Hahaha, byki nie, ale krówki tak - gdy schodziliśmy z gór, to akurat pędziły z hali na dojenie. Nie wiedziałam, że krowa może tak szybko biegać
No i mieliśmy nieprzyjemne spotkanie z psem pasterskim, nieźle najedliśmy sie stracha. Na szczęście nikomu nic sie nie stało.
Misia na szczęście nie spotkaliśmy.
To dokładnie jak my Staliśmy na szcie zastanawiając się którędy zejść ale jak zobaczyliśmy idące szybkim krokiem w naszą stronę rogate coś to pobiliśmy rekord świata w zlatywaniu z góry przed siebie. Kiedy mąż odwracał kurtkę przed wlipiającym się w niego stadem krów okazało się że panowie tez tam są bo krówki postanowiły przy nas zacząć kopulować "MAMO CO ONE ROBIĄ?" Potem raz jedyny otarliśmy się o psy pasterskie.
Tu spędziliśmy 3 dni które tak naprawdę polegały na ucieczce przed upałem. Wytchnienie dawał tylko cień parasola na plaży. Do tego leciutka bryza. W Vama dopadły nas te najwieksze upały. Ciężko było żyć co dopiero oddychać. Mieliśmy okazję sprawdzić skuteczność rumuńskiego pogotowia i cudowne zaangażowanie ekipy campingu.
Z żadnego miejsca nie wracałam z tak ambiwalentnymi odczuciami. Z jednej strony fantastyczne miejsce do którego chce się wrócić z drugiej wspomnienie skwaru i ponad 40st w cieniu.
Jeszcze niedawno była to wioska rybacka. Pod koniec lat 80-tych stało się ostoją zbuntowanej młodzieży, intelektualistów. I faktycznie miejscowość ma niepowtarzalny charakter. Tu nie ma wielkich hoteli, dyskotek. Tu znajdziesz fajny klimat, spokój (w co pewnie trudno uwierzyć) a uśmiech nie znika tu z twarzy
Moja spokojna córka po wyjeździe z Vama powiedziała "mama w przyszłości będę miała kolorowe włosy i tatuaż"
Trochę zdjęć z upalnych 3 dni
Wiek nie ma znaczenia hipisem się jest zawsze
Vama nie zasypia nigdy
Obiadek
knajpa z nart
wsponiany camping
Plażowanie
odpoczynek wpodróży
W Vama wiele osób rozbija się na plaży. Dla zainteresowanych - jest też plaża nudystów
Tu nikt się nie spieszy...
Kiedy w namiocie robi się gorąco, można dospać w cieniu
Zostawiliśmy morze i autostradą pomknęliśmy w kierunku Trasy Transfogaraskiej. Plan był taki aby poszukać noclegu gdzieś na jej początku i całą trasę zostawić na dzień następy. Pierwszy też raz korzystaliśmy z rumuńskiej autostrady. Od samego morza aż prawie pod Trasę T. Szybko i...nudno. Jakoś tak stwierdziliśmy że wolimy chłonąć kraj jeżdżąc lokalnymi drogami. Ale czas gonił i późnym popołudniem wjechaliśmy na trasę. Minęliśmy pod zamkiem Drakuli camping i podjechaliśmy do zapory i zalewu które w świetle zachodzącego słońca wyglądały cudnie. Potem powrót na camping pod zamkiem bo jak się okazało to jedyny na tym odcinku. Na campingu za naszą rodzinkę z namiotem policzono nam 45l. natomiast za domek (cały) 50l. Nie było się nad czym zastanawiać i tym razem rozbijanie namiotu zostawiliśmy na inną okazję Domek skromny i mały (jedno 2os łóżko lub do wyboru 2 1os), 2 szafeczki, ale za to czysto i schludnie. My na łoże, dzieci na dmuchany materac i już mieliśmy gdzie spać. Tylko ten upał...Zanim jednak poszliśmy spać, znaleźliśmy miejsce gdzie postanowiliśmy zrobić obiad. I co na CAMPINGU DRACULA czekało na nas na stole?
Po nocy spędzonej u Drakuli zaczęliśmy przygodę z Transfogaraską. Ja z tych raczej panikujących, okazało się jednak że trasa wcale nie mrozi krwi w żyłach. Droga piękna, szeroka a wszyscy jadą wolno, za to widoki Właściwie tego nie da się opisać To TRZEBA ZOBACZYĆ. Zrobiliśmy trasę wbrew zaleceniom od południa ale nie sądzę abyśmy coś przez to stracili.
