Noclegi wybierałam z premedytacją w klimatycznych kwaterkach.
Żadna nasza “noclegownia” nie znajduje się w mieście, tylko gdzieś w otoczeniu gajów oliwnych, winnic lub przynajmniej w sporych ogrodach. Mając do dyspozycji samochód łatwo wyskoczyć wieczorem na kolację do jakiegoś miasteczka w najbliższej okolicy...a chcemy poczuć ten sielsko-wiejski klimacik.
Zarówno w Toskanii, jak i w Umbrii wybór takich małych pensjonacików jest przeogromny.
Różnica pomiędzy prowincjami jest jednak zasadnicza – Toskania modna i mocno zadeptana turystycznie jest już od dość dawna, natomiast Umbria dopiero raczkuje, a zatem jest tu o wiele mniejszy ruch, nie taka rozbuchana komercja, znacznie spokojniej, bardziej górzyście i dziko.
W obu prowincjach znaleźć można noclegi na każdą kieszeń. Począwszy od bardzo skromnych, usytuowanych w zaadaptowanych oborach czy chlewikach z jedynie podstawowym wyposażeniem, poprzez różnego rodzaju wille, wiejskie domy, młyny, kapliczki z klimatycznym rustykalnym wystrojem, a skończywszy na luksusowych pałacach czy zamkach z historycznymi wnętrzami.
Bardzo popularne są obszerne wille z basenami, które wynajmuje się w całości.
Dla nas jest to zbyt droga impreza, jako że jesteśmy tylko we dwoje...
Ale dla grupy przyjaciół, bądź większej rodzinki jest to bardzo korzystne rozwiązanie. Za taką kilkupokojową willę przeznaczoną dla 6 a nawet więcej osób z doskonale wyposażoną kuchnią, umeblowanym tarasem, z grillem, basenem i pięknym ogrodem ceny za tygodniowy pobyt wahają się od 1200 do 2000 E ( może być też znacznie więcej za warunki pałacowe, bądź taniej za gorszy standard).
Parę fotek nie na temat....
A to pojazd tutaj popularny od zawsze, chyba nawet od czasów etruskich?????
Dlaczego wybieramy Cortonę jako nasz pierwszy przystanek????
Otóż w czasie naszych poprzednich pobytów w Toskanii o Cortonie jeszcze mało kto słyszał. Stała się popularna dopiero dzięki amerykańskiej pisarce - Frances Mayes, która najpierw napisała książkę częściowo autobiograficzną pod tytułem “Pod słońcem Toskanii”, a następnie kilka dalszych o tym rejonie. Apogeum sławy nastąpiło jednak po wejściu na ekrany kin filmu pod tym samym tytułem. Zarówno książka (szczególnie!!!), jak i film podobały mi się, zapragnęłam więc i ja poznać lepiej to miasteczko...
Znajomi z Lukki zawieźli nas niegdyś na chwilę do Cortony w drodze powrotnej z Asyżu, ale to była tylko bardzo krótka wizyta, no i oczywiście jeszcze przed zdobyciem popularności, więc zmęczona całodziennym zwiedzaniem, za dużo nie pamiętałam...
W Cortonie zatrzymujemy się u przemiłych właścicieli agriturismy “Il Gelso di Mario”, położonej tuż u stóp wzgórza, na którym wznosi się miasteczko. W 16-wiecznym kamiennym domu jest kilka apartamentów, od najmniejszego, który my zajmujemy, po spore, kilkupokojowe przeznaczone dla większych rodzin.
Nasz ma około 50 metrów kwadratowych i składa się z dwóch pomieszczeń: sypialni i kuchnio-jadalni (lodówka, zmywarka, kuchenka gazowa), no i oczywiście łazienki.
Każdy z nich ma w pełni wyposażoną kuchnię, więc jak ktoś ma ochotę może sobie sam gotować posiłki. W kilku pomieszczeniach są starodawne kominki, a więc i poza sezonem się tu nie zmarznie.
Właśnie czegoś takiego szukałam! Kamienny dom, który ma swoją kilkuwiekową historię, gdzie żyło wiele pokoleń mieszkańców, dom mający swój charakterystyczny zapach i klimat...
Są tu ogólnodostępne grille, można sobie pożyczyć od gospodarzy za free rowery i pojeździć po okolicy lub odpoczywać w pięknym ogrodzie z basenem i widokiem na wznoszące się na szczycie wzgórza stare zabudowania Cortony.
W ogromnym ogrodzie każdy ma przed swoim wejściem stolik z krzesełkami, są leżaki, dużo pięknych kwiatów. Nawet kwitną tu już lipy, tak że zapach jest urzekający...
Na drzewkach rosną cytryny, jest też ogródek z ziołami typu bazylia, rozmaryn, mięta, tymianek, z których możemy korzystać do woli.
Nieco na uboczu stoi zdewastowany nieduży dom. Widać, że od lat nikt w nim nie mieszka, wokół rośnie wysokie zielsko, pnącza oplatają kamienne mury.
