hehehe...ssstu...wiesz jak to jest ...piszę swoje odczucia po tym co widziałam *biggrin*ale byłam o suchym pysku gdybym była po kilku drinkach i to pewnie hotel bym widziała kolorowo a tak jak widziałam tak pokazałam )))
Nim zaczął sie przypływ na dobre zauwazylismy jeszcze w oddali jakieś poletka z algami zbieraczek juz nie było pewnie też zakończyły pracę wiedząć że przypływ je zaraz pogoni...my jednak nie odpuściliśmy ,żeby do tego miejsca jeszcze dotrzeć.
Woda miała tutaj całkiem inny odcież niz w okolicach Bweju i Jambiani-może było to spowodowane innym dnem w tym rejonie a może porą dnia ale o jakiej porze by się tu nie zaszło było pięknie.
Stojąc właśnie gdzies przy tych poletkach zauważyliśmy w oddali przy plazy pełno sklepików a że mieliśmy w planie zrobis jakies pamiątkowe zakupy poszliśmy zobaczyć co tam mają i podpytac o ceny
Dojście tam znów nie było takie proste bo co jakis czas cos nas zainteresowało albo ktos zainteresował się nami)))
Chyba je polubiłam...polubiłam za ten wszędobylski kicz,za brak nachalności ze strony sprzedawców,za ich cudowny uśmiech i za to,że jak juz doszło do zakupów nie musialam się długo targować,żeby wynegocjować swoją cenę.
Nie nawidzę się targować...ba...chyba nawet nie potrafię))
W ten dzień było tylko oglądanie towaru i pytanie o cenę)) przyzwyczajeni z innych wyjazdów tym ,ze jak człowiek powiedział A musi powiedzieć B i żeby sprzedawca był zadowolony wyjśc ze sklepu z towarem tym razem bylismy mile zaskoczeni,że cos takiego tu nie ma miejsca.
Ja oczywiście zakochalam sie w tuniczkach...cena jaką wołali była jeszcze przed targowaniem bardzo dobra więc ja z ochotą juz w ten dzień bym kilka sztuk kupiła ale na całe szczęście mam opanowanego męża i z każdego sklepiku grzecznie mnie wyprowadzał...Bałam się,że następnego razu nie trafimy tam gdzie te upatrzone towary oglądałam więc na dowód porobilismy fotki...miało to ułatwić nam powrót
W ostaeczności jak przyszło do zakupów to i tak te wszystkie Zaty,Ikee i nne budy nam się popierdzieliły...
Resztę dnia spedziliśmy na lenistwie tak jak miejscowi
da rade zabrać choć sztukę czy "bardzo gonią" ?!!!
Powiem tak...zawsze miałam obawy,żeby coś wywieść bo nigdy nie wiem ,które to są chronione i których jest zakaz wywozu ale tym razem nie wytrzymalam był ich taki ogrom na plażach i takie piękne,szczególnie w okolicahc Bweju ,że schowałam do bagarzu głównego kilka sztuk))) co przeszlam strachu na lotnisku to moje,były w jednej walizce to w razie podpisanej na męża ale do nieczego się nie przyczepili
za duzo na wyspie Polaków i to nie chodzi mi o turystów,chociaz tych tez jest sporo ale o osoby inwestujące w hotele i pensjonaty Tutaj obok tego "centrum handlowego" tez był hotel prowadzony przez Polaka a jak wiadomo Polak potrafi wiele wnieść do obcej kultury nie koniecznie dobrego
Ruszamy w stronę Hotelu Melia Zanzibar...nie to żeby hotel był naszym celem uwielbiam te wszystkie mostki,pomosty ,domki na wodzie a w tym hotelu jest właśnie taki pomost z restauracją na końcu podobną jak w Spice Island Hotel & resort Zanzibar i to było naszym celem.
No to ruszamy mijając po drodze budowle niewiadomego nam pochodzenia .
