Kolejna atrakcja: PYTHONY *biggrin*- mały park ze zwierzętami oraz wężami, można za dodatkową opłatą zrobić sobie fotkę z pytonem na szyi my mielismy juz dość atrakcji na dziś , chociaz ja miałam wielka ochotę poczuć tego wężą na sobie Łukasz nie chciał sie zgodzić, chyba sie bał
Najpierw sztuczny, że niby takiego tutaj znależli kiedys, a to jego wzór
a ten juz był prawdziwy: grzecznie spał
Tutaj mieli schowaną największą atrakcję- były dwa: chłopiec i dziewczynka hihi - nie powiem, ale robiły naprawde niezłe wrażenie !!!
W drodze powrotnej przystanek w lecie MAN MADE FOREST- bardzo ładne miejsce, drzewa sa olbrzymie, gigantyczne i tworzą niesamowity tunel na dłuzszym odcinku trasy
Na koniec ten pomnik i kościół, nie wchodzilismy bo był w remoncie akurat
Tutaj zakupilismy tez pamiatki z wycieczki- od lokalnych sprzedawców z ulicy- TRZY RAZY TANIEJ NIZ W PARKU TARSIERÓW te same pluszowe misiaki i inne gadżety!!!!!!!!
Tak minął nam dzień wycieczkowy i zarazem ostatni spędzony na Panglao. Warto sie na ten tour wybrać, duzo fajnych atrakcji i koniecznie zachecam do zjazdu z zip line- RAZ SIE ŻYJE
Tego wieczoru byliśmy jeszcze na pożegnalnej kolacji , a potem trzeba było się szybko spakować w dalszą podróż. Następnego dnia rano bedziemy płynąć do Oslob na sotkanie z rekinami wielorybimi
Agusia nie jestem cykorem to całe zip line-jak dla mnie wiesz że miałam to na Las Cabanas (nad głową),ja to ino oglądałam jak te wszystkie śmiałki w gatki walili,a jak wrzeszczali czy z radosci czy ze strachu,to już Bóg jeden wie
Na serio.....SUPER PRZYGODA!!!! A te schodki na "czekoladki",to ja mocno....dziękuje
"Łupaściki",ooo tak tak wiedziałam,co to za atrakcja,że ze świecą ich trzeba szukać mimo wszystko "misiaczki-przytulaczki" z nich przecudowne Jakby ja takiego jednego złapałam,jakby przytuliła,to by już nie żył,a szkoda
aga bardzo dobrze opisujesz....a szczegółow tyle ...i jakie konkretne informacje!!! bardzo podobało mi się u tresierków i na zip line - chyba się odważę, ale naj naj to rzeka i widoki - przeżyłam coś podobnego na raftingu na Bali - za te widoki można dać się pokroić
Edi- raftingu na Bali bardzo ci zazdroszczę, widziałam juz kilka razy na youtube tą imprezę- wygląda na mega atrakcję i widoki również niesamowicie piękne
--
Wojtek1- to był nasz pierwszy raz, my totalne świerzynki w tym temacie i odrazu z grubej rury poszło, hahahaha Ja do dziś nie wierzę, że się odwarzyłam to zrobić - chyba wyłączyłam myślenie wtedy na parę chwil. Zip Line są różne wiadomo. Na Las Cabanas w El Nido ta atrakcja była również dostępna, ale wysokość o połowę mniejsza i nad wodą zjazd - chcielismy tam spróbować na pierwszy raz jak to będzie, żeby się psychicznie przygotować na ten zipline właśnie na Boholu, ale jakoś czasu zabrakło . Ja wiedziałam dobrze co to za atrakcja na nas czeka, obejrzałam kilka razy, ale na żywo to ja dopiero szczękę zgubiłam - na żywo to dopiero zrobiło na nas wrażenie że hej, nie da sie opisac, trzeba samemu przeżyć!!!
--
Lenusia- no ja nie mówię, że ty cykor jesteś, haha, ja bym ci raczej tam nie pozwoliła szaleć, nie chciałabym mieć na sumieniu twojego serducha- serio !!! Ten ZipLine na Las Cabanas to pikuś jest wierz mi w porównaniu do tego na Boholu. Więc sobie wyobraz jaka jazda była. Ja kilka razy sie wycofywałam bo juz mi słabo się robiło na widok ludzi jak ich puszczali...na samym początku w pierwszych sekundach było takie przeciążenie, że wszystkie bebechy miałam w gardle Ja oczywiście żartuje z tym, że ktoś sie bał, ja wcale się nie dziwię, że nie wszyscy z takiej atrakcji korzystają, w pełni to rozumiem, ale wiesz my jesteśmy młodzi i lubimy czasami zaszaleć- ale co mnie skłoniło to ja do dzisiaj nie wiem???? hahahahaha P.S. Ja wiem np., że w zyciu bym nie wlazła do tych jaskini co Kasia Krotoszyn wchodziła bo ja mam bardzo silną klaustrofobię . Ale widac lęku przestrzeni i lęku wysokości nie mam
--
Nelcia- fotki pstrykane z wagonika oczywiście, a ze zjazdu mamy cały filmik nagrany kamerką typu gopro Jak go ogladam to nie mogę uwierzyć, że tam frunę !!! hahaha
--
Kochani moze mała uwaga jednak: nie jest to impreza dla osób, które mają lęk wysokości, lęk przestrzeni, chore serce, nadcisnienie itd- tam jest to wszystko wypisane- jest naprawdę bardzo, ale to bardzo wysoko- 160 metrów nad przepaścią, nawet jadąc wagonikiem czuje sie olbrzymi strach - przestrzeń jest niesamowicie wielka, a patrząc w dół kręci sie w głowie, więc wszystko super, ale trzeba mierzyć siły na zamiary
Jesli lądujecie w Manili- wybieramy oczywiście lot bezpośredni odrazu na lotnisko w TAGBILARAN (czas przelotu ok. 1,15 h ), potem juz tylko pozostaje wziąść taxi lub wcześniej umówiony minivan z hotelu na wysepkę Panglao (czas jazdy okolo 30minut)
Transport miejski w postaci jeapneya również istnieje, jest napewno o połowę jak nie o więcej tańszy - jednak my na takie ekstremów z bagażami na wakacjach się nie pisaliśmy- nie mieliśmy ochoty jechać upchani jak sardynki w puszcze z miejscowymi ludkami w tym upale. Można również pojechać tricyklem, ale nie polecam, doroga ma ponad 30 minut i w tych warunkach to nic przyjemnego , co innego tricykl na chwilę bez bagażu na relaksie, a co innego po długiej podróży w upale z bagażami.
