na cały dzień zapewniony !  

Apisku, ale Wy macie tempo. jeszcze wieczorem stateczek, rano już wycieczka......

Jak ja bym teraz sobie usiadła na takiej plaży......

Strony

Wyszukaj w trip4cheap