--------------------

____________________

 

 

 



Tajlandia--> BKK- Chiang Mai- Krabi

107 posts / 0 nowych
Ostatni wpis
Strony
blushme
Obrazek użytkownika blushme
Offline
Ostatnio: 8 lat 7 miesięcy temu
Rejestracja: 15 wrz 2013

Kolejnym punktem wycieczki były wodospady. Wodospadów w Chiang Mai jest dość dużo. My wybraliśmy chyba całkiem dobrze bo byliśmy tam praktycznie sami.

Okolica wodospadów to takie dzunglowate lasy- nie potrzeba wielkiego wysilku czy specjalnych butow ale juz na spadajace galezie trzeba bylo uwazac o czym ostrzegaly wszedzie tabliczki.

Tutaj mialam nawet chwile zadumy, czy nie rzucic pracy i nie zostac w Taj na zawsze Wink w tle widac piekny las.

Byly tez atrakcje dla odwaznych albo mało roztropnych- jak kto woli Biggrin liany a z tylu niezbyt wysoka ale zawsze sciana w dol Biggrin

W wodospadach można było się kąpać- co do łatwych zadań nie należało ale za to jak widać były tylko dla nas Biggrin

Tutaj też zapewniam, że wodospady warte odwiedzenie- było naprawdę ładnie a przede wszystkim tak pusto i dziko. Mam lepsze ujęcia całych wodospadów ale znów za dużo NAS na tych zdjęciach Wink

Na tych trzech punktach zakończyliśmy objazd wynajętą pół cieżarówką- znów auta z pół otwartą paką z tyłu. Nie była to taxi a prywatny auto obwożące turystów po okolicy. Pana wzieliśmy prosto z ulicy, powiedzieliśmy mu co chcemy zobaczyć, on nam powiedział cene i już targ dobity. Ceny dokladnej nie pamietam ale wiem, ze nie bylo drogo.

Najpierw ta sama wycieczke chceilismy zrobic z innym kierowca- kierowca taxi...

Pan taksowkarz, ktory nas dzien wczesniej przywoził z lotniska kazał na siebie mówić TIP- wymownie prawda ? Wink już to nam powinno dac do myślenia...

Powiedział, że za jakąs tam cene, która nam się podobała (chyba 250 bth) obwiezie nas po głównych atrakcjach w okolicy. Pokazywał nam zalaminowane rysunki z róznymi miejscami- część to było własnie to co chcieliśmy zobaczyć, wydawało nam się, że ustalilliśmy szczegóły i umówiliśmy sie na następny dzień.

Następnego dnia wsiadamy do auta TIPa i mówimy no to jedziemy- ogrody królowej, światynia, wodospady i gorące żródła a on lamentuje, ze tak się nie da bo on za te 250 bth to moa gotwe trasy wycieczek - wszystkie nieciekawe, wszedzie po drodze tygrysy, którcyh męczenie nie chcieliśmy wspierać :// Za naszą trasę chciał chyba z 700 bth więc mu po prostu grzecznie podziękowaliśmy i wyszliśmy z auta Biggrin 5 min zajęło nam znalezienie naszego kierowcy rajdowcy i dobicie z nim korzystnego targu Biggrin

blushme
Obrazek użytkownika blushme
Offline
Ostatnio: 8 lat 7 miesięcy temu
Rejestracja: 15 wrz 2013

Wieczorem udajemy się jeszcze do ciekawej restauracji Just Khao Soy, którą bardzo polecam jesli już dotrzecie do Chiang Mai.

http://pl.tripadvisor.com/Restaurant_Review-g293917-d1129854-Reviews-Just_Khao_Soy-Chiang_Mai.html

Resturacja ma jedną główną specjalność zupę Khao Soy, którą po częsci przygotowywuje się samemu. Wybiera się podstawowe składniki- jest kilka opcji do wyboru co do bulionu, noodli i chyba mięsa/krewetek.

Dostaje się swoje zamówienie razem z mnóstwem dodatków- i w tym tkwi cała zabawa. Mamy instrukcje i możemy sprawdzić jak zmienia się smak zupy w zalezności od dodania poszczególnych składników. Na koniec komponujemy zupę taka jak nam odpowiada- ostrość, kokos/bez kokosu itp...