---
Jeśli lądujecie w Cebu: z lotniska musimy sie dostać do portu PIER 1 w Cebu (czas przejazdu w normalnych warunkach dorogowych jakieś 30 minut)
z Portu Pier 1 odpływają do Tagbilaran szybkie promy OCEAN JET lub SUPER CAT (czas drogi : 2h ; bilety do zakupienia na miejscu lub przez neta, linka do Oceanjet podałam wcześniej w relacji
Są również inne tańsze promy, ale czas przejazdu wynosi wtedy około 5-6 h. wybralismy Ocean poniewaz jest najnowszy, szybki i ma dobre opinie. Polecam tego przewoznika, na pokladzie pełna kulturka, czyste toalety, bufet, można zakupić jedzenie , ale wyłącznie w postaci zupek zalewajek i innych snacków. Do siedzenia dwa poziomy: góra, albo dół z klimą.
W CEBU są 3 porty : Ocean Jet odpływa zawsze z Pier 1 . Najlepiej w taxi powiedzieć , że do portu tej firmy chcecie pojechać , wtedy was wysadzi odrazu przed budką do zakupu biletów
a potem juz w Tagbilaran jak w części powyżej na samo Panglao.
---
Baza noclegowa Panglao: choć to mała wysepka ma dość mocno rozbudowaną bazę hotelową, rejon ten jest dość dobrze rozwinięty. Wybór noclegu oczywiście zależy od budżetu i upodobań, można tu zakotwiczyć w bambusowych chatkach, średniej jakości hostelach, dobrych nowych hotelach po super nowoczesne resorty.
Alona Beach- miejsce najbardziej popularne, najbardziej rozwinięte, najczęściej wybierane z uwagi na duży wybór noclegowni od droższych przy samej plaży do tańszych kawałek od plaży. ponieważ jest to ogólnie zadupie- czytaj jedna droga wzdłuż której toczy sie życie plus alejka mała wzdłuż plaży - jesli nie macie swojego środka lokomocji jak skuter polecam wybierać coś w okolicy samej plaży, aby mieć w zasięgu ręki dostęp do miejscowych sklepików, marketów, knajpek i agencji turystycznych. Wyjście poza drogę główną szczególnie o zmierzchu wiąże się z posiadaniem latarki bo ciemno jak w dupie. Oczywiście pełno tricyklów także dojechać tez dalej gdzieś można.
Odsyłam do poszukiwań na booking com lub agoda - tam też upolowaliśmy nasz super hotelik w naprawdę dobrej cenie i blisko wszelkich atrakcji, a zarazem cisza i pełen relaks gwarantowany. Chcielismy mieć wszystko pod ręką, dostęp do agencji i był to strzał w 10 !.
Dumaluan Beach/ White Beach- najpiękniejsza plaża jaką tam widzieliśmy, hotele w tej części zdecydowanie mniejszy wybór i o wiele droższe, dojazd do Alona Beach jakieś 5 km drogi . Knajp na plaży tak jak na Alona brak - wyłącznie w hotelach - także koszty o wiele większe. Na White Beach są wypasione 3 wielkie resorty , moźna tu zakotwiczyć spojnie na dłuzszy czas jeśli budżet mamy większy i zakupić wszelkie wycieczki, czy atrakcje z hotelu, albo od lokalesów. Na Dumaluan Beach trzeba odejść dalej w lewo w stronę lokalnego życia.
Zastanawialiśmy sie długo nad wyborem miejscówki właśnie na Dumaluan Beach z uwagi na ładną plażę, na NIE przeważył na brak knajpek z jedzeniem, marketu, sklepików, transportu, itd . Bez sensu byłoby dojeżdżanie codziennie do Alona na kolacje chociażby . Dlatego postanowiliśmy spędzić tam poprostu cały jeden dzień jako relax, reszta dni i tak była zajęta innymi wycieczkami, a więc wybór nie byłby najlepszy w tym układzie. Jeśli ma sie więcej dni do dyspozycji to można tam zakotwiczyć na relax. Oczywiście jeśli ma sie większy budżet nie ma problemu z wykupieniem wycieczek na Alona, dojazdami i stołowaniem sie w tamtej częśći
---
Te dwie miejscówki dotyczą południowej części wyspy na której byliśmy i którą widzieliśmy. Na Panglao są jeszcze inne plaże na które niestety z braku czasu nie dotarliśmy, chociażby w północnej części rejon Doljo Beach, Mamo Beach, na Południu Bikni Beach, rejon Dauis itd- jak patrze na mape hotelową to zdecydowanie strefa południowa najbardziej rozbudowana. Także przy wyborze miejsca trzeba zwracać uwage jak dane miejsce jest rozwinięte, czy będzie dostęp do jedzenia, komunikacji itd. Bardzo żałuje, że nie byliśmy dwa dni więcej bo byśmy wzieli napewno skuter aby połnocną część wyspy objechać i zobaczyć czy tam również warto się zatrzymać. Wszędzie natomiast w necie wskazuje się jako bazę noclegową właśnie Alona Beach- skoro to miejsce jest według wszystkich najlepiej rozwinięte to tamte muszą wyglądac zdecydowanie gorzej pod względem turystyki samej w sobie. Dla nas zawsze najwazniejsze jest to aby mieć wybór pod ręką, szczególnie jeśli gdzieś wpadamy tylko na kilka dni.
