Pożegnaliśmy jedne wulkany i camping i podjechaliśmy zobaczyć te drugie. Mają znacznie mnie kraterów i bulgoczącego błota, więcej zwiedzających ale za to ciekawszą formę pod nogami.
Gdzieś w dole w tych pęknięciach płynie sobie błoto
Po zwiedzaniu obraliśmy wyczekiwany przez dzieci kierunek MORZE. Nie dotarliśmy tam jednak tego dnia ale o tym za chwilę.
Trochę zajęło nam rano zwiedzanie + składanie namiotu, pakowanie. Po drodze mieliśmy jeszcze przeprawę przez Dunaj
I jadąc wciąż przed siebie zaczął nam się kończyć dzień i rosnąć świadomość że do morza nie dojedziemy.
Na mapie mieliśmy zaznaczone stanowisko archeologiczne z nadzieją na jakiś camp archeologów i możliwość rozbicia się tam. Było jednak głucho i pusto. Spotkaliśmy za to miescowego który świetnie mówił po angielsku i na nasze pytanie o najbliższy camping odparł aby jeśli mamy swój namiot rozbić się przy brzegu Dunaju jak inni bo jak to ładnie powiedział "to jest prawo każdego człowieka do kontaktu z naturą" I faktycznie kawałeczek dalej znaleźliśmy miejsce gdzie było sporo namiotów "na dziko". Głównie wędkarze ze swoimi rodzinami. Ochoczo dołączyliśmy do nich i spontanicznie i zupełnie nieoczekiwanie spędziliśmy noc wcześniej oglądając zachód słońca nad brzegiem Dunaju.
Wjechaliśmy do Dobrudży. Zaczęło się robić bardzo gorąco, inna rośliność. Zwiedzanie przez temp już zaczęło nam sprawiać pewne trudności Po drodze jadąc wzdłuż delty Dunaju a potem wybrzeża wysiedliśmy w rosyjsko rumuńskiej wiosce w której jednak największą radość sprawiło nam jedzenie lodów w cieniu Po drodze darowaliśmy sobie piękne ruiny, meczet i kilka innych perełek
Pierwszym większym miejscem z infrastrukturą campingową była Mamia. Minęliśmy kilka campingów zupełnie na chybił trafił wybraliśmy HOLIDAY CAMPING Dlaczego? Wyglądał z zewnątrz najlepiej. Wiecie - szlaban, bransoletki na rękę itd Wielki plus to położenie przy samej plaży a plaża piękna prawie piaszczysta i piasek w morzu co ważne. Minus syfiaste prysznice i toalety (miałam spotkanie z karaluchem), imprezujące rumuńskie rodziny i nocna kakofonia czyli słyszane aż do switu jednocześnie 3 dyskoteki z plaży. Masakra. Ale można też tam poznać sympatycznych Polaków (pozdrawiamy!). Ze względu na zachwyt dzieci plażą zostaliśmy tam 2 dni. I żeby było śmieszniej to był najdroższy nasz camping i chyba z najbardziej rozjechanym stosunkiem ceny do jakości. Aha i jeszcze jeden plus, cały camping porastają spore drzewka oliwne które kocham
Wyczekiwanie na morze
Rozbijamy się
Imponujący wjazd na camping
Obiadek
Mamaia to miejsce które jest typowo hotelowym miejscem wypoczynku. Znajduje się tam ponad 60 hoteli, kolejne cały czas się budują. Jest tam też aquapark oraz kolejka linkowa którą można się przejechać nad miastem. Dzieci miały to wszystko w planie ale aquapark zamieniły na więcej czasu na plaży a kolejką którą mieliśmy się przejechać w drodze do Vama nie wypaliła ze względu na koszmarny upał. Nie znalazł się ani jeden śmiałek który dałby się zamknąć w dusznej gondoli.
Ze względu na dzieci zostaliśmy tam 2 dni a muszę zaznaczyć że hotelowo, kurortowo dyskotegowe klimaty to absolutnie nie nasza bajka i z wielką radością udaliśmy się do Vama Veche
Asisko nie chce być inaczej Byłyśmy na tej samej trawce
Ja nie miałam pojęcia że to bawełna. W życiu bawełny nie widziałam. Śmiałyśmy się z moimi dziećmi że tu rośnie futerko do szycia maskotek bo takie to w dotyku było. Dopiero mama mnie uświadomiła że to bawełna
Kurna, a ja w moim planie juz nie potrafilem blotnych wulkanow upchnac. WRRRRRR.
Moje Pstrykanie i nie tylko
ja niestety wykreśliłam wąwóz bicaz ale mam po co wrócić.
wulkany są absolutnie w naszej top3 wyjazdu
kurcze mam filmik na fb ale nie chce się tu wstawić
Ciągle przed siebie...
Pożegnaliśmy jedne wulkany i camping i podjechaliśmy zobaczyć te drugie. Mają znacznie mnie kraterów i bulgoczącego błota, więcej zwiedzających ale za to ciekawszą formę pod nogami.
Gdzieś w dole w tych pęknięciach płynie sobie błoto
Ciągle przed siebie...
