Do lodge w Opuwo wracamy tą samą drogą, którą przyjechaliśmy do wioski Himba jednak nie mogę się powstrzymać by znowu nie zrobić chociaż paru zdjęć
Po drodze zatrzymujemy się w pobliżu innych wiosek (chyba mniej turystycznych) by ich mieszkańcom również przekazać część zakupionych produktów spożywczych. Wszędzie na powitanie wybiegają do nas dzieci - głównie chłopcy, ubrani czasami "po europejsku" ale zwykle boso Chociaż tych zachowujących tradycję też nie brakuje
By dostać się do naszej lodge, położonej na wzgórzu, musimy przejechać przez centrum Opuwo. Dla mnie jest to niezła frajda bo mogę obserwować prawdziwe życie toczące się na ulicach (a właściwie na jednej większej ulicy biegnącej przez środek miejscowości). Nie może zabraknąć w tej sytuacji fotek Chociaż ich jakość pozostawia wiele do życzenia... to i tak je pokażę bo są dla mnie "autentyczne" a nie pocztówkowe, jakich pełno jest w necie (takie też będą nieco później ).
To zdjęcie jest poruszone i właściwie powinnam je wyrzucić ale zobaczcie jak niesamowicie wygląda dostojna kobieta Herero niosąca na głowie drewno na opał
Opuwo jest stolicą regionu Kunene (zwanego też Kaokoland) i siedzibą samorządu regionalnego a także handlowym centrum tego regionu. W mieście znajduje się m. in. małe lotnisko Opuwo Airport, szpital i jedna z najlepszych szkół rządowych w regionie Kunene. Opuwo liczy ok. 20 000 mieszkańców a więc jak na warunki namibijskie jest całkiem sporym i ważnym miastem. Ma nawet sygnalizację świetlną na ulicy
Jak widać robieniem zdjęć z ciężarówki nie tylko ja się zajmuję
Wreszcie docieramy do naszej lodge. Tym razem udaje się nam przyjechać przed zachodem słońca. Do kolacji zostało trochę czasu a basen kusi pięknym położenim i błękitną wodą Takiej okazji nie można przegapić więc część uczestników wycieczki decyduje się na kąpiel. Woda niestety jest lodowata (noce są tu bardzo chłodne a dzień zbyt krótki by się nagrzała) dlatego ja ograniczam się do roli fotografa
Po igraszkasz w basenie wszyscy zgłodnieli więc czas na kolację.
W trakcie posiłku zaczyna zachodzić słońce – nieee, takiego spektaklu nie można przegapić Zostawiam smakołyki na talerzu i biegam z aparatem nie mogąc się przestać zachwycać... Jest po prostu magicznie...
Ufff, słońce zaszło więc mogę spokojnie dokończyć kolację To był długi, emocjonujący dzień... Jutro czeka nas nowa, zapewne fantastyczna przygoda
Szósty dzień wycieczki rozpoczynam oczywiście od... fotek okolicy o wschodzie słońca Ależ tu musi być pięknie po porze deszczowej kiedy wszystko się zieleni...
Po śniadaniu wyruszamy w kierunku południowym czyli do krainy o nazwie Damaraland. Ale o tym nieco później bo właśnie znowu przejeżdżamy przez Opuwo Tym razem zatrzymujemy się w centrum, w poszukiwaniu banku by wymienić pieniądze. Dla mnie oczywiście jest to dogodny moment by pooglądać lokalne życie i zrobić duuuużo fotek...
Przy okazji ciekawostka skąd wzięła się nazwa miasta. Otóż na te tereny przybył komisarz Ondangwy by nabyć ziemię pod budowę biura. Kiedy otrzymał już działkę został zapytany czy nie chciałby więcej ziemi na co odrzekł: "opuwo" czyli „wystarczy mi” i tak zostało do dziś... (oficjalnie od 1974 roku).
A to efekty mojego "polowania" z aparatem fotograficznym w ręce
Pieniądze wymienione więc krótka przerwa dobiega końca. Wyjeżdżamy z Opuwo – tym razem definitywnie bo przed nami jeszcze wiele ciekawych miejsc do zobaczenia. Najpierw jednak parę zdjęć „zaokiennych” W Afryce życie toczy się przy drodze a ja uwielbiam je podglądać.
