--------------------

____________________

 

 

 



Birma 2013 - W krainie miliona Paj.

227 posts / 0 nowych
Ostatni wpis
Strony
momita
Obrazek użytkownika momita
Offline
Ostatnio: 4 lata 3 miesiące temu
Rejestracja: 03 wrz 2013

Tomek i Ty sie wdrapałeś po tych schodzach??? Mnie by nikt tam nie zaciągnął tymi wolami za żadne skarby Birmy, bo co niny mozna zobaczyc z góry, co nie da się zobaczyć z dołu tylko bliżej.

P.S A ten Birmanski Muffinek z sześciopakiem na brzuchu to tak z myślą o mnie? Kiss 3   

Peg
Obrazek użytkownika Peg
Offline
Ostatnio: 3 lata 2 miesiące temu
Rejestracja: 06 wrz 2013

Nie powiem, żeby te schody zachęcały do wspinaczki Shok

Tom-Gdynia
Obrazek użytkownika Tom-Gdynia
Offline
Ostatnio: 3 lata 3 miesiące temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

Momi Biggrin Ja zawsze gdy widzę jakiegoś lokalnego macho - myslę  "Momi" Crazy

ROAD TO MANDALAY - Trochę nam się odmieniło bo zmienność jest zmiennością.

 -------------------------------------------------------------------------------------------------------

Wyruszyliśmy rankiem , czyli po śniadaniu. Bezmyślnie, znaczy podjechał po nas pickup, zawiózł na stację autobusową i wpakował do autokaru dając nawet butelkę wody gratis. Transfer na stację był wliczony w cenę biletu, który bezproblemowo można kupić w każdym hoteliku dzień przed odjazdem.

To w ramach wyczerpującego info dla wszystkich , którzy chcieliby wyruszyć do Azji ale nieco obawiają się jak sobie poradzą. Wcale sobie nie poradzą......muszą tylko poamiętać by zjeść śniadanie.

Droga z Bagan do Mandalay była wygodna , stosunkowo krótka (około 5 godzin z przystankiem na papu) i oferująca całkiem ładne widoki za oknem.

Dlaczego nie zdecydowalismy się na prom rzeczny ? Cena wyższa to oczywistość. Jednakże przerażał nas czas (około 12 godzin). Chcieliśmy dotrzeć wczesnym popołudniem do Mandalay i jeszcze tego dnia coś zobaczyć.

Nie pamietam dokładnie czasu dotarcia na dworzec autobusowy Mandalay ale była to godzina około 13-tej. Kupa czasu jeszcze, ale trzeba jakoś dotrzeć do centrum , a także znaleźć sobie hotel. W biblii podróżnika znalazłem sobie pierwszy lepszy hotel o nazwie ET Biggrin

Wygrzebujemy się z autokaru. Łatwo nie jest bo tłum facetów z rozbieganymi oczkami pcha się do drzwi. Bynajmniej. Nie zamierzają nigdzie jechać. Wsadzają nosa węsząc za takimi białasami jak my. Dżizas jak takie typki mnie wkur......ją.

-- taxi ??

--Hotel ??

--No...... no taxi , no hotel..   - odpowiadam , choć potrzebuję zarówno taksówkę jak i hotelu Biggrin

dziesiąciu chłopa obskakuje nas z każdej strony przekrzykując się wzajemnie:

-- dokąd jedziesz ? jaki hotel ?

-- chodźmy stąd - Małża jest już poddenerwowana. Ehhh, Małża tak ma , że jak ją cisną to się wycofuje. Stres bierze górę i pojawia się chęć schowania byle jak najdalej. Ja wiem , że tak jest w każdym takim miejscu na świecie i mimo że jestem wkur...iony na maksa , to staram się zachowywać postawę olewacką (olewczą lub jak kto woli tryskać tumiwisizmem). Czyli trzeba przeczekać , zlać wszystkich , zignorować, patrzeć w dal i iść sobie np na star-colę......  Dopiero jak barany się rozejdą to można się zacząć interesować logistyką i poszukiwaniem transportu.

-- jaki hotel ? 