Jadąc trudno uwierzyć że ktoś podjął się takiego przedsięwzięcia. Droga przeprowadzona jest przez pasmo gór o wys ponad 2tys metrów.
Droga Transfogaraska została zbudowana w latach 1970-74 za czasów N. Ceaușescu. Początkowo miała znaczenie militarne. To tak na wszelki wypadek aby można było szybciej przerzucić czołgi przez góry. Podczas jej budowy wykorzystano miliardowe sumy pieniędzy i 6 milionów kilogramów dynamitu. 40 budujących ją żołnierzy straciło życie.
Ze względu na liczne zakręty na drodze obowiązuje ograniczenie prędkości do 40 km/h. Tunel w najwyższym punkcie drogi jest zamknięty od października (lub listopada) do kwietnia (lub maja) z powodu śniegu i wiatrów. Przejechanie trasy zajęło nam kilka godzin. Ale za to zatrzymywaliśmy się dosyć często podziwiając nieprawdopodobne widoki.
Nie było się gdzie zatrzymać aby zrobić zdjęcie ale musicie mi uwierzyć że to WC wisiało nad przepaścią
Na samej górze jezioro, schroniska, stragany, wielki parking i cepeliada Takie nasze Morskie Oko. Jest tu też stacja kolejki górskiej. Tu chcięliśmy odetchnąć i naszym pierwszym celem stał się śnieg po drugiej stronie jeziora. Naiwnie myśleliśmy że na ponad 2tys m będzie chłodniej. Nic z tego, tu też dopadł nas upał
Zjeżdżając nie mogliśmy sobie odmówić obiadu na wys 2tys m
Za nami pasmo przez które przejechaliśmy
Tyle zdjęć z telefonu Potem poszukam jeszcze z aparatu
Ciągle przed siebie...
Haha, widać rumuńskie krówki, jak osiołki z zoo w Poznaniu, są niewychowane
Jedziemy dalej
DZIEŃ: 11,12,13
NOCLEG: Vama Veche camping Sandalandala http://sandalandala.ro/
KOSZT: 240lei za 3 noce
O campingu pisałam w wątku z recenzjami http://www.trip4cheap.pl/forum/campingi-i-pola-namiotowe/rumunia-camping-sandalandala-vama-veche-recenzja
Absolutnie cudowny.
Tu spędziliśmy 3 dni które tak naprawdę polegały na ucieczce przed upałem. Wytchnienie dawał tylko cień parasola na plaży. Do tego leciutka bryza. W Vama dopadły nas te najwieksze upały. Ciężko było żyć co dopiero oddychać. Mieliśmy okazję sprawdzić skuteczność rumuńskiego pogotowia i cudowne zaangażowanie ekipy campingu.
Z żadnego miejsca nie wracałam z tak ambiwalentnymi odczuciami. Z jednej strony fantastyczne miejsce do którego chce się wrócić z drugiej wspomnienie skwaru i ponad 40st w cieniu.
Trochę więcej o Vama http://www.libertas.pl/vama_veche_rumunia_przewodnik.html
Jeszcze niedawno była to wioska rybacka. Pod koniec lat 80-tych stało się ostoją zbuntowanej młodzieży, intelektualistów. I faktycznie miejscowość ma niepowtarzalny charakter. Tu nie ma wielkich hoteli, dyskotek. Tu znajdziesz fajny klimat, spokój (w co pewnie trudno uwierzyć) a uśmiech nie znika tu z twarzy
Moja spokojna córka po wyjeździe z Vama powiedziała "mama w przyszłości będę miała kolorowe włosy i tatuaż"
Trochę zdjęć z upalnych 3 dni
Wiek nie ma znaczenia hipisem się jest zawsze
Vama nie zasypia nigdy
Obiadek
knajpa z nart
wsponiany camping
Plażowanie
odpoczynek wpodróży
W Vama wiele osób rozbija się na plaży. Dla zainteresowanych - jest też plaża nudystów
Tu nikt się nie spieszy...
Kiedy w namiocie robi się gorąco, można dospać w cieniu
Główna ulica
I jeszcze Sandalandala - weekendowo i tłocznie
Ulubione miejsce zabaw naszych dzieci
Ciągle przed siebie...
co tam czytasz kochana, zaintrygowała mnie....hehehe
http://sznupkowiewpodrozyzycia.blogspot.co.uk/
Ciągle przed siebie...
