Apisku specjalnie odkładałam czytanie tej relacji, nie chciałam czytać jej "po łebkach". Planowałam skończyć swoją Tajlandię i dopiero wtedy w spokoju poczytać o Lefkadii /czy Lefkadzie.../. I wiesz co...potrafisz hipnotyzować
Po wcześniejszych relacjach - wiedziałam co mnie czeka, wiedziałem, ze jak usiądę i zacznę czytać, będę musiala doczytać do konca i tak też się stało
Apisku - z takimi opisami, z taką wrażliwością, z takim spokojem tu, na tym forum spotykam sie tylko w Twoich relacjach. Oczywiście, że jest tutaj mnóstwo ciekawych opisów, są przepiękne zdjęcia, niczym obrazy i czasem oglądając je - łzy wzruszenia cisną się do oczu, ale przy żadnych relacjach nie odpoczywam tak jak przy Twoich.
Przepraszam jeśli ktoś uzna, że za dużo słodzę...po prostu czyta się Ciebie jak najlepszą książkę
Choć muszę przyznać, że zastanowiło mnie stwierdzenie o spokoju przebijającym z relacji. Bo my tak dynamicznie spędzamy wszystkie urlopy, że raczej wygląda to na bieg przełajowy.
Ale fajnie, że masz takie odczucia. Bo są i tacy, którzy mi wspólczują takiej ruchliwej formy wypoczynku. A my właśnie to uwielbiamy!!!!
Apisku, cudowna relacja, i mimo dynamiki "urlopowania" tez odczuwam jakiś spokój w Twoich relacjach - ale to chyba za sprawa tego jak to wszystko opisujesz
Ile tu lazurkow, a najladniejsza plaza jak dla mnie to kalamitsi
W pewnym momencie przypomina nam się kelnerka z Agios Nikitas zdziwiona, że nie widzieliśmy plaży Milos.
Oczywiście nie możemy jej pominąć!
Wsiadamy do autka i jedziemy z wielką przyjemnością do tej urokliwej wioski.
Na południe od kurortu znajduje się plaża Milos. Ale na tę plażę jest dostęp znacznie trudniejszy. Są właściwie tylko dwie możliwości. Niewątpliwie łatwiejszym rozwiązaniem jest wynajęcie łódki przy brzegu w Agios Nikitas za 5-10E ( w zależności ilu się zbierze pasażerów) i wygodne dopłynięcie do plaży.
Druga opcja dostania się do tej plaży jest nieco utrudniona, jedynie dla lubiących wędrówki górskimi szlakami i odpornych na żar lejący się z nieba.
Jako, że jesteśmy zapalonymi piechurami - co przed chyba chwilą udowodniliśmy, zdobywając Megali Petrę - wybieramy wersję ambitniejszą – na razie!!!!, zobaczymy, jaki będzie powrót....
Początek szlaku ( wyjątkowo są strzałki!) jest przy tawernie na głównym deptaku i wiedzie skrajem zbocza biegnącego równolegle do morza.
Pierwszy postój robimy przy bardzo starej, powyginanej oliwce. Ciekawe ile wieków sobie liczy???
Szlak rozpoczyna się bardzo niewinnie – wygodnymi schodkami, ale potem nie jest już tak komfortowo....Trzeba co chwilę schodzić ostro w dół, a za moment wspinać się pod górę, a to wszystko po ruchomych w wielu miejscach kamieniach i wystających korzeniach. Po deszczu może to być niebezpieczne, łatwo o poślizg.
Ale bez przesady, nie jest tak źle!
A po drodze widoki zapierające dech w piersiach.
Z wysokiego szczytu, na który trzeba się wdrapać, widać zarówno leżące w zatoce Agios Nikitos, jak i cudowną plażę Milos wychylającą się zza przylądka.
