nadrobiłam Super!!! i czekam niecierpliwie na Jaipur Twoimi oczami. Dla nas Radzastan wymiata! Jestem zakochana w tym pięknym stanie! Dla nas Delhi porażka, Agra masakra, tłumy i przereklamowane Taj Mahal, choć Fort Agra nas oczarował! Jednak dopiero dalej własnie w Radżastanie poczulismy smaczek Indii, dlatego czekam niecierpliwie na cd
Sama też zbiorę się pewnie do relacji, choć nie porobiłam żadnych notatek i boję się pytań o ceny... jak zawsze
Goście wchodzą odrębnym wejściem. Są sprawdzani wykrywaczami metalu. Jest też bramka jak na lotnisku. Po posiłku, tj około 2 godzinach wsiadają do autokarów i jadą chyba do któregoś z domów rodzinnych. I jeszcze jedno. Wesela odbywają się każdego dnia tygodnia, nie jak u nas w weekend. To jest pierwszy ale nie ostatni ślub na trasie.
I jeszcze na koniec widok hotelu i recepcji z poranka dnia następnego. Sprzątanie po uroczystościach weselnych.
Fort Amber, którego pierwszy dziedziniec zdobędziemy na słoniach.
Kolejka do słoni gigantyczna, ale w pół godziny jesteśmy w drodze do fortu.
Uprzedzam, że choć przejazd był opłacony, to każdy "słoniowy" żąda bakszyszu, bo zwierze nie ma co jeść. Trzeba dać ze 100-200 rupii, bo się zatrzyma i wysadzi.
I jeszcze temat tamtejszych fotografów. Jedni robią zdjęcia przed fortem, drudzy w srodku (jak jesteśmy na słoniach). Potem oferują albumiki z zestawem 10 zdjęć za 1 500-3 000 rupii. Jedyne lekarstwo to wybrać sobie z 3-4 zdjecia i zapłacić 300. Oczywiście negocjacje bez końca. I nie ma się co martwić, że jak nie ustąpimy, to nie kupimy. Znajdą nas nawet na dole w autobusie (nie wiem jak to robią). Nie wierzyłem pilotce, a to błąd. Trzeba być dużej wiary...
XI-wieczny fort jest doskonale umiejscowioną, mocno obwarowaną radżpucką fortyfikacją, a jednocześnie przez długi czas był główną siedzibą bogatego rodu spod znaku słońca. Niewątpliwe najpiękniejsze budowle to Brama Ganesi oraz Shish Mahal - zdobiony tysiącami kawałków luster.
W dalszej części wrócimy jeepami w dół w obręb murów XVIII-wiecznego miasta Jaipur.
Kolejna nazwa Jaipuru to Miasto Klejnotów, z bogactwa których i ich doskonałej obróbki miasto słynie, więc będąc tam nie można pominąć krótkiego pokazu ręcznej obróbki kamieni szlachetnych. Oczywiście jeden z obowiązkowych punktów każdej wycieczki.
Panie były chyba zachwycone. Większość tylko przymiarką w sklepie, choć zawsze się znajdzie ktoś kto kupi pierścionek.
nadrobiłam Super!!! i czekam niecierpliwie na Jaipur Twoimi oczami. Dla nas Radzastan wymiata! Jestem zakochana w tym pięknym stanie! Dla nas Delhi porażka, Agra masakra, tłumy i przereklamowane Taj Mahal, choć Fort Agra nas oczarował! Jednak dopiero dalej własnie w Radżastanie poczulismy smaczek Indii, dlatego czekam niecierpliwie na cd
Sama też zbiorę się pewnie do relacji, choć nie porobiłam żadnych notatek i boję się pytań o ceny... jak zawsze
Dzień 4. Delhi - Jaipur (trasa około 260 km, przejazd około 6-7 godzin).
Najpierw wyjeżdżając z Delhi przystanek Mangal Mahadeva Birla Kanan - rzeźba boga Shivy (poznać po trójzębie) i Krishny (z fletem).
Po drodze przystanek na przekąskę w ładnym miejscu.
I trochę obrazków z drogi.
Choć nazywają ją autostradą to nie wiem dlaczego. Czasami nie ma asfaltu, pasów ruchu. Po jezdni chodzą wielbłądy, krowy i świnie.
Nie ma się co dziwić, że podróż trwa (z przerwami oczywiście) do wieczora.
Bardzo mi się podoba zwyczaj malowania ciężarówek.