Bardzo romantyczne miejsce!!!! Gdyby go tak odnowić i stylowo urzadzić. I jeszcze w dodatku mieć pół miliona Eurasków????
Żartobliwie pytam Mario, czy ma zamiar dom sprzedać. Ale on kręci przecząco głową i mówi, że już było tu wielu chętnych lecz to na czarną godzinę... Choć pewnie ma nadzieję że nawet takie rudery jeszcze zyskają w cenie.
Apisku przykro bardzo, że spotkał Was taki smuteczek . Niestety nasi przyjaciele żyją zbyt krótko i swoim odejściem nieświadomie tak strasznie ranią nam serca. Miejmy nadzieję, że Twój Apis, mój Barneyek oraz wszystkie inne nieodżałowane i kochane forumowe psiaki biegają teraz po wiecznie zielonych pełnych najsmaczniejszych kości łąkach i dobrze nas wspominają .
Cieszę się, że chociaż wirtualnie mogę wrócić z Wami w znane mi miejsca i podziwiać nieznane . Super miejscówkę wybraliście dom z klimatem pewnie nie jedną tajemnicę kryje i ile niesamowitych historii z życia kolejnych właścicieli pamięta. Musieliście czuć się w tym miejscu niesamowicie, oczami wyobraźni widzę jak wieczorkiem przy lamce wina siedzicie w ogrodzie, upajacie się zapachami kwiatów i ziół, słońce zachodzi nad drzewami a w tle słychać cykady………..
Jak Italia to i ja!!!!. Pieknie tam a ty na dodatek tak szczegolowo piszesz ze mozna sie poczuc TAM
...................................................................
www.smakowanie-swiata.pl
....................................................................
Apisku,podczas rejsu trochę Włoch zobaczyłem,ale Twoje bardzo chetnie zwiedzę a poza tym dużo się dowiem o tych miejscach .
Żeglarstwo – najdroższy sposób najmniej wygodnego spędzania czasu.
Witajcie Edyta i Janusz,
Edyta ty zdaje się też ten kraj odwiedziłaś ostatnio???
Janusz, no niestety Umbria, którą jestem zafascynowana, do morza nie sięga, więc trudno by ją żaglowcem zaliczyć!
Nelcia, Włosi mają szmergla na punkcie starych autek. Chuchają na nie i dmuchają, niektóre wyglądają jak nówki.
Mariola
Noclegi wybierałam z premedytacją w klimatycznych kwaterkach.
Żadna nasza “noclegownia” nie znajduje się w mieście, tylko gdzieś w otoczeniu gajów oliwnych, winnic lub przynajmniej w sporych ogrodach. Mając do dyspozycji samochód łatwo wyskoczyć wieczorem na kolację do jakiegoś miasteczka w najbliższej okolicy...a chcemy poczuć ten sielsko-wiejski klimacik.
Zarówno w Toskanii, jak i w Umbrii wybór takich małych pensjonacików jest przeogromny.
Różnica pomiędzy prowincjami jest jednak zasadnicza – Toskania modna i mocno zadeptana turystycznie jest już od dość dawna, natomiast Umbria dopiero raczkuje, a zatem jest tu o wiele mniejszy ruch, nie taka rozbuchana komercja, znacznie spokojniej, bardziej górzyście i dziko.
W obu prowincjach znaleźć można noclegi na każdą kieszeń. Począwszy od bardzo skromnych, usytuowanych w zaadaptowanych oborach czy chlewikach z jedynie podstawowym wyposażeniem, poprzez różnego rodzaju wille, wiejskie domy, młyny, kapliczki z klimatycznym rustykalnym wystrojem, a skończywszy na luksusowych pałacach czy zamkach z historycznymi wnętrzami.
Bardzo popularne są obszerne wille z basenami, które wynajmuje się w całości.
Dla nas jest to zbyt droga impreza, jako że jesteśmy tylko we dwoje...
Ale dla grupy przyjaciół, bądź większej rodzinki jest to bardzo korzystne rozwiązanie. Za taką kilkupokojową willę przeznaczoną dla 6 a nawet więcej osób z doskonale wyposażoną kuchnią, umeblowanym tarasem, z grillem, basenem i pięknym ogrodem ceny za tygodniowy pobyt wahają się od 1200 do 2000 E ( może być też znacznie więcej za warunki pałacowe, bądź taniej za gorszy standard).
Parę fotek nie na temat....
A to pojazd tutaj popularny od zawsze, chyba nawet od czasów etruskich?????
tylko modele się zmieniają....
Mariola
okolice Cortony to moja ulubiona śpiąca miejscówka, tylko do miasta tak wysoko , Apisku ile za bilety lotnicze płaciliście ?
Wojtek, bilety Gdańsk-Monachium-Florencja round trip około 1300 PLN od osoby LUFĄ.
Do miasta na piechotkę to rzeczywiście wysoko...
Ale za to z góry jaki ładny widok!!!!