Mijamy będącą niemal w ruinie starą kapliczkę, a następnie młyn, od czasu do czasu przechodzimy przez okresowe, obecnie wyschnięte strumyki. Wokół bujna roślinność – figowce, cyprysy, dzika winorośl, drzewa laurowe i poziomkowe, pinie i wiele innych.
Na drodze nikogo nie spotykamy, tylko wariaci szwędają się po wertepach w samo południe. Grają cykady, brzęczą pszczoły zbierajace miód z przekwitającego tymianku, spod nóg uciekają jaszczurki.... Takie wędrówki i w dodatku z takimi fantastycznymi widokami wprost uwielbiamy, o wiele, wiele bardziej niż leżenie na plaży.
I naprawdę warto było się trochę wysilić!!!! Po półgodzinnej wspinaczce i równie karkołomnym zejściu z gór docieramy na fajną plażę.
Na cypelku zwieszającym się nad nią stoją ruiny starego młyna – to od niego plaża wzięłą swą nazwę. Milos w języku greckim oznacza bowiem młyn.
Jest w większości piaszczysta, choć w niektórych miejscach są drobne kamyczki. Na dwóch krańcach ograniczona białymi wapiennymi klifami. Ludzi niewiele, brak parasoli i łóżek na wynajem, niezakłócona niczym cisza przerywana tylko szumem fal.
Bajkowo.... Spędzamy tu sporo czasu , w końcu trochę relaksu po kilkugodzinnym łażeniu się nam należy.
To chyba – jak dla nas - najpiękniejsza plaża i faktycznie mamy tu ochotę poleniuchować. Tym bardziej, że na dziś plan zwiedzania w pełni zrealizowany.
Wracamy już jednak łodzią do Agios Nikitis, choć piesza wędrówka na plażę bardzo nam się podobała. Nie chce się nam po prostu drałować raz jeszcze tą samą drogą, trzeba przyznać, że dość męczącą....A teraz płynąc łodzią mamy okazję obejrzeć malowniczą zatokę i kurorcik od strony morza, a także ciekawe klify, których nie widzieliśmy z lądu.
I wysiadka z Express Milos
I ponowny spacer po ukwieconych uliczkach do parkingu.
To według mnie najbardziej atrakcyjna miejscowość na wyspie i ze względu na położenie, a przede wszystkim na kameralny charakter i wysoki stopień ukwiecenia. Szkoda, że tak tu dużo ludzi!!!!
W drodze powrotnej zatrzymujemy się jeszcze w górach skąd roztacza się widok na Nidri w świetle zachodzącego słońca.
Witaj Apisku, ależ piękne (te bez ludzi) plaże nam tu pokazujesz ! Jest i zielono i kolorowo, lazurki też są, tak jak lubię . Tylko Apisku, ta droga - 18 godzin jak dla mnie mordęga, a w tym 2 godz.stateczkiem......A tak mi się tu podoba!
Już miałam zamiar Cię na PW poinformować o relacji, ale najpierw chciałam skończyć..
Wyspa piękna, a podróż rzeczywiście długa niewspółmiernie do odległości. Ale o wiele krócej na Kefalonię, która dla mnie i tak jest bardziej interesująca. Choć i od ciebie nie ma tam bezpośredniego samolotu. Przeprawa statkiem, to była już sama przyjemność.
Jak minęły wakacje i jakie plany na przyszłość- może na PW?
Marylka, faktycznie na tej plaży były największe fale!
Ona nie była w żadnej zatoczce, więc nawet kąpiel była tam niebezpieczna. Oczywiście na takich dzikich plażach, które my na ogół wybieraliśmy, nie ma ratowników....