-- no hotel.....

-- no hotel  ? need taxi ?

-- No taxi......

-- No??? where you go ??

-- idziemy sobie na kawę Biggrin 

No tak. Został jeden chłopaczek. Reszta się rozeszła uznając, że jesteśmy niereformowalne, złośliwe capy. Chłopaczek nie daje za wygraną:

-- mam dobrą cenę na hotel . 30 USD.

-- nie jadę do Mandalay - odpowiadam......

--nie ???

--nie......

-- to gdzie jedziesz ?

-- do Pyin U Lvin !!!

--eeeee........aha..............pokręcił głową i zniknął. Wim, wiem, złośliwy jestem. Ale już tak mam , że jak ktoś mnie naciska to mowy nie ma żeby mu się udało. Czasem wbrew logice- ale odpowiedź brzmi : NIE.

-- To co ? nie jedziemy do Mandalay ? - pyta Małża .

-- A sam nie wiem , może pojedziemy ale chciałem żeby się odpieprzyli.

-- w zasadzie możemy jechać dalej, a do Mandalay w drodze powrotnej, Wszystko jedno. To co robimy ?

-- Idziemy coś wypić i pomyslimy......

Dziesięć minut później znajduje nas ten sam chłopaczek. Zdyszany podbiega informując , że jeśli chcemy to on nam załatwi taksówkę dzieloną (shared taxi) bezpośrednio do Pyin U Lvin. Jest już jeden pasażer chętny na tym drugim terminalu, jeśli my się dołączymy, to po nas przyjedzie i zapłacimy po 12 usd. (autobusy do Pyin U Lvin i Hsipaw odjeżdżają z drugiego terminala)

W pierwszej chwili chciałem odpowiedzieć , że nie jedziemy do żadnego Pyin U Lvin tylko do Mandalay.......ale...........ale czemu nie Biggrin   Tanio, szybko (będziemy tam za 2,5 h) ......no i teraz wyskoczyć znowu z  Mandalay to by było chamstwo Crazy

-- OK Biggrin

Na taksówkę czekaliśmy jakieś 20 minut. Do Pyin U Lvin jechaliśmy jakieś 2,5 godziny w towarzystwie birmańskiej nastolatki. Córeczka generała wracała do domku ze swoją myszką. Dosłownie - z żywą myszką w dłoni.

Zatem chwilowo nie będzie Mandalay tylko Pyin U Lvin- misateczko akademii wojskowych i koszar, willi generałów i truskawkowych dżemów.

xc33.jpg

Moje zdjęcia z różnych, dziwnych miejsc http://tom-gdynia.jalbum.net/   Music 2

momita
Obrazek użytkownika momita
Offline
Ostatnio: 4 lata 3 miesiące temu
Rejestracja: 03 wrz 2013

hehe....uwielbiam tak się przekomarzać z miejscowymi..:) Ale zauważyłam, ze oni też to lubią....tak adrenalina sprawia, że zaczynają być kreatywni za przystępną cene..:) 

Dana_N
Obrazek użytkownika Dana_N
Offline
Ostatnio: 6 dni 3 godziny temu
Rejestracja: 07 paź 2013

Czytam, czytam...i niezmiennie podziwiam Smile I relację i znakomite zdjęcia Smile

holidaymaniak
Obrazek użytkownika holidaymaniak
Offline
Ostatnio: 9 lat 1 miesiąc temu
Rejestracja: 03 wrz 2013

U nas w relacjach to lazury, palmy i jedzonko a tu prosze zwykla codziennosc pieknie sfocona!!!

Mi by do glowy nie przyszlo, zeby cyknac fotke np jak kobiety piora w rzece czy ktos gra w pilke!

I dlatego Twoje relacje sa niezwykle interesujace bo mzemy poznac dany zakatek swiata od kuchniBiggrin

marinik
Obrazek użytkownika marinik
Offline
Ostatnio: 4 miesiące 1 tydzień temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

Gora ze swiatynia - arcycudowna. A ja bym wlazl - na 100% bym wlazl !!!!!!!