Posterunek policji (nie wolno fotografować!)
Po kilku godzinach jazdy docieramy do małego miasteczka i zatrzymujemy się na posiłek. Knajpka ma sympatyczne patio z palmami.
Wśród potężnych liści uwijają się kolorowe ptaszki. Oczywiście czekając na podanie jedzenia biegam z aparatem i próbuję zrobić ostre zdjęcie tym ruchliwym maleństwom Nie jest to proste ale coś się udało tylko nie wiem co to za ptaki Nasza pilotka Lucy ma ze sobą fajną książeczkę z fauną Namibii – trochę przeglądania i porównywania, no i mam. To african red-eyed bulbul czyli po naszemu bilbil czerwonooki i jego misterne gniazda
Najedzeni ruszmy w kierunku południowym eksplorować atrakcje Damaralandu. Damaraland to część regionu Kunene zamieszkała głównie przez lud Damara (stąd nazwa, której używa się dziś tylko w turystyce). Krajobraz jest tu surowy i skalisty, z wyschniętymi korytami rzek bo latem temperatura dochodzi do 40 ° C a opady deszczu są niewielkie. Jest to jedno z najsłabiej zaludnionych miejsc w Afryce. A jednak warto tu przyjechać by zobaczyć masyw górski Brandberg, prehistoryczne rysunki naskalne Buszmenów, "skamieniały las", niesamowite formacje skalne, górę Spitzkoppe zwaną „Materhornem Afryki” czy endemiczne rośliny i pustynne zwierzęta przystosowane do życia w tym jałowym terenie. CDN
...mabro,fajnie że "powróciłaś" ; )))
nawet taka "makieta" pokazująca ten odmienny świat warta jest zobaczenia,jesli mamy odpowiedni dystans do sprawy ; )
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Nel, Radek jak fajnie, że mi kibicujecie w podróży przez Namibię Od razu mam ochotę pisać dalej
Do lodge w Opuwo wracamy tą samą drogą, którą przyjechaliśmy do wioski Himba jednak nie mogę się powstrzymać by znowu nie zrobić chociaż paru zdjęć
Po drodze zatrzymujemy się w pobliżu innych wiosek (chyba mniej turystycznych) by ich mieszkańcom również przekazać część zakupionych produktów spożywczych. Wszędzie na powitanie wybiegają do nas dzieci - głównie chłopcy, ubrani czasami "po europejsku" ale zwykle boso Chociaż tych zachowujących tradycję też nie brakuje
...zdjęcie "gostka z kozą" wymiata !!!!!!!! : )
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
By dostać się do naszej lodge, położonej na wzgórzu, musimy przejechać przez centrum Opuwo. Dla mnie jest to niezła frajda bo mogę obserwować prawdziwe życie toczące się na ulicach (a właściwie na jednej większej ulicy biegnącej przez środek miejscowości). Nie może zabraknąć w tej sytuacji fotek Chociaż ich jakość pozostawia wiele do życzenia... to i tak je pokażę bo są dla mnie "autentyczne" a nie pocztówkowe, jakich pełno jest w necie (takie też będą nieco później ).
To zdjęcie jest poruszone i właściwie powinnam je wyrzucić ale zobaczcie jak niesamowicie wygląda dostojna kobieta Herero niosąca na głowie drewno na opał
Opuwo jest stolicą regionu Kunene (zwanego też Kaokoland) i siedzibą samorządu regionalnego a także handlowym centrum tego regionu. W mieście znajduje się m. in. małe lotnisko Opuwo Airport, szpital i jedna z najlepszych szkół rządowych w regionie Kunene. Opuwo liczy ok. 20 000 mieszkańców a więc jak na warunki namibijskie jest całkiem sporym i ważnym miastem. Ma nawet sygnalizację świetlną na ulicy
Jak widać robieniem zdjęć z ciężarówki nie tylko ja się zajmuję
Wreszcie docieramy do naszej lodge. Tym razem udaje się nam przyjechać przed zachodem słońca. Do kolacji zostało trochę czasu a basen kusi pięknym położenim i błękitną wodą Takiej okazji nie można przegapić więc część uczestników wycieczki decyduje się na kąpiel. Woda niestety jest lodowata (noce są tu bardzo chłodne a dzień zbyt krótki by się nagrzała) dlatego ja ograniczam się do roli fotografa
Po igraszkasz w basenie wszyscy zgłodnieli więc czas na kolację.