Jorguś
Północnych Indii nie zwiedzałem ale znajomi również wychwalali Radżastan
Moje zdjęcia z różnych, dziwnych miejsc http://tom-gdynia.jalbum.net/
Niezly folkor ciekawy ten świat..
No trip no life
Po drodze czas na obowiązkową wizytę w miejscowej "drukarni tekstyliów", choć są i inne rzeczy.
Tkaniny powstają starą metodą "pieczątkową".
Zdjęcia chyba ten proces dobrze wytłumaczą.
Kto chciał mieć pomiątkę kosztem t-shirta to dał sobie nadrukować słonia. Trzeba tylko uważać żeby przez kilka godzin nie było kontaktu z wodą.
W następnej hali proces tworzenia dywanów i ich opalania.
Oczywiście można wszystko kupić. Przesyłka do Polski w cenie.
Jorguś
Pod wieczór docieramy do zabudowań.
Przedmieścia w każdym miejscu koszmarne.
Wita nas ciemna strona Jaipuru.
Jorguś
W hotelu (The Lalit) słychać muzykę.
Okazało się, że to wesele.
Goście wchodzą odrębnym wejściem. Są sprawdzani wykrywaczami metalu. Jest też bramka jak na lotnisku. Po posiłku, tj około 2 godzinach wsiadają do autokarów i jadą chyba do któregoś z domów rodzinnych. I jeszcze jedno. Wesela odbywają się każdego dnia tygodnia, nie jak u nas w weekend. To jest pierwszy ale nie ostatni ślub na trasie.
I jeszcze na koniec widok hotelu i recepcji z poranka dnia następnego. Sprzątanie po uroczystościach weselnych.
Jutro się będzie działo
Jorguś
Dzień 5. Jaipur
Na dobry początek zrobimy sobie zdjęcia przy Hava Mahal (Pałac Wiatrów).
To jeden z moich najważniejszych celów w tej wycieczce.
No to wyjeżdżamy z tego ładnego hotelu.
Jesteśmy na miejscu.
Jedyne zdziwienie to różnica w wyobrażeniach. Myślałem, że jest ogromny, a to złudzenie na zdjęciach.
Ale za to piękny
Jeszcze nie ochłonąłem, a już zbliżamy się do Fortu Amber.
Witają nas zwierzątka.
Jorguś
Fort Amber, którego pierwszy dziedziniec zdobędziemy na słoniach.
Kolejka do słoni gigantyczna, ale w pół godziny jesteśmy w drodze do fortu.
Uprzedzam, że choć przejazd był opłacony, to każdy "słoniowy" żąda bakszyszu, bo zwierze nie ma co jeść. Trzeba dać ze 100-200 rupii, bo się zatrzyma i wysadzi.
I jeszcze temat tamtejszych fotografów. Jedni robią zdjęcia przed fortem, drudzy w srodku (jak jesteśmy na słoniach). Potem oferują albumiki z zestawem 10 zdjęć za 1 500-3 000 rupii. Jedyne lekarstwo to wybrać sobie z 3-4 zdjecia i zapłacić 300. Oczywiście negocjacje bez końca. I nie ma się co martwić, że jak nie ustąpimy, to nie kupimy. Znajdą nas nawet na dole w autobusie (nie wiem jak to robią). Nie wierzyłem pilotce, a to błąd. Trzeba być dużej wiary...
XI-wieczny fort jest doskonale umiejscowioną, mocno obwarowaną radżpucką fortyfikacją, a jednocześnie przez długi czas był główną siedzibą bogatego rodu spod znaku słońca. Niewątpliwe najpiękniejsze budowle to Brama Ganesi oraz Shish Mahal - zdobiony tysiącami kawałków luster.
W dalszej części wrócimy jeepami w dół w obręb murów XVIII-wiecznego miasta Jaipur.
Teraz będzie dużo zdjęć, przepraszam...
Jorguś
Jeszcze Jal Mahal (Pałac na Wodzie).
Kolejna nazwa Jaipuru to Miasto Klejnotów, z bogactwa których i ich doskonałej obróbki miasto słynie, więc będąc tam nie można pominąć krótkiego pokazu ręcznej obróbki kamieni szlachetnych. Oczywiście jeden z obowiązkowych punktów każdej wycieczki.
Panie były chyba zachwycone. Większość tylko przymiarką w sklepie, choć zawsze się znajdzie ktoś kto kupi pierścionek.
Ja wyszedłem na ulicę oglądać krowy.
Jorguś