--------------------

____________________

 

 

 



„Przyczajony tygrys ukryty wok”- czyli pierwszy raz w Tajlandii.

127 posts / 0 nowych
Ostatni wpis
Strony
Asia-A
Obrazek użytkownika Asia-A
Offline
Ostatnio: 20 godzin 4 minuty temu
Rejestracja: 01 wrz 2015

Kolacja w ogromnej Sali, ale jesteśmy pokierowani do naszego sektora. Kolacja typu szwedzki stół – ale też kucharze serwują tajskie specjały. Najedzeni jak bąki idziemy na spektakl. W tym czasie jednak lunął deszcz i nie chce przestać padać, więc biegiem przemieszczamy się przez otwartą przestrzeń do amfiteatru.

O 21 przedstawienie w ogromnym amfiteatrze w stylu architektury Khmerskiej  - wypełnionym po brzegi turystami. Przedstawienie opowiadające o mitach i historii Tajlandii.

Na przedstawienie nie można było zabrać telefonów, kamer aparatów. Wszystko to trzeba było zdeponować w„szatni” dlatego też nie posiadam zdjęć. Mieliśmy wątpliwości czy oddać – ale nie było  wyboru. Depozyt też był podzielony na sektory, każdy wkładał do swojego koszyczka i dziwo wszystko potem do nas wróciło w najlepszym porządku (trzeba było odstać swoje w kolejce).

 

W pokazie miało brać udział 400 aktorów, 50 słoni, 10 tygrysów i niezliczona ilość egzotycznych ptaków-   ale nie było tylu słoni tylko kilka i jeden tygrys a nie 10, egzotyczne ptaki to kury. Całość ciekawa – ale chyba nie warta gdyby było trzeba samemu za to płacić. Cały obszar lekko kiczowaty.

Po wyjściu z amfiteatru kierowaliśmy się do sektora na parkingu (zgodnie z dyspozycją na bilecie) i z kąd odbierały ludzi busiki zapewniane przez organizatorów imprezy. Całość dobrze zorganizowana logistycznie (dowóz i powrót, miejsce na kolacji i na widowni). Całą  8 – osobową grupą wracamy do hotelu.

Kilka zdjęć imprezy z internetu.

Bye Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach! Yes 3

Asia-A
Obrazek użytkownika Asia-A
Offline
Ostatnio: 20 godzin 4 minuty temu
Rejestracja: 01 wrz 2015

Następnego dnia rano, gdy kończy się śniadanie w restauracji, wkracza nasza grupa na lekcje tajskiego gotowania. Menu - 4 potrawy zostały wybrane przez nas wspólnie, z pośród proponowanych przez hotel. Celowo zdecydowaliśmy gotować to samo, aby sprawniej poszło. Mamy przygotowane 4 stanowiska z kuchenkami i stół na którym będziemy spożywać przygotowane dania.  Oto co gotujemy:

Produkty mamy przygotowane na talerzykach osobne porcje dla każdego. Przyprawy i dodatki na osobnych talerzykach. Jesteśmy instruowani, co po kolei i ile minut, i sprawdzamy smak – kto chce ostrzej dodaje więcej chili itd. Wszystko oczywiście po angielsku (nasz rezydent nie bierze udziału).

Najpierw zupa. Gotujemy w 2 grupach tzn, cztery osoby (po 1 z każdej pary) gotują – 4 patrzą  (i robią zdjęcia) itd.

Potem niestety były kłopoty z kuchenkami i gotowaliśmy po 4 osoby na jednej patelni, na koniec deser banany z mlekiem kokosowym już razem wszyscy (ale to danie wyjątkowo proste).

W trakcie gotowania straszna ulewa, która trwa  dość długo i obawiamy się czy będzie pogoda na popołudniową wyciecze po wyspie.

Na koniec wspólna biesiada (dostajemy dodatkowo owoce), wspólne zdjęcia. Następnego dnia przynoszą do pokoju zafoliowane certyfikaty dla każdego uczestnika.

Bye Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach! Yes 3

Nel
Obrazek użytkownika Nel
Offline
Ostatnio: 2 godziny 13 minut temu
admin
Rejestracja: 04 wrz 2013

Fajna sprawa z tym wspólnym gotowaniem a potem konsumowaniem Good

Czy w domu tez czasem przygotowujesz teraz takie potrawy?