Do tego wszystkiego dostaje się instrukcję i fartuszki dla niezdarnych europejczyków. Fartuszki byly cale umorusane a niektórzy z nas tak sobie doprawili khao soy, że siódme poty wyszły Wink

Naprawdę polecam- super atrakcja na wieczór.

Kuchnia w knajpie- jak widać kucharki szczęsliwe Wink

taką misę z noodlami i dodatkami się faktycznie dostaje Biggrin

blushme
Obrazek użytkownika blushme
Offline
Ostatnio: 8 lat 7 miesięcy temu
Rejestracja: 15 wrz 2013

Na następną wycieczkę mieliśmy w planie trekking, bamboo rafting i zwiedzenie wiosek okolicznych plemion.

Większość tych wycieczek jest jednak organizowana na dwa dni (wioska plemienia, które warto podpatrzeć jest dość daleko od Chiang Mai) my z różnych powodów nie mogliśmy jechać na dwu dniowy wyjazd więc odpuściliśmy.

Za to znależliśmy fajne biuro i ciekawą wycieczkę.W programie wycieczki były:

1. Jazde na sloniach

Uczucia mieszane, bo z jednej strony, jakby nie bylo zmuszalismy sloniki do wozenia naszych bladych cial po nielatwym terenie. 

Z drugiej strony, taki SLONIK wazy chyba z kilka ton i raczej od wiekow wykorzystywany byl do ciezkiej pracy w rolnictwie a nawet brał udział w niejdnej wojnie. To tak jak nasze koniki... a jak na nich w Polsce jeżdzimy, to nikt tak nie krzyczy...   Staralismy sie za to wybrac taki oboz, gdzie sloni nie tresuja do malowania obrazow, tanczenia i na dodatek to wszystko przy pomocy klucia hakiem za uchem Sad
Baaa!!!! Nawet widzielismy takie obozy, gdzie turysci przyjezdzali na caly dzien, uczyli sie jezdzic na sloniach a pozniej musieli go sami nakarmic, wypielegnowac i umyc w rzece, co sloniom sprawiaja widoczna, wielka przyjemnosc Biggrin
Swoja droga zloty interes.... Kupujesz slonia, zapraszasz turystow a oni wszystko przy sloniu robia za Ciebie- i na dodatek placa za to gospodarzowi 240 pln od osoby;)) no chyba, ze wszystko przejada sam Pan Slon, ktory podobno dziennie pochlania 200kg ;))

2. Drugi punkt programu to bamboo rafting.

Mial byc spokojny splyw na bambusowej tratwie z blogim fotografowaniem okolicy i samych siebie Wink
Plan ulegl zmianie, jak tylko zobaczylismy nasz srodek transportu- aparaty poszly do auta a my na wpol rozebrani poszlismy na tratwy.
Bylo duzo wody, byly meandry, byl utopiony telefon (dziala;), byl wąż (malutki ale zawsze;)) i bylo duzo smiechu Biggrin

3. Nastepnie zahaczylismy o wioske plemienia, ktore zyje sobie spokojnie w gorach, zywiac sie tylko tym, co sobie wyhoduja... (przynajmniej tak twierdza;) Wioska biedna wiec bardzo piekna nie byla... ale tak wlasnie ludzie tam zyja....

4. Na koniec trekking w gorach, lesie, dzungli?? Kto to wie co to bylo...

Coz na folderze wygladalo to jak spacerek... W rzeczywistosci jednak przedzieralismy sie przez niezle krzaczory, zarosla i stromizmy...
Nawet mi sie przypomnial Cejrowski opowiadajacy, ze jak bialy czlowiek wejdzie do takiego lasu to chwyta sie i podpiera o kazde drzewa, ktore mija, by se wedrowke po ciezkim tereniu ulatwic... a tam tylko czeka na niefrasobliwych, zakamuflowany na pniu lub koronie drzewa wezyk... ;))
Nie wiem, jakie stworzenia byly w tych krzaczorach ale my na lądzie weza nie spotkalismy Wink

Na wycieczce mieliśmy super przewodnika nazywał sie Ding- Dong- przynajmniej tak kazał na siebie mówić Biggrin Oprócz naszej czwórki była z nami na wycieczce jedynie dwójka symaptycznych Kanadyjczyków, z którymi przegadaliśmy całą wycieczkę.

