Tomku Bagan cudny, bardzo klimatyczne i specyficzne i magiczne miejsce ( pomimo że ja nie świątynna...-) bardzo mi się podoba, a te zdjęcia w mgle... CUDO, nadają niesamowitego klimatu i magi zdjęciom , zdecydowanie bardziej mi się tam podoba na podstawie zdjęć niż w Angkor
Gdybym miał spróbować porównać okolice Angkoru i Bagan to napisałbym że:
-- Świątynie Angkoru są od siebie znacznie bardziej oddalone. Każdy pojedynczy kompleks jest o wiele większy, robi zatem o wiele większe wrażenie swoimi korytarzami, schodkami i labiryntem . Jednak poruszać się między nimi nie jest tak łatwo jak w Bagan. Trzeba raczej wynająć tuk-tuka
W Bagan - ten podstawowy obszar z największymi światyniami (kilkadziesiąt) i tymi mniejszymi (kilkaset) to obszar około 10-12 km/ 10-12 km. W tym sensie odległości rowerkiem międzyświątyniami to średnio około 10 minut.
Światynie w Bagan są inne. Do większości tych największych można wejść ale poza korytarzem wewnętzrnym idącym dookoła oraz 4-rema ołtarzami z posągami Buddy , a także kilkoma wyjściami na schodki zewnętrzne nie ma za wiele do oglądania. Robią olbrzymie wrażenie oglądane z zewnątrz - poza tym bardziej przypominają mi piramidy Majów (choć to inna strefa).
W Bagan turystów jest jak na lekarstwo. Owszem , jedna ze świątyń oblepiona jest co wieczór setką białasów , ale to wyjątek. Jeżdżąc cały dzień między świątyniami spotyka się ledwie kilku , lub kilkunastu turystów (w zależności od popularności budowli). Czasem jesteśmy absolutnie sami.... Jedynie kilka największych świątyń położonych najbliżej Old Bagan może liczyć na większą frekwencję.
W penym sensie w Bagan czulismy się lepiej. Obszar jakby bardziej przyjazny takiemu szwędaniu się bez celu. Jednakże Angkor powala swoją monumantalnością.
Stragany w Bagan to zwykle po kilkanaście stoisk przy 6-7 największych budowlach, w pozostałych albo nie ma nikogo, albo jest to jedno stoisko z napojami. Dzięki temu nie ma klimatu jarmarku. Można się lepiej wczuć i chłonąć atmosferę miejsca.
W Bagan , poza absolutnie kilkoma wyjątkami nie ma nagabywaczy, żebrania i proszenia o łandollara.
W Bagan nie ma tuk-tuków. Tą rolę spełniają bryczki konne. Ruch na tych kilu asfaltówkach praktycznie żaden. Co parę minut coś przejedzie, zwykle jakiś pickup obładowany miejscowymi. Słychać jedynie stukot końskich kopyt.
Bagan to sawanna. Praktycznie poruszamy się piaszczystymi duktami. Można się wyluzować. Nic nas nie przejedzie, nikt nie trąbi, ot takie wczasowe wycieczki rowerowe śladami Paj.....
Podsumowując. : W życiu nie określiłbym Baganu jako lepszego od Angkoru i na odwrót. To są jednak zupełnie inne klimaty , każde miejsce jest inne , ale każde ma równie dużo do zaoferowania tylko , że co innego. Trzeba zobaczyć oba
Jszcze jedno. Ze Siem Reap trzeba dojechac do parku archeo Angkor, przejechać przez bramę i dopiero zwiedzać . W Bagan nasz guesthouse położony przy szosie jest praktycznie w samym centrum . Wsiadamy na rowerek i za 3 minuty możemy eksplorować świątynie.
Momi, ale Air Asia lata za śmieszne kilkadziesiąt usd
Podobno przejścia lądowe są nadal problematyczne.
Bagan.
Jedziemy sobie ogladając nieśpiesznie widoki i wolniutko pedałując . Mijamy kaktusy i różne inne dziwne zarośla. Nagle dróżkę przecina nam pies. Pies rasy birmańskiej , czy jak kto woli azjatyckiej , bo one tam wszystkie takie same. Średniej wielkości, w piaskowo-pomarańczowym ubarwieniu przecina nam drogę tuż przed kołami roweru. Coś trzyma w pysku . Hamuję gwałtownie.
Sekundę potem przelatuje nam przed nosem dzieciak krzycząc coś w niebogłosy . Brzmiało to coś jak "oddawaj to mojeeee !!!! ".