DZIEŃ: 14
NOCLEG: Camping Dracula - Trasa Transfogaraska
KOSZT: 50zł/domek
Zostawiliśmy morze i autostradą pomknęliśmy w kierunku Trasy Transfogaraskiej. Plan był taki aby poszukać noclegu gdzieś na jej początku i całą trasę zostawić na dzień następy. Pierwszy też raz korzystaliśmy z rumuńskiej autostrady. Od samego morza aż prawie pod Trasę T. Szybko i...nudno. Jakoś tak stwierdziliśmy że wolimy chłonąć kraj jeżdżąc lokalnymi drogami. Ale czas gonił i późnym popołudniem wjechaliśmy na trasę. Minęliśmy pod zamkiem Drakuli camping i podjechaliśmy do zapory i zalewu które w świetle zachodzącego słońca wyglądały cudnie. Potem powrót na camping pod zamkiem bo jak się okazało to jedyny na tym odcinku. Na campingu za naszą rodzinkę z namiotem policzono nam 45l. natomiast za domek (cały) 50l. Nie było się nad czym zastanawiać i tym razem rozbijanie namiotu zostawiliśmy na inną okazję Domek skromny i mały (jedno 2os łóżko lub do wyboru 2 1os), 2 szafeczki, ale za to czysto i schludnie. My na łoże, dzieci na dmuchany materac i już mieliśmy gdzie spać. Tylko ten upał... Zanim jednak poszliśmy spać, znaleźliśmy miejsce gdzie postanowiliśmy zrobić obiad. I co na CAMPINGU DRACULA czekało na nas na stole?a nad głowami latały nietoperze
Domki które można wynająć
Nad zaporą
Zapora na rzece Ardżesz ma wys. 160 metrów i tworzy jezioro Vidraru
Ciągle przed siebie...
Nooooo, teraz sie dopiero zaczna widoki !!!!!!!!
Moje Pstrykanie i nie tylko
Ciągle przed siebie...
DZIEŃ: 15
NOCLEG: camping przy Vila Franka Sighisoara http://www.vilafranka.ro/
KOSZT: 28lei
Po nocy spędzonej u Drakuli zaczęliśmy przygodę z Transfogaraską. Ja z tych raczej panikujących, okazało się jednak że trasa wcale nie mrozi krwi w żyłach. Droga piękna, szeroka a wszyscy jadą wolno, za to widoki Właściwie tego nie da się opisać To TRZEBA ZOBACZYĆ. Zrobiliśmy trasę wbrew zaleceniom od południa ale nie sądzę abyśmy coś przez to stracili.
Jadąc trudno uwierzyć że ktoś podjął się takiego przedsięwzięcia. Droga przeprowadzona jest przez pasmo gór o wys ponad 2tys metrów.
Droga Transfogaraska została zbudowana w latach 1970-74 za czasów N. Ceaușescu. Początkowo miała znaczenie militarne. To tak na wszelki wypadek aby można było szybciej przerzucić czołgi przez góry. Podczas jej budowy wykorzystano miliardowe sumy pieniędzy i 6 milionów kilogramów dynamitu. 40 budujących ją żołnierzy straciło życie.
Ze względu na liczne zakręty na drodze obowiązuje ograniczenie prędkości do 40 km/h. Tunel w najwyższym punkcie drogi jest zamknięty od października (lub listopada) do kwietnia (lub maja) z powodu śniegu i wiatrów. Przejechanie trasy zajęło nam kilka godzin. Ale za to zatrzymywaliśmy się dosyć często podziwiając nieprawdopodobne widoki.
Nie było się gdzie zatrzymać aby zrobić zdjęcie ale musicie mi uwierzyć że to WC wisiało nad przepaścią
Na samej górze jezioro, schroniska, stragany, wielki parking i cepeliada Takie nasze Morskie Oko. Jest tu też stacja kolejki górskiej. Tu chcięliśmy odetchnąć i naszym pierwszym celem stał się śnieg po drugiej stronie jeziora. Naiwnie myśleliśmy że na ponad 2tys m będzie chłodniej. Nic z tego, tu też dopadł nas upał
Zjeżdżając nie mogliśmy sobie odmówić obiadu na wys 2tys m
Za nami pasmo przez które przejechaliśmy
Tyle zdjęć z telefonu Potem poszukam jeszcze z aparatu
Ciągle przed siebie...
MaLa, mało, jeszcze, JESZCZEEEEEEEE !!!!
Moje Pstrykanie i nie tylko