---
Atrakcje: topowe must see
- CHOCOLATE HILSS
- TARSIER SANCTUARY,
- LOBOC RIVER
- ADWENTURE PARK (ZIP LINE)
To wszystko można oblecieć w jeden dzień w ramach jednej wycieczki, którą opisałam
---
Island hopping
-DOLPHIN WATHING i ISLAND HOPPING (BALICASAG I VIRGIN ISLAND)
-PAMILACAN ISLAND (ponieważ jest dośc oddalona można poprostu zostać na kilka dni, albo chociaż na jedną noc)
---
Wycieczki na wodospady (nie byliśmy niestety)
- ANTEQUERA FALLS
- MAG ASO FALLS
---
- OSLOB WHALE SHARK WATCHING - również dostępne do zrobienia bezpośrednio z Panglao w jeden dzień (nie trzeba sie tam wcale przenosić, jeśli chcecie zaoszczędzić transport to doskonała opcja, banką popłyniecie o świcie do Oslob, zobaczycie rekiny i wrócicie na Panglao ) My tak nie zrobiliśmy ze względów logistycznych- w Oslob zostaliśmy na noc i potem śmigneliśmy na Cebu na samolot.
---
Czas spędzony na Bohol/ Panglao uważamy za fajnie spędzony. Rejon jest turystycznie dobrze rozwinięty pod względem komunikacji, gastronomii i bazy noclegowej- tutaj taniej niż w El Nido i za mniejsze pieniądze można naprawdę znależć fajny hotel. Warunki zakwaterowania również o wiele lepsze. Fajne miejsce na odpoczynek, wycieczki itd. Island hoppingi oczywiście zupełnie inne niż na Palwanie, ale pozostałe atrakcje warte zobaczenia. Bohol znajduje się na liście miejsc musowych do odwiedzenia - to tak zwane filipiny w pigułce. Bohol leży w sercu regionu Visayas, dlatego jest świetnym punktem wypadowym na inne wyspy takie jak Camiguin, Siquijor, Cebu, Dumaguette, czy Apo Island. Można tu liznąć wszystkiego po trochu: kultury, historii, znakomitych plaż, niesamowitego świata podwodnego, malutkich wysepek, dzikich zwierząt, małych tarasów ryżowych, tańców, gościnności, oraz typowego filipińskiego jedzenia.
Bilet w jedną stronę na Oslob kupujemy w naszej agencji za 650 peso /os. Będziemy płyneli banką o 6 rano , więc trzeba było wstac znów wcześniej .
Rano okazało sie, że na całej Alonie nie było prądu , my byliśmy tym razem goście ponieważ nasz hotel miał agregat i wszystko sie załączyło jak należy a więc woda ciepła była i światełko Oddalismy klucze do pokoju , szybkie wymeldowanko i w drogę .
Przy agencji troche czekaliśmy bo Pani nie mogła otworzyć drzwi do lokalu
Jak się juz prąd włączył i weszła do lokalu przyjechał po nas Jeapney (potem się zastanawialismy co by było gdyby tego prądu nie było dłużej i nie mogłaby sie dostac do lokalu po swoje papiery i jakieś zapiski ludki sie załadowały i ruszylismy w strone plazy Alona, tam ku mojemu zdziwieniu czekały juz inne ludki, które równiez płynęły z nami do Oslob- część płynęła właśnie na wycieczkę rekinową jednodniową, a niektórzy jak my z bagażami tylko w jedną stronę. Ale moje zdziwienie pojawiło sie dlatego, że było nas naprawde sporo około 18 osób, a Jeapnej wyłącznie jeden No powiem wam, że wcale nie było miło, nasze walizki, plecaki innych na kolanach, poupychali wszystkich jak śledzie do puszek Dwie osoby siedziały dosłownie na samym wylocie, aż cud, że nie wypadły- wszyscy byli na maxa niezadowoleni, a ja ze swoją klaustrofobią przezyłam koszmar Dobrze, że te Jeapneje nie mają okien i był totalny przewiew, do przystani jechaliśmy jakies 20 minut. Atrakcji nie koniec
Na plaży okazało sie, że jest odpływ na maxa , a więc do łodzi trzeba sporo dojść, patrze na ludzi, którzy w wiekszości sa w zwykłych japonkach, albo w pełnych adidasach ...my mamy ubrane buty do wody bo spodziewaliśmy się takiej sytuacji tak sobie pomyślałam, dlaczego ci którzy płynęli na wycieczkę jednodniową nie mieli butów do wody ??? czy ci ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, że na takie tripy wodne to absolutne must have ???
Czekamy więc co dalej...gościu policzył chyba wszystkich z 5 razy o co chodzi?? patrzymy płyną jakieś małe łodeczki- już się cieszę, że przyszli po rozum do głowy i będą nas ładować do tych małych łodzi i podpłyniemy na dużą bankę...ale nie nic z tego ....na małe łodeczki zabierają wszystkie bagaże czekamy więc dalej....wkońcu hasło, że mamy iśc pieszo !