Jakieś 15 metrów po drugiej stronie ścieżki dzieciak wykonuje tzw. "szczupaka " i powala psa na ziemię . Pies z podkulonym ogonem spieprza dalej ale już bez zdobyczy.
Dzieciak podnosi z ziemi martwą wiewiórkę i szybkim ruchem chowa do torby przewieszonej przez ramię.
Dopiero teraz nas zauważył. Staje na baczność przy ścieżce jakby chciał zakomunikować.
"nic się nie stało. Nikt nic nie wie ,nikt nic nie widział, nikt nic nie słyszał ... "
Tomek otworzył byś nowy wątek i opisał objazdówkę ....ja od paru lat dojrzewam do takiej objazdówki po Polsce i szukam nadchnienia...:) Dla mnie to juz niemal egzotyka
No, nie dziwię się Momi , że dla Ciebie to juz daleka wyprawa za morze
Ale z nami jest identycznie. Mieszkamy nad Bałtykiem a widzimy go 3-4 razy w roku. W siedem godzin przejeżdża się Polske spod Tatr nad morze, wszystko w zasięgu ręki, ba.....nawet kwatery agroturystyczne na poziomie lepszym niż azjatyckie i TAŃSZE o dziwo.... I tylko musi się czasem zachcieć.
W Zakopcu byłem jak miałem kilka lat.
Na nowy watek się nie piszę, za mało "materiału". To był szybki rajd. Ale warto , bo wszędzie pięknie ale u nas czasem nawet ładniej.
Nooooo, Magiczka Kraina rzeczywiscie. Zupelnie nie mialem pojecia, ze to tak wielki obszar.
Moje Pstrykanie i nie tylko
Tomku Bagan cudny, bardzo klimatyczne i specyficzne i magiczne miejsce ( pomimo że ja nie świątynna...-) bardzo mi się podoba, a te zdjęcia w mgle... CUDO, nadają niesamowitego klimatu i magi zdjęciom , zdecydowanie bardziej mi się tam podoba na podstawie zdjęć niż w Angkor
Gdybym miał spróbować porównać okolice Angkoru i Bagan to napisałbym że:
-- Świątynie Angkoru są od siebie znacznie bardziej oddalone. Każdy pojedynczy kompleks jest o wiele większy, robi zatem o wiele większe wrażenie swoimi korytarzami, schodkami i labiryntem . Jednak poruszać się między nimi nie jest tak łatwo jak w Bagan. Trzeba raczej wynająć tuk-tuka
W Bagan - ten podstawowy obszar z największymi światyniami (kilkadziesiąt) i tymi mniejszymi (kilkaset) to obszar około 10-12 km/ 10-12 km. W tym sensie odległości rowerkiem międzyświątyniami to średnio około 10 minut.
Światynie w Bagan są inne. Do większości tych największych można wejść ale poza korytarzem wewnętzrnym idącym dookoła oraz 4-rema ołtarzami z posągami Buddy , a także kilkoma wyjściami na schodki zewnętrzne nie ma za wiele do oglądania. Robią olbrzymie wrażenie oglądane z zewnątrz - poza tym bardziej przypominają mi piramidy Majów (choć to inna strefa).
W Bagan turystów jest jak na lekarstwo. Owszem , jedna ze świątyń oblepiona jest co wieczór setką białasów , ale to wyjątek. Jeżdżąc cały dzień między świątyniami spotyka się ledwie kilku , lub kilkunastu turystów (w zależności od popularności budowli). Czasem jesteśmy absolutnie sami.... Jedynie kilka największych świątyń położonych najbliżej Old Bagan może liczyć na większą frekwencję.
W penym sensie w Bagan czulismy się lepiej. Obszar jakby bardziej przyjazny takiemu szwędaniu się bez celu. Jednakże Angkor powala swoją monumantalnością.
Stragany w Bagan to zwykle po kilkanaście stoisk przy 6-7 największych budowlach, w pozostałych albo nie ma nikogo, albo jest to jedno stoisko z napojami. Dzięki temu nie ma klimatu jarmarku. Można się lepiej wczuć i chłonąć atmosferę miejsca.
W Bagan , poza absolutnie kilkoma wyjątkami nie ma nagabywaczy, żebrania i proszenia o łandollara.
W Bagan nie ma tuk-tuków. Tą rolę spełniają bryczki konne. Ruch na tych kilu asfaltówkach praktycznie żaden. Co parę minut coś przejedzie, zwykle jakiś pickup obładowany miejscowymi. Słychać jedynie stukot końskich kopyt.