Po drodze przystanek na widoki, które takim laikom jak my, nie mogły uciec sprzed obiektywu Wink  Wszyscy mysleliśmy, ze to pola ryżowe a Ding- Dong mówił, ze nie. To pola.... cebulowe Biggrin

Dodam, że dzięki widokom z tej wycieczki warto było zobaczyć Chiang Mai- ani w BKK, ani w Krabi takiej Tajlandii nie widzieliśmy- udało nam się odkryć trzecie jej oblicze Biggrin

nasze autko na 6 osób- full wygoda

momita
Obrazek użytkownika momita
Offline
Ostatnio: 4 lata 1 miesiąc temu
Rejestracja: 03 wrz 2013

doczytałam, wspomnienia wracają, łezka się potoczyła....no prawie..:-D

blushme
Obrazek użytkownika blushme
Offline
Ostatnio: 8 lat 7 miesięcy temu
Rejestracja: 15 wrz 2013

Witaj Momita Bye

Taj to już tak popularny kierunek, ze wiekszość stąd już była, widziała i teraz wspomina stare wojaże- pewnie jedne z pierwszych ;). Tajlandia to chyba najałwiejszy kierunek na pierwszą samodzielną podróz do Azji.

Ja może jeszcze kiedyś wrócę ale najpierw trzeba resztę swiata zobaczyć- nie mogę się doczekać- już knuję następny wyjazd Yahoo

algida (nieaktywny)
Obrazek użytkownika algida

jest Tajlandia jestem i ja Wink za 4 dni ruszam do Bkk i do Chiang M Wink

blushme
Obrazek użytkownika blushme
Offline
Ostatnio: 8 lat 7 miesięcy temu
Rejestracja: 15 wrz 2013

pola ryżowe za to wyglądały tak- wiadomo przed zbiorami Wink i widzimy też Ding- Donga Biggrin

Pierwszy punkt wycieczki- słoniki.

A to kawałek drogi przez jaką musieliśmy przejść- wygląda cięzko ale to wielkie zwierze poradziło sobie niczym baletnica Biggrin KIlka ton ładnie zapadało się w to błotko... byłam pełna podziwu, że wyszło... a żebyście widzieli jak cwaniaczek najpier stopką teren badał Ok

a jak pięknie pił... zrobił sobie z trąby przedłużenie rurociągu Biggrin

a tu łakomczuch sięgał ciągle do nas bo bambusowe przekąski, które można było kupić za grosze na początku

a tak wyglądał słoniowy przystanek- gdzie się wsiadało i wysiadało

Tutaj mały słonik był przezabawny

Zupełnie wolno biegały sobie też takie giganty Shok

blushme
Obrazek użytkownika blushme
Offline
Ostatnio: 8 lat 7 miesięcy temu
Rejestracja: 15 wrz 2013

algida :

jest Tajlandia jestem i ja Wink za 4 dni ruszam do Bkk i do Chiang M Wink

Witam Algida

ależ Ci zazdroszczę- ja w tym roku jestem uziemiona. Mogę sobie polatać tu z Wami na forum jedynie Wink

blushme
Obrazek użytkownika blushme
Offline
Ostatnio: 8 lat 7 miesięcy temu
Rejestracja: 15 wrz 2013

Następna atrakcja to :

Drugi punkt programu czyli bamboo rafting. Mial byc spokojny splyw na bambusowej tratwie z blogim fotografowaniem okolicy i samych siebie Wink Plan ulegl zmianie, jak tylko zobaczylismy nasz srodek transportu- aparaty poszly do auta a my na wpol rozebrani poszlismy na tratwy. Bylo duzo wody, byly meandry, byl utopiony telefon (dziala;), byl wąż (malutki ale zawsze;)) i bylo duzo smiechu

Jedyne zdjęcie, które się ostało przed uratowaniem aparatów. Okazało się, że momentami byliśmy po pas zanużeni w wodzie na tej tratwie a Tajowie robili to wręcz specjalnie- mieli wtedy największy ubaw... my zresztą też Biggrin

Już na koniec, aby przedostać się z tratwy do samochodu trzeba był przejść przez ten sympatyczny most- jak ktoś ma lęk wysokości lub nie ufa latającym konstrukcjom nie jedzie dalej Wink

algida (nieaktywny)
Obrazek użytkownika algida

jestem 4 noce w Chiang Wink mam na razie zabukowaną szkołe gotowania ;-), marzą mi się też długie szyje ale wiem ze to daleko , oraz biała swiątynia nie wiesz czy jest czynna ?

Strony

Wyszukaj w trip4cheap