Plaża niestety zmienia tutaj swój charakter ale byliśmy na to przygotowani nawet buty do wody mieliśmy ze sobą))
...taaa, z tym "Neptunem" jest jak piszesz,niby wszystko ma,niby standardzik OK, ale..."czegoś brak"...
może...specjalnie GO tak pokazałaś !?? ; ))))
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
hehehe...ssstu...wiesz jak to jest ...piszę swoje odczucia po tym co widziałam *biggrin*ale byłam o suchym pysku gdybym była po kilku drinkach i to pewnie hotel bym widziała kolorowo a tak jak widziałam tak pokazałam )))
Nim zaczął sie przypływ na dobre zauwazylismy jeszcze w oddali jakieś poletka z algami zbieraczek juz nie było pewnie też zakończyły pracę wiedząć że przypływ je zaraz pogoni...my jednak nie odpuściliśmy ,żeby do tego miejsca jeszcze dotrzeć.
Woda miała tutaj całkiem inny odcież niz w okolicach Bweju i Jambiani-może było to spowodowane innym dnem w tym rejonie a może porą dnia ale o jakiej porze by się tu nie zaszło było pięknie.
Stojąc właśnie gdzies przy tych poletkach zauważyliśmy w oddali przy plazy pełno sklepików a że mieliśmy w planie zrobis jakies pamiątkowe zakupy poszliśmy zobaczyć co tam mają i podpytac o ceny
Dojście tam znów nie było takie proste bo co jakis czas cos nas zainteresowało albo ktos zainteresował się nami)))
...a jak z wywozem "konch" z Zanzibaru !???
da rade zabrać choć sztukę czy "bardzo gonią" ?!!!
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
No to teraz zanzibarskie "centrum handlowe"
Chyba je polubiłam...polubiłam za ten wszędobylski kicz,za brak nachalności ze strony sprzedawców,za ich cudowny uśmiech i za to,że jak juz doszło do zakupów nie musialam się długo targować,żeby wynegocjować swoją cenę.
Nie nawidzę się targować...ba...chyba nawet nie potrafię))
W ten dzień było tylko oglądanie towaru i pytanie o cenę)) przyzwyczajeni z innych wyjazdów tym ,ze jak człowiek powiedział A musi powiedzieć B i żeby sprzedawca był zadowolony wyjśc ze sklepu z towarem tym razem bylismy mile zaskoczeni,że cos takiego tu nie ma miejsca.
Ja oczywiście zakochalam sie w tuniczkach...cena jaką wołali była jeszcze przed targowaniem bardzo dobra więc ja z ochotą juz w ten dzień bym kilka sztuk kupiła ale na całe szczęście mam opanowanego męża i z każdego sklepiku grzecznie mnie wyprowadzał...Bałam się,że następnego razu nie trafimy tam gdzie te upatrzone towary oglądałam więc na dowód porobilismy fotki...miało to ułatwić nam powrót
W ostaeczności jak przyszło do zakupów to i tak te wszystkie Zaty,Ikee i nne budy nam się popierdzieliły...
Resztę dnia spedziliśmy na lenistwie tak jak miejscowi
Powiem tak...zawsze miałam obawy,żeby coś wywieść bo nigdy nie wiem ,które to są chronione i których jest zakaz wywozu ale tym razem nie wytrzymalam był ich taki ogrom na plażach i takie piękne,szczególnie w okolicahc Bweju ,że schowałam do bagarzu głównego kilka sztuk))) co przeszlam strachu na lotnisku to moje,były w jednej walizce to w razie podpisanej na męża ale do nieczego się nie przyczepili
Ikea,Aldi,Tesco widać że miejscowi handlarze mają dystans do siebie
za duzo na wyspie Polaków i to nie chodzi mi o turystów,chociaz tych tez jest sporo ale o osoby inwestujące w hotele i pensjonaty Tutaj obok tego "centrum handlowego" tez był hotel prowadzony przez Polaka a jak wiadomo Polak potrafi wiele wnieść do obcej kultury nie koniecznie dobrego
Dziś zmieniamy kierunek))
Ruszamy w stronę Hotelu Melia Zanzibar...nie to żeby hotel był naszym celem uwielbiam te wszystkie mostki,pomosty ,domki na wodzie a w tym hotelu jest właśnie taki pomost z restauracją na końcu podobną jak w Spice Island Hotel & resort Zanzibar i to było naszym celem.
No to ruszamy mijając po drodze budowle niewiadomego nam pochodzenia .
Plaża niestety zmienia tutaj swój charakter ale byliśmy na to przygotowani nawet buty do wody mieliśmy ze sobą))
Piekny widok, fajny spacer