No to my idziemy, reszta ludzi stoi niezadowolona...do łodzi daleko, dno jak wiadomo całe w wodorostach, kamieniach i innych cudach najbardziej nie cierpię w tym wszystkim tego, że człowiek nie wie po czym idzie, co sie w tych zaroślach chowa, czy jakie węże i inne gady cię nie ugryzą
Kolumna niezadowolonych rusza...idą gęsiego , aż podziw bierze jak w tych japonkach dają radę- oj było smiechu i płaczu co niemiara, niektórzy rozwalili sobie buty, paski od sandałków im sie pozrywały i na bosaka poginali jedna dziewczyna sie rozpłakała i zaczęła opierdzielać sowjego chłopaka
Po dotarciu do łodzi - oj troche to trwało zanim sie wszyscy zebrali płyniemy sobie w strone Oslob- woda spokojna, podróż nam upływa bardzo szybko, gdyż na łodzi poznaliśmy super gościa z Polski i przegadaliśmy całą trasę . Na brzegu szybka wysiadka, bagaże nasze wnoszą nam chłopaki z łodzi na sam betonowy pomost. Ci którzy maja pakiet jednodniowy mają zagwarantowane i podstawione juz tricykle w strone rekinów- my nie mamy ale dogadujemy sie bez problemu z chłopakami od tricykłow i za drobna opłatą podwożą nas pod sam hotel
Zakwaterowanie: GERMAROZE GUEST HOUSE /55 zł za osobę- bez sniadania- na miejscu można było kupić za 40 peso
Oslob to maluteńkie miasteczko z kilkoma marketami, sklepikami, jadną lepsiejszą knajpką, przystankiem autobusowym, stacja benzynową, lokalnym targiem, parkiem nad samym wybrzeżem. Plaz jako tako brak. Idealne miejsce na zaobserwowanie lokalnego życia. Wybieramy zakwaterowanie blisko miasteczka, żeby można było dojśc z buta ponieważ bedziemy tutaj spali dwie noce , chcemy mieć wszystko pod ręką. Do samych rekinów jedzie sie z tąd jakieś 20 minut. Ale my na dziś plan mamy taki, żeby się zakwaterować, oblukać wioskę, wypożyczyć może skuter i odwiedzić samodzielnie jedną z lokalnych atrakcji wodospad TUMALOG Falls
Na kwaterze czeka na nas właścicielka- przemiła osoba, naprawdę bardzo towarzyska, uczynna i bardzo pomocna. Ponieważ nasz pokój nie jest jeszcze gotowy musimy poczekać, zamawiamy w tym czasie śniadanko z karty za 40 peso. Na kwaterze kawa, herbata, woda pitna całe wyposażenie kuchnii wszystko za FREE . Hotel jest niestety w remoncie, Patio jest dostępne, ale dopiero jak robotnicy skończą pracę- basen niestety nieczynny a ja juz chciałm zrobić plum do wody. No trudno jakos przeżyjemy. Pokoje bardzo fajne, z klimą, duże przestronne, z łazienką- niestety dostajemy pokój od strony ulicy, co jak sie potem okazało było wielkim pechem, ponieważ od 4 rano hałasy z ulicy dobiegały straszne . Jedyny minus to brak dostępu do plaży. Można zejść jedynie wcześnie rano jak jest odpływ, ale komu by się chciało rano wstawać kąpiel raczej nie bardzo bo w wodzie zielono i gloniaście, a ja nie lubie takiego dna. Widoczki natomiast z basenu na wode bardzo ładne, można poobserwowac miejscowych rybaków, bawiące sie dzieciaczki i sie poopalać. Niebo nocą było tutaj najpieknejsze jakie widziałam podczas całego pobytu- miliony gwiazd!!!!
Po napełnieniu brzuchów i po rozmowie z właścicielką ruszamy w miasto
SKUTER - Po oblukaniu sytuacji idziemy szukać skutera- jak się okazuje to wcale nie takie proste, wypożyczalni skuterów brak, ale zauważamy, że w miastku mieści się TOURIST INFORMATION więc idziemy .... Pani w punkcie dla turystów mówi, że pójdzie z nami do takiego jednego chłopaka w mieście, że on ma dobry skuter i ona pomoże nam go wypożyczyć No to idziemy grzecznie z Panią - przed nami mały domeczek nad wodą, siedzi babuszka na ławeczce , biegają kury, koguty , a w altance siedzi jakis facet, który ma właśnie strzyżone włosy , pani z informacji woła głośno chłopaka od skutera. Razem z chłopakiem wychodzi cała rodzina zobaczyc co sie dzieję - ja pierdziu ale klimat, czujemy sie jakoś dziwnie
Chłopak wkońcu pokazuje nam swój skuter- honda jakaś nowa, ponoć bardzo dobra , Łukasz odbywa po uliczce jazdę próbną, jest ok, bierzemy na cały dzień. Cena po utargowaniu 600 peso. Wyjsciowa propozycja była 800 peso Cała rodzina pomachała nam na odjezdne
Wracamy na skuterku do naszego hoteliku się odswierzyć i przebrać . Jest super, uwielbiamy śmigac na skuterku. Pokój juz na nas czeka gotowy, także szybki prysznic i lecimy dalej w srone Tumalog Falls. Ale ale co to???? Łukasz zapomniał jak włączyć skuter bo jakis nowoczesny automatik był zbiegły sie chłopaki z budowy - nic, żaden nie wie jak uruchomić , hahaha, właścicielka pobiegła po sąsiadów, ale oni też nie wiedzieli , po głowie sie drapali, próbowali, nic z tego Nagle zjawił się jakis inny sąsiad, widac było, że jakiś bardziej kumaty, hahaha, załączył w mig- nie powiem wam jak, bo nie zwracałm wogóe uwagi, raczej patrzyłam na nich jak sie wszyscy ucieszyli jak silnik odpalił, były nawet oklaski
Kolejna atrakcja: PYTHONY *biggrin*- mały park ze zwierzętami oraz wężami, można za dodatkową opłatą zrobić sobie fotkę z pytonem na szyi my mielismy juz dość atrakcji na dziś , chociaz ja miałam wielka ochotę poczuć tego wężą na sobie Łukasz nie chciał sie zgodzić, chyba sie bał
Najpierw sztuczny, że niby takiego tutaj znależli kiedys, a to jego wzór
a ten juz był prawdziwy: grzecznie spał
Tutaj mieli schowaną największą atrakcję- były dwa: chłopiec i dziewczynka hihi - nie powiem, ale robiły naprawde niezłe wrażenie !!!