Tom-Gdynia
Obrazek użytkownika Tom-Gdynia
Offline
Ostatnio: 3 lata 3 miesiące temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

Holi, wiesz jak to jest Biggrin

Polacy sa agresywni , bo nie ma słońca i nawet latem nie jest gorąco........

Lazurki są konieczne, wręcz wymagane . Jak lekarstwo na deprechę jesienno-zimową. Jak juz się człowiek nawdycha lazurków , to może nawet wytrzymać zwykłą codzienność Biggrin

Wiem , bo sam tym razem uciekam w kierunku lazurków .

Marinik, gratuluję kondycji. Ja następnym razem zabiorę aparat tlenowy.

Moje zdjęcia z różnych, dziwnych miejsc http://tom-gdynia.jalbum.net/   Music 2

holidaymaniak
Obrazek użytkownika holidaymaniak
Offline
Ostatnio: 9 lat 1 miesiąc temu
Rejestracja: 03 wrz 2013

Tom zerknij na watek o sprzecie foto. Mam pytanie a tu nie bede zasmiecac:)

Tom-Gdynia
Obrazek użytkownika Tom-Gdynia
Offline
Ostatnio: 3 lata 3 miesiące temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

Pyin U Lvin jest sennym miasteczkiem.

Położonym sporo wyżej niż nizinne Mandalay stanowi pewną odskocznię, oazę spokoju dla ludzi chcących uciec z wielkiego, zatłoczonego miasta. Jest także miejscem, które upodobali sobie generałowie wraz z wysoko postawionymi oficjelami wojskowymi na miejsce dla swoich całkiem już okazałych willi.

W Pyin U Lvin nie widzi się tej samej zapylonej czerwoną ziemią zmęczonej Birmy. To inny swiat. Nieco bogatszy, z uporządkowanym krajobrazem. Bliższy cywilizacji. Zadbany , wyczesany, wręcz sielankowy. Pięknie urzadzone miejsca do spędzania wolnego czasu dla mieszkańców, olbrzymie i świetne ogrody botaniczne, pagody otoczone hektarami zadbanych parków, zagospodarowane pobocza ulic dojazdowych, zbocza obsadzone kwiatkami.......Czysto.

Jak w jednym wielkim ośrodku wypoczynkowym Biggrin

Dla wybrańców. Dla rodzin wybrańców i dla dzieci wybrańców. Taka mała Birma w Birmie.

A na straganach królują truskawki. Truskawki są tu powszechnie uprawiane. Jeśli nie ma truskawek, to z pewnością będą dżemy truskawkowe. Pełno ich. Jak oscypków w Zakopanem.

Okolice zasiedlone są koszarami. Siedliska armii birmańskiej widać tutaj co kawałek. Koszary, akademia wojskowa a nawet instytut wojskowej myśli technicznej. Wielki Zachodni Brat podejrzewa  Birmańczyków o prace nad budową "p..L...0...m..b...y"   atomowej  (nie piszę wyraźnie bo mi Wielki Brat zainstaluje podsłuch i już do usranej śmierci będę inwigilowany jak Księżna Diana.... )

Do Pyin U Lvin przyjechalismy względnie wcześnie. Chyba około 15-tej. Nie zabawilismy zbyt długo, bo spędzilismy tam tylko ten dzień i cały następny, by kolejnego ranka pojechać pociągiem do Hsipaw.

Zatrzymalismy się w hotelu Bravo. Niczym niewyróżniająca się 4-ro kondygnacyjna plomba uliczna prowadzona przez białasa. 30 usd/pokój - co stało się już standardem podcza naszego wyjazdu. Powiem , że poza nieco przepłaconym hotelem , który mieliśmy nad Inle Lake, ten był najlepszy. Bardzo polecam. Bardzo przyzwoity europejski standard 3-gwiazdkowy. Na ostatniej kondygnacji mielismy duży taraz na którym podawano śniadania.

pyeh.jpg

Moje zdjęcia z różnych, dziwnych miejsc http://tom-gdynia.jalbum.net/   Music 2

Strony

Wyszukaj w trip4cheap