W trakcie posiłku zaczyna zachodzić słońce – nieee, takiego spektaklu nie można przegapić Zostawiam smakołyki na talerzu i biegam z aparatem nie mogąc się przestać zachwycać... Jest po prostu magicznie...
Ufff, słońce zaszło więc mogę spokojnie dokończyć kolację To był długi, emocjonujący dzień... Jutro czeka nas nowa, zapewne fantastyczna przygoda
Piękny zachód !! położenie lodgy super, takie fajne widoczki dookoła.
Gościu z kozą, brawa za ujęcie
No trip no life
Szósty dzień wycieczki rozpoczynam oczywiście od... fotek okolicy o wschodzie słońca Ależ tu musi być pięknie po porze deszczowej kiedy wszystko się zieleni...
Po śniadaniu wyruszamy w kierunku południowym czyli do krainy o nazwie Damaraland. Ale o tym nieco później bo właśnie znowu przejeżdżamy przez Opuwo Tym razem zatrzymujemy się w centrum, w poszukiwaniu banku by wymienić pieniądze. Dla mnie oczywiście jest to dogodny moment by pooglądać lokalne życie i zrobić duuuużo fotek...
Przy okazji ciekawostka skąd wzięła się nazwa miasta. Otóż na te tereny przybył komisarz Ondangwy by nabyć ziemię pod budowę biura. Kiedy otrzymał już działkę został zapytany czy nie chciałby więcej ziemi na co odrzekł: "opuwo" czyli „wystarczy mi” i tak zostało do dziś... (oficjalnie od 1974 roku).
A to efekty mojego "polowania" z aparatem fotograficznym w ręce
ulica a szczególnie właśnie w Afryce ...dla mnie to też zawsze jest fajne miejsce do obserwacji toczącego się życia
No trip no life
Pieniądze wymienione więc krótka przerwa dobiega końca. Wyjeżdżamy z Opuwo – tym razem definitywnie bo przed nami jeszcze wiele ciekawych miejsc do zobaczenia. Najpierw jednak parę zdjęć „zaokiennych” W Afryce życie toczy się przy drodze a ja uwielbiam je podglądać.
Posterunek policji (nie wolno fotografować!)
Po kilku godzinach jazdy docieramy do małego miasteczka i zatrzymujemy się na posiłek. Knajpka ma sympatyczne patio z palmami.
Wśród potężnych liści uwijają się kolorowe ptaszki. Oczywiście czekając na podanie jedzenia biegam z aparatem i próbuję zrobić ostre zdjęcie tym ruchliwym maleństwom Nie jest to proste ale coś się udało tylko nie wiem co to za ptaki Nasza pilotka Lucy ma ze sobą fajną książeczkę z fauną Namibii – trochę przeglądania i porównywania, no i mam. To african red-eyed bulbul czyli po naszemu bilbil czerwonooki i jego misterne gniazda
Najedzeni ruszmy w kierunku południowym eksplorować atrakcje Damaralandu. Damaraland to część regionu Kunene zamieszkała głównie przez lud Damara (stąd nazwa, której używa się dziś tylko w turystyce). Krajobraz jest tu surowy i skalisty, z wyschniętymi korytami rzek bo latem temperatura dochodzi do 40 ° C a opady deszczu są niewielkie. Jest to jedno z najsłabiej zaludnionych miejsc w Afryce. A jednak warto tu przyjechać by zobaczyć masyw górski Brandberg, prehistoryczne rysunki naskalne Buszmenów, "skamieniały las", niesamowite formacje skalne, górę Spitzkoppe zwaną „Materhornem Afryki” czy endemiczne rośliny i pustynne zwierzęta przystosowane do życia w tym jałowym terenie. CDN