W drodze powrotnej przystanek w lecie MAN MADE FOREST- bardzo ładne miejsce, drzewa sa olbrzymie, gigantyczne i tworzą niesamowity tunel na dłuzszym odcinku trasy
Na koniec ten pomnik i kościół, nie wchodzilismy bo był w remoncie akurat
Tutaj zakupilismy tez pamiatki z wycieczki- od lokalnych sprzedawców z ulicy- TRZY RAZY TANIEJ NIZ W PARKU TARSIERÓW te same pluszowe misiaki i inne gadżety!!!!!!!!
Tak minął nam dzień wycieczkowy i zarazem ostatni spędzony na Panglao. Warto sie na ten tour wybrać, duzo fajnych atrakcji i koniecznie zachecam do zjazdu z zip line- RAZ SIE ŻYJE
Tego wieczoru byliśmy jeszcze na pożegnalnej kolacji , a potem trzeba było się szybko spakować w dalszą podróż. Następnego dnia rano bedziemy płynąć do Oslob na sotkanie z rekinami wielorybimi
życie to nieustająca podróż
super brawo WY
www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
Wzgórza czekoladowe robia wrażenie !! sa niesamowite ..
Wifdoczki z zip-line pierwsza klasa!! a wrażenia na pewno nie zapomniane .Daliscie rade robic fotki ?czy to juz z wagonika ?
No trip no life
Agusia nie jestem cykorem to całe zip line-jak dla mnie wiesz że miałam to na Las Cabanas (nad głową),ja to ino oglądałam jak te wszystkie śmiałki w gatki walili,a jak wrzeszczali czy z radosci czy ze strachu,to już Bóg jeden wie
Na serio.....SUPER PRZYGODA!!!! A te schodki na "czekoladki",to ja mocno....dziękuje
"Łupaściki",ooo tak tak wiedziałam,co to za atrakcja,że ze świecą ich trzeba szukać mimo wszystko "misiaczki-przytulaczki" z nich przecudowne Jakby ja takiego jednego złapałam,jakby przytuliła,to by już nie żył,a szkoda
Innych "misiaczków" nie komentuje
Aga brawo, różnymi zipami zjeżdżałem, ale takim ekstremalnym jeszcze nie, gratuluję
aga bardzo dobrze opisujesz....a szczegółow tyle ...i jakie konkretne informacje!!! bardzo podobało mi się u tresierków i na zip line - chyba się odważę, ale naj naj to rzeka i widoki - przeżyłam coś podobnego na raftingu na Bali - za te widoki można dać się pokroić
...................................................................
www.smakowanie-swiata.pl
....................................................................
Edi- raftingu na Bali bardzo ci zazdroszczę, widziałam juz kilka razy na youtube tą imprezę- wygląda na mega atrakcję i widoki również niesamowicie piękne
--
Wojtek1- to był nasz pierwszy raz, my totalne świerzynki w tym temacie i odrazu z grubej rury poszło, hahahaha Ja do dziś nie wierzę, że się odwarzyłam to zrobić - chyba wyłączyłam myślenie wtedy na parę chwil. Zip Line są różne wiadomo. Na Las Cabanas w El Nido ta atrakcja była również dostępna, ale wysokość o połowę mniejsza i nad wodą zjazd - chcielismy tam spróbować na pierwszy raz jak to będzie, żeby się psychicznie przygotować na ten zipline właśnie na Boholu, ale jakoś czasu zabrakło . Ja wiedziałam dobrze co to za atrakcja na nas czeka, obejrzałam kilka razy, ale na żywo to ja dopiero szczękę zgubiłam - na żywo to dopiero zrobiło na nas wrażenie że hej, nie da sie opisac, trzeba samemu przeżyć!!!
--
Lenusia- no ja nie mówię, że ty cykor jesteś, haha, ja bym ci raczej tam nie pozwoliła szaleć, nie chciałabym mieć na sumieniu twojego serducha- serio !!! Ten ZipLine na Las Cabanas to pikuś jest wierz mi w porównaniu do tego na Boholu. Więc sobie wyobraz jaka jazda była. Ja kilka razy sie wycofywałam bo juz mi słabo się robiło na widok ludzi jak ich puszczali...na samym początku w pierwszych sekundach było takie przeciążenie, że wszystkie bebechy miałam w gardle Ja oczywiście żartuje z tym, że ktoś sie bał, ja wcale się nie dziwię, że nie wszyscy z takiej atrakcji korzystają, w pełni to rozumiem, ale wiesz my jesteśmy młodzi i lubimy czasami zaszaleć- ale co mnie skłoniło to ja do dzisiaj nie wiem???? hahahahaha P.S. Ja wiem np., że w zyciu bym nie wlazła do tych jaskini co Kasia Krotoszyn wchodziła bo ja mam bardzo silną klaustrofobię . Ale widac lęku przestrzeni i lęku wysokości nie mam
--
Nelcia- fotki pstrykane z wagonika oczywiście, a ze zjazdu mamy cały filmik nagrany kamerką typu gopro Jak go ogladam to nie mogę uwierzyć, że tam frunę !!! hahaha
--
Kochani moze mała uwaga jednak: nie jest to impreza dla osób, które mają lęk wysokości, lęk przestrzeni, chore serce, nadcisnienie itd- tam jest to wszystko wypisane- jest naprawdę bardzo, ale to bardzo wysoko- 160 metrów nad przepaścią, nawet jadąc wagonikiem czuje sie olbrzymi strach - przestrzeń jest niesamowicie wielka, a patrząc w dół kręci sie w głowie, więc wszystko super, ale trzeba mierzyć siły na zamiary
życie to nieustająca podróż
Bohol/Panglao- krótkie podsumowanie
Jak sie dostać ?