No trip no life

ssstu-6
Obrazek użytkownika ssstu-6
Offline
Ostatnio: 11 godzin 53 minuty temu
Rejestracja: 31 maj 2016

...heee, no właśnie korzystasz "z nauki" po powrocie do domu !??? ; ))

...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav

Asia-A
Obrazek użytkownika Asia-A
Offline
Ostatnio: 20 godzin 4 minuty temu
Rejestracja: 01 wrz 2015

Na koniec pobytu w Tajlandii dziewczyny , które wchodziły w skład naszej wycieczki zakupiły galangal (taki inny imbir) i trawę cytrynową i się ze wszystkimi podzieliły. Po powrocie ugotowałam tajską zupkę wg. przepisu. Może nie miałam wszystkich składników (krewetki zastąpiłam kurczakiem – co nam sugerowano na lekcji) ale wyszła całkiem nieźle. Wcześniej też gotowałam z tajskimi przyprawami  krem z dyni, albo tajską zupkę z kurczakiem i cukinią. Bardzo mi te zupki smakują i na kolację w Tajlandii chętnie zamawialiśmy.

Bye Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach! Yes 3

wiktor
Obrazek użytkownika wiktor
Offline
Ostatnio: 4 lata 1 miesiąc temu
Rejestracja: 03 mar 2016

Asia, czy to gotowanie było w ramach wycieczki czy jako dodatkowo płatny fakultet?

Asia-A
Obrazek użytkownika Asia-A
Offline
Ostatnio: 20 godzin 4 minuty temu
Rejestracja: 01 wrz 2015

Gotowanie było w cenie wycieczki ( w tytule „…ukryty wok”). Uważam, że to fajna atrakcja –poznawanie Tajlandii od kuchni. Szkoda tylko, że nie było  informacji, że jest to po angielsku. Całą wycieczkę firmuje ITAKA, w cenie była „opieka pilota”, którego wcale nie było (treść oferty na stronie ITAKI się nie zmieniła mimo przekazanej informacji). U nas w grupie tylko 3 osoby perfekt mówiły po angielsku (młode dziewczyny) reszta (starsze pokolenie) tylko trochę – ale daliśmy radę.

Bye Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach! Yes 3

Asia-A
Obrazek użytkownika Asia-A
Offline
Ostatnio: 20 godzin 4 minuty temu
Rejestracja: 01 wrz 2015

Godz. 14 wyjazd na zwiedzanie wyspy Phuket– jedyna wycieczka z Rezydentem realizowana wyłącznie dla nas.

Jak już pisałam wcześniej przed południem rozpadało się okrutnie i tuż przed umówioną godziną wyjazdu niestety jeszcze trochę padało. Co tu zrobić? Dwójka uczestników proponuje sprawdzony przez nich sposób odpędzania deszczu: trzeba stanąć w kręgu, wyciągnąć ręce do góry i ruchem jak do pływania żabką odganiać chmury. Tak też zrobiliśmy. Rezydent może pomyślał, że trochę szurnięta grupa (miał już przykład na spotkaniu informacyjnym, że jesteśmy weseli i mamy poczucie humoru) ale wziął udzial we wspólnym odganianiu chmur deszczowych. Mimo wszystko z recepcji hotelu wypożyczył kilka dużych parasoli i pojechaliśmy.

Na całej wycieczce nie spadła kropla deszczu (chyba skuteczne?).

Najpierw jedziemy  na punkt widokowy PHROMTHE CAPE - najdalej wysunięty punkt na wyspie, skąd roztacza się spektakularny widok.

Pakujemy się do busa i jedziemy dalej.

Bye Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach! Yes 3

Asia-A
Obrazek użytkownika Asia-A
Offline
Ostatnio: 20 godzin 4 minuty temu
Rejestracja: 01 wrz 2015

Następnie jedziemy na szczyt góry Nakkerd, gdzie znajduje się  45-metrowy posąg Wielkiego Buddy. Ogromna statua Wielkiego Buddygóruje nad okolicą .Jest też widoczna z Kata, gdzie mieszkaliśmy. Nie wszystko jest jeszcze wykończone, trwa budowa. Spod posągu rozpościera się wspanialy widok. Do świątyni można wejść, ale kobiety musza mieć zakryte ramiona i nogi co najmniej do kolan.

Wokół świątyni (mieszczącej się wewnątrz Buddy) słychać odbywające się modły.

Idziemy w stronę świątyni.

Lokalna przewodniczka (która bierze udział w  wycieczce) demonstruje jak wydobyć głos z wielkiego „talerza” za pomocą rąk.

Bye Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach! Yes 3

Asia-A
Obrazek użytkownika Asia-A
Offline
Ostatnio: 20 godzin 4 minuty temu
Rejestracja: 01 wrz 2015

Dochodzimy i pod świątynię i podziwiamy  widoki. Niestety po deszczu powietrze nie było tak przejrzyste a i brak słoneczka tez nie pomógł.

Widoczki z innej strony.

Bye Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach! Yes 3

Strony

Wyszukaj w trip4cheap