DZIEŃ: 8
NOCLEG: brzeg Dunaju
KOSZT: 0
Po zwiedzaniu obraliśmy wyczekiwany przez dzieci kierunek MORZE. Nie dotarliśmy tam jednak tego dnia ale o tym za chwilę.
Trochę zajęło nam rano zwiedzanie + składanie namiotu, pakowanie. Po drodze mieliśmy jeszcze przeprawę przez Dunaj
I jadąc wciąż przed siebie zaczął nam się kończyć dzień i rosnąć świadomość że do morza nie dojedziemy.
Na mapie mieliśmy zaznaczone stanowisko archeologiczne z nadzieją na jakiś camp archeologów i możliwość rozbicia się tam. Było jednak głucho i pusto. Spotkaliśmy za to miescowego który świetnie mówił po angielsku i na nasze pytanie o najbliższy camping odparł aby jeśli mamy swój namiot rozbić się przy brzegu Dunaju jak inni bo jak to ładnie powiedział "to jest prawo każdego człowieka do kontaktu z naturą" I faktycznie kawałeczek dalej znaleźliśmy miejsce gdzie było sporo namiotów "na dziko". Głównie wędkarze ze swoimi rodzinami. Ochoczo dołączyliśmy do nich i spontanicznie i zupełnie nieoczekiwanie spędziliśmy noc wcześniej oglądając zachód słońca nad brzegiem Dunaju.
Ciągle przed siebie...
Wjechaliśmy do Dobrudży. Zaczęło się robić bardzo gorąco, inna rośliność. Zwiedzanie przez temp już zaczęło nam sprawiać pewne trudności Po drodze jadąc wzdłuż delty Dunaju a potem wybrzeża wysiedliśmy w rosyjsko rumuńskiej wiosce w której jednak największą radość sprawiło nam jedzenie lodów w cieniu Po drodze darowaliśmy sobie piękne ruiny, meczet i kilka innych perełek
Ciągle przed siebie...
DZIEŃ 9 i 10
NOCLEG: camping HOLIDAY CAMPING http://www.gpm.ro/en/
KOSZT: 2x96lei
Pierwszym większym miejscem z infrastrukturą campingową była Mamia. Minęliśmy kilka campingów zupełnie na chybił trafił wybraliśmy HOLIDAY CAMPING Dlaczego? Wyglądał z zewnątrz najlepiej. Wiecie - szlaban, bransoletki na rękę itd Wielki plus to położenie przy samej plaży a plaża piękna prawie piaszczysta i piasek w morzu co ważne. Minus syfiaste prysznice i toalety (miałam spotkanie z karaluchem), imprezujące rumuńskie rodziny i nocna kakofonia czyli słyszane aż do switu jednocześnie 3 dyskoteki z plaży. Masakra. Ale można też tam poznać sympatycznych Polaków (pozdrawiamy!). Ze względu na zachwyt dzieci plażą zostaliśmy tam 2 dni. I żeby było śmieszniej to był najdroższy nasz camping i chyba z najbardziej rozjechanym stosunkiem ceny do jakości. Aha i jeszcze jeden plus, cały camping porastają spore drzewka oliwne które kocham
Wyczekiwanie na morze
Rozbijamy się
Imponujący wjazd na camping
Obiadek
Mamaia to miejsce które jest typowo hotelowym miejscem wypoczynku. Znajduje się tam ponad 60 hoteli, kolejne cały czas się budują. Jest tam też aquapark oraz kolejka linkowa którą można się przejechać nad miastem. Dzieci miały to wszystko w planie ale aquapark zamieniły na więcej czasu na plaży a kolejką którą mieliśmy się przejechać w drodze do Vama nie wypaliła ze względu na koszmarny upał. Nie znalazł się ani jeden śmiałek który dałby się zamknąć w dusznej gondoli.
http://www.aqua-magic.ro/
Ze względu na dzieci zostaliśmy tam 2 dni a muszę zaznaczyć że hotelowo, kurortowo dyskotegowe klimaty to absolutnie nie nasza bajka i z wielką radością udaliśmy się do Vama Veche
Ciągle przed siebie...
ale super !!!!!!! nieziemskie widoczki *hang2*
No trip no life
Sprawdziłam fotki, to dokładnie to samo pole bawełny Tylko tak obficie nie kwitła.
A Wasz zachwyt podzielam, mimo że byłam tylko w Maramureszu. Na pewno wybiorę sie tam kiedyś na dłuższe wakacje, więc chłonę każde Twoje słowo
Asisko nie chce być inaczej Byłyśmy na tej samej trawce
Ja nie miałam pojęcia że to bawełna. W życiu bawełny nie widziałam. Śmiałyśmy się z moimi dziećmi że tu rośnie futerko do szycia maskotek bo takie to w dotyku było. Dopiero mama mnie uświadomiła że to bawełna
Byki albo krowy Was nie goniły ?
Ciągle przed siebie...
Hahaha, byki nie, ale krówki tak - gdy schodziliśmy z gór, to akurat pędziły z hali na dojenie. Nie wiedziałam, że krowa może tak szybko biegać
No i mieliśmy nieprzyjemne spotkanie z psem pasterskim, nieźle najedliśmy sie stracha. Na szczęście nikomu nic sie nie stało.
Misia na szczęście nie spotkaliśmy.