Jesli lądujecie w Manili- wybieramy oczywiście lot bezpośredni odrazu na lotnisko w TAGBILARAN (czas przelotu ok. 1,15 h ), potem juz tylko pozostaje wziąść taxi lub wcześniej umówiony minivan z hotelu na wysepkę Panglao (czas jazdy okolo 30minut)
Transport miejski w postaci jeapneya również istnieje, jest napewno o połowę jak nie o więcej tańszy - jednak my na takie ekstremów z bagażami na wakacjach się nie pisaliśmy- nie mieliśmy ochoty jechać upchani jak sardynki w puszcze z miejscowymi ludkami w tym upale. Można również pojechać tricyklem, ale nie polecam, doroga ma ponad 30 minut i w tych warunkach to nic przyjemnego , co innego tricykl na chwilę bez bagażu na relaksie, a co innego po długiej podróży w upale z bagażami.
---
Jeśli lądujecie w Cebu: z lotniska musimy sie dostać do portu PIER 1 w Cebu (czas przejazdu w normalnych warunkach dorogowych jakieś 30 minut)
z Portu Pier 1 odpływają do Tagbilaran szybkie promy OCEAN JET lub SUPER CAT (czas drogi : 2h ; bilety do zakupienia na miejscu lub przez neta, linka do Oceanjet podałam wcześniej w relacji
Są również inne tańsze promy, ale czas przejazdu wynosi wtedy około 5-6 h. wybralismy Ocean poniewaz jest najnowszy, szybki i ma dobre opinie. Polecam tego przewoznika, na pokladzie pełna kulturka, czyste toalety, bufet, można zakupić jedzenie , ale wyłącznie w postaci zupek zalewajek i innych snacków. Do siedzenia dwa poziomy: góra, albo dół z klimą.
W CEBU są 3 porty : Ocean Jet odpływa zawsze z Pier 1 . Najlepiej w taxi powiedzieć , że do portu tej firmy chcecie pojechać , wtedy was wysadzi odrazu przed budką do zakupu biletów
a potem juz w Tagbilaran jak w części powyżej na samo Panglao.
---
Baza noclegowa Panglao: choć to mała wysepka ma dość mocno rozbudowaną bazę hotelową, rejon ten jest dość dobrze rozwinięty. Wybór noclegu oczywiście zależy od budżetu i upodobań, można tu zakotwiczyć w bambusowych chatkach, średniej jakości hostelach, dobrych nowych hotelach po super nowoczesne resorty.
Alona Beach- miejsce najbardziej popularne, najbardziej rozwinięte, najczęściej wybierane z uwagi na duży wybór noclegowni od droższych przy samej plaży do tańszych kawałek od plaży. ponieważ jest to ogólnie zadupie- czytaj jedna droga wzdłuż której toczy sie życie plus alejka mała wzdłuż plaży - jesli nie macie swojego środka lokomocji jak skuter polecam wybierać coś w okolicy samej plaży, aby mieć w zasięgu ręki dostęp do miejscowych sklepików, marketów, knajpek i agencji turystycznych. Wyjście poza drogę główną szczególnie o zmierzchu wiąże się z posiadaniem latarki bo ciemno jak w dupie. Oczywiście pełno tricyklów także dojechać tez dalej gdzieś można.
Odsyłam do poszukiwań na booking com lub agoda - tam też upolowaliśmy nasz super hotelik w naprawdę dobrej cenie i blisko wszelkich atrakcji, a zarazem cisza i pełen relaks gwarantowany. Chcielismy mieć wszystko pod ręką, dostęp do agencji i był to strzał w 10 !.
Dumaluan Beach/ White Beach- najpiękniejsza plaża jaką tam widzieliśmy, hotele w tej części zdecydowanie mniejszy wybór i o wiele droższe, dojazd do Alona Beach jakieś 5 km drogi . Knajp na plaży tak jak na Alona brak - wyłącznie w hotelach - także koszty o wiele większe. Na White Beach są wypasione 3 wielkie resorty , moźna tu zakotwiczyć spojnie na dłuzszy czas jeśli budżet mamy większy i zakupić wszelkie wycieczki, czy atrakcje z hotelu, albo od lokalesów. Na Dumaluan Beach trzeba odejść dalej w lewo w stronę lokalnego życia.
Zastanawialiśmy sie długo nad wyborem miejscówki właśnie na Dumaluan Beach z uwagi na ładną plażę, na NIE przeważył na brak knajpek z jedzeniem, marketu, sklepików, transportu, itd . Bez sensu byłoby dojeżdżanie codziennie do Alona na kolacje chociażby . Dlatego postanowiliśmy spędzić tam poprostu cały jeden dzień jako relax, reszta dni i tak była zajęta innymi wycieczkami, a więc wybór nie byłby najlepszy w tym układzie. Jeśli ma sie więcej dni do dyspozycji to można tam zakotwiczyć na relax. Oczywiście jeśli ma sie większy budżet nie ma problemu z wykupieniem wycieczek na Alona, dojazdami i stołowaniem sie w tamtej częśći
---
Te dwie miejscówki dotyczą południowej części wyspy na której byliśmy i którą widzieliśmy. Na Panglao są jeszcze inne plaże na które niestety z braku czasu nie dotarliśmy, chociażby w północnej części rejon Doljo Beach, Mamo Beach, na Południu Bikni Beach, rejon Dauis itd- jak patrze na mape hotelową to zdecydowanie strefa południowa najbardziej rozbudowana. Także przy wyborze miejsca trzeba zwracać uwage jak dane miejsce jest rozwinięte, czy będzie dostęp do jedzenia, komunikacji itd. Bardzo żałuje, że nie byliśmy dwa dni więcej bo byśmy wzieli napewno skuter aby połnocną część wyspy objechać i zobaczyć czy tam również warto się zatrzymać. Wszędzie natomiast w necie wskazuje się jako bazę noclegową właśnie Alona Beach- skoro to miejsce jest według wszystkich najlepiej rozwinięte to tamte muszą wyglądac zdecydowanie gorzej pod względem turystyki samej w sobie. Dla nas zawsze najwazniejsze jest to aby mieć wybór pod ręką, szczególnie jeśli gdzieś wpadamy tylko na kilka dni.