Bagan to sawanna. Praktycznie poruszamy się piaszczystymi duktami. Można się wyluzować. Nic nas nie przejedzie, nikt nie trąbi, ot takie wczasowe wycieczki rowerowe śladami Paj.....
Podsumowując. : W życiu nie określiłbym Baganu jako lepszego od Angkoru i na odwrót. To są jednak zupełnie inne klimaty , każde miejsce jest inne , ale każde ma równie dużo do zaoferowania tylko , że co innego. Trzeba zobaczyć oba
Jszcze jedno. Ze Siem Reap trzeba dojechac do parku archeo Angkor, przejechać przez bramę i dopiero zwiedzać . W Bagan nasz guesthouse położony przy szosie jest praktycznie w samym centrum . Wsiadamy na rowerek i za 3 minuty możemy eksplorować świątynie.
Moje zdjęcia z różnych, dziwnych miejsc http://tom-gdynia.jalbum.net/
Tomek czytałeś pewnie, że otworzyli 4 przejscia graniczne z Tajlandią -lądowe? Wiec może i loty stanieją, bo nie będą jedyną alternatywą.
http://sznupkowiewpodrozyzycia.blogspot.co.uk/
Momi, ale Air Asia lata za śmieszne kilkadziesiąt usd
Podobno przejścia lądowe są nadal problematyczne.
Bagan.
Jedziemy sobie ogladając nieśpiesznie widoki i wolniutko pedałując . Mijamy kaktusy i różne inne dziwne zarośla. Nagle dróżkę przecina nam pies. Pies rasy birmańskiej , czy jak kto woli azjatyckiej , bo one tam wszystkie takie same. Średniej wielkości, w piaskowo-pomarańczowym ubarwieniu przecina nam drogę tuż przed kołami roweru. Coś trzyma w pysku . Hamuję gwałtownie.
Sekundę potem przelatuje nam przed nosem dzieciak krzycząc coś w niebogłosy . Brzmiało to coś jak "oddawaj to mojeeee !!!! ".
Jakieś 15 metrów po drugiej stronie ścieżki dzieciak wykonuje tzw. "szczupaka " i powala psa na ziemię . Pies z podkulonym ogonem spieprza dalej ale już bez zdobyczy.
Dzieciak podnosi z ziemi martwą wiewiórkę i szybkim ruchem chowa do torby przewieszonej przez ramię.
Dopiero teraz nas zauważył. Staje na baczność przy ścieżce jakby chciał zakomunikować.
"nic się nie stało. Nikt nic nie wie ,nikt nic nie widział, nikt nic nie słyszał ... "
Tylko ogon wystawał
Moje zdjęcia z różnych, dziwnych miejsc http://tom-gdynia.jalbum.net/
Hm... znaczy ta wiewiorka to na posilek planowana byla?
Moje Pstrykanie i nie tylko
Nie , to raczej zabawka
Moje zdjęcia z różnych, dziwnych miejsc http://tom-gdynia.jalbum.net/
Z innej beczki
Ostatni tydzień upłynął na spełnianiu życzeń mojej Małży :
-- byśmy pojechali sobie tak po prostu po Polsce......
No to sobie pojechaliśy - Toruń/Wrocław/Książ/Wieliczka/Bukowina Tatrzańska/Zakopane/Bochnia.........
Moje zdjęcia z różnych, dziwnych miejsc http://tom-gdynia.jalbum.net/
Tomek otworzył byś nowy wątek i opisał objazdówkę ....ja od paru lat dojrzewam do takiej objazdówki po Polsce i szukam nadchnienia...:) Dla mnie to juz niemal egzotyka
http://sznupkowiewpodrozyzycia.blogspot.co.uk/
No, nie dziwię się Momi , że dla Ciebie to juz daleka wyprawa za morze
Ale z nami jest identycznie. Mieszkamy nad Bałtykiem a widzimy go 3-4 razy w roku. W siedem godzin przejeżdża się Polske spod Tatr nad morze, wszystko w zasięgu ręki, ba.....nawet kwatery agroturystyczne na poziomie lepszym niż azjatyckie i TAŃSZE o dziwo.... I tylko musi się czasem zachcieć.
W Zakopcu byłem jak miałem kilka lat.
Na nowy watek się nie piszę, za mało "materiału". To był szybki rajd. Ale warto , bo wszędzie pięknie ale u nas czasem nawet ładniej.
Moje zdjęcia z różnych, dziwnych miejsc http://tom-gdynia.jalbum.net/