Widziałam mnóstwo fotek z tego miejsca i zawsze mi się podoba.
Marzy nam się taka podróż, ale po nieprzyjemnych doświadczeniach naszej znajomej, która bardzo ciężko zniosła chorobę wysokościową - przestraszyłam się nie na żarty!!!
Oczywiście stragany z owocami, warzywami, mięsem, stoiska rybne, zboża i kasze, ubrania, sery- a wszystko przeplatane punktami gastronomicznymi. Po betonowej podłodze cieknie krew, jakieś soki i płyny nie wiadomo z czego, gdzieś pomiędzy wałęsają sie psy, chodzą małe dzieci w chodzikach *shok*..., no i ten zapach... ?
Widziałam mnóstwo fotek z tego miejsca i zawsze mi się podoba.
Marzy nam się taka podróż, ale po nieprzyjemnych doświadczeniach naszej znajomej, która bardzo ciężko zniosła chorobę wysokościową - przestraszyłam się nie na żarty!!!
Apisku, Wy jesteście bardzo zaprawieni w podróżach, doświadczeni i myślę, że spokojnie dacie radę. Ja też bardzo bałam się tej choroby wysokościowej, ale w naszej grupie nie zdarzyło się, by komukolwiek podawano tlen, by zasłabł, czy w jakikolwiek sposób zaniemógł. Czasem śmialiśmy się tylko, że mamy przedsmak niedołęstwa, bo byliśmy trochę powolniejsi. Myślę jednak, że jeżeli bardzo się boisz, zawsze warto zasięgnąć porady lekarza- zresztą w uwagach do naszej wycieczki była prośba o konsultacje.
To teraz trochę świeżego powietrza i mnóóóóóóóstwo kolorów.
Trafiliśmy chyba na jakieś ich święto, bo siedząc w kawiarni i popijając herbatkę z koki zauważyliśmy nagle zbierające się na placu tłumy ludzi. I na tym placu wszyscy zaczęli się przebierać, kobiety czesać, zaplatać warkocze, malować...
Okazało się, że za chwilę na Plaza de Armas odbędzie się parada z okazji święta tego targowiska, czy coś takiego. Każda grupka reprezentowała inną sekcję (a to warzywa, a to owoce) i każda miała swoje przebrania. Bardzo chętnie nam, pozowali
Ale wam się fajnie trafiło z tą paradą w stylu folk!!!!
Mojej koleżance to się przydarzyło na jakiejś przełęczy, gdzie podobno było szczególnie wysoko. Zatrzymali się tam na fotki i ona niemal straciła przytomność. W autobusie podano jej tlen, trochę wróciła do normy, ale cholernie bolała ją głowa i miala nudności.
Gdy przyjechali na nocleg od razu się położyła, a wieczorem trafiła do szpitala, gdzie spędziła dwa dni. Mąż został razem z nią i potem musieli gonić grupę, ale lokalne biuro podróży, z którym jeździli, poszło im bardzo na rękę...
Najgorsze, że to jest objazdówka i nawet jak się źle ktoś poczuje, to nie ma mowy, żeby został w hotelu i sobie odpoczął, bo wszyscy jadą dalej...
W wolnym czasie postanawiamy poszwendać się trochę po mieście i poobserwować takie zwyczajne życie Peruwiańczyków
Handel uliczny
Docieramy do Mercado
i tu... mydło i powidło. Uwaga- tylko dla tych o mocnych nerwach. Sceny momentami będą drastyczne
i w alejce obok punkt żywienia
Umilka, Cusco piękne!!!
Widziałam mnóstwo fotek z tego miejsca i zawsze mi się podoba.
Marzy nam się taka podróż, ale po nieprzyjemnych doświadczeniach naszej znajomej, która bardzo ciężko zniosła chorobę wysokościową - przestraszyłam się nie na żarty!!!
Mariola
Oczywiście stragany z owocami, warzywami, mięsem, stoiska rybne, zboża i kasze, ubrania, sery- a wszystko przeplatane punktami gastronomicznymi. Po betonowej podłodze cieknie krew, jakieś soki i płyny nie wiadomo z czego, gdzieś pomiędzy wałęsają sie psy, chodzą małe dzieci w chodzikach *shok*..., no i ten zapach... ?
i na zewnątrz c.d.
Super klimaty !! choc te łby nie bardzo ..
Mnie też ciągnie do Peru
No trip no life
Apisku, Wy jesteście bardzo zaprawieni w podróżach, doświadczeni i myślę, że spokojnie dacie radę. Ja też bardzo bałam się tej choroby wysokościowej, ale w naszej grupie nie zdarzyło się, by komukolwiek podawano tlen, by zasłabł, czy w jakikolwiek sposób zaniemógł. Czasem śmialiśmy się tylko, że mamy przedsmak niedołęstwa, bo byliśmy trochę powolniejsi. Myślę jednak, że jeżeli bardzo się boisz, zawsze warto zasięgnąć porady lekarza- zresztą w uwagach do naszej wycieczki była prośba o konsultacje.
A jakie problemy miała Twoja koleżanka?
Wiem wiem- paszczurki wyglądają niezbyt przyjemnie, ale chciałam Wam pokazać takie prawdziwe targowisko.
To teraz trochę świeżego powietrza i mnóóóóóóóstwo kolorów.
Trafiliśmy chyba na jakieś ich święto, bo siedząc w kawiarni i popijając herbatkę z koki zauważyliśmy nagle zbierające się na placu tłumy ludzi. I na tym placu wszyscy zaczęli się przebierać, kobiety czesać, zaplatać warkocze, malować...
Okazało się, że za chwilę na Plaza de Armas odbędzie się parada z okazji święta tego targowiska, czy coś takiego. Każda grupka reprezentowała inną sekcję (a to warzywa, a to owoce) i każda miała swoje przebrania. Bardzo chętnie nam, pozowali
Każda grupa dumnie się prezentowała, a my mieliśmy nie lada gratkę
Tu popijaliśmy nasze herbatki
kiedy mijał nas taki tramwajo-autobus
a tuż obok formował barwny korowód
Ale wam się fajnie trafiło z tą paradą w stylu folk!!!!
Mojej koleżance to się przydarzyło na jakiejś przełęczy, gdzie podobno było szczególnie wysoko. Zatrzymali się tam na fotki i ona niemal straciła przytomność. W autobusie podano jej tlen, trochę wróciła do normy, ale cholernie bolała ją głowa i miala nudności.
Gdy przyjechali na nocleg od razu się położyła, a wieczorem trafiła do szpitala, gdzie spędziła dwa dni. Mąż został razem z nią i potem musieli gonić grupę, ale lokalne biuro podróży, z którym jeździli, poszło im bardzo na rękę...
Najgorsze, że to jest objazdówka i nawet jak się źle ktoś poczuje, to nie ma mowy, żeby został w hotelu i sobie odpoczął, bo wszyscy jadą dalej...
Mariola