---
Atrakcje: topowe must see
- CHOCOLATE HILSS
- TARSIER SANCTUARY,
- LOBOC RIVER
- ADWENTURE PARK (ZIP LINE)
To wszystko można oblecieć w jeden dzień w ramach jednej wycieczki, którą opisałam
---
Island hopping
-DOLPHIN WATHING i ISLAND HOPPING (BALICASAG I VIRGIN ISLAND)
-PAMILACAN ISLAND (ponieważ jest dośc oddalona można poprostu zostać na kilka dni, albo chociaż na jedną noc)
---
Wycieczki na wodospady (nie byliśmy niestety)
- ANTEQUERA FALLS
- MAG ASO FALLS
---
- OSLOB WHALE SHARK WATCHING - również dostępne do zrobienia bezpośrednio z Panglao w jeden dzień (nie trzeba sie tam wcale przenosić, jeśli chcecie zaoszczędzić transport to doskonała opcja, banką popłyniecie o świcie do Oslob, zobaczycie rekiny i wrócicie na Panglao ) My tak nie zrobiliśmy ze względów logistycznych- w Oslob zostaliśmy na noc i potem śmigneliśmy na Cebu na samolot.
---
Czas spędzony na Bohol/ Panglao uważamy za fajnie spędzony. Rejon jest turystycznie dobrze rozwinięty pod względem komunikacji, gastronomii i bazy noclegowej- tutaj taniej niż w El Nido i za mniejsze pieniądze można naprawdę znależć fajny hotel. Warunki zakwaterowania również o wiele lepsze. Fajne miejsce na odpoczynek, wycieczki itd. Island hoppingi oczywiście zupełnie inne niż na Palwanie, ale pozostałe atrakcje warte zobaczenia. Bohol znajduje się na liście miejsc musowych do odwiedzenia - to tak zwane filipiny w pigułce. Bohol leży w sercu regionu Visayas, dlatego jest świetnym punktem wypadowym na inne wyspy takie jak Camiguin, Siquijor, Cebu, Dumaguette, czy Apo Island. Można tu liznąć wszystkiego po trochu: kultury, historii, znakomitych plaż, niesamowitego świata podwodnego, malutkich wysepek, dzikich zwierząt, małych tarasów ryżowych, tańców, gościnności, oraz typowego filipińskiego jedzenia.
życie to nieustająca podróż
OSLOB - rekiny wielorybie i inne atrakcje
Bilet w jedną stronę na Oslob kupujemy w naszej agencji za 650 peso /os. Będziemy płyneli banką o 6 rano , więc trzeba było wstac znów wcześniej .
Rano okazało sie, że na całej Alonie nie było prądu , my byliśmy tym razem goście ponieważ nasz hotel miał agregat i wszystko sie załączyło jak należy a więc woda ciepła była i światełko Oddalismy klucze do pokoju , szybkie wymeldowanko i w drogę .
Przy agencji troche czekaliśmy bo Pani nie mogła otworzyć drzwi do lokalu
Jak się juz prąd włączył i weszła do lokalu przyjechał po nas Jeapney (potem się zastanawialismy co by było gdyby tego prądu nie było dłużej i nie mogłaby sie dostac do lokalu po swoje papiery i jakieś zapiski ludki sie załadowały i ruszylismy w strone plazy Alona, tam ku mojemu zdziwieniu czekały juz inne ludki, które równiez płynęły z nami do Oslob- część płynęła właśnie na wycieczkę rekinową jednodniową, a niektórzy jak my z bagażami tylko w jedną stronę. Ale moje zdziwienie pojawiło sie dlatego, że było nas naprawde sporo około 18 osób, a Jeapnej wyłącznie jeden No powiem wam, że wcale nie było miło, nasze walizki, plecaki innych na kolanach, poupychali wszystkich jak śledzie do puszek Dwie osoby siedziały dosłownie na samym wylocie, aż cud, że nie wypadły- wszyscy byli na maxa niezadowoleni, a ja ze swoją klaustrofobią przezyłam koszmar Dobrze, że te Jeapneje nie mają okien i był totalny przewiew, do przystani jechaliśmy jakies 20 minut. Atrakcji nie koniec
Na plaży okazało sie, że jest odpływ na maxa , a więc do łodzi trzeba sporo dojść, patrze na ludzi, którzy w wiekszości sa w zwykłych japonkach, albo w pełnych adidasach ...my mamy ubrane buty do wody bo spodziewaliśmy się takiej sytuacji tak sobie pomyślałam, dlaczego ci którzy płynęli na wycieczkę jednodniową nie mieli butów do wody ??? czy ci ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, że na takie tripy wodne to absolutne must have ???
Czekamy więc co dalej...gościu policzył chyba wszystkich z 5 razy o co chodzi?? patrzymy płyną jakieś małe łodeczki- już się cieszę, że przyszli po rozum do głowy i będą nas ładować do tych małych łodzi i podpłyniemy na dużą bankę...ale nie nic z tego ....na małe łodeczki zabierają wszystkie bagaże czekamy więc dalej....wkońcu hasło, że mamy iśc pieszo !