Mariola
Dlaczego wybieramy Cortonę jako nasz pierwszy przystanek????
Otóż w czasie naszych poprzednich pobytów w Toskanii o Cortonie jeszcze mało kto słyszał. Stała się popularna dopiero dzięki amerykańskiej pisarce - Frances Mayes, która najpierw napisała książkę częściowo autobiograficzną pod tytułem “Pod słońcem Toskanii”, a następnie kilka dalszych o tym rejonie. Apogeum sławy nastąpiło jednak po wejściu na ekrany kin filmu pod tym samym tytułem. Zarówno książka (szczególnie!!!), jak i film podobały mi się, zapragnęłam więc i ja poznać lepiej to miasteczko...
Znajomi z Lukki zawieźli nas niegdyś na chwilę do Cortony w drodze powrotnej z Asyżu, ale to była tylko bardzo krótka wizyta, no i oczywiście jeszcze przed zdobyciem popularności, więc zmęczona całodziennym zwiedzaniem, za dużo nie pamiętałam...
W Cortonie zatrzymujemy się u przemiłych właścicieli agriturismy “Il Gelso di Mario”, położonej tuż u stóp wzgórza, na którym wznosi się miasteczko. W 16-wiecznym kamiennym domu jest kilka apartamentów, od najmniejszego, który my zajmujemy, po spore, kilkupokojowe przeznaczone dla większych rodzin.
Nasz ma około 50 metrów kwadratowych i składa się z dwóch pomieszczeń: sypialni i kuchnio-jadalni (lodówka, zmywarka, kuchenka gazowa), no i oczywiście łazienki.
Każdy z nich ma w pełni wyposażoną kuchnię, więc jak ktoś ma ochotę może sobie sam gotować posiłki. W kilku pomieszczeniach są starodawne kominki, a więc i poza sezonem się tu nie zmarznie.
Właśnie czegoś takiego szukałam! Kamienny dom, który ma swoją kilkuwiekową historię, gdzie żyło wiele pokoleń mieszkańców, dom mający swój charakterystyczny zapach i klimat...
Mariola
Są tu ogólnodostępne grille, można sobie pożyczyć od gospodarzy za free rowery i pojeździć po okolicy lub odpoczywać w pięknym ogrodzie z basenem i widokiem na wznoszące się na szczycie wzgórza stare zabudowania Cortony.
W ogromnym ogrodzie każdy ma przed swoim wejściem stolik z krzesełkami, są leżaki, dużo pięknych kwiatów. Nawet kwitną tu już lipy, tak że zapach jest urzekający...
Na drzewkach rosną cytryny, jest też ogródek z ziołami typu bazylia, rozmaryn, mięta, tymianek, z których możemy korzystać do woli.
Nieco na uboczu stoi zdewastowany nieduży dom. Widać, że od lat nikt w nim nie mieszka, wokół rośnie wysokie zielsko, pnącza oplatają kamienne mury.
Bardzo romantyczne miejsce!!!! Gdyby go tak odnowić i stylowo urzadzić. I jeszcze w dodatku mieć pół miliona Eurasków????
Żartobliwie pytam Mario, czy ma zamiar dom sprzedać. Ale on kręci przecząco głową i mówi, że już było tu wielu chętnych lecz to na czarną godzinę... Choć pewnie ma nadzieję że nawet takie rudery jeszcze zyskają w cenie.
Mariola
Apisku przykro bardzo, że spotkał Was taki smuteczek . Niestety nasi przyjaciele żyją zbyt krótko i swoim odejściem nieświadomie tak strasznie ranią nam serca. Miejmy nadzieję, że Twój Apis, mój Barneyek oraz wszystkie inne nieodżałowane i kochane forumowe psiaki biegają teraz po wiecznie zielonych pełnych najsmaczniejszych kości łąkach i dobrze nas wspominają .
Cieszę się, że chociaż wirtualnie mogę wrócić z Wami w znane mi miejsca i podziwiać nieznane . Super miejscówkę wybraliście dom z klimatem pewnie nie jedną tajemnicę kryje i ile niesamowitych historii z życia kolejnych właścicieli pamięta. Musieliście czuć się w tym miejscu niesamowicie, oczami wyobraźni widzę jak wieczorkiem przy lamce wina siedzicie w ogrodzie, upajacie się zapachami kwiatów i ziół, słońce zachodzi nad drzewami a w tle słychać cykady………..
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
Zajączku, dzięki za miłe słowa.
Moich to już tam cała zgraja biega, bo całe życie mam psiaki, a leciwa już jestem....
Cieszę się, że dołączyłaś do grona Italomaniaków.
Niestety tych wieczorków przy winie w ogrodzie czy basenie nie było. Po prostu czerwcowa aura nie była na tyle łaskawa.
Kolacyjki więc były z winkiem, ale w urokliwych małych knajpkach.
Nawet cykady nie musiały się chłodzić swoim graniem...tylko lipy pachniały i te ichnie jaśminy, zupełnie inne niż nasze.
Mariola