Apisku specjalnie odkładałam czytanie tej relacji, nie chciałam czytać jej "po łebkach". Planowałam skończyć swoją Tajlandię i dopiero wtedy w spokoju poczytać o Lefkadii /czy Lefkadzie.../. I wiesz co...potrafisz hipnotyzować
Po wcześniejszych relacjach - wiedziałam co mnie czeka, wiedziałem, ze jak usiądę i zacznę czytać, będę musiala doczytać do konca i tak też się stało
Apisku - z takimi opisami, z taką wrażliwością, z takim spokojem tu, na tym forum spotykam sie tylko w Twoich relacjach. Oczywiście, że jest tutaj mnóstwo ciekawych opisów, są przepiękne zdjęcia, niczym obrazy i czasem oglądając je - łzy wzruszenia cisną się do oczu, ale przy żadnych relacjach nie odpoczywam tak jak przy Twoich.
Przepraszam jeśli ktoś uzna, że za dużo słodzę...po prostu czyta się Ciebie jak najlepszą książkę
Czekam na cd.
Każdy ma swój kawałek świata, który go woła...
Kolka, bardzo ci dziękuję za tak miłe słowa...
Dla takich, jak ty, warto tworzyć te wypociny!!!!
Choć muszę przyznać, że zastanowiło mnie stwierdzenie o spokoju przebijającym z relacji. Bo my tak dynamicznie spędzamy wszystkie urlopy, że raczej wygląda to na bieg przełajowy.
Ale fajnie, że masz takie odczucia. Bo są i tacy, którzy mi wspólczują takiej ruchliwej formy wypoczynku. A my właśnie to uwielbiamy!!!!
Mariola
hehe - można zwiedzać w biegu, a jak dojdzie do opisów to zatrzymać się w każdym miejscu na dłużej
Każdy ma swój kawałek świata, który go woła...
Apisku, cudowna relacja, i mimo dynamiki "urlopowania" tez odczuwam jakiś spokój w Twoich relacjach - ale to chyba za sprawa tego jak to wszystko opisujesz
Ile tu lazurkow, a najladniejsza plaza jak dla mnie to kalamitsi
Kolka, Katarina, przemiłe jesteście!
Kończę obowiązki kuchenne i wracam na Lefkadę....
Mariola
W pewnym momencie przypomina nam się kelnerka z Agios Nikitas zdziwiona, że nie widzieliśmy plaży Milos.
Oczywiście nie możemy jej pominąć!
Wsiadamy do autka i jedziemy z wielką przyjemnością do tej urokliwej wioski.
Na południe od kurortu znajduje się plaża Milos. Ale na tę plażę jest dostęp znacznie trudniejszy. Są właściwie tylko dwie możliwości. Niewątpliwie łatwiejszym rozwiązaniem jest wynajęcie łódki przy brzegu w Agios Nikitas za 5-10E ( w zależności ilu się zbierze pasażerów) i wygodne dopłynięcie do plaży.
Druga opcja dostania się do tej plaży jest nieco utrudniona, jedynie dla lubiących wędrówki górskimi szlakami i odpornych na żar lejący się z nieba.
Jako, że jesteśmy zapalonymi piechurami - co przed chyba chwilą udowodniliśmy, zdobywając Megali Petrę - wybieramy wersję ambitniejszą – na razie!!!!, zobaczymy, jaki będzie powrót....
Początek szlaku ( wyjątkowo są strzałki!) jest przy tawernie na głównym deptaku i wiedzie skrajem zbocza biegnącego równolegle do morza.
Pierwszy postój robimy przy bardzo starej, powyginanej oliwce. Ciekawe ile wieków sobie liczy???
Szlak rozpoczyna się bardzo niewinnie – wygodnymi schodkami, ale potem nie jest już tak komfortowo....Trzeba co chwilę schodzić ostro w dół, a za moment wspinać się pod górę, a to wszystko po ruchomych w wielu miejscach kamieniach i wystających korzeniach. Po deszczu może to być niebezpieczne, łatwo o poślizg.
Ale bez przesady, nie jest tak źle!
A po drodze widoki zapierające dech w piersiach.
Z wysokiego szczytu, na który trzeba się wdrapać, widać zarówno leżące w zatoce Agios Nikitos, jak i cudowną plażę Milos wychylającą się zza przylądka.