No to my idziemy, reszta ludzi stoi niezadowolona...do łodzi daleko, dno jak wiadomo całe w wodorostach, kamieniach i innych cudach najbardziej nie cierpię w tym wszystkim tego, że człowiek nie wie po czym idzie, co sie w tych zaroślach chowa, czy jakie węże i inne gady cię nie ugryzą
Kolumna niezadowolonych rusza...idą gęsiego , aż podziw bierze jak w tych japonkach dają radę- oj było smiechu i płaczu co niemiara, niektórzy rozwalili sobie buty, paski od sandałków im sie pozrywały i na bosaka poginali jedna dziewczyna sie rozpłakała i zaczęła opierdzielać sowjego chłopaka
Po dotarciu do łodzi - oj troche to trwało zanim sie wszyscy zebrali płyniemy sobie w strone Oslob- woda spokojna, podróż nam upływa bardzo szybko, gdyż na łodzi poznaliśmy super gościa z Polski i przegadaliśmy całą trasę . Na brzegu szybka wysiadka, bagaże nasze wnoszą nam chłopaki z łodzi na sam betonowy pomost. Ci którzy maja pakiet jednodniowy mają zagwarantowane i podstawione juz tricykle w strone rekinów- my nie mamy ale dogadujemy sie bez problemu z chłopakami od tricykłow i za drobna opłatą podwożą nas pod sam hotel
życie to nieustająca podróż
Zakwaterowanie: GERMAROZE GUEST HOUSE /55 zł za osobę- bez sniadania- na miejscu można było kupić za 40 peso
Oslob to maluteńkie miasteczko z kilkoma marketami, sklepikami, jadną lepsiejszą knajpką, przystankiem autobusowym, stacja benzynową, lokalnym targiem, parkiem nad samym wybrzeżem. Plaz jako tako brak. Idealne miejsce na zaobserwowanie lokalnego życia. Wybieramy zakwaterowanie blisko miasteczka, żeby można było dojśc z buta ponieważ bedziemy tutaj spali dwie noce , chcemy mieć wszystko pod ręką. Do samych rekinów jedzie sie z tąd jakieś 20 minut. Ale my na dziś plan mamy taki, żeby się zakwaterować, oblukać wioskę, wypożyczyć może skuter i odwiedzić samodzielnie jedną z lokalnych atrakcji wodospad TUMALOG Falls
Na kwaterze czeka na nas właścicielka- przemiła osoba, naprawdę bardzo towarzyska, uczynna i bardzo pomocna. Ponieważ nasz pokój nie jest jeszcze gotowy musimy poczekać, zamawiamy w tym czasie śniadanko z karty za 40 peso. Na kwaterze kawa, herbata, woda pitna całe wyposażenie kuchnii wszystko za FREE . Hotel jest niestety w remoncie, Patio jest dostępne, ale dopiero jak robotnicy skończą pracę- basen niestety nieczynny a ja juz chciałm zrobić plum do wody. No trudno jakos przeżyjemy. Pokoje bardzo fajne, z klimą, duże przestronne, z łazienką- niestety dostajemy pokój od strony ulicy, co jak sie potem okazało było wielkim pechem, ponieważ od 4 rano hałasy z ulicy dobiegały straszne . Jedyny minus to brak dostępu do plaży. Można zejść jedynie wcześnie rano jak jest odpływ, ale komu by się chciało rano wstawać kąpiel raczej nie bardzo bo w wodzie zielono i gloniaście, a ja nie lubie takiego dna. Widoczki natomiast z basenu na wode bardzo ładne, można poobserwowac miejscowych rybaków, bawiące sie dzieciaczki i sie poopalać. Niebo nocą było tutaj najpieknejsze jakie widziałam podczas całego pobytu- miliony gwiazd!!!!
Po napełnieniu brzuchów i po rozmowie z właścicielką ruszamy w miasto
SKUTER - Po oblukaniu sytuacji idziemy szukać skutera- jak się okazuje to wcale nie takie proste, wypożyczalni skuterów brak, ale zauważamy, że w miastku mieści się TOURIST INFORMATION więc idziemy .... Pani w punkcie dla turystów mówi, że pójdzie z nami do takiego jednego chłopaka w mieście, że on ma dobry skuter i ona pomoże nam go wypożyczyć No to idziemy grzecznie z Panią - przed nami mały domeczek nad wodą, siedzi babuszka na ławeczce , biegają kury, koguty , a w altance siedzi jakis facet, który ma właśnie strzyżone włosy , pani z informacji woła głośno chłopaka od skutera. Razem z chłopakiem wychodzi cała rodzina zobaczyc co sie dzieję - ja pierdziu ale klimat, czujemy sie jakoś dziwnie
Chłopak wkońcu pokazuje nam swój skuter- honda jakaś nowa, ponoć bardzo dobra , Łukasz odbywa po uliczce jazdę próbną, jest ok, bierzemy na cały dzień. Cena po utargowaniu 600 peso. Wyjsciowa propozycja była 800 peso Cała rodzina pomachała nam na odjezdne
Wracamy na skuterku do naszego hoteliku się odswierzyć i przebrać . Jest super, uwielbiamy śmigac na skuterku. Pokój juz na nas czeka gotowy, także szybki prysznic i lecimy dalej w srone Tumalog Falls. Ale ale co to???? Łukasz zapomniał jak włączyć skuter bo jakis nowoczesny automatik był zbiegły sie chłopaki z budowy - nic, żaden nie wie jak uruchomić , hahaha, właścicielka pobiegła po sąsiadów, ale oni też nie wiedzieli , po głowie sie drapali, próbowali, nic z tego Nagle zjawił się jakis inny sąsiad, widac było, że jakiś bardziej kumaty, hahaha, załączył w mig- nie powiem wam jak, bo nie zwracałm wogóe uwagi, raczej patrzyłam na nich jak sie wszyscy ucieszyli jak silnik odpalił, były nawet oklaski
życie to nieustająca podróż