Mijamy będącą niemal w ruinie starą kapliczkę, a następnie młyn, od czasu do czasu przechodzimy przez okresowe, obecnie wyschnięte strumyki. Wokół bujna roślinność – figowce, cyprysy, dzika winorośl, drzewa laurowe i poziomkowe, pinie i wiele innych.
Na drodze nikogo nie spotykamy, tylko wariaci szwędają się po wertepach w samo południe. Grają cykady, brzęczą pszczoły zbierajace miód z przekwitającego tymianku, spod nóg uciekają jaszczurki.... Takie wędrówki i w dodatku z takimi fantastycznymi widokami wprost uwielbiamy, o wiele, wiele bardziej niż leżenie na plaży.
I naprawdę warto było się trochę wysilić!!!! Po półgodzinnej wspinaczce i równie karkołomnym zejściu z gór docieramy na fajną plażę.
Na cypelku zwieszającym się nad nią stoją ruiny starego młyna – to od niego plaża wzięłą swą nazwę. Milos w języku greckim oznacza bowiem młyn.
Jest w większości piaszczysta, choć w niektórych miejscach są drobne kamyczki. Na dwóch krańcach ograniczona białymi wapiennymi klifami. Ludzi niewiele, brak parasoli i łóżek na wynajem, niezakłócona niczym cisza przerywana tylko szumem fal.
Bajkowo.... Spędzamy tu sporo czasu , w końcu trochę relaksu po kilkugodzinnym łażeniu się nam należy.
To chyba – jak dla nas - najpiękniejsza plaża i faktycznie mamy tu ochotę poleniuchować. Tym bardziej, że na dziś plan zwiedzania w pełni zrealizowany.
Wracamy już jednak łodzią do Agios Nikitis, choć piesza wędrówka na plażę bardzo nam się podobała. Nie chce się nam po prostu drałować raz jeszcze tą samą drogą, trzeba przyznać, że dość męczącą....A teraz płynąc łodzią mamy okazję obejrzeć malowniczą zatokę i kurorcik od strony morza, a także ciekawe klify, których nie widzieliśmy z lądu.
I wysiadka z Express Milos
I ponowny spacer po ukwieconych uliczkach do parkingu.
To według mnie najbardziej atrakcyjna miejscowość na wyspie i ze względu na położenie, a przede wszystkim na kameralny charakter i wysoki stopień ukwiecenia. Szkoda, że tak tu dużo ludzi!!!!
W drodze powrotnej zatrzymujemy się jeszcze w górach skąd roztacza się widok na Nidri w świetle zachodzącego słońca.
I ładnie podświetlony obłoczek....
I ostatnie promienie słońca....
Mariola
Witaj Apisku, ależ piękne (te bez ludzi) plaże nam tu pokazujesz ! Jest i zielono i kolorowo, lazurki też są, tak jak lubię . Tylko Apisku, ta droga - 18 godzin jak dla mnie mordęga, a w tym 2 godz.stateczkiem......A tak mi się tu podoba!
Plumeria, witaj moja wierna Czytelniczko!!!
Już miałam zamiar Cię na PW poinformować o relacji, ale najpierw chciałam skończyć..
Wyspa piękna, a podróż rzeczywiście długa niewspółmiernie do odległości. Ale o wiele krócej na Kefalonię, która dla mnie i tak jest bardziej interesująca. Choć i od ciebie nie ma tam bezpośredniego samolotu. Przeprawa statkiem, to była już sama przyjemność.
Jak minęły wakacje i jakie plany na przyszłość- może na PW?
Pozdrawiam
Mariola
http://www.addicted-to-passion.com
Marylka, faktycznie na tej plaży były największe fale!
Ona nie była w żadnej zatoczce, więc nawet kąpiel była tam niebezpieczna. Oczywiście na takich dzikich plażach, które my na ogół wybieraliśmy, nie ma